Walka o faceta w nieudanym związku

Mam do Was pytanie. Czy są wśród Was kobiety, które walczyły o zajętego faceta, nie poddawały się, pomimo to, iż miał dziewczynę. Czy fakt, że w takim związku się nie układa, jest dla Was zielonym światłem, żeby się wziąć za tego faceta? Czy walkę o zajętego uznajecie za niemoralną? A może są wśród Was takie, które odbiły faceta innej?

Jesteście dziwkami a u dziwek wszystkie chwyty dozwolone przecież.

No i po pół roku do niej wrócił, a ze mnie się teraz śmieją. Mam za swoje, glpia byłam że się w to pakowałam. To prawda, że swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu się nie zbuduje.

skoro nie ma dosc jaj zeby od niej odejsc, nie bedzie mial dosc jaj, zeby ze mna szczerze gadac. Kiedys zwiazalam sie z takim w nieudanym zwiazku... jego dziewczyna myslala, ze byl udnay :( potem dowiedziala sie o mnie. Myslalam, ze ona jest zla, tlamsi go, szantazuje, nie sluchalam, co ma do powiedzenia... potem okazalo sie ze jego wszystkie zwiazki byly "nieudane" i konczyly sie w identyczny sposob, a ona probowala mnie ostrzec. Ja zas balam sie ze chce mi zabrac szczescie... szczerze odradzam. Nie walczy sie o kogos, kto obiecal przynaleznosc komus innemu. Ta osoba ma sama podjac decyzje i ZADZIALAC.

dla mnie to jest nie moralne.nigdy bym nie podrywała zajętego faceta. i co z tego,że im się nie układa. w każdym związku są prędzej czy później jakieś kryzysy.odejdzie na chwilke do Ciebie,bo będzie mu schlebiało że ktoś sie nim interesuje a potem pewnie zatęskni za tamta i do niej wróci.

wasrtygd - fajna z Ciebie dziewczyna!

ja odpuscilam bo z gupia baba nie bede walczyla o faceta... walczyc o faceta to najgorszza rzecz na swiecie zebrac o czyjes uczucia... odpuscilam niech se go bierze... jak nie zna swej wartosci bez faceta co to za kobieta nie umiejaca byc sama...?