Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mojepytania...

uważacie, że skazano PRAWDZWEGO WAMPIRA?

Polecane posty

Gość mojepytania...

Wczoraj przeczytałam ten tekst i normalnie chodzi on za mną jak ...wampir. Uważacie, że skazano prawdziwego wampira? Ja myślę, że prawdziwym był Olszowy z T. Gór, ale żeby zrobić pokazówkę jak to w PRL wynaleziono jakiegoś Marchwickiego - na pograniczu upośledzenia umysłowego i co??? A wiecie, że niektórzy twierdzą, że to jest to samo? W sensie upośledzenie umysłowe i bez upośledzenia. ----------------------------------------------------- Wampir z Zagłębia 26 kwietnia 1977 roku – czyli 32 lata temu – został stracony Zdzisław Marchwicki, znany jako "Wampir z Zagłębia" Wyrok śmierci wykonano w garażu policyjnym w Katowicach, po rozprawie trwającej 125 dni procesowych dni i... czterodniowej mowie końcowej oskarżyciela. Godzinę po odebraniu życia Zdzisławowi, stracono jego brata Jana. Do dziś nikt nie wie, gdzie pochowano zwłoki obydwu mężczyzn. Co jednak znacznie bardziej makabryczne – do dziś nie ma żadnej pewności, że to właśnie Marchwicki był poszukiwanym przez milicję całego niemal kraju wielokrotnym mordercą, najbardziej niebezpiecznym wielokrotnym zabójcą powojennej Polski. Drobnej budowy ciała, niepozorny, lubiący nadużyć alkoholu – takiego Zdzisława znali i zapamiętali sąsiedzi. Czy ważący 60 kilogramów mężczyzna rzeczywiście był w stanie zabić ponad dwadzieścia osób? Czy nieposiadający samochodu ani roweru mógł w ciągu dwóch godzin przemieścić się ponad 60 kilometrów, by po jednej napaści tego samego dnia zabić kolejną ofiarę? Krakowska dziennikarka Grażyna Starzak, która na początku lat 90. opublikowała książkę "Marchwicki – morderca czy ofiara? Powrót wampira" jest absolutnie przekonana, że oskarżony i pozbawiony życia został całkowicie niewinny człowiek. Podobną hipotezę stawia autor nakręconego w 1998 roku dokumentu "Jestem mordercą" - Maciej Pieprzyca. W całej sprawie pewne jest tylko jedno – bezdyskusyjnie zamordowanych zostało 21 kobiet; sześciu innym udało się wyjść z napadu z życiem. Fot. Getty Images/FMP "Anna" czyli śmierć i terror W listopadzie 1964 roku, w Dąbrówce Małej 58-letnia Anna M. zostaje uderzona ciężkim, najprawdopodobniej metalowym narzędziem w głowę. Umiera, a zabójca obnaża jej ciało, traktuje sadystycznie (choć nie gwałci) i porzuca w ciemnej alejce. Kilka miesięcy później, w Będzinie, z identycznymi obrażeniami znalezione zostają zwłoki 34-letniej Lidii N., a w maju śmierci, zadawanej w identyczny sposób, cudem uchodzi 16-letnia Irena. Już w lipcu 1965 roku milicja z katowickiej Komendy Wojewódzkiej łączy te trzy śledztwa: zbyt podobne, by je zignorować, są obrażenia ciała (zgruchotane czaszki, zmiażdżone małżowiny uszne), i sposób traktowania zwłok. Powstaje pierwsza grupa dochodzeniowa; początkowo sprawę nazywa się kryptonimem "Zagłębie", później nazwa zostaje zmieniona – na "Annę", od imienia pierwszej ofiary Wampira. Morderca atakuje bezlitośnie: w lipcu, w sierpniu (trzykrotnie), w październiku i grudniu 1965 roku. W kolejnym roku zabija pięć razy; dwa razy morduje w 1967 i raz – ciągle śmiertelnie – w 1968 roku. Do marca 1970 roku jeszcze dwukrotnie, w tym raz udanie, rzuci się na kobietę z zamiarem pozbawienia jej życia. Strach błyskawicznie opanowuje Górny Śląsk. Kilkaset tysięcy mieszkańców żyje w nasilającej się paranoi – po zapadnięciu ciemności ruch na ulicach niemal zamiera, kobiety poruszają się w grupie lub towarzystwie mężczyzn, rusza specjalna linia telefoniczna, na której złożyć można każdą wątpliwość, a za wskazanie tropu naprowadzającego na ślad sprawcy wyznaczona zostaje ogromna, jak na ówczesne czasy, nagroda – milion złotych. Trwa gorączkowa praca milicji. W śledztwie siły łączą seksuolodzy, psycholodzy, kryminaliści. Służby "na wabia" wystawiają przebranych za kobiety funkcjonariuszy, ponieważ jednak paradujący w sukienkach mężczyźni zbyt odróżniają się od reszty śląskich ulic, z całej Polski ściągnięta zostaje setka milicjantek. Szkoli się je w judo, a następnie – wyposażone w miniaturowe radiostacje, oraz specjalne pancerze, chroniące głowę i uszy – wypuszcza w odludne miejsca. Polską komórkę wspiera nawet amerykański ekspert, dr James Brussel, który w słynnej amerykańskiej sprawie Dusiciela z Bostonu pełnił rolę profilera. Także i tu kreśli portret psychologiczny sprawcy: "Jako typ paranoidalny jest on w swoich poczynaniach precyzyjny, jest ostrożny, planuje starannie swoje działania, jest schludny, lubi porządek, jest czysty" - pisze. "Trzyma się z dala od ludzi (…). Jego jedynym sposobem osiągania zadowolenia seksualnego jest masturbacja lub - symbolicznie, jak ze swymi ofiarami - pewna kombinacja fetyszyzmu i zemsty na matce i całym rodzaju żeńskim". Sprawę bezustannie podgrzewają media. Kobietom rozdawane są ulotki, przestrzegające przed niebezpieczeństwem; zdarza się, że zakłady pracy wynajmują całe autobusy, które rozwożą zatrudnione pracownice pod dom. Gazety drukują kolejne relacje z miejsc zbrodni, a po tym, jak Wampir zabija bratanicę ówczesnego I sekretarza KW PZPR – Jolantę Gierek, oraz kobietę o nazwisku Gomółka (nie mającą nic wspólnego z innym sekretarzem partii, Władysławem Gomułką) nie ustają spekulacje o politycznym kluczu morderstw. http://www.onet.pl/magazyn/switch.rd?id=37 Już macie spokój z wampirem! Morderstwa analizuje grupa biegłych i milicjantów, całość nadzoruje – marzący o karierze ministra spraw wewnętrznych - naczelnik Wydziału Specjalnego KW MO ppłk Jerzy Gruba oraz naczelnik Wydziału Zabójstw Komendy Głównej, płk Jerzy Muniak. Wobec braku najmniejszych dowodów biorą pod uwagę wszystko, także donosy, które obficie spływają na śląskie komisariaty. Wyznaczona nagroda oraz linia telefoniczna przyciąga dziesiątki zgłoszeń. Oskarżenie o seryjne morderstwo wydaje się najprostszą formą uprzykrzenia życia nielubianemu sąsiadowi czy znienawidzonemu mężowi. Wampir z Zagłębia 26 kwietnia 1977 roku – czyli 32 lata temu – został stracony Zdzisław Marchwicki, znany jako "Wampir z Zagłębia" Ciąg dalszy... Po czterech latach śledztwa ustalonych zostaje 483 cech fizycznych i psychicznych mordercy. Na tej podstawie – spośród znanych milicji przestępców, dewiantów i zwykłych chuliganów, oraz osób zgłoszonych jako podejrzane – wybranych zostaje prawie trzystu podejrzanych. Wśród nich warto przyjrzeć się szczególnie dwójce mężczyzn: Piotrowi Olszowemu i Zdzisławowi Marchwickiemu. Olszowy milicji znany był już przed szaleńczym wybuchem aktywności Wampira. Znęcający się nad rodziną mężczyzna cierpiał na zaburzenia psychiczne, a jednocześnie był człowiekiem inteligentnym i zdolnym do realizowania planów: w niełatwych przecież czasach dorobił się samochodu i własnego zakładu rzemieślniczego. Oddajmy głos raportowi amerykańskiego profilera, który o Wampirze pisze: "Przy swoim wykształceniu może zajmować odpowiedzialne stanowisko. Może być nawet zwierzchnikiem technicznym lub administracyjnym (...). Ma wykształcenie średni lub wyższe, by może o charakterze technicznym". 