Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość honeyPie

W kim tutaj tkwi problem??

Polecane posty

Gość honeyPie

Ja i mój chłopak mamy po 20 lat, jesteśmy ze sobą od ponad 2 lat i kochamy się nad życie.. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez niego, nie wyobrażam sobie by ktoś jeszcze mógł mnie tak dobrze rozumieć jak on, seks też jest boski, ale problem pojawił sie, gdy mój Ukochany wyprowadził sie od rodziców i wynajął mieszkanie (sam, nie wspólnie ze mną, gdyż studiuje dziennie i poprostu nie mam na to funduszy...) hm... Nigdy nie uważałam, że jestem złą dziewczyną... w miarę możliwości mu pomagam, czy posprzątam, czy coś ugotuje, ale mam studia , oraz obowiązki we własnym domu... A on oczekuje ode mnie chyba więcej... raz gdy zaproponowałam mu, że mu posprzątam mu w pokoju odpowiedział mi "skarbie musze to chyba nagrać na dyktafon, żeby częściej słyszeć takie słowa" hm.. czasem czuje się wręcz jak służąca, gdy mnie prosi o różne czynności... " obierzesz mi ziemniaki? rozłożysz nam łóżko? zapniesz guziki od pościeli? odkurzysz kwiatki?" jakoś źle sie z tym czuje... i często sie przez to kłócimy... bo ja sie czuje jakoś wykorzystywana... a według niego to normalne, że wyświadczamy sobie takie przysługi , tylko że ja nigdy go o takie rzeczy nie prosiłam... Nie mam rodzeństwa, nie mam ojca, wychowywałam sie w zasadzie samotnie, nigdy nie miałam kogo poprosić o pomoc zawsze musiałam sobie radzić ze wszystkim sama tak samo jak i nikt mnie o nic nie prosił ( jedynie matka, ale to zupełnie inna sytuacja) , mój facet twierdzi, że mam bzika na punkcie własnego ubezwłasnowolnienia i podporządkowania się mężczyźnie i że przesadzam... ale ja bym sie jednak głupio czuła prosząc swoich gości o pozmywanie naczyń... jasne, przebywam u niego często, ale nie mieszkam, nawet nie mam tam swojej szczoteczki do zębów, nie czuje że to moje mieszkanie i nie czuje obowiązku wykonywania wszystkich czynności domowych... choć pomagam mu z własnej woli myślę że wystarczająco... już o tym raz poważnie rozmawialiśmy... niby wszystko było ok., ale teraz znów zaczyna być nie tak… Nie wiem już, czy to ja jestem jakaś aspołeczna, czy mój chłopak czuje się zbytnio panem na swych włościach… hm… trochę się rozpisałam, ale mam nadzieje, ze nie na darmo…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nie mogę no
moja koleżanka była z takim samym typem. Przyjeżdżała do niego, a tu czekały na nią obowiązki kucharki i sprzątaczki..jej facet po prostu uważał, że miejsce kobiety jest w kuchni. Obserwuj bacznie tego Twojego, czy czasem nie ma takich samych poglądów, zastanów się też jak on traktuje swoją matkę, czy też matka jego - może został tak nauczony, że obowiązki domowe to domena kobiety? Co z tym zrobisz i jakie wnioski z tego wyciągniesz, to Twoja sprawa, tylko pamiętaj, nie łudź się, że on się szybko zmieni, o ile w ogóle się zmieni. Taka sytuacja, że Ty sprzątasz po nim NIE JEST normalna, co innego, gdy razem się gotuje, a potem zmywa razem itp, tudzież sytuacje, gdy jedna osoba jest chora, więc druga się nią opiekuje itp...ale tego chyba tłumaczyć nie trzeba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez uwazam ze to nie jest normalne, owszem możesz mu pomoc w jakiejs domowej czynności, ale z wlasnej woli, tzn Ty proponujesz np. że coś ugotujesz, ale nie on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
generalnie to nie jest normalne żeby sprzątać w cudzym domu (chyba ze się jest sprzątaczką i się dostaje za to kasę)! w domach bliskich osób (partnera, przyjaciół) gdzie jesteśmy często wypada/można zaproponować pomoc w sprzątnięciu po sobie czyli np zmyć naczynia czy sprzątnąć kuchnię po wspólnym gotowaniu, albo zamiatać po wspólnej hucznej imprezie. gdy jesteśmy u kogoś dłużej możemy sobie sami obłuczyć pościel, a gdy wizyta jest dłuższa (np tydzień) to sprzątnąć pokój w którym nocujemy. ogólnie idea zakresu czynności jest taka, że wypada robić takie rzeczy którymi gospodarz jest obciążony z powodu naszej obecności. moim zdaniem tak wypada, ale jak ktoś tego nie robi to tylko delikatna rysa na kulturze a nie jakieś straszliwe chamstwo. czyli pomoc w zmywaniu po wspólnym obiedzie - ok. obranie ziemniaków do wspólnego obiadku - ok. pościelić gdy razem śpicie - ok wycieranie kwiatków z kurzu, pranie jego ciuchów i robienie kolo jego dupy - nie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnego faceta sobie znalazłaś
