Chyba nigdy nie będę miał rodziny.

Podświadomie chyba bym chciał mieć rodzinę, ale jednak świadomość wygrywa. Mam prawie 30 lat i jeszcze nawet nie miałem dziewczyny. Wynika to chyba z tego, że jestem planistą i lubię mieć wszystko zaplanowane, a mając rodzinę nie da się. Nie będę mógł robić tego, co chcę, będę musiał kombinować gdzie w razie czego zostawić dziecko, gdybym z żoną musiał np. wyjść do pracy itp. Nigdy nie lubiłem innych ludzi i zawsze starałem się robić wszystko sam. Ponadto nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek będzie mnie stać na własne mieszkanie, bo kredytu nie zamierzam brać. Chyba jednak do końca życia będę sam.

Niestety, nie mam kontrabasu. A taki futerał to drogi jest?

Nie znam.

Do tego mam nerwice bo jak byłem mały to ojciec smyrał mnie kałem.

próbowałem się już zapłodnić , coś mnie natchnęło po obejrzeniu filmu JUNIOR Z ARNOLDEM SCHWARZENEGGEREM ,ale to nie działa a tylko dupa boli :(`

Będziesz w ten sposób myślał, aż do momentu, kiedy spotkasz na swojej drodze Tę Właściwą Osobę, a potem wszystko potoczy się lotem błyskawicy. Bez żadnego planowania. Wiem, co mówię, bo też lubiłam mieć wszystko zaplanowane. A teraz... kilkuletnia córeczka, dla której z chwili na chwilę mogę wszystko poprzestawiać, byle tylko jej było dobrze oraz wspaniały mąż. A więc: nigdy nie mów nigdy. Pozdrawiam.

i nigdy nie miałes nawe dziewczyny. Nie zamierzasz nigdy kupowac mieszkania. Lubisz sobie wszystko sam zaplanowac. Nie lubisz innych ludzi. Niestety wyglada na to że raczej tak już zostanie. Kiedy człowiek ma 30 lat i nie założył jeszcze rodziny to zazwyczaj te panieńskie lub kawalerskie nawyki są juz zakorzenione bardzo głęboko. Im póżniej tym gorzej to wyplenić. Z wiekiem nasze wady i przywary nie znikają lecz przybierają na sile, więc jeśli ktoś przykładowo w wieku lat 20-stu nie lubi zbytnio ludzi to w wieku lat 30-stu istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo że może tym bardziej tych ludzi nie lubić. wszystko zalezy od Twojej woli i chęci. Jesli są za słabe, no cóż..

jacyś idioci się podszywają Jak wspomniałem lubię wszystko dobrze zaplanować , ostatnia randka spaliła na panewce gdyż Mariola W. (którą nota bene śledzę od miesiąca ) nie pojawiła się w czwartek o godzinie 15.45 na przystanku linii autobusowej PKS Koluszki . Niestety plan podrywu który układałem misternie wieczorami za pomocą deski kreślarskiej kwadrantu i notesu nie miał szansy wykonania z powodu braku obiektu do podrywu.