Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Cajole

Facet i jego mama

Polecane posty

Gość Cajole

Kto ma chęć i cierpliwość niech mi coś doradzi: Mam 24 lata i od 7mcy jestem w związku na odległość z równolatkiem, widujemy się tylko w weekendy (pochodzimy z jednego miasta, ale ja studiuję w innym). Oboje jesteśmy dla siebie pierwszymi poważnymi partnerami. Moja rodzina zmiany w moim życiu miłosnym przyjęła pozytywnie, nawet mój tata nie rozpacza, że mu obcy chłop zabiera córeczkę:) Niestety mama mojego chłopaka bardzo przeżywa, że syn dorośleje, że znalazł sobie prawdziwą dziewczynę i nie spędza z rodziną już tyle czasu, co kiedyś. Nie może się też pogodzić z faktem, że ja u niego sypiam (chłopak nie mieszka z rodzicami) i stara się to ukrywac przed resztą rodziny (ciotkami, kuzynkami itd.). Nie rozumie po co on jeździ do mnie, zawsze pyta: "po co?", "a co wy tam robicie?", "a musisz do niej jechać?". Wiem, bo chłopak mi to mówi. Sama byłam świadkiem, jak wyleciała z tekstem do syna "pamiętaj, trzymaj się mamusi" (!!!!!) Z drugiej strony, jak mnie widzi, to jest miła i grzeczna, stara się podtrzymywać rozmowę, czasem nawet przekazuje dla mnie jakieś smakołyki. Oprócz mamy, chłopak ma ojca i niespełna 20letnią siostrę, ale ją cała rodzina traktuje jak małą, nieporadną dzidzię, z czym dziewczyna sie doskonale czuje i w rezultacie nie potrafi wokół siebie ani w domu zrobić nic i z radością tego nie robi. Związek jego rodziców jest nędznej jakości, ojciec w ogóle się nie angażuje w życie rodzinne, w niczym nie pomaga, ewentualnie daje pieniądze, a od reszty umywa ręce. Efekt jest taki, że rolę głowy rodziny przejął mój chłopak, stał się dla mamy partnerem, a nie synem, to z nim konsultuje ona wszystkie swoje decyzje i plany. Codziennie do niego dzwoni. Chłopak wprawdzie nie mieszka z rodzicami, ale jego mieszkanie znajduje się dwie ulice dalej - w rezultacie jest codziennie u rodziców na obiedzie. Twierdzi, że po co ma gotować (chociaż lubi i umie), jak tam jest gotowe. Mało tego, zdarza się, że on tam idzie ugotować obiad rodzinie, albo posprzątać mieszkanie! On jest jedynym kierowcą w rodzinie, więc "robi za szofera" - wozi mamę i siostrę na zakupy, do koleżanek, na cmentarz i wszędzie indziej, bo mama auto finansuje. Robił to nawet w czasie sesji, bo mama jakoś nie rozumiała, że on sie musi uczyć! Niestety to się odbija na naszym związku, bo zawsze jesteśmy ograniczeni czasowo - spotykamy się tylko w tych godzinach, kiedy mama nic już od niego nie chce. A chce coś codziennie! Zawsze nasze plany są dostosowywane do mamusi. Jak jesteśmy razem 7mcy nie było jeszcze dnia, żeby mój chłopak mógł go poświęcić w całości mi, bo mama to, mama tamto..... (nie licząc przypadków, kiedy to on przyjeżdża do mnie, chociaż potrafi wrócić szybciej do domu, bo mama.....). Chłopak nie pracuje jeszcze, więc jest w całosci utrzymywany przez rodziców i twierdzi, że jak już się od nich uniezależni, to będzie to wyglądało inaczej. Jakoś ciężko mi w to uwierzyć, zwłaszcza, że on czuje się odpowiedzialny za mamę i za jej szczęście, "nadrabia" niedociągnięcia ojca. Niby wie, że to nie jest normalne, ale i tak nic z tym nie robi. Z głupich tekstów mamy się śmieje, ale pobłaża jej, mówi, że świruje, bo traci syneczka. Jak mu mówię, ze moi rodzice nie świrują chociaż mają mnie jedną, to nie umie na to odpowiedzieć. Jest mi bardzo żal tej kobiety, ale muszę myśleć o sobie i naszej ewentualnej przyszłej rodzinie. Przecież mój chłopak nie może mieć dwóch żon! To nie moja wina, że wyszła za mąż za takiego faceta, nie potrafiła go zmienić,a teraz już w ogóle się poddała i przerobiła syna na swojego partnera, a córkę na sierotkę marysię. Nie chcę go też stawiac pod ścianą i mówić "ona albo ja" bo tylko mu tym wyrządzę krzywdę, a i tak nic nie osiągnę. Co gorsze, w rodzinie są jeszcze cztery(!) samotne ciotki, które też są przyzwyczajone do męskiej pomocy mojego chłopaka we wszelkich problemach. Ja wiem, że to niczyja wina, że sytuacja tak wygląda, ale mnie to po prostu przeraża - kończę zaraz studia, mam perspektywy na dobrą pracę (pracuje już od 2och lat) w tym innym mieście, mój chopak też miałby duuużo większe możliwości tam, ale boję się, że on sie nigdy nie wyrwie! I też potrzebuję jego opieki i pomocy, ale wręcz boję się o nią upominać, bo szkoda mi go jeszcze bardziej dobijać i zamęczać. Nie jestem samolubem, wręcz przeciwnie, uważam, ze wzajemna pomoc i wsparcie w rodzinie to głowny cel jej istnienia, ale są chyba gdzięś granice rozsądku? Tak było od początku i myślałam, ze z biegiem czasu się to zmieni, ale nie. Boję się brnąć w to dalej, żeby później nie cierpieć jeszcze bardziej, nie wierzę, że on się "uwolni" od mamy, a jak zaczniemy oboje pracować w pełnym wymiarze, to biorąc pod uwagę jego poziom zaangażowania w życie rodziny, na nasze wspólne życie nie starczy już czasu i siły. Bardzo proszę o opinie, bo ja już nie potrafię zachować obiektywizmu. Nie wiem, czy ta sytuacja jest nienormalna, czy to ja mam nienormalne podejście do niej i zbyt duże wymagania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smells like 90
ta sytuacja jest NIENORMALNA. rozmawiałaś z chłopakiem o wspólnej przyszłości? z jednej strony jesteście ze sobą dopiero 7 miesięcy, ale matka nie powinna go tak wykorzystywać. Spróbuj go przekonać, ze powinien jakoś ograniczać tą swoją pierdolniętą matkę. napisz dokładniej jak wyglądają wasze spotkania? Np jesteś u niego, dzwoni matka i co? On zaraz do niej leci, czy odkłada starą na poźniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
Poważnej rozmowy o wspólnej przyszłości nie było, były za to pewne deklaracje, mówi, że jestem dla niego najważniejsza, że jest ze mna szczęśliwy i tęskni bardzo jak mnie nie ma. Czasem mu się coś wyrwie w rozmowie,co pozwala mi wierzyć, że myśli o mnie przyszłościowo - np "będziemy o tym opowiadać wnukom" albo "jeszcze teraz sobie takiego domu nie kupimy" Nigdy nie było takiej sytuacji, żeby mama nagle zadzwoniła i go "odciągnęła" ode mnie, bardziej wygląda to w ten sposób, że ona się z nim umawia na konkretną godzinę i my możemy się spotkać tylko przed lub tylko po, jak już "wykona zadanie".A jakieś zadanie jest zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z doświadczenia (dość bolesnego) radzę Ci - wiej od niego jak najszybciej. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po 30 kobieta ....///
mysle ze tak juz zostanie a wrecz bedzie coraz gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja z mojego doświadczenia
mówię Ci, że stoisz na pozycji przegranej, cokollwiek nie zrobisz. Mnie się udało na początku wyrwać mojego faceta, a później już męża. To była walka dla tej kobiety, czyli mojej teścioweij, ona mnie nienawidziała jawnie i do znajomych opowiadała, że rozbije to nasze małżeństwo. Troszkę czasu potrzebowała ale dopieła swgo. Przeżyłam w życiu straszne chwile przez nią. Gdybym miała wtedy ten rozum co dzisiaj to nie wpakowałałabym się w taki układ. A różne sytuacje aranżowała, żeby wpędzić go w poczucie winy. Tak walniętego układu nigdy nie widziałam, ja dziś jestem sama i potrafię sobie poradzić z każdą sytuacją, ona nie zachowywała się jak matka ale jak zazdrosna porzucona kochanka/dziewczyna, to było chore.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja z mojego doświadczenia
nawet pojechała z wielkimi bólami do szpitala, ja wiedziałam, że symuluje, wszystkie badania jej zrobiono, nic się nie doszukali okaz zdrowia wręcz, Jak się rozwodziliśmy to dostała skrzydeł, a dziś podobno zdrowa jak ryba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja z mojego doświadczenia
wspólczuję Ci bardzo zapomniałam dodać i zyczę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam podobna sytuacje, syneczek(chlopak znajomej) sie zmienil.Zaczol rozmawiac z mama, tlumaczyc, ale nadal robi od czasu do czasu za kierowce w domu, itp. ale to chyba normalne ze pomaga matce? ale juz nie tak nadgorliwie jak kiedys. ona jest zadowolona, on jest zadowolony i matka tez, skoro jest mila dla ciebie moze naprawde go potrzebuje, porozmawiaj z nim, ale mysle ze 7 miesiecy zwiazku to za malo na tego typu rozmowy\" bo twoja matka\" mozesz go starcic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
Hmm, dzięki za porady:)Wasze doświadczenia nie nastrajają mnie szczególnie pozytywnie, ale też mam uczucie, że mama nie robi nic złośliwie i specjalnie, żeby go ode mnie odciągnąć, tylko po prostu jest przyzwyczajona do wiecznej pomocy i buntuje się, bo sie boi, że ją straci. Nie chcę jej tej pomocy odebrać,ale ograniczyć, tak żeby z chłopa coś dla mnie zostało:) Nie wiem czy 7mcy to dużo czy mało, ale jak mi facet po 3mcach mówi, że kocha i że jestem dla niego najwazniejsza, to chyba automatycznie daje mi to jakieś prawa upominiać się o moją pozycję w jego życiu...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
A zapomniałam dodać, ze dzis rano mnie jeszcze poirytował, bo stwierdził, że przez całe święta tj pt - wt nie da rady się oderwać od rodziny............... A widujemy się tylko w weekendy! Na moją minę stwierdził, że "no niestety w święta trudno się zgrać", jakby to moja wina była. Czy ja naprawdę przesadzam? bo nie wiem juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiem ci co sie stanie jak sie chlopka uniezalezni...moja kumpela tez takiego miala,ale na szczescie sie zmienil..zaczelo sie kupowanie mamusi rzeczy,bo nie ma biedna pieniedzy,a musi to miec..pozyczanie kasy,sponsorowanie imprez..pozyczyl jej pieniadze na wegiel na zime,a ta kupila auto,wiec zas na wegiel nie miala...i co wtedy?potem mamusia wydawalo kae na jakis durny sprzet i mlodszej corce szkoly oplacic nie mogla.jak myslisz kto placil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
on mówi , że kocha , mówi to i tamto, robi jakieś aluzje co do waszej wspólnej przyszłości, ale szczerze mówiąc- mało w tym konkretu wciąż. Ty traktujesz te słowa bardzo serio, a dla niego oznaczają one być może cos innego niż dla Ciebie. Dlatego, żeby uniknąć niepotrzebnego gdybania proponuje Ci byś od dzisiaj stał się głucha na jego słowa a za to bardzo uważnie przyjrzała się jego czynom. Facet, który kocha, zrobi wszystko by spędzić z Tobą każdą wolną chwilę, będziesz jego absolutnym numerem 1, przed rodziną i przed kumplami. Odnoszę wrażenie, że jesteś zdezorientowana w jego dwuznacznej postawie : deklaracje słowne na " tak", jednak czyny na 'Nie". Słowa przychodzą łatwo, ludzie życją złudzeniami, czasem w nie naprawdę wierzą.... Ale działanie, czyny- te są zawsze prawdziwe i pokazują prawdę. Przyjrzyj się tej prawdzie, bez rózowych okularów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
a tak z drugiej strony.... to jest dość niezwykła sytuacja, że w jego rodzinie są 4 samotne ciotki z jakich przyczyn?, czy są to siostry jego matki? ma chłopak niezły babiniec... i słabe męskie wzorce... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słowa przychodzą łatwo
a wlasciwie to dlaczego nie mozecie spedzic swiat razem albo przynajmiej jednego dnia ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
Oj gitarra, utrafiłaś w sedno:) rzeczywiście jestem zdezorientowana, mówi jedno, robi drugie. Mam wrażenie, że on naprawdę wierzy w to co mówi (ja nie oczekiwałam żadnych deklaracji, a już na pewno nie tak prędko, sam wyskoczył i mnie zaskoczył), ale pomimo swoich deklaracji i podejścia "to ja jestem głową rodziny, musiałem szybko dorosnąć i być mężczyzną" to jeszcze tak naprawdę nie wydoroślał i bezpiecznie mu tak blisko z mamą. A ja sobie zaczęłam myśleć nie wiadomo co. Mógł mi nic nie mówić. Ja jestem "fajna", bo mu w tygodniu nie zawracam głowy, bo mnie nie ma, w dodatku jestem samodzielna, nie marudzę i nie potrzebuje, żeby mi wszystko pod nos podetkać. Przy mnie może odetchnąć od bieganiny za mamą. On nie ma czasu w święta - najpierw zakupy, potem przygotowania, sprzątanie gotowanie, pieczenie w ilościach jak dla pułku wojska, cmentarz, kościół, wizyty u rodziny i bóg wie co jeszcze. Cztery dni!!! Zaproponował mi, że mogę pójść z nimi jajka święcić, już widze mine jego mamy, jak mnie zobaczy w kościele na tak superrodzinnej uroczystości:D:D (ona jest prawdziwie wierząca i religijna) Przykro mi teraz za ten nieudany poranek, nie pokłóciliśmy się, ale widział, ze jestem niezadowolona i kompletnie nie rozumiał o co mi chodzi:( On w ogóle nie bierze pod uwagę, że mogloby być inaczej, że mógłby zawalczyć z mamą o odrobinę wolnego czasu! Przecież ja go nie chcę od śniadania świątecznego odciągać, ale chociaz jakiś spacer w sobotę:( A co do ciotek - to rzeczywiście niezly numer:) jedna stara panna, druga rozwódka, jedna wdowa, pozostała nie wiem, ale to jakaś dalsza rodzina, jedyna siostra matki jest zamężna. I brak chłopów w rodzinie.Maasakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
musisz wiedziec jedną rzecz: jeśli facet czegoś nie robi , to oznacza to że NIE CHCE, nie "nie może". Nie jest prawdą, że on ma masę zajęć w święta i nie może się spotkać, przyjechać itd. On nie chce. I nie jest to wina jego mamy. problem jest w nim. Z testosteronem tak już jest, że żadna mamuska mu nie stanie na drodze ;) I teraz uwaga: przeczytaj co sama napisałaś : " Ja jestem "fajna", bo mu w tygodniu nie zawracam głowy, bo mnie nie ma". Jestem fajna- bo mnie nie ma Odpowiadam mu, bo mu głowy nie zawracam Czy to jest postawa zaangażowanego, kochającego faceta??? Nie sądzę. Ale wiem, że jemu jest wygodnie z dziewczyną taką jak Ty (co nic od niego nie chce). Ciekawe dlaczego? I do czego mu jesteś potrzebna w takim razie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
