Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na dzien dzisiejszy

Uważam ze slub to kara, wiezienie i ...

Polecane posty

Gość na dzien dzisiejszy

na dzien dzisiejszy na pewno tak uważam... trzeba codziennie myslec o gotowaniu, sprzataniu o dzieciach jak są.. juz tego nie wypada bo męzatka, z kolezankami nie wypada bo mąż obrazony nie ma obiadu.... kto tez tak uważa ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja - jako maz
tak uwazam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak nie uważam. Przecież ślub trwa, w porywach, ponad godzinę... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dzien dzisiejszy
to po slubie zycie codziennie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalezy jakiego masz meza..bozia dala mu chyba dwie raczki?moj jak mnie nie ma,to sam gotuje..albo jak wie wczesniej to dzwoni do mamy sie wprosic :P jak koncze prace o 20,to tez przychodze na gotowe:) ale...rowniez na dzien dzisiejszy wychodzic za maz nie chce...i nie potrafie dokladnie powiedziec dlaczego.boje sie,ze po sakramencie juz nie bede mogla strzelic focha i on zaraz zlagodnieje i zapyta czy cche o tym poagadc..ze wtedy bedzie mial do mnie wiekszy dystans,bo przeciez jestesmy malzenstwem,wiadomo ze nie spakuje waliz i nie wyjde tak po prostu z dnia na dzien...zwiazek konkubencki daje mi komfort psychiczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dzien dzisiejszy
ja meza tez jeszcze nie mam - boje sie ze po slubie zostane zamknieta jak w klatce, ze tylko praca, dom, jakas kolezanka raz na tydzieb ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje,ze w klatce to cie dziecko zamknie,nie maz....bo w zyciu codziennym miedzy mezem a konkubentem nie ma wyraznej roznicy...tylko trudniej odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dzien dzisiejszy
ehhh moze najwyraźniej nie dojrzałam do tego.. moze potrzebuje czasu - albo to nie ten :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dzien dzisiejszy
no moze troche - ojciec choruje i mama sie nim opiekuje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alunialalunianiunia
tak szczerze - widzisz ja jestem mężatką 3 lata - wiem to niewiele , ale wcale nie zmieniłam sięnagla w potulną żonkę - mój mąż owszem - zaczął zachowywać się na początku trochę inaczej, prezentował postawe roszczeniową zlekka bo ja jestem przecież ŻONĄ - hah - staram się ale bez przesady, nie gotuję tylko ja ale gotujemy na zmiany, ze sprzątanie to samo, zakupy etc. też pół na pół, z koleżankami wychodzę na kawę i ploteczki albo zakupy czy fitness bo jestem żoną ale tez wolnym człowiekim i mam do tego prawo - to nie zbrodnia przecież nie robię tym nikomu krzywdy, nie zdradzammojego męża z koleżankami przeciez a jeżeli chodzi o walizy i trzaskanie drzwiami to zrobiłam to raz - pokłócilismy sie ostro i chociaz jestem w 6 m-cu ciąży to spakowałam walizy , wsiadłam w samochód i powiedziałam mu , że sobie poradę bez niego, że mam pracę , urodze dziecko, rodzice mi pomoga a utrzymam się sama bez jego łaski i odjechałam, nie mówiłam gdzie i powiedziąłm że nhie wiem czy wrócę do niego - był w takim szoku że teraz jak pomyślę to aż mi się śmiać chce ale wtedy byłam strasznie zła i serio myślałam że go zostawię a nie chodziło o jakąś straszną sprawę - ot sprzeczka tyle , ze któraś z kolei i nerwy nie wytrzymały - póżjiej powiedzial mi że nawet nie śnił o tym że tak się zachowam , że byłam gotowa go zostawić i że wsiadłam w ciąży z widocznym już brzuszkiem i pojechalam tak daleko- 500km od domu - nie jestem od mojego męża uzalezniona chociaz go kocham - nie potrzebuję dyrygenta i właściciela ale męża-partnera i on o tym się przekonał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domi8
moim zdaniem slub niema tu nic do zeczy.Bledem jest przyzwyczajenie przyszlego meza do obiadkow,i zawsze czystego domu,jednym slowem wyreczanie go we wszystkich domowych obowiazkow.Po slubie juz tego niezmienisz ,ale kto niechce pokazac sie z najlepszej strony i dogadzac swojemu ukochanemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja tez taka jestem...on mna nie rzadzi...tylko ciagle wylaza z jego ust rozne "atrakcje" na temat jego przeszlosci i marzen...byl dlugo sam,wiadomo,rozne rzeczy sie robi.teraz jest naprawde super partnerem,ale boje sie.malzenstwo moich rodzicow polega na calkowitym podporzadkowaniu mojej mamy...ja tak skonczyc nie chce. musze niestety uciekac..ale zajrze potem ne ten topic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A bez ślubu nie sprzątasz, nie gotujesz, nie robisz zakupów czy prania? Po ślubie podpisujesz jakiś papierek że masz robić za mamusię dla siebie i męża? Poza tym, ślub nie oznacza automatycznie dzieci, często są one przed ślubem albo nie ma ich w ogóle. Chore to myślenie, przed ślubem robisz co chcesz, po ślubie (z jakiego powodu) całe życie ma się przewrócić do góry nogami. To trzeba najpierw rozsądnie myśleć, potem brać ślub, a nie liczyć na to że myśleć rozsądnie zaczniemy po ślubie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie ja syfiasz jestem..mmay podzielone lokumon sprzata pol,ja drugie pol..ale ja sprzatac nie lubie,robie na odwal sie,a on sie wkurza :P nie wymaga ode mnie zbyt wiele...ale i tak mam obawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dzien dzisiejszy
tez mi sie wydaje zeby na początku powiedzic i pokazac facetowi ze nie nie tylko do kobiety należą obowiązki takie jak sprzątanie czy gotowanie, nie dac sobie pozwolic na dyrygowanie0jestesmy wolymi ludzmi nawet po slubie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dzien dzisiejszy
tylko problem polega na tym ze jak sie poznalismy to byłam młoda - miałam 19 lat, a on wtedy 23... wydawał mi sie taki mądry i inteligentny i słuchałam go bo w koncu starszy, doświadczony... teraz jestemy juz 5lat ze soba i ja dopiero teraz zaczynam oczy otwierac... widzę ze on chce mnie zamknąć w klatce najlepiej.. nie bardzo mogę wychodzic z koleżankami na piwo, a o dyskotekach bez niego u nas nie ma w ogole mowy... wiadomo zakupy z dziewczynami czy solarium od czasu do czasu ok ale... no własnie zawsze ma cos do powiedzenia... zaczynam tego nie wytrzymywac i czuje ze sie przez to zniechecam do niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domi8
jesli czujesz ze to nie on ,to lepiej niebierz z nim slubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×