Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kleofasa00

dlaczego kobiety rodza tyle godzin w szpitalu?

Polecane posty

Gość kleofasa00

bo sie do niego za szybko wybieraja? czy jakby odczekaly, az skurcze osiagna odpowiednio czestotliwosc, wtedy by starzcylo tylko dojechac do szpitala i po kilkudziesieciu minutach byloby juz po porodzie? jak to jest naprawde?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam ten problem i
jakies 80 procent kobiet wlasnie dlatego długo rodzi. a pozostale tak rodzą bo taka ich natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiesz nie koniecznie tak. bo możesz mieć mega bóle co 1,5 min a i tak urodzić za 20 godzin. reguły nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba dlatego,ze wpadaja w panikę.Boją się,ze poród wygląda tak jak na filmach-nagły skurcz - jazda do szpitala 100kmh .A tak naprawdę akcja porodowa rozwija się powoli.Ale wolą być pod opieką fachowców.I ja się nie dziwię..nigdy nie przewidzisz ile będziesz rodzić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coś w tym jest. Ja pojechałam z plamieniem i lekkimi skurczami to już mnie chcieli położyć ( około godziny 20) Wróciłam do domu, dopiłam herbatę, obejrzałam film i pojechałam koło północy. Przygotowanie na izbie itp trochę trwało. Pod ktg spędziłam godzinę nudząc się, reszta czasu już dobrze że byłam w szpitalu. Urodziłam po 5. Tak to bym leżała od tej 20. Ale znajoma czekała dosłownie do końca na wezwanie karetki ( sama była), dostała ochrzan że tyle czekała bo już akcja porodowa daleko posunięta... a i tak rodziła w szpitalu 10 godzin. Są panikary, ale są też takie które naprawdę długo rodzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja byłam w szpitalu już 1,5 tygodnia przed porodem. tak sobie leżałam, chodziłam i się nudziłam. w niedzielę przyszły skurcze, regularne jak w zegarku co 7 minut. poszłam do położnych, zero rozwarcia, położyć się, odpoczywać.....cala noc mija...poniedziałek, nadal skurcze brzuszno-krzyżowe teraz co 6 minut...badanie 1 cm rozwarcia....leżeć, chodzić odpoczywać.....wtorek....skurcze nadal co 6 minut.....noc z wtorku na środę skurcze co 2 minuty....badanie 2,5 cm rozwarcia....na porodówkę....ufffff w końcu o 12.55 urodził się mój synek. gdyby wcześniej ktoś posłuchał moich próźb, zrobił masaż szyjki, podał oksy to może urodziłabym wcześniej a tak męczyłam się trzy i pół dnia zanim urodziłam :O i i ja i synio byliśmy śmiertelnie zmęczeni tymi skurczami. więc nawet gdybym nie leżała już w szpitalu to zapewne pojechałabym do szpitala w tą niedzielę, położyliby mnie na przedporodowej i tak sama bym leżała i się męczyła :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×