wyprowadził się od Mamusi a z Ciebie robi służącą.... niezły bajer... zazwyczaj kolesie którzy chcą zaimponować laskom sami dbają o swój kąt, przynajmniej do ślubu lub wsplnego zamieszkania... koleś już pokazał czego oczekuje, ja bym wiała gdzie pieprz rośnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blagam Cie dziewczyno
nie rob tego, bo potem bedzie jak w typowych polskich malzenstwach. kobieta sluzaca mezczyna-pan i wladca... nie daj sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnego faceta sobie znalazłaś
najlepsze w całej historii to to że usiłuje Ci wmówić że to z Tobą coś jest nie tak że nie masz już wrodzonego poczucia że musisz go obsługiwać.... ciężki przypadek kobietko, intuicja Cię nie myli, Twój koleś to najbardziej zatwardziały typ faceta, który święcie wierzy w tradycyjny podział ról małżeńskich: miejsce baby jest w kuchni i przy dzieciach !!!!! AMEN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on jest raczej zaradnym facetem.. i nie takim nierobem.. dużo pracuje po 10h dziennie, ćwiczy, w weekwndy szkoła no i zajmuje sie swoim mieszkaniem... W domu pomagał matce (która uważa go za wzorowego syna) , ale myśle, że jednak zbyt dużo oczekuje ode mnie... ostrzegałam go, że bedzie miał dużo obowiązków jak sie wyprowadzi, a ja nie czuje sie jego żoną... i jak tak bedzię dalej to nie wiem czy nią kiedyś zostane.. i nie wiem już jak z nim rozmawiać.. bo według niego to nic złego, twierdzi, że gdybym ja go poprosiła np. o wyczyszczenie butów to bez problemu by to zrobił, a moim zdanie to poprostu brak szacunku prosić kogoś o tak kuriozalne czynności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o podziale ról dużo razy rozmawialiśmy i oboje zgodnie twierdzimy, że zarówno kobieta jak i męzczyzna musza mieć swoje obowiązki w domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refleksja na temat
Zgadzam się z wypowiedziami powyżej i myślę, że masz wystarczająco dużo zdrowego rozsądku, bo zaradzić tej sytuacji. Może skoro chłopak nie czuje, że trochę przesadza ze swoimi wymaganiami powinnaś użyć jego własnej broni. Gdy przyjdzie do Ciebie do domu poproś go o zmywanie po Twojej i Twojej mamy kolacji, o wypastowanie butów itp. Jak się zacznie burzyć, to powiedz, że przecież chcecie układu partnerskiego, więc jeśli on chciałby żebyś robiła coś za niego, on powinien robić to samo za Ciebie. Może zrozumie. Powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podoba mi się wypowiedz wyżej:) zobaczymy jak to będzie:) eh... ale musze popracować nad tupetem by wykozystać jego własną broń...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refleksja na temat
:-) Teraz jest czas na ustalenie bardziej szczegółowych zasad Waszego związku (ze względu na zmianę sytuacji) i warto nad tym popracować, zwłaszcza, że widzisz przyszłość z tym partnerem :-) Zasady, które teraz ustalicie będą obligatoryjne w Waszym wspólnym życiu, potem bardzo trudno będzie cokolwiek zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak.. a ta sprawa ciągnie się za nami i ciągnie i nie iwem, czy dojdziemy do porozumienia.. bo już raz mnie przepraszał, mówił że zabrakło mu pokory i szacunku, że sie zmieni.. a teraz znów twierdzi ze to on ma racje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refleksja na temat
Hmm, rozmowy z mężczyznami na "te" tematy niewiele dają. Po jakimś czasie Ty będziesz sfrustrowana, a on będzie unikał tematu i reagował złością. Trzeba sposobem (musi wyglądać, że to takie normalne o co prosisz) i jak się udaje to chwalić jak dziecko (o kurcze, ale ładnie wyprasowane ;-) ). Po krótkim czasie zacząć traktować pewne rzeczy jako normalka i jego obowiązek i tyle ;-) Inaczej zagrzebiesz się w garach, a on i tak tego nie doceni, bo mężczyźni zwykle nie wiedzą ile pracy to kosztuje. Jak "trochę" się weźmie za robotę, to też bardziej będzie szanował to, co Ty robisz dla niego. A w razie czego będziesz mogła na niego liczyć. Możesz też rozdzielać pracę np. ok, to ja pozmywam, a Ty w tym czasie zrób kolację itp. :-) Powodzenia, optymizmu, myślę, że się uda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eedyttaa
U mojego byłego chloapka robiłąm takie rzeczy. :O Bywalam u niego rzadko, o wiele, wiele rzadziej niż on u mnie. I bywało tak, że jak ja się budzilam (jeździlam tam na kilka dni), to jego i jego mamy nie było - byli już w pracy, a on mi zostawił kartkę "byłabyś kochana gdybyś pozmywala naczynia po śniadaniu" (oczywiscie po nim i jego mamie :O ). Wracal z pracy i bywało tak że musial coś zrobić przy kompie to słodkim głosem prosił żebym umyla i powycierala naczynia po obiedzie. Jego mama nigdy nie protestowała gdy gotowałam im obiad (a bylam u nich łącznie 4 razy tylko!!!), ale to dlatego że od gotowania miala lewe ręce i chciala żeby ktoś ją wyręczał. Wiec jak jeździłam to: robiłam śniadania, obiady, kolacje, myłam naczynia, sprzątalam im przed domem. :O Czasami z własnej woli, ale czasami mnie o to bezczelnie prosili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refleksja na temat
Trzeba uważać. Ludzie bardzo szybko przyzwyczajają się do tego, co dla nich robimy i to staje się natychmiast naszym OBOWIĄZKIEM. Dlatego nie należy ich do tego przyzwyczajać, bo pewnego dnia, gdy pierwszy raz nie posprzątamy po całej rodzinie, psie i kocie możemy usłyszeć pełne pretensji pytanie: no jak to? I nikt nie będzie widział, że do tej pory robiliśmy to charytatywnie. Trzeba używać swojej asertywności i zdrowego egoizmu, by nie zostać sprzątaczką we własnym domu. Rozdzielać sprawiedliwie obowiązki i pozwalać sobie na chwilę słabości, podczas której prosimy kogoś innego o przysługę. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o podziale obowiazkow to mozna mowic gdy razem mieszkacie. a twoj chlopak jak narazie ci tego nie zaproponawal . dlaczego ? nie chce ? bo co ? nie masz kasy na oplaty ? ale do sprzatania jestes dobra ....... wyjasnij to z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamiast studiować
powinniśmy chodzić na warsztaty asertywności i uczyć się jak pracować nad relacjami o antykoncepcji jest wiele porad ale o tym jak stworzyć zdrowy związek to już nas nikt nie uczy, ani Mama ani Tata ani żadna szkoła a to w sumie w życiu jest najważniejsze i decyduje o szczęściu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość refleksja na temat
yeez: zgadzam się, ale napisałam "we własnym domu". Poniekąd była to także odpowiedź na post Edyty, która mieszkała kilka dni u swojego chłopaka. Myślę, że w takiej sytuacji mogła się czuć zobowiązana do pomocy. Ale wszystko z ostrożnością. Co do Twojego pytania, dlaczego autorka nie mieszka ze swoim chłopakiem, nie wypowiadałam się, bo ta kwestia nie wydawała się dla niej ważna (nie jest problemem). Dlatego nie wiem, dlaczego miałaby to wyjaśniać ze swoim chłopakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eedyttaa własnie u mnie jest to samo... jakoś rozwiązaliście jakoś ten problem?? Po naszej poprzedniej rozmowie na ten temat wszystko było ok w zasadzie do czasu kiedy 2dni z rzędu ugotowałam mu obiad, potem zrobiłam sałatke itd. a następnego dnia już słysze \"obierzesz mi ziemniaczki kochanie\"? eh... a nie mieszkam z nim bo jak napisałam wcześniej nie mam na to kasy, a nie będę niczyją utrzymanką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×