Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mloda0388

Znecanie się, zastarszanie, grozby, nekanie przez bylego partnera

Polecane posty

Witajcie. Od razu na wstępie chciałabym zaznaczyc ze nie proszę o krytykę ale o pomoc w znalezieniu rozwiązania problemu o jakas rade\\\\. Sprawa w wielkim skrócie wygląda tak. Byłam z chłoapkiem prawie 5 lat. jednak od 2 lat próbuje się z nim rozstac. tzn do tej pory próbowałam ale zaraz po nowym roku teraz podjęłam ostateczną decyzję ze odchodze. