Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bez skrzydel

O tym jak pogrzebano mnie żywcem

Polecane posty

Gość bez skrzydel

To bedzie krótka wypowiedz, bo nawet nie chce juz mi sie zalic. Ale jest to jeszcze jakies szukanie pomocy, rozwiazania. Otóż od poczatku mojego istnienia matka moja mnie krytykowala, odrzucala. Ojciec odszedl od nas jak mialam jakies 3 latka. Pierwszym objawem nerwicy bylo to, ze przestalam jeść. Mama zeby mnie "uratowac" karmila mnie kroplówkami. Potem zaczelam sie jąkąć, potem moczyć. To wszystko wprawiało moja mame o wsciekłość. Rosłam wiec w przekonaniu, ze jestem dziwolągiem, złośliwym dzieckiem, zazdrosnym o brata, ze to wszystko co mi sie przytrafia, to tylko zazdrość i chęć zwracania na siebie uwagi z powodu pychy. No nic, wewnetrznie bylam jednym wyrzutem sumienia, ale zewnetrznie wyrosla ze mnie dosc ladna kobieta, ale ten pernamentny brak milosci sprawil, ze kazdy traktowal mnie dosc lekceważaco, a zwlaszcza wtedy kiedy udalo mu sie zobaczyć, ze nie mam obrony w mamie. W zasadzie to do dzisiaj kazdy moglby przyjsc i zarzucic mi coś, a mama zacznie mi wyrzucać, to, co uslyszała. Zdobylam jednak pewna pozycje, poprzez zawód jaki wykonuje, ale pozycje tylko w pracy. Tam sie czuje, akceptowana, choc nie do konca i tam jestem sobą. Nie udalo ulozyc mi sie zycia, a mam juz 40 lat, dlatego, ze boje sie wyjsc do ludzi. Siedze w domu, sama, bo tam czuje sie bezpiecznie, ale taka jestem nieszczesliwa z tego powodu. Inni myslą, jakies tam zlosliwe kolezanki, czasami ich mamy, ze pewnie nikt mnie nie chce, a prawda jest taka, ze gdybym sie nie bala mialabym napewno meza i moze nawet dzieci. Jest mi tak niewymownie zal, ze zmarnowalam zycie i talenty. Moja matka nadal mna steruje jak robotem, a przy niej upadam na pysk i nie moge sie podniesc. Odzywam nieco dopiero gdy jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
Straszne to co piszesz. Mama, która jest wrogiem dziecka, nie ma nic gorszego chyba. Ale wyrosłaś już i to solidnie, coś osiągnęłaś. Czemu jej pozwalasz, by Tobą nadal rządziła? Nie daj się. Wiesz, ja miałam coś podobnego. Też dostałam kopa, ale już wiem co to nerwica i nie dam więcej wpędzić się w taki stan. A mieszkasz z matką, czy sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
mieszkam juz sama, ale to i tak niewiele znaczy, bo mama kiedy ma wolne, dzwoni zebym do niej przychodzila. Owszem na obiad, sniadania etc, ale co z tego jesli moja odmowa wprowadza ja w histerie, a moj czas sie dla niej nie liczy, no i w koncu to, ze ja jako jeden wyrzut sumienia nie potrafie jej tak jawnie i prosto odmowic i trwac w tej decyzji. Chcialabym jej wybaczyc, juz nawet nie to co bylo, ale to co robi wciaz, ale kazda jej kolejna krytyka, taka po calosci i czesto przy ludziach mnie zwala z nóg. Dla innych moja mama jest slodka, do rany przyłóz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
to ja mam takiego męża, który zawsze niszczył córkę. Nienawidził jej od urodzenia. Dla synusia taki nie jest, no i również dla obcych ludzi jest najlepszy, uczynny, że wszyscy się nim zachwycają. Wiem mniej więcej co przeszłaś, tylko czy warto trwać w tym stanie? Przenieś na mamę trochę tych swoich wyrzutów sumienia, to chyba ona powinna je mieć? I niech sobie histeryzuje, to jest obliczone, na to byś trwała w tych wyrzutach. Utnij to, wyjedź gdzies sobie, albo odłóż słuchawkę. Czego masz się bać? Wyjdź do ludzi i uśmiechaj się. Boże, ile ja bym dała, żeby mieć swoje mieszkanie,taki swój azyl. Fajnie, ze go masz. Trzymaj się i nie daj się dołować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
Dziekuję Ci, na różne sposoby próbuje, wciaż próbuje mozna powiedzieć, ale przez to stalam sie taka wrazliwa. To prawda ten azyl to mnie ratuje od depresji. A ode mnie, to nie pozwól i ucz córeczke, zeby była ponad tą krytyką ojca. Cholera jak to jest, ze rodzice zwracaja sie przeciwko swoim dzieciom??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
Ona już jest dorosła, na szczęście nie reagowała tak mocno jak Ty. Ja w Twoim wieku jestem, nawet trochę więcej. On nie chciał córki, chciał syna. Tak mają niektórzy faceci, ciagle ja krytykował, wrzeszczał za byle co, za nic. I tak życie zaczyna pleść różne scenariusze. Chciałam mieć rodzinę, bo w dzieciństwie sama jej nie miałam, kochać i byc kochaną, a tu niestety. Wszystko się posypało od początku i nieraz myślę, że gdybym czas mogła cofnąć, to wolałabym być sama, bądź tylko z córką, polegać na sobie, mieć pracę, mieszkanie i wcale więcej nie byłoby mi do szczęścia potrzebne. A Ty masz jeszcze brata tak? A on mamę odwiedza? Czemu ona dzwoni do Ciebie zebyś przyszła, po czym Cię niszczy ? Ja bym wyszła w takim momencie i poczekała co zrobi, a napewno bym nie leciała na jej zawołanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
Całe szczęście, ze córka miała i ma pewnie nadal oparcie w Tobie, widze to po innych ludzich, ze kiedy mają w sobie milosc rodziców, to caly swiat moze ich odrzucac, a oni i tak sa w pewnym sensie ponad tym, bo maja ta podstawe. Moj brat, to tez byl tym jedynym dzieckiem kochanym i uwielbianym, a ja do przestawiania, wiec teraz tez sie nic nie zmienilo, bpo brat jest zonaty, ma swoja rodzine, i mama szanuje poprostu jego czas i plany, a ja nie mam wiec mam zyc dla niej. Czuje sie samotna, kiedy siedzi w domu, wiec ja mam jej dotrzymywac towarzystwa. Kiedy przychodze, zaczyna wyrzywac sie na mnie kiedy podaje obiad, az mi staje on w garle. Nieraz placze, łzy mi leca po policzku, ona to widzi i nie reaguje, totalnie mnie lekceważy. Nieraz mowi, ze nienawidzi takich rozmazanych ludzi. Tylko, ze ja juz nie potrafie, gdybym mogła, to w zyciu bym nie puscila zły, ale nie potrafie sie powstrzymac. Ja jestem w srodku jedna wielka raną. Mimo to, chce poscic to w niepamiec, wybaczyc, chociaz niby w myslach jej wybaczylam, ale co z tego jesli mama na nowo przy kazdej okazji mnie tak dołuje. Nieraz sobie mysle tak marze kim moglabym byc, jakby wygladalo moje zycie, gdybym miala kochajacych rodziców, którzy we mnie wierzą i dla których jestem wazna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to jest nas wiecej
znów podobny temat;) nie zebym sie cieszyła ale znam to z autopsji.na dodatek "rodzice" niszcąc mnie całe zycie faworyzuja syna-dzis mamin synek który wszystko miał podane na tacy nawet samodzielnie nie potrafi podjac decyzji pedałek nawet w sobote wieczór siedzi przy mamusi.A ja przez lata fundowane mi poczucie nizszosci ,zero wsparcia na kazdym kroku ,ciagle płacenie im za "bycie chwilowo dobrym rodzicem" ,nerwice ,depresje pozostało walczyc o swój los:?pozdrawiam wszystkich z podobnymi problemami -nie dajcie sie "rodzicom"://

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
A wiesz kiedy Twoja mama się zmieni? Kiedy Ty zaczniesz się inaczej zachowywać. Dzwoni żebyś przyszła, nie masz czasu, bo sobie coś zaplanowałaś. Wierci Ci dziurę w brzuchu nadal, nie masz ochoty, bo jest wredna dla Ciebie jak przychodzisz. Prosto w oczy mów jej w taki sposób jak ona się do Ciebie zwraca. Żadnych łez, uśmiech na twarzy, fryzurka nowa, czy coś :) Tylko to łatwo pisać, a trudniej zrealizować. Widzisz jak brat jest zajęty, to mu się nie narzuca, to czego chce od Ciebie. Co Ty jesteś tylko na jej zawołanie? Oczywiście moze tak być, ale na zdrowych zasadach. Tylko musiałabyś się wkurzyć, żeby tak robić, a chyba nie potrafisz. Ale to by skutek odniosło myślę. Ale sobie tu piszemy, nikt więcej się nie udziela. Skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
Witaj, slyszalam to gdzies, "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą" Przeciez oporocz tego naszego toksycznego domu, jest jeszcze inny swiat inne mozliwosci, trzeba tylko do niego wyjsc. Ja osobiscie nie wiem jak, no ale wiem, ze mozna :) Tobie tez zycze z calego serca powodzenia w tej materii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ nie zmarnowałaś życia, ono dopiero przed Tobą! Nie możesz sprawić, zeby umknęło Ci przez błędy matki. Musisz się przemóc, wyjść do ludzi, a na pewno wtedy uda Ci się założyć własną, szczęśliwą rodzinę. Musisz być stanowcza i przestać się bać :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
o, wreszcie ktoś się odezwał a tak siedzą i czytają cichcem, co zresztą sama często czynię :) Amant Wszech Czasów k.odwetowa--> może i się nie zmieni mama, ale dobrze by było mamusię trochę inaczej potraktowac, nie sądzisz? Uważałaby ze swoimi zapędami. Ja tam żadnym psychologiem nie jestem, ale sama sporo przeszłam i całkiem podobnie miałam przez kilka moich młodych lat więc wiem co mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
makaron w dechę masz absolutna racje, nie da sie z tym nie zgodzic, ale taki czlowiek niepewny jak ja ma tak mysli zmącone, ze nie stac go na wiele oczywistych rzeczy, choc nie znaczy to, ze nie bede probowac. Po to tutaj napisalam, zeby sobie pomoc. Juz samo to, ze udalo mi sie kupic mieszkanie i zamieszkac samej, kiedy moja mama sie temu sprzeciwiala jak mogla, to juz jest dla mnie duzy sukces. Chciala sobie zostawic worek treningowy w domu. Teraz wiem, ze gdybym wyszla do ludzi, choc nie mam totalnie z kim, to pomalu zaczelo by sie to wszystko zmieniac. Ja zaczelabym sie zmieniac. Chcialabym uróść w siłe. Mam takie plany a juz jestem taka dorosla zeby nie powiedziec inaczej. Amant :) dzieki za rade, nie jest zła, nie jest :), ale az straszyc mame, to to hmm nie wiem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"bez skrzydel makaron w dechę masz absolutna racje, nie da sie z tym nie zgodzic, ale taki czlowiek niepewny jak ja ma tak mysli zmącone, ze nie stac go na wiele oczywistych rzeczy, choc nie znaczy to, ze nie bede probowac. Po to tutaj napisalam, zeby sobie pomoc. Juz samo to, ze udalo mi sie kupic mieszkanie i zamieszkac samej, kiedy moja mama sie temu sprzeciwiala jak mogla, to juz jest dla mnie duzy sukces. Chciala sobie zostawic worek treningowy w domu. Teraz wiem, ze gdybym wyszla do ludzi, choc nie mam totalnie z kim, to pomalu zaczelo by sie to wszystko zmieniac. Ja zaczelabym sie zmieniac. Chcialabym uróść w siłe. Mam takie plany a juz jestem taka dorosla zeby nie powiedziec inaczej. Amant dzieki za rade, nie jest zła, nie jest , ale az straszyc mame, to to hmm nie wiem " Jak chcesz kogoś poderwać to zgłoś się do mnie:classic_cool:.Co prawda raczej nie znajdę chętnych ale wiem jak odpowiednich wybrać:classic_cool:.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z kości na ości
bier łopate i kop od spodu se tyn luft, w końcu wiliziesz na świeże powietrze. czekamy tu na ciebie :) Mamie mówi się NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE NIE mam czasu Nie mam ochoty Twoje obiady z okrasą twoich komentarzy stają mi kością w gardle Zapisz się na tance, jazdę konną albo lekcje malarstwa czy coś innego co zawsze chciałaś umieć. Bądź ciągle zajęta, tym co ci sprawia przyjemność... i proponuję parę wizyt u psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
Dziekuje Wam - tak szczerze i neverending night za slowa otuchy. Tak mowią, ze zycie zaczyna sie po 40... Acha zapomnialam jestem z dolnośląskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to jest nas wiecej
to prawda najwazniejsze to "sie nie dać", ludzie jak widzą ze mogą toba manipulować i wykorzystywac twoje słabe strony do wlasnych celów będą to czynic -moja stara tak robi do dziś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
z kości na ości usmialam sie, dzieki! zwlaszcza z tego obiadu. Uwierzysz jednak, ze 40-letnia kobieta jest tak zalekniona, ze boi sie wyjsc z domu. Ja chodze owszem do pracy, z pracy, do mamy i czasami szybko przemykam do sklepu. Do kosciola chcialabym chodzic, ale przed planowanym wyjsciem mam juz nerwice, wiec zostaje w domu. Ba mam piekny balkon, ale nawet na nim nie siedze, bo ludzie z bloku na przeciwko beda na mnie patrzec i stresowac mnie! Widzisz dlugie kopanie mnie czeka. Bylam na terapii 2 lata po tym jak przestalam spac. Spalam raz na tydzien. Po terapii kupilam wlasnie mieszkanie i sen wrocil do normy. Mimo wszystko tez troche udalo mi sie zrealizowac. Chcialabym zeby moja mama, jesli juz mnie nie umie kochac to trudno, ale zeby chociaz nie ranila mnie i nie chce dla niej nic zlego, wrecz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
bez skrzydeł, widzisz już rośniesz w siłę, bo tu napisałaś i chcesz coś zmienić :) Amant Ci doradzi, pomoże w wyborze... :D , z kości na ości dobrze pisze, a ja jestem też z dolnego śląska, może się kiedyś spotkamy i pogadamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
właśnie się tak zastanawiam co by tu ze sobą zrobić, synuś poszedł gdzieś z kumplami, mąż właśnie wrócił z imprezy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
o fajnie, bardzo chętnie :) To by bylo moje pierwsze spotkanie z osoba z kafe. Amant wiem, ze tu robi za głównego amanta na kafeterii, wiec moze i faktycznie warto skorzystac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
hmm a masz kolezanki, przyjaciółke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
Wyjdz chociaz na samotny spacer, albo zamknij sie w pokoju. Mam nadzieje, ze nie bedzie sie awanturowal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez skrzydel
Mam ogloszenie na ilove, ale jak proponuja spotkanie, to wymiekam i co z tym zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makaron w dechę
mam koleżanki oczywiście, tyle, że moje życie towarzyskie nie jest szczególnie bujne. Ja też z pracy do domu i przeważnie siedzę aż do następnej służby :) A jesteś z Wrocka, czy okolice?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×