z tymi chlopami...

Od dwoch lat znam sie z pewnym chlopakiem ...zalezy nam na sobie. ale nie widujemy sie zbyt czesto bo ostatni rok spedzil w wojsku i ma duzo obowiazkow (pomaganie rodzicom w firmie, treningi) i ostatnio nie widzielismy sie 2 miesiace (bo jakos nie moglo nigdy dojsc do spotkania)i mielismy sie spotkac pare dni temu, chcial mnie zabrac na obiad do restauracji i wyjechal mi z tekstem zebym wziela jakies drobne zeby mu nie braklo-przyznam ze mnie to oburzylo i zaraz zaczelam prowokowac specjalnie klotnie (jak on to mowi swirowac) zeby spotkanie nie doszlo do skutku bo jakos nie mialam odwagi powiedziec wprost ze mnie oburzyl z tymi drobnymi... ale poradzcie co mam o tym myslec? przeciez to nie jest moj chlopak zeby mial za mnie placic, ale z drugiej strony skoro on mnie zapraszal gdzies to juz mogl sie pofatygowac i zaplacic? czy moze ja za bardzo wzielam to do siebie? co o tym myslicie?:( i spotkanie jednak nie doszlo do skutku i nie odzywamy sie 2 dzien przeze mnie :(

:(

No coz, ja bym poszla na te kolacje a przy placeniu slodkim glosikiem "ups, zapomnialam portfela". A co, jak zaprasza to niech sie chlop martwi! A po tym nie odzywalabym sie juz, ewentualnie na pozegnanie walnelabym jaki to z niego dzentelmen i nie chce miec z nim juz nic do czynienia :P Dziewczyno, obudz sie! Facet ktoremu zalezy na kobiecie w zyciu tak jej nie powie (wez drobne jakby co)! Zapozyczy sie, popadne w dlugi byleby tylko soe pokazac przed swoja wybranka serca... Nie robi tak? To wnioski juz powinnas wyciagnac :)

z jego zachowania wnioski są takie: nie leci na Ciebie. Umilasz mu czas w oczekiwaniu na lepszy kąsek