Hehe:) na pewno jest mu ze mną dobrze m. in. dlatego, że nic od niego nie chcę,ale nie sądzę, że tylko dlatego. Kiedyś mu nawet powiedziałam,że ja chyba jestem jedyną kobietą w jego życiu, która go najmniej eksploatuje, to stiwerdził, że mam rację i on się cieszy z tego, ze jestem zaradna i nie musi mi wszystkiego organizować. Właściwie to ja uważam, że każdy człowiek powinien byc zaradny ( i dlatego mnie jego 20letnia baby sister wkurza) i nie obciążać innych swoimi fanaberiami, ale fakt, że w tym przypadku złapałam się chyba we własną pułapkę. Zgadzam sie, że na testosteron nia ma mocnych:) ale też wiem, ze on chce się ze mną widywać, tylko nie umie/bo się/nie chce robić sobie problemów w domu i uważa że to on musi pomóc mamie, bo nikt inny tego nie zrobi. Nie wiem w takim razie co mam sobie myśleć. W zasadzie to ja rzeczywiście nie wiem, czego ode mnie chce i co jest gotów dać w zamian. Chyba mnie dzisiaj dłuuga noc rozmyślań czeka:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
czy planujesz z nim swoją przyszłość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem kobietą ale
mam też problem z teściową więc dam ci jedyną skuteczną radę. jak najszybciej namów go na przeprowadzkę... w sumie jesteście ze sobą krótko, wszystko może się zmienić. Ale radzę wyjechać daaaaleko od jego rodziny. Tylko wtedy będziesz miała względny spokój. To jest jedyna metoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
jakos trudno mi uwierzyć w to, ze facet bedzie skłonny opuścic swoja matkę ciotki i baby-siostrę by się przeprowadzić do innego miasta z nasza autorką... wydaje się, że to jest praktycznie z jego punktu widzenia- niemożliwe... najlepiej by go o to było zapytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
Planuję, bo myślę, że to dobry materiał na partnera życiowego, ale widzę też, że jeszcze dłuuga droga przed nami i nie zakładam, żena pewno udanam się dojść razem do jej końca. Może to efekt "opadania klapek" z oczu, podobno po pierwszym półroczu znajomości osiadają romantyczne emocje i zaczyna się bardziej trzeźwo patrzeć na drugiego człowieka. Przynajmniej dzięki temu wiem, że nie mam co podejmować pochopnych decyzji. Po prostu nie wiedziałam, czy to ze mną jest coś nie tak i ja demonizuję dobrego syna, który pomaga mamie znajdującej się w niezaciekawym położeniu, czy to jednak sytuacja jest jednak trochę nienormalna, i dobrze, że mi się lampki alarmowe zapalają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
czy on zapoznał Cię ze swoimi znajomymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
No cóż kwestia przeprowadzki jest dość paląca, bo ja muszę zostać tu gdzie jestem na co najmniej najbliższe 3lata, a żadne z nas tak naprawdę nie jest fanem związków na odległość. A o zdanie faceta pytalam - powiedział, ze generalnie nie ma potrzeby się przeprowadzać, ale tego nie wyklucza, bo w koncu ja tam jestem, ale jeszcze na razie nie, bo musi skończyć studia. Szczerze mówiąc też mi się nie wydaje, żeby to się udało, jeśli tak, to się ciężko zdziwię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cajole
Zapoznał w zasadzie ze wszystkimi znajomymi, z jedynym kuzynem i planował mnie przedstawić szerszemu gronu rodziny właśnie w święta, ale plany się popieprzyły i nie dojdzie to do skutku. Nie ukrywa mnie:) na nieszczęsnej nk też powywieszał nasze fotki, o ile to o czymś świadczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gitarra
"planował mnie przedstawić szerszemu gronu rodziny właśnie w święta, ale plany się popieprzyły i nie dojdzie to do skutku" czyli planował że Cię zaprosi do swoich rodziców, ale plany się popieprzyły bo? musi zmywać naczynia i ciotki będą itd.? i dlatego musi rezygnować ze swoich planów wobec Ciebie??? słuchaj, to się kupy nie trzyma ..... przestań go usprawiedliwiać nieustannie i popatrz CO ROBI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×