11 marca 1970 do komendy w Tarnowskich Górach dotarł anonimowy list, w którym nieznany autor pisał: "Już macie spokój z wampirem, nie wytrzymuję psychicznie, odbieram życie sobie i całej rodzinie". Cztery dni później dom Olszowego spłonął; śledztwo wykazało, że mężczyzna zabił żonę nożem, dzieci młotkiem, sam zadał sobie kilka ran kłutych, a następnie oblał benzyną i podpalił własny dom. Leczący go lekarz zeznał, że dzień przed potwornym czynem Olszowy zwierzył mu się, że "widzi wszędzie czerwone parówki, śledzą go, chodzą za nim". Tymczasem 4 marca zabita została ostatnia (jak się później okazało) ofiara Wampira: Olszowy tego wieczoru był na imieninach, które organizowane były zaledwie 3 kilometry od miejsca morderstwa, i – jak się okazało – w trakcie tychże imienin na dłuższy czas opuści miejsce imprezy. Proces czyli show Już wcześniej przesłuchiwany w sprawie jednego z zabójstw, Olszowy przyznał się do winy i wyznał, że jest Wampirem. Milicji zabrakło jednak dowodów, został więc wypuszczony na wolność. Kiedy zginął – nie zamierzano kończyć śledztwa. Szczególnie, że na celowniku pojawił się Zdzisław Marchwicki: drobnej postury, zabiedzony alkoholik, którego (ważąca 120 kilogramów – dwa razy tyle, co mąż) żona właśnie zgłosiła na milicję, bezpardonowo domagając się nagrody. Prymitywny, niemal na pograniczu upośledzenia umysłowego Marchwicki aresztowany zostaje 6 stycznia 1972 roku: siedem lat od daty pierwszej zbrodni, dwa lata po ostatniej. Kiedy po niego przyjeżdżają, mówi: "Ile was tu jest, jakbyście co najmniej tego wampira ujęli". Kilka miesięcy później do aresztu trafiają jego bracia: Henryk i Jan, niedługo później siostra Zdzisława Halina, a ostatecznie też jej syn. Rozpoczyna się proces – i nikt nie ukrywa nawet, jak bardzo jest pokazowy. Sąd zbiera się w sali kulturalno-rozrywkowej huty Silesia, na sali rozpraw bywa nawet 800 osób publiczności, obowiązują specjalne wejściówki. Całość kręcona jest na kolorowej, specjalnie na potrzeby wydarzenia sprowadzanej taśmie filmowej. Brak dowodów i całkowita poszlakowość sprawy nie wydają się problemem. W swojej książce Grażyna Starzak odnotowuje: "Człowiek blisko związany ze śledztwem opowiada, że na przyspieszenie procesu wpływ miała ówczesna katowicka władza. Na własne uszy słyszał, jak I sekretarz KW w Katowicach Zdzisław Grudzień mówił do ówczesnego płk Jerzego Gruby: "Jurek, kończ to śledztwo, co tam jeden Marchwicki, tylu ludzi co dzień ginie w wypadkach samochodowych, a ta rodzina jakaś taka nieudana". Dlaczego Zdzisław musiał zginąć, co mieli na sumieniu jego bracia, kto po śmierci Wampira kazał zrobić z niego maskę pośmiertną, by móc trofeum postawić sobie na biurku i jaką wagę miał pamiętnik mordercy, spisany w celi śmierci – za tydzień, w kolejnym wydaniu magazynu "Na tropie". http://www.onet.pl/magazyn/switch.rd?id=37 P.S. Jak poinformował nasz Czytelnik p. Piotr, zwłoki Marchwickiego zostały pochowane na cmentarzu w Katowicach-Podlesiu w części cmentarza, która była wykorzystywana do pochówku m. in. samobójców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Jak w garażu policyjnym można wyrok wykonać, nie? W więzieniu się chyba wiesza, a nie w garażu. Boże - normalnie juz mi wszystko zwisa i powiewa , że tak napiszę... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak w garażu policyjnym można wyrok wykonać, nie? Dokładnie. Bez odrobiny szacunku. Można nie mieć szacunku dla mordercy, ale zawsze należy się on Śmierci. A to wygląda tak jakby ktoś przyjechał do pracy i w drodze między parkingiem a bufetem z kanapkamie od tak po drodze sobie zabił kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ziarno prawdy
Po obejrzeniu filmu Anna i wampir na podstawie tych zdarzeń również miałam mieszane uczucia, po przeczytaniu pamiętnika Marchwickiego w którym przyznaje się do popełnienia morderstw w którym pisze o sobie tak jakby w 3 osobie i można wywnioskować że ktoś mu to ewidentnie dyktował moje podejrzenia jeszcze bardziej się pogłębiły... Jednak ostatnio rozmawiałam ze znajomym technikiem kryminalnym na ten temat i powiedział mi ze to na pewno był Marchwicki i każdy żółtodziób się na tym przypadku się uczy i w dzisiejszych czasach badania DNA potwierdziły jego winę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Fajnie, że napisaliście coś w tym wątku. Czy takie badania DNA byly robione? Jako opinia publiczna swego czasu interesująca się największymi morderstwami w Polsce - np. pamiętam, że był jakiś Kot w Krakowie i on był jeszcze gorszy - a tak go pamiętam z tej książki o mordercach. Ale wiecie... w sumie to, że ktoś całą rodzinę wybija to też powinno coś znaczyć... 7 lat później kogoś tam... może chcieli tym Marchwickim coś tam sobie poprawić? Wiecie np. znajomi tego Olszowego i w ogóle kim on był chodzili na policję czy pisali, że coś tam i w końcu ujęli jakiegoś gagatka żeby się nazywało, że to nie Olszowy. Może tak być? To tak brzmi logicznie. No bo co dziennik w III osobie? Rudolf Hoss napisał wspomnienia w I osobie, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
że to nie Olszowy i że to NA PEWNO nie przez policję. A Olszowy pewnie był jakimś ZOMOwcem bo powinien był mieć samochód czy coś - jak czytamy w artykule, ale kogo to obchodziło, że w czasie 2 godzin robił 60 km na piechotę? Na pewno nie jego żonę, która go sama nasłała, nie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Zobaczcie co znalazłam - Pamętnik Marchwickiego: ===================================================== Ja Marchwicki Zdzisław opisuję swoje życie i zaczne od tego że urodziłem się w Dąbrowie górniczej dnia 18.10.1927 a więc, jako młody chłopiec chodziłem do szkoły podstawowej w Będzinie, nauka nieszła mi dobrze, a właściwie to uczyłem się bardzo słabo i chyba dlatego że chodziłem na wagary i oglądałem się za dziewczynkami za nie posłuszeństwo ucznia, dla zawstydzenia go nauczyciel czy nauczycielka stosowali taką karę że sadzali nas z dziewczynkami. Ja nie uważałem tego za karę, raczej byłem zadowolony z tego. Gdy siedziałem z dziewczynką nie byłem zainteresowany lekcjami a tą z którą siedziałem. Często zdarzało mi się że na przerwie chodziłem do ubikacji bawiłem się członkiem. Kiedy zaczęła się wojna wywieziono mnie do Niemiec na prace przymusowe. Tam pierwszy raz miałem stosunek z kobietą starszą odemnie - mężatką, miała ona na imię Ema. Jej mąż w tamtym czasie przebywał w wojsku a że niemiał robić kto w polu mnie przedzielono do tego gospodarstwa. Któregoś dnia, podczas pracy Ema zaproponowała mi abym poszedł z nią