Moja współpracownica jest...

Od razu zaznaczam, że nie szukam porady (chociaż jak się trafi took), tylko miejsca na wyżalenie się. Nie ma to jak świadomość, że mogę się z kimś podzielić przeżyciami :P Pracuję w jednym biurze z 50letnią babą, która ma kilka wad. Oprócz tego, że lubi sobie wypić (często, gęsto), ma jeszcze gorszą cechę: masakrycznie klnie. Non stop, wszędzie, bez wyjątku. Hamuje się tylko przy kierowniczce i klientach, ale i to nie zawsze. Już nie mogę jej słuchać, uszy mi więdną. Klnie na wszystko i bez powodu, chamsko, z nerwem, gdzie nerwy w ogóle nie są potrzebne przy błahostkach jak np. wydanie zaświadczenia. To jej psi obowiązek i niezbyt absorbujące zadanie, a ona klnie jakby świat jej się na łeb walił. Nie, żebym ja była święta - też mi się zdarza, ale ona tak działa mi na nerwy, że sobie postanowiłam: zero przeklinania! I trzymam się w tym postanowieniu, po prostu ona tak mi obrzydziła bluzganie, że nawet jak słyszę u kogoś k.... ch.... p...., to mi się bigosem z przyjęcia odbija. Nie zwrócę jej uwagi, bo to i tak nic nie da. Pójdzie tylko i mnie obgada w innych biurach. Niedługo dostaniemy stażystkę, więc może przy niej się powstrzyma. Ale pewnie potrwa to tydzień i znowu zacznie :o Nawet jak rozmawia przez telefon z własną matką to klnie jak oszalała. No i wtrąca się we wszystko co robię, nawet jak mąż do mnie dzwoni to pyta "a co chciał?". Matko. No, wyżaliłam się ;) A wy jakich macie współpracowników?

do mnie do pracy przyszedł teraz 22 letni koles ktory nigdzie do tej pory nie pracował, wszystko mu zawsze rodzice kupowali, nic nie potrafi sam zrobic o wszystko ciągle pyta po kilka razy dziennie o to samo jak cos trzeba zrobic to trzeba mu to wskazac palcem bo inaczej nie ruszy dupska

Ja przez jej odzywki niedługo będę się brzydziła wymówić słowo kurde, bo też będzie brzmiało jak najgorszy spluw :o