Czego nauczyl Cie Twoj mezczyzna?

No, czego? ;)

uuuu tarfilas na lamage :D

Ostrego rżnięcia

tego że nie warto się wszystkim przejmować i brać wszystkiego do siebie ....w życiu czasem jest się na wozie raz pod wozem ale jak się wzajemnie wspiera ze wszystkiego można wyjść

nauczyl mnie optymizmu

cierpliwosci...

Doskonałego obciągania z połykiem :)

samoobrony.

optymizmu....

panowania nad zloscia. cierpliwosci wiekszej. nauczylam sie tego przy nim, bo on sam raczej posrednio mial wplyw na to

ze : nie buduj swojego życia na facecie a na pewno sie nie zawali :(

ze wszystko moze sie zmienic jak w kalejdoskopie

TEGO ŻE NIKOMU NIE MOŻNA UFAĆ NAWET SOBIE

paru programów na kompie

Cierpliwości.

moj jeszcze nauczyl mnie zwalczac wlasne slabosci, takiej walecznosci mnie nauczyl...

seksu :)

Hmmm nauczył mnie żeby wierzyc nie w słowa ale w czyny.

Mój starszy były- że w związku liczy się Włoska Lojalność. Mój świeży były- pokazał mi jak nikt inny, gdzie są granice mojej tolerancji. bez niego chyba nigdy nie poznałabym tak mocno siebie.

KOMPROMISU i tego co to miłość

tego, żeby liczyć tylko na siebie

zwrotu \"bo takie jest moje życzenie\" - powiedziany odpowiednim tonem gasi zawsze i każdego. Doprawiać potrawy, paru fajnych przepisów. Pokazał mi moją ciemną stronę. A przede wszystkim nauczył miłości.

cudownej...bezinteresownej..szalonej..cierpliwej.....

jakoś sudoku mi nie podeszło... ale zapomniałam, brydża mnie nauczył, swoją drogą dawno nie grałam

strachu..

bliskosci wybaczania z zapominaniem przepraszania [i tak nie cierpie tego slowa, ale stosuje szczerze] otwartosci obslugi komputera parkowania niesamodzielnosci

prawdziwie kochać, wierności, zaufania, lojalności, dał mi wiarę w to że istnieją cudowni mężczyźni i nauczył mnie cudownego seksu