na góre domu którego mieszkałem. - Zaproponowała mi z tosunek, odbył on się tak że Ema sama wyjęła mi członka i sama sobie włożyła a dalej to odbywało się tak jak, wdalszym, wkażdym z tosunku. W puźniejszym dniach miałem parę z tosunków z nią. Po półrocznej pracy na tym gospodarstwie przeniesiony zostałem do innego gospodarza. Dlatego że ojciec Emy wrócił z wojska przeniesiono mnie do innego gospodarza. Zapomniałem napisać że moja praca u Emy była drugą pracą. Zaraz po wywiezieniu mnie do prudnika pracowałem u gospodarza Tinczer Tedor u niego pracowałem 4-5 miesięcy. Od tego gospodarza uciekłem ponieważ była tam ciężka praca a ja potrzebowałem więcej swobody. Po miesiącu czasu sam z głosiłem się sam do arbajcantu który mieścił się w Sosnowcu z wróciłem się z prośbą aby zatrudniono mnie na miejscu jednak prośba moja z pełzła na niczym i kazali mi jechać z powrotem. Pojechałem, ale do innej wsi tam miałem kolegę po przyjeździe do Prudnika udałem się do niego i prosiłem go aby mi załatwił prace u wdowej. Kolega tą pracę mi załatwił ale długo tam nie mogłem tam pracować ponieważ syn gospodyni z wolniony został ze szkoły a było tam małe gospodarstwo następnie przeniesiono mnie do innego gospodarza w Celinach gdzie pracowałem u Gaborki. U niej zdarzył mi się taki przypadek. Pewnego dnia podczas pracy w chlewie przyszła mi do głowy myśl żeby odbyć z tosunek z krową wyjołem członka podstawiłem stołek i tyle co miałem włożyć członka do pochwy naszła mnie gospodyni i nie załatwiłem się. Gospodyni nie widziała tego co chciałem zrobić bo szybko zeskoczyłem ze stołka i z chowałem członka. W dalszym ciągu byłem przy tym zamiarze aby z prubować z tosunku z krową okazja taka natrafiła się i odbyłem z tosunek z krową. Wyglądało to tak jakby z kobietą, tyle że musiałem stać na ztołku i było mi trochę nie wygodnie. Odbywało to się tak. Weszłem na stołek ogon wziołem na bok wyjołem sobie członka i włożyłem członka do pochwy i ruszałem tyłkiem dotąd dopuki się nie z puściłem. Do następnego z tosunku doszło na łące. Pamiętam zbierałem w tym czasie siano i odczułem potrzebe z tosunku. Więc rozejżałem się do okoła czy nikogo niema i wziołem krowe za łańcuch i ustawiłem ją w takim miejscu żeby była niżej a ja stałem na wzniesieniu odbywałem z stosunek jak uprzednio ale w połowie tego z tosunku przyłapała mnie Gaborka podeszła do mnie bliżej i wyzywała mnie Ty świnio. Ja ją wyzywałem ty ztara kurwo ty szmato. Za te słowa którym ją obrzuciłem Gaborka wyzywała mnie wdalszym ciągu ty świński łbie, ty ślepy komandorze. Po tej kłutni uciekłem z pola i udałem się z pola i udałem się do domu. A Gaborka udała się na żandarmerie zgłosić o wspomnianym prze zemnie wypadku. Jeszcze tego samego dnia przyszedł policjant i zaprowadził mnie na policje a na wstępnie przewieziono mnie na gestapo gdzie wyzywano mnie i zbito, a następnie przewieziono mnie do więzienia. W więzieniu siedziałem miesiąc a potem wywieziono mnie do obozu w Kędzieżynie. W obozie pracowałem przy nasypie. Była to firma niemiecka, pracowałem przy budowie basenów. Wobozie wstawaliśmy gdzieś o godz. piątej potem był apel, dyżurny szedł po kawę który był co dziennie inny wyznaczony i po zrobieniu porządku wychodziliśmy do pracy, pracowaliśmy do godz. 15 nieraz były jak ktoś tam coś zawinił to nas wszystkich zagoniono i ganiono nas, w obozie w Kedzieżynie przebywałem tam półtora miesiąca kara mi się z kończyła, przyjechał gospodarz i wzioł mnie na swoje gospodarstwo do miejscowości Prudnik gdzie pracowałem kilka miesięcy, po jakimś czasie przeniesiono mnie do innej wsi gdzie też pracowałem u gospodarza do jesieni i wysłano nas pozbierano nas z pobliskich wsi i wywieziono nas do żywca do kopania okopów, mniej więcej po trzech czy czterech tygodniach uciekłem z tamtąd i udałem się do domu, wiedziałem że wojna się kończy i front się zbliża i dlatego i dlatego nie ukrywałem się. Po przyjściu do domu zauważyłem że rodzice byli dosyć zadowoleni z mojego powrotu a za kilka miesięcy i siostra wróciła z obozu i wszyscy razem byliśmy w domu siostra zamąż wyszła w 1948 r zamieszkała w jednym pokoju u wójka który miał dom ja się do siostry przeprowadziłem i mieszkałem razem znią kiedy mąż siostry wrócił z wojska otrzymali nowe mieszkanie i mieszkali w blokach w Dąbrowie. W tym czasie ja trudniłem się chandlem i zato dostałem się do więzienia siedziałem dwa miesiące w Mysłowicach a po wyjściu z więzienia podjołem prace w kop. Gen. Zawadzki w Dąbrowie miałem w tedy dwadzieścia lat w 1954 zamieszkałem z żoną w tysiąc dziewieńset 56 w ziołem ślub cywilny w dwa lata później kościelny, życie z żioną układało mi się nie pomyślnie żona i ja byliśmy nerwowi i zbyle czego wybuchały kłutnie, naprzykład z braku pieniędzy że mało mówiłem do niej, i wreszcie że słaby byłem w sprawach seksualnych z tego ostatniego powodu żona puszczała się z tej przyczyny wybuchała granda. Po kłutni z żoną odchodziłem i mieszkałem u siostry lub z ojcem wtedy żona przyprowadzała kochanka i żyła znim przez dłuższy czas. Po takiej rozłące wracałem do żony ponieważ na uwadze miałem dzieci, często bywało tak że odbywałem stosunki z żoną miałem w czasie miesiączki lubiałem w tym czasie lizać nażądy rodcze. Kiedy byłem u ojca poznałem tam kobiete która u ojca naprawiała buty ta kobieta miała na imię Helena w tym czasie pokłuciem się z żoną i żyłem z Heleną z nią również odbywałem z tosunki w czasie miesiączki i również jej próbowałem lizać narządy rodcze robiliśmy to w zajemnością, Chelena kocha się we mnie była ogromnie zadowolona z mojej miłości ja ją też kochałem i mimo tego jakaś siła ciągnęła mnie do żony widocznie żone więcej kochałem jak Helene. jak już nadmieniłem że lizałem narządy rodcze wczasie miesiączki to pragnę dodać że i żona moja próbowała zakazanej miłości ale było to pare razy a na więcej jej nie zezwoliłem ponieważ nie zprawiało nadzwyczajnej przyjemności. Między innymi z tego powodu dochodziło do sprzeczek. Również chciałem wspomnieć o swoim dzieciństwie kiedy miałem dwa lata zmarła mi matka wjakiś czas po urodzeniu młodszego brata Jana. Ponieważ nie mieliśmy opieki ojciec ożenił się jeszcze raz. z małżeństwa drugiego urodził się jeszcze jeden brat Henryk z drugą matką przeżył ojciec kilkanaście lat z pierwszego małżeństwa było nas troje dzieci, ojciec żenił się jeszcze pare razy, jednak nie długo żył ztymi żonami po paru latach rozchodził się znimi, pragnę również dodać że często zmnienialiśmy miejsca zamieszkania najpierw mieszkaliśmy w Dąbrowie potem przeprowadziliśmy się do Będzina i mieszkaliśm w domku jedno rodzinnym po dwuch latach znowu przeprowadziliśmy się do innej dzielnicy mieszkaliśmy u prywatnego gospodarza. Ojciec mój pracował w kopalni aż do czasu śmierci i to by było tyle na temat dzieciństwa. A teraz powracam do starszych lat ja rzeczywiście nie byłem dobrym ojcem i mężem dla żony. Bo przecież dziećmi nie interesowałem. Mało przebywałem w domu dlatego że pracowałem, że jeździłem na przeztępstwa to piłem zkolegami tak że w domu byłem gościem a na dodatek lubiałem jej robić na złość. I tak któregoś dnia żona podała mi rosół z kury wyniosem go kurą kiedy żona nawoływała do porządku uśmiechnołem się w duchu i wywołałem awanturę i w ten sposób dokuczałem jej zato że mnie zdradzała bo się kłóciła zemną że piłem że późno do domu przychodziłem czasami żona mnie prosiła abym jej pomógł jej zprzątać to pozprzątałem byle jak a kiedy prosiła abym umył jej podłoge to umyłem ale co drugą deskę a też nie dokładnie, żona ztym mi się podobała, że lubiała się awanturować a ja lubiłem i lubię zpokuj i mało sie odzywałem do żony i dzieci. dzieci mam pięcioro najstarszy syn to Marek, Zbigniew, Barbara, Bogdan i Iwona. Dwoje dzieci żona przyniosła mi z kurestwa to jest Czesław i Jolanta, do żony nie odzywałem się nawet kiedy zabierałem się za nią wczasie odbywania z tosunku oraz po z tosunku jak już nadmieniłem bardzo mało odzywałem się do żony jak mnie ocoś pytała to tylko mruknołem albo kiwnołem głową robiłem to z pecjalnie chociaż wiem że nie powinienem tego robić ale robiłem przezto ją złościłem i cieszyłem się z tego. W 1951 w miejscowości Przeczów napadłem na kobietę było to w lesie zawiózł mnie tam kolega zkturym pracowałem pojechałem tam w celu napadnięcia na jakąś kobietę ponieważ chciałem zpróbować innej miłości jak dotychczas prubowałem i tak zrobiłem. Po napadnięciu jej i obezwładnieniu jej odbyłem z nią z tosunek przyczym zabrałem jej pieniądze i zegarek i oddaliłem się po dokonaniu tego przestępstwa pojechałem do domu w domu rozmyślałem nad tym i co mi to dało doszłem do wniosku że czułem lepsze zadowolenie niż z żoną i Emą i ztego powodu to pierwsze przestępstwo dało początek innym. Na następne przeztępstwo odważyłem się w 1952 r dokonałem go w Wysokiej. Pamiętam byłem tam po cement w cementowni oddaliłem się od kierowcy ponieważ miałem zamiar napaść jaką kobietę w pewnym momęcie ujrzałem kobietę za którą udałem się wpewnym momęcie gdy nikogo nie było wokół nas uderzyłem ją kilka razy prętem metalowym w głowe kiedy kobieta przewróciła się zdjołem jej majtki i pobawiłem się jej przyrodzeniem następnie zabrałem jej pieniądze z torebki w wysokości około 400 zł i szybko oddaliłem się udałem się do kierowcy następnie załadowaliśmy cement i przyjechaliśmy do kop. Po pracy udałem się do domu. W roku 1954 dokonałem przeztępstwa w Dąbrowu małej na kobiecie w wieku 30 lat przeztępstwo to miało miejsce koło cmentarza. Napadłem tam kobietę bijąc ją prętem metalowym po głowie jak zawsze zdjołem jej majtki pobawiłem się jej przyrodzeniem i zabrałem jej pieniądze i wydaje mi się zegarek poczem szybko oddaliłem się do domu. Następnego przeztępstwa dokonałem w r 1956 w Michałkowicach koło stawu i fort. Byłem tam z bratem Heńkiem. Pod koniec lata zpotkaliśmy się na mieście z Heńkiem i wówczas zaproponowałem mu aby zemną jechał do Michałkowic powiedziałem bratu że razem dokona jakiegoś napadu na kobietę, brat zgodził sie na moją propozycje i udaliśmy sie do wymienionej miejscowości w strone stawu gdzie napotkaliśmy kobietę. W pewnym momencie uderzyłem tą kobietę parę razy w głowe prętem metalowym. Razem z Heńkiem przenieśliśmy ją w inne miejsce gdzie odbyłem stosunek i zabrałem jej 500 zł po przeztępstwie udaliśmy się z bratem w drogę powrotną. Już na miejscu zaproponował mi brat abyśmy wstąpili do resteuracji wyraziłem zgodę i weszliśmy do Popularnej zamówiliśmy sobie litra podzieliliśmy sie pieniędzmi porozmawialiśmy na temat zabujstwa i opuściliśmy udając się do domu za kilka dni zpotkaliśmy się ponownie i w krutkiej rozmowie powiedziałem mu że przydało by się jechać do Strumieszyc brat równierz wyraził z godę i pojechaliśmy do niego do domu, brat ubrał się i po południu udaliśmy się do wymienionej miejscowości po przyjeździe na miejsce napotkaliśmy tam kobietę na którą napadłem bijąc ją łomę po głowie Heniek pomugł mi w ciągnąć w krzaki i oczekiwał na mnie na boku, ja obnarzyłem ją do połowy pobawiłem się jej przyrodzeniem popatrzylem na to zabrałem jej pieniądze szybko oddaliliśmy się po przyjeździe do domu wstąpiliśmy do resteuracji gdzie wypiliśmy pół litra wódki i rozeszliśmy się. Następne przeztępstwo dokonałem w Dąbrówce Małej koło torów w r 1959. Po przyjeździe do Dąbrówki napotkałem kobietę którą zaatakowałem. Uderzyłem ją kilka razy wgłowe łomę odbyłem z nią stosunek zabrałem pierścionek i pieniądze po zajściu poszedłem na ałtobus i poszedłem do domu. Następnego dokonałem w Łagiszy w 1965 r pojechałem tam samochodem po wyjściu udałem się pieszo na teren gdzie nie było zabudowań z potkałem tam kobiete która szła przedemną liczyła ona gdzieś około 40 lat napadłem ją uderzyłem ją kilka razy odbyłem z nią stosunek zabrałem jej pierścionek i oddaliłem się, siadłem w ałtobus i pojechałem do domu w parę dni potem zprzedałem obrączkę pierścionek nieznajomemu na jarmarku. Następnego przeztępstwa dokonałem Dąbrówka Mała w r 1964 pojechałem tam do tej miejscowości kobietę którą napadłem uderzyłem ją kilka razy pejczem kiedy kobieta się przewróciła to obnarzyłem ją do puł pobawiłem się jej przyrodzeniem zabrałem jej pieniądze i uciekłem. Następnego przeztępstwa dokonałem w Będzinie w 1964 r koło kolei, udałem się tramwajem wcelu aby dokonać zabujstwa jakiej kobiety idąc pieszo zpotkałem kobiete przed sobą ja z tyłu uderzyłem ją kilka razy wgłowe upadła ona na ziemię ja zaczołem ją rewidować zabrałem jej pieniądze zabrałem jej obrączke i oddaliłem się kobieta ta liczyła około 40 lat. Następnego przeztępstwa dokonałem w Dąbrówce Małej w parku wracając od teściowej z potkałem kobietę która wracała przedemną ja ztyłu uderzyłem ją parę razy w głowe pejczem zabrałem jej pieniądze zabrałem jej również pierścionek pozostawiłem ją i oddaliłem się zprzedałem to na targu nieznajomemu tak jak obrączke tak zegarek pominołem że było to wroku 1964. Następnego dokonałem w tym samym roku w miejscowości Rogożnik na miejsce zajechałem ałtobusem pojechałem wcelu aby napaść jaką kobietę po przyjeździe na miejsce udałem się w kierunku lasu było już dość ciemno poza zabudowaniami napotkałem kobietę ja idąc za nią z tyłu uderzyłem ją kilka razy w głowe upadła na ziemie ja zaczołem ją rewidować znalazłem przy niej pieniądze zabrałem jej również pierścionek który zprzedałem w puźniejszym (terminie) czasie kobieta ta liczyła ponad 40 lat po zajściu odeszedłem pojechałem do domu w jakiś czas potem zprzedałem zabrane przedmioty. W rok później dokonałem zabujstwo na łąkach w Łagiszy byłem tam sam poszedłem z zamiarem aby napaść jaką kobiete kiedy zajechałem na miejsce było już ciemno z potkałem kobiete była już nie młoda napadłem ją zabrałem jej pieniądze zabrałem jej też i inne przedmioty jak pierścionek oraz obrączkę przedmioty odsprzedałem jednemu nieznajomemu na jarmaku nadmieniam iż z kobietą tą odbyłem stosunek. Następnego przeztępstwa dokonałem w 1956 r. W Wojkowicach dokonałem tam zabujstwa na kobiecie w wieku trzydziestu lat do Wojkowic zajechałem ałtobusem wieczorem po wyjściu z ałtobusu przed sobą z potkałem kobietę napadłem ją uderzyłem ją pare razy w głowe pejczem kiedy kobieta się przewróciła obnarzyłem ją do pół pobawiłem się jej przyrodzeniem zabrałem jej pieniądze i oddaliłem się. W roku 1966 w Łagiszy napadłem na kobietę w wieku trzydziestu lat a więc po przyjeździe do Łagiszy udałem się w kierunku zagajnika gdzie napotkałem kobietę po upewnieniu że mnie już nikt nie widzi uderzyłem tą kobiete prętem wgłowe potem rozebrałem ją do pół pobawiłem się jej przyrodzeniem zabrałem jej pieniądze obrączkę złotą i udałem sie wstronę ałtobusu zabrane przedmioty zprzedałem. 