Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sapaczka

O mieszkaniu razem przed ślubem.

Polecane posty

Gość sapaczka

Teoria mojego mężczyzny - jeśli para widuje się 24h na dobę, gdy są narzeczeństwem, to po co brać ślub, skoro nie będzie różnicy? Dla niego małżeństwo musi być innym etapem związku, a nie tylko jego potwierdzeniem na papierze. Skoro para przed ślubem zachowuje się tak, jakby już było po, to... Jeszcze nie wiem, czy się z tą teorią zgadzam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w końcu ślub praktycznie nic nie daje i jest archaicznym przeżytkiem z przed okresu rewolucji obyczajowej. To co daje ślub można załatwić paroma innymi rozwiązaniami prawnymi, na pewno prawie wszystko, tylko pewnie wyjdzie drożej :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok to pytanko
skoro "to co daje ślub można załatwić paroma innymi rozwiązaniami prawniczymi" to po co parę innych rozwiązań, skoro ślub jest właśnie rozwiązaniem "prawniczym"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panie \"Brzydki Niski Beznadziejny\" dla niektórych kobiet ślub jest bardzo ważny jest piękną oprawą związku, dopełnieniem związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok to pytanko
nie tylko dla kobiet, są też tacy faceci, którzy nie wyobrażają sobie życia z drugą osobą bez ślubu. Moim zdaniem załatwiać 5 spraw "prawnych" oddzielnie zamiast 1 - tylko dlatego, że ta inna nazywa się "ślub" to jakieś uprzedzenie chyba do samego tego słowa a nie tego, co się pod nim kryje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój facet ma rację. Ja w sumie myślę podobnie. Po co ślub skoro mieszka się razem? No chyba, że chce się załatwić jakąś intercyzę, lub zmienić nazwisko, bo jest presja religijnej rodziny, lub jeden z partnerów jest religijny. Dla mnie ślub to zwykła komercyjna szopka - na pokaz... Jak jest się szczęśliwym przed związkiem to po co ten ślub? by wydać kasę? by się ubrać na kilka h w białą sukienkę? by mieć kilka pamiątkowych fotek? Dla mnie nie ma w tym nic wielkiego i cudownego... Ślub był fajny kilkadziesiąt lat temu - jak to się czekało na tą 1 noc poślubną, jak tradycja tego nakazywała... teraz? Ludzie sypiają ze sobą przed ślubem - wiec magia nocy poślubnej traci na znaczeniu. Co zostało? nalegania rodziny? To chyba nie jest powód do wychodzenia za mąż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje podejście
Brałam ślub 26 lat temu. Nie miał dla mnie żadnego znaczenia i chciałam miec to zamieszanie wreszcie z głowy. Przerazała mnie organizacja tego przedsięwzięcia. Ale teraz sobie myślę, że tak podchodziłam do tego tematu, bo mój mąż nie wyobrażał sobie inaczej i gdybym wiedziała, że on slubu nie chce, to nie dawałoby mi to spokoju. Brałabym to za asekuranctwo. Więc rozumiem, że może to byc ważne dla kobiety, dla jednej ze stron...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sapaczka
Ale chodzi o to, że my nie mieszkamy razem, ani nie widujemy się 24h na dobę i to jest jego argument, gdy próbuję wyegzekwować częstsze spotkania ;) Że po co teraz tak, skoro tak robią małżeństwa i że po ślubie musi się ten związek jakoś różnić. Nie wiem, czy to nie zwykła wymówka, jako że do ślubu to on się nie pali ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przed ślubem poklepie po dupce a po ślubie napierdoli solidnie, i to będzie wyczuwalna różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to sie z nim chajtnij
ale on i tak nie pojawi się z tobą pod ołtarzem. olewa cie teraz i będize tak robił dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne, że ślub (w sensie: wesele) urządza się dla innych, niejako na \'pokaz\', a nie dla samych zainteresowanych. Tak samo pogrzeb, chrzest (jako rytuał jakiegoś wejścia do wspólnoty, praktykowany nie tylko w chrześcijaństwie chyba). Nie wiem czemu tyle ludzi jest zszokowanych, piszą o tym jakby zdemaskowali jakieś niesamowite oszustwo czy hipokryzję, a ani chwili refleksji nad tym, po co w ogóle są wszystkie społeczne obrzędy. Zresztą nie widzę nic złego w tym, żeby ubrać się w fajną sukienkę, wyprawić dla rodziny i przyjaciół huczne przyjęcie, i pokazać im że \"hej, to jest ten chłop/kobita, co ją kocham i chcę razem żyć\". Jako okazja do świętowania całkiem zacna, a przynajmniej równie dobra, jak sylwester czy urodziny. :classic_cool: Inna sprawa, że zaciąganie na tą okoliczność kredytu spłacanego potem latami to straszna głupota. A jeszcze bardziej nie rozumiem czemu ktoś taki jak Brzydki Niski Beznadziejny (wnioskując z nicka, jakiś kafeteryjny prawik) chciałby osobno przeprowadzać parę czy parenaście prawnych zmian i ustaleń, zamiast wziąć je wszystkie w pakiecie, tylko dlatego że mają tą przerażającą i budzącą trwogę nazwę \"ślub\". :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba sama nazwa "Ślub" przeraża ludzi i dlatego tak ciężko im się zdecydować to zrobić i wolą mówić że to niepraktyczne i nie na czasie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie ślub nie ma żadnego znaczenia. Mogłabym go wziąć albo nie brać. Nie zrobiłoby mi to żadnej różnicy. Nijak nie zmienia on mojej relacji z moim partnerem, ewentualnie na gorszą, bo obie strony są zbyt pewne siebie i zaczynają się zapuszczać. Poza tym rozwody są coraz częstsze, więc slub z ekonomicznego punktu widzenia jest niekorzystny. Najpierw zapłaci się za wielkie wesele, a za dwa lata za rozwód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×