1957 r dokonałem przeztępstwa w Strumieszycach w godz wieczornych. Po przyjeździe do tej miejscowości z potkałem kobietę szłem za nią w pewnym momęcie znależliśmy się w miejscu nie zabudowanym bijąc ją prętem po głowie kiedy kobieta upadła obnażyłem ją do pół pobawiłem się jej przyrodzeniem poczem zabrałem jej pieniądze i pierścionek pragnę nadmienić że w trakcie bawienia się jej przyrodzeniem i najpodobniej chciała się rzucić bo mi wymachiwała łapami i w tenczas musiałem ją dobić nadmnieniam że tej kobiecie zabrałem torebkę potem wszystkim pozostawiłem ją i uciekłem przedmioty z torebki dałem swojej siostrze natomiast torebkę i pierścionek zprzedałem nieznajomemu osobnikowi. Następnego przestępstwa... Następnego przestępstwa... Następnego przestępstwa... (...) Opisałem całe swoje życie i wydaje mi się że wszystkie, zostałem aresztowany w tej zprawie aresztowano mnie kiedy szedłem do pracy w godz. rannych i zawieziono mnie do komendy w Katowicach przedstawiono mi zarzut o zabujstwa, przedtym przewieziony byłem jeszcze do komendy w Siemianowicach gdzie przedstawiono mi zarzut o znęcanie się nad rodziną żona obciążyła mnie że bije ją że nie oddaje pieniędzy posądzała mnie, że córkę łapałem za przyrodzenie, że nie byłem dobrym ojcem ale właśnie to jest prawda ale zaprzeczałem. Przestawiono mi zarzut o zabujstwa kobiet które opisywałem do zabujstw tych się nie przyznawałem dlatego że się bałem nie przyznałem się również na zprawie. Potem jak już nadmieniłem znalazłem się na komendzie wojewódzkiej a dlatego że się nie przyznałem przewieziono mnie na komendę Główną do Warszawy i tam również nie przyznawałem się trzy miesiące a potem się załamałem i zaczołem wyjaśniać następnie byłem badany przez kilka zpecjalistów poczem przewieziono mnie do szpitala psychiatrycznego do Grodziska i tam przebywałem kilka miesięcy a następnie zakończono mi śledztwo. Po kilku miesiącach odbyła się pierwsza zprawa i Jako pierwszy zeznawał brat Janek nie przyznawał się do winy często kłócił się z prokuratorem a świadkom ubliżał również wszystkim ludzią na sali, prokuratora wyzywał od czerwonego ukraińca, druga zeznawała siostra, zarzucano jej że dostawała przedmioty z zabujstw siostra przyznawała się do jakichś rzeczy ale nie wiedziała z kąd pochodzą a właściwie to wiedziała bo jej mówiłem, następnie zeznawał J.K. przyznał się do zajścia koło telewizji jako następny zeznawał Flak Zdzisław syn siostry zarzucono mu że słyszał otym że mówiliśmy o zabujstwie i nie przyznał się do tego a słyszał na pewno jako następny zeznawał brat Heniek do zajścia koło telewizji i przyznał się do tego zajścia jako by i ostatni zeznawałem ja nie przyznawałem się do zabójstw dopiero przy samym końcu nie wytrzymałem nerwowo i podniosłem się i powiedziałem przyznaje się do zabójstw jestem mordercą i to wielkim zabiłem 20 a może 26 dokładnie nie pamiętam i prosze mnie tam posłać gdzie mam iść chociaż bardzo tego się boje po przesłuchaniu wszystkich świadków wymierzono wszystkim wyroki i siostra odtrzymała 4 lata jej syn również 4 J.K. 12 lat dostał dlatego tak mało że zgłosił o przeztępstwie koło telewizji Heniek mój brat dostał 25 lat, brat Janek i ja zostaliśmy zkazani na kare śmierci i wstosunku do tego myślałem że dostane 25 lat a w najgorszym wypadku jakąś tam karę śmierci w stosunku do tego myślałem że napisze do rady państwa i ułaskawią mnie i że kiedyś jeszcze wyjde, zaraz po zprawie nie pisałem do rady państwa ponieważ nie wiedziałem jak to umotywować i jak to ułożyć mimo że koledzy mnie pocieszali to jednak nie mogłem przezwyciężyć swojego załamania i wygłupiam się ztego powodu kilka razy wstawałem do drzwi i podchodziłem i dzwoniłem do odziałowych i prosiłem żeby mnie zaprowadzili tam gdzie mam iść to znaczy żeby mnie powiesili jednak prośby moje nie dochodziły do skutku a każdym razem po moim wygłupianiu się drzwi się otwierały inspekcyjny z odziałowym kazali mi się spać położyć żebym nie zakłucał ciszy nocnej i mimo tłumaczeniom nadal się wygłupiałem a robiłem to dlatego że chciałem i nie chciałem żeby mnie powiesili przed takim zdecydowaniem na śmierć zawsze myślałem ile jest warte moje życie i ile krzywdy ludziom i rodzinie narobiłem wtak paskudny zposub mam odejść z tego świata kiedy doszłem do tej myśli działo się coś nie zrozumiałego i nie umie tego opisać wtenczas wstawałem klękałem wten z posub żegnałem się ze światem pacieża nie mówiłem bo nie umie, kiedy klęczałem coś mi mówiło do ucha żebym się zdecydował iść na duł i mimo że się bałem to jednak ta dziwna siła zmuszała mnie do tego przypominam sobie że kiedyś w nocy prosiłem aby mnie wyprowadzono tego dnia samego. Ale nie tylko to było powodem bo przecież byłem i jestem zboczony. Już wmłodym wieku odczuwałem pociąg do zpraw seksualnych wiadome jest z mojego pamiętnika ż jestem nie śmiały i zaspakajałem zwoje potrzeby poprzez onanizowanie się swojego zaspokojenia seksualnego szukałem w stosunku z krową oraz z kurą. Do z tosunku z kurą nie doszło bo mi się to nie udawało poprostu. Opisałem całe zwoje życie i wydaje mi się że i wszystkie przeztępstwa. Trudno mi było opisywać to ale jakoś sobie poradziłem i natym pragne zakończyć takimi oto słowami i wszyscy ci kturzy będą czytali ten pamiętnik niech wiedzą że nie warto jest zabijać te cierpienia które ja przechodze uniknie jedynie ten kto będzie przestrzegał piątego przykazania Bożego. Marchwicki Zdzisław wampir Zagłębia ================================================

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Na następne przeztępstwo odważyłem się w 1952 r dokonałem go w Wysokiej. Pamiętam byłem tam po cement w cementowni oddaliłem się od kierowcy ponieważ miałem zamiar napaść jaką kobietę w pewnym momęcie ujrzałem kobietę za którą udałem się wpewnym momęcie gdy nikogo nie było wokół nas uderzyłem ją kilka razy prętem metalowym w głowe kiedy kobieta przewróciła się zdjołem jej majtki i pobawiłem się jej przyrodzeniem następnie zabrałem jej pieniądze z torebki w wysokości około 400 zł i szybko oddaliłem się udałem się do kierowcy następnie załadowaliśmy cement i przyjechaliśmy do kop. Po pracy udałem się do domu. W roku 1954 dokonałem przeztępstwa w Dąbrowu małej na kobiecie w wieku 30 lat przeztępstwo to miało miejsce koło cmentarza. Napadłem tam kobietę bijąc ją prętem metalowym po głowie jak zawsze zdjołem jej majtki pobawiłem się jej przyrodzeniem i zabrałem jej pieniądze i wydaje mi się zegarek poczem szybko oddaliłem się do domu. Następnego przeztępstwa dokonałem w r 1956 w Michałkowicach koło stawu i fort. Byłem tam z bratem Heńkiem. Pod koniec lata zpotkaliśmy się na mieście z Heńkiem i wówczas zaproponowałem mu aby zemną jechał do Michałkowic powiedziałem bratu że razem dokona jakiegoś napadu na kobietę, brat zgodził sie na moją propozycje i udaliśmy sie do wymienionej miejscowości w strone stawu gdzie napotkaliśmy kobietę. W pewnym momencie uderzyłem tą kobietę parę razy w głowe prętem metalowym. Razem z Heńkiem przenieśliśmy ją w inne miejsce gdzie odbyłem stosunek i zabrałem jej 500 zł po przeztępstwie udaliśmy się z bratem w drogę powrotną. Już na miejscu zaproponował mi brat abyśmy wstąpili do resteuracji wyraziłem zgodę i weszliśmy do Popularnej zamówiliśmy sobie litra podzieliliśmy sie pieniędzmi porozmawialiśmy na temat zabujstwa i opuściliśmy udając się do domu za kilka dni zpotkaliśmy się ponownie i w krutkiej rozmowie powiedziałem mu że przydało by się jechać do Strumieszyc brat równierz wyraził z godę i pojechaliśmy do niego do domu, brat ubrał się i po południu udaliśmy się do wymienionej miejscowości po przyjeździe na miejsce napotkaliśmy tam kobietę na którą napadłem bijąc ją łomę po głowie Heniek pomugł mi w ciągnąć w krzaki i oczekiwał na mnie na boku, ja obnarzyłem ją do połowy pobawiłem się jej przyrodzeniem popatrzylem na to zabrałem jej pieniądze szybko oddaliliśmy się po przyjeździe do domu wstąpiliśmy do resteuracji gdzie wypiliśmy pół litra wódki i rozeszliśmy się. Następne przeztępstwo dokonałem w Dąbrówce Małej koło torów w r 1959. Po przyjeździe do Dąbrówki napotkałem kobietę którą zaatakowałem. Uderzyłem ją kilka razy wgłowe łomę odbyłem z nią stosunek zabrałem pierścionek i pieniądze po zajściu poszedłem na ałtobus i poszedłem do domu. Następnego dokonałem w Łagiszy w 1965 r pojechałem tam samochodem po wyjściu udałem się pieszo na teren gdzie nie było zabudowań z potkałem tam kobiete która szła przedemną liczyła ona gdzieś około 40 lat napadłem ją uderzyłem ją kilka razy odbyłem z nią stosunek zabrałem jej pierścionek i oddaliłem się, siadłem w ałtobus i pojechałem do domu w parę dni potem zprzedałem obrączkę pierścionek nieznajomemu na jarmarku. Następnego przeztępstwa dokonałem Dąbrówka Mała w r 1964 pojechałem tam do tej miejscowości kobietę którą napadłem uderzyłem ją kilka razy pejczem kiedy kobieta się przewróciła to obnarzyłem ją do puł pobawiłem się jej przyrodzeniem zabrałem jej pieniądze i uciekłem. Następnego przeztępstwa dokonałem w Będzinie w 1964 r koło kolei, udałem się tramwajem wcelu aby dokonać zabujstwa jakiej kobiety idąc pieszo zpotkałem kobiete przed sobą ja z tyłu uderzyłem ją kilka razy wgłowe upadła ona na ziemię ja zaczołem ją rewidować zabrałem jej pieniądze zabrałem jej obrączke i oddaliłem się kobieta ta liczyła około 40 lat. Następnego przeztępstwa dokonałem w Dąbrówce Małej w parku wracając od teściowej z potkałem kobietę która wracała przedemną ja ztyłu uderzyłem ją parę razy w głowe pejczem zabrałem jej pieniądze zabrałem jej również pierścionek pozostawiłem ją i oddaliłem się zprzedałem to na targu nieznajomemu tak jak obrączke tak zegarek pominołem że było to wroku 1964. Następnego dokonałem w tym samym roku w miejscowości Rogożnik na miejsce zajechałem ałtobusem pojechałem wcelu aby napaść jaką kobietę po przyjeździe na miejsce udałem się w kierunku lasu było już dość ciemno poza zabudowaniami napotkałem kobietę ja idąc za nią z tyłu uderzyłem ją kilka razy w głowe upadła na ziemie ja zaczołem ją rewidować znalazłem przy niej pieniądze zabrałem jej również pierścionek który zprzedałem w puźniejszym (terminie) czasie kobieta ta liczyła ponad 40 lat po zajściu odeszedłem pojechałem do domu w jakiś czas potem zprzedałem zabrane przedmioty. W rok później dokonałem zabujstwo na łąkach w Łagiszy byłem tam sam poszedłem z zamiarem aby napaść jaką kobiete kiedy zajechałem na miejsce było już ciemno z potkałem kobiete była już nie młoda napadłem ją zabrałem jej pieniądze zabrałem jej też i inne przedmioty jak pierścionek oraz obrączkę przedmioty odsprzedałem jednemu nieznajomemu na jarmaku nadmieniam iż z kobietą tą odbyłem stosunek. Następnego przeztępstwa dokonałem w 1956 r. W Wojkowicach dokonałem tam zabujstwa na kobiecie w wieku trzydziestu lat do Wojkowic zajechałem ałtobusem wieczorem po wyjściu z ałtobusu przed sobą z potkałem kobietę napadłem ją uderzyłem ją pare razy w głowe pejczem kiedy kobieta się przewróciła obnarzyłem ją do pół pobawiłem się jej przyrodzeniem zabrałem jej pieniądze i oddaliłem się. W roku 1966 w Łagiszy napadłem na kobietę w wieku trzydziestu lat a więc po przyjeździe do Łagiszy udałem się w kierunku zagajnika gdzie napotkałem kobietę po upewnieniu że mnie już nikt nie widzi uderzyłem tą kobiete prętem wgłowe potem rozebrałem ją do pół pobawiłem się jej przyrodzeniem zabrałem jej pieniądze obrączkę złotą i udałem sie wstronę ałtobusu zabrane przedmioty zprzedałem. 1957 r dokonałem przeztępstwa w Strumieszycach w godz wieczornych. Po przyjeździe do tej miejscowości z potkałem kobietę szłem za nią w pewnym momęcie znależliśmy się w miejscu nie zabudowanym bijąc ją prętem po głowie kiedy kobieta upadła obnażyłem ją do pół pobawiłem się jej przyrodzeniem poczem zabrałem jej pieniądze i pierścionek pragnę nadmienić że w trakcie bawienia się jej przyrodzeniem i najpodobniej chciała się rzucić bo mi wymachiwała łapami i w tenczas musiałem ją dobić nadmnieniam że tej kobiecie zabrałem torebkę potem wszystkim pozostawiłem ją i uciekłem przedmioty z torebki dałem swojej siostrze natomiast torebkę i pierścionek zprzedałem nieznajomemu osobnikowi. Następnego przestępstwa... Następnego przestępstwa... Następnego przestępstwa... (...) Opisałem całe swoje życie i wydaje mi się że wszystkie, zostałem aresztowany w tej zprawie aresztowano mnie kiedy szedłem do pracy w godz. rannych i zawieziono mnie do komendy w Katowicach przedstawiono mi zarzut o zabujstwa, przedtym przewieziony byłem jeszcze do komendy w Siemianowicach gdzie przedstawiono mi zarzut o znęcanie się nad rodziną żona obciążyła mnie że bije ją że nie oddaje pieniędzy posądzała mnie, że córkę łapałem za przyrodzenie, że nie byłem dobrym ojcem ale właśnie to jest prawda ale zaprzeczałem. Przestawiono mi zarzut o zabujstwa kobiet które opisywałem do zabujstw tych się nie przyznawałem dlatego że się bałem nie przyznałem się również na zprawie. Potem jak już nadmieniłem znalazłem się na komendzie wojewódzkiej a dlatego że się nie przyznałem przewieziono mnie na komendę Główną do Warszawy i tam również nie przyznawałem się trzy miesiące a potem się załamałem i zaczołem wyjaśniać następnie byłem badany przez kilka zpecjalistów poczem przewieziono mnie do szpitala psychiatrycznego do Grodziska i tam przebywałem kilka miesięcy a następnie zakończono mi śledztwo. Po kilku miesiącach odbyła się pierwsza zprawa i Jako pierwszy zeznawał brat Janek nie przyznawał się do winy często kłócił się z prokuratorem a świadkom ubliżał również wszystkim ludzią na sali, prokuratora wyzywał od czerwonego ukraińca, druga zeznawała siostra, zarzucano jej że dostawała przedmioty z zabujstw siostra przyznawała się do jakichś rzeczy ale nie wiedziała z kąd pochodzą a właściwie to wiedziała bo jej mówiłem, następnie zeznawał J.K. przyznał się do zajścia koło telewizji jako następny zeznawał Flak Zdzisław syn siostry zarzucono mu że słyszał otym że mówiliśmy o zabujstwie i nie przyznał się do tego a słyszał na pewno jako następny zeznawał brat Heniek do zajścia koło telewizji i przyznał się do tego zajścia jako by i ostatni zeznawałem ja nie przyznawałem się do zabójstw dopiero przy samym końcu nie wytrzymałem nerwowo i podniosłem się i powiedziałem przyznaje się do zabójstw jestem mordercą i to wielkim zabiłem 20 a może 26 dokładnie nie pamiętam i prosze mnie tam posłać gdzie mam iść chociaż bardzo tego się boje po przesłuchaniu wszystkich świadków wymierzono wszystkim wyroki i siostra odtrzymała 4 lata jej syn również 4 J.K. 12 lat dostał dlatego tak mało że zgłosił o przeztępstwie koło telewizji Heniek mój brat dostał 25 lat, brat Janek i ja zostaliśmy zkazani na kare śmierci i wstosunku do tego myślałem że dostane 25 lat a w najgorszym wypadku jakąś tam karę śmierci w stosunku do tego myślałem że napisze do rady państwa i ułaskawią mnie i że kiedyś jeszcze wyjde, zaraz po zprawie nie pisałem do rady państwa ponieważ nie wiedziałem jak to umotywować i jak to ułożyć mimo że koledzy mnie pocieszali to jednak nie mogłem przezwyciężyć swojego załamania i wygłupiam się ztego powodu kilka razy wstawałem do drzwi i podchodziłem i dzwoniłem do odziałowych i prosiłem żeby mnie zaprowadzili tam gdzie mam iść to znaczy żeby mnie powiesili jednak prośby moje nie dochodziły do skutku a każdym razem po moim wygłupianiu się drzwi się otwierały inspekcyjny z odziałowym kazali mi się spać położyć żebym nie zakłucał ciszy nocnej i mimo tłumaczeniom nadal się wygłupiałem a robiłem to dlatego że chciałem i nie chciałem żeby mnie powiesili przed takim zdecydowaniem na śmierć zawsze myślałem ile jest warte moje życie i ile krzywdy ludziom i rodzinie narobiłem wtak paskudny zposub mam odejść z tego świata kiedy doszłem do tej myśli działo się coś nie zrozumiałego i nie umie tego opisać wtenczas wstawałem klękałem wten z posub żegnałem się ze światem pacieża nie mówiłem bo nie umie, kiedy klęczałem coś mi mówiło do ucha żebym się zdecydował iść na duł i mimo że się bałem to jednak ta dziwna siła zmuszała mnie do tego przypominam sobie że kiedyś w nocy prosiłem aby mnie wyprowadzono tego dnia samego. Ale nie tylko to było powodem bo przecież byłem i jestem zboczony. Już wmłodym wieku odczuwałem pociąg do zpraw seksualnych wiadome jest z mojego pamiętnika ż jestem nie śmiały i zaspakajałem zwoje potrzeby poprzez onanizowanie się swojego zaspokojenia seksualnego szukałem w stosunku z krową oraz z kurą. Do z tosunku z kurą nie doszło bo mi się to nie udawało poprostu. Opisałem całe zwoje życie i wydaje mi się że i wszystkie przeztępstwa. Trudno mi było opisywać to ale jakoś sobie poradziłem i natym pragne zakończyć takimi oto słowami i wszyscy ci kturzy będą czytali ten pamiętnik niech wiedzą że nie warto jest zabijać te cierpienia które ja przechodze uniknie jedynie ten kto będzie przestrzegał piątego przykazania Bożego. Marchwicki Zdzisław wampir Zagłębia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Janek i ja zostaliśmy zkazani na kare śmierci i wstosunku do tego myślałem że dostane 25 lat a w najgorszym wypadku jakąś tam karę śmierci w stosunku do tego myślałem że napisze do rady państwa i ułaskawią mnie i że kiedyś jeszcze wyjde, zaraz po zprawie nie pisałem do rady państwa ponieważ nie wiedziałem jak to umotywować i jak to ułożyć mimo że koledzy mnie pocieszali to jednak nie mogłem przezwyciężyć swojego załamania i wygłupiam się ztego powodu kilka razy wstawałem do drzwi i podchodziłem i dzwoniłem do odziałowych i prosiłem żeby mnie zaprowadzili tam gdzie mam iść to znaczy żeby mnie powiesili jednak prośby moje nie dochodziły do skutku a każdym razem po moim wygłupianiu się drzwi się otwierały inspekcyjny z odziałowym kazali mi się spać położyć żebym nie zakłucał ciszy nocnej i mimo tłumaczeniom nadal się wygłupiałem a robiłem to dlatego że chciałem i nie chciałem żeby mnie powiesili przed takim zdecydowaniem na śmierć zawsze myślałem ile jest warte moje życie i ile krzywdy ludziom i rodzinie narobiłem wtak paskudny zposub mam odejść z tego świata kiedy doszłem do tej myśli działo się coś nie zrozumiałego i nie umie tego opisać wtenczas wstawałem klękałem wten z posub żegnałem się ze światem pacieża nie mówiłem bo nie umie, kiedy klęczałem coś mi mówiło do ucha żebym się zdecydował iść na duł i mimo że się bałem to jednak ta dziwna siła zmuszała mnie do tego przypominam sobie że kiedyś w nocy prosiłem aby mnie wyprowadzono tego dnia samego. Ale nie tylko to było powodem bo przecież byłem i jestem zboczony. Już wmłodym wieku odczuwałem pociąg do zpraw seksualnych wiadome jest z mojego pamiętnika ż jestem nie śmiały i zaspakajałem zwoje potrzeby poprzez onanizowanie się swojego zaspokojenia seksualnego szukałem w stosunku z krową oraz z kurą. Do z tosunku z kurą nie doszło bo mi się to nie udawało poprostu. Opisałem całe zwoje życie i wydaje mi się że i wszystkie przeztępstwa. Trudno mi było opisywać to ale jakoś sobie poradziłem i natym pragne zakończyć takimi oto słowami i wszyscy ci kturzy będą czytali ten pamiętnik niech wiedzą że nie warto jest zabijać te cierpienia które ja przechodze uniknie jedynie ten kto będzie przestrzegał piątego przykazania Bożego. Marchwicki Zdzisław wampir Zagłębia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Moim zdaniem to wszystko jest dyktowane. Na razie nie umiem niczego znaleźć dlaczego zaczął pić. Czy to aby nie jest też ważne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Moim zdaniem oni znaleźli naiwniaka ALKOHOLIKA - policja - żeby się od nich odczepiono wreszcie za wymordowanie rodziny. Wiadomo kasa - poczytajcie sobie Olszowy biedny nie był w czasach komuny, musiała ich rodzina nachodzić jego, coś podejrzewać. Ten cały wampir pisze, że był nieśmiały, ale nic , ani słowa, że pił i z tego wszystkiego jest taki miszmasz, że przecież ... nie wiem no mógł już pozostać tym zoofilem - mnie się to kupy nie trzyma z psychologicznego punktu widzenia żadnej. On był chory umysłowo z powodu alkoholizmu, o którym nie ma ani słowa. STRASZNE. I wyrok w garażu? On był naiwny i tyle. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Moim zdaniem na pewno miał rodzinę za granicą, coś im to wszystko śmierdziało, bali się afery i dlatego znaleźli tego Marchwickiego. Akurat 7 lat by nikogo nie zabił. A badania DNA można sfałszować jak cały ten proces. Ohyda! :( Może ktoś w PEWEKSIE pracował? Nie wiadomo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Oto jak leciały zbrodnie: 1. MYCEK Anna; Dąbrówka Mała - 7.XI.64 2. PAKUŁA Ewa; Czeladź-Piaski - 20.I.65 3. NOWACKA Lidia; Będzin - 17.III.65 4. SZYMAŃSKA; Irena Grodziec - 14.V.65 5. ZYGMUNT Jadwiga; Sosnowiec - 22.VII.65 6. GĄSIOROWSKA Eleonora; Łagisza - 26.VII.65 7. WIŚNIEWSKA Zofia; Łagisza - 4.VIII.65 8. BŁASZCZYK Maria; Czeladź - 15.VIII.65 9. ŁEBEK Genowefa; Będzin - 25.VIII.65 10. TOSZA Teresa; Będzin - 25.X.65 11. DUBIEL Alicja; Garbierze - 28.X.65 12. SZREK Irena; Czeladź - 12.XII.65 13. SAMUL Stanisława; Gródków - 19.II.66 14. BIJAK Genowefa; Niepiekło - 11.V.66 15. GOMÓŁKA Maria; Zagórze - 15.VI.66 16. KOZIERSKA Julianna; Będzin - 15.VI.66 17. GIEREK Jolanta; Będzin - 11.X.66 18. KAWKA Zofia; Grodziec - 15.VI.67 19. GARBACZ Zofia; Wojkowice - 3.X.67 20. SĄSIEK Jadwiga; Cieśle - 3.X.68 21. KUCIA Jadwiga; Siemianowice-Bytków - 4.III.70 I po 1970 - cisza??? Akurat jak zginął ten cały Olszowy z autem. Zeby się kiedyś nie okazało, że ten cały Marchwicki prawo jazdy nie miał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
Może jednak milicja w 1970 po znalezieniu ostatniej ofiary była bliżej schwytania Wampira niż kiedykolwiek. Otóż Piotr Olszowy właściciel zakładu rzemieślniczego, człowiek chory psychicznie, znęcający się nad rodziną był przesłuchiwany jako podejrzany w sprawie Jadwigi Kuci i powiedział iż to on jest Wampirem. Wypuszczono go jednak z braku wystarczających dowodów. W dziesięć dni później zabił nożem żonę, dzieci zgładził za pomocą młotka a sam polał się benzyną i spalił z całym domem oraz zamordowaną rodziną. Podobno także dnia 11.III.1970 (tj. 3 dni przed samobójstwem Olszowego) do milicji doszedł anonim mówiący iż osoba pisząca jest Wampirem, ale już nie wytrzymuje psychicznie więc odbiera życie sobie i całej rodzinie (podobno w 20 dni po śmierci Olszowego do MO doszedł drugi anonim sporządzony przez tą samą osobę, a biegły językoznawca stwierdził iż autorem anonimów nie może być Olszowy). ================================= Mnie się wydaje że powyższe zdania są kluczem całości. Osoba chora umysłowo wypaliła wszystko, rodzinę zabiła, prawdopodobnie był tym wampirem, ludzka nienawiść się szerzyła o ten dramat, którego pewnie można było uniknąć gdyby ktoś był uważniejszy... stąd pewnie jako zemsta organów ścigania - wyrok na Marchwickim w garażu. Przecież to wszystko sensu nie ma żadnego. A tego Marchwickiego przekupili, że posiedzi, kasę dostanie, a tu kara śmierci. Tak musiało być MOIM SKROMNYM ZDANIEM :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest to jedna ze zbrodni PRL, a że w tamtych czasach, wzrastało coraz bardziej zaniedowolenie ludzi z obszaru ukochanego przez Gierka, na gwałt potrzebny był jakiś sukces spektakularny. Znalazł się kozioł ofiarny, odnotowano sukces MO i poprawiły się nastroje społeczne. A kto tam w Gdańsku wiedział co sie dzieje na Śląsku, był sukces i to najważniejsze. Jaka jest prawda, tego nie dowiemy się nigdy, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mojepytania... -> ja teraz nie mam czasu, ale później przeczytam ten pamiętnik który wrzuciałaś. Moim zdaniem niezależnie od tego że on był tym mordercom, pamiętnik i tak jest nie do końca prawdziwy, albo podyktowany albo napisany przez kogoś innego. Wątpie żeby był on typem człowieka który prowadził pamiętnik. Jest jeszcze inne kwestia, taka że gdyby był coś cień przypuszczeń że kto inny był wampirem, współczesne władze, które są tak bardzo ANTY-radzieckie z pewnością zrobiłbyby z tego sensację, żeby pogrążyć władze czasów gierkowskich. Moja babcia opowiada że w tych czasach musiała chodzić z zastrzykami wieczorami do ludzi po naszej dzielnicy i była przerażona i że Milicja chodziła po domach i uprzedzała kobiety że mają nie wychodzić z domów po zmorku. Mówi też że kojarzyła tego faceta z wyglądu. On mieszkał w miasteczku obok, ale no rzut beretem mojego rodzinnego domu, widać z okna tą jego kamienice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojepytania...
No to ja też tak myślę, ze to podstawione. Nie wiem czy to orginalna pisownia. Jakiś gostek, który wyjeżdżał na roboty do Niemiec. Wróg jedynego systemu - wredny Niemiec zoofil. Na pewno gościa kojarzono, oskarżano milicję o morderstwo rodziny Olszowych. Patrzcie jaki scenariusz na film. No i w końcu sukces. Nie rozumiem osobiście jak można w takim sprawozdaniu pominąć fakt, że gość był alkoholikiem. Po prostu żona go nienawidziła, dzieci miała, forsę miała od rodziców, gostek pił i go zaprzedała. Te zwłoki nie były jakieś makabryczne jak Kuby Rozpruwacza. Nie wiadomo o co chodziło w sumie... ofiary tez nie były przypadkowe całkiem. Nie wierzę. Nie od początku. Po prostu typ psychopatyczny. Alkoholik by mi tu nawet nie pasował. Alkoholik psychopata. A ten Marchwicki to był głupi alkoholik, którego coś tam ...przekupiono, że szybciej wyjdzie jak zeznania złoży. I na odp. egzekucja w ...garażu. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Charlie Womanson
Bardzo modne od dobrych 20 lat jest pokrzykiwanie "Marchwicki niewinny, komuchy go wrobiły, Olszowy był mordercą!".Problem w tym, że wystarczy poświęcić trochę czasu na przeczytanie materiałów sprawy (materiałów, a nie tabloidów) i prawda staje siębardzo prosta - winny był Marchwicki. Brzytwa Occama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje pytaniaaaa
to chyba ta OD BACHLEDY-CURUŚ!!!!!!!!!!!! aaaaaaaaaaaaaaaaa, ratujcie sie ktos może, bo teraz bedzie pertolić bez enduuu, bez enduuu, dez endu, bez endu :O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edward ze zmierzchu
jak możecie w nas wątpić niewierni !!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marchwicki zabił moją kuzynkę i pamiętam jak ciotka opowiadała że znaleźli u Marchwickiego jej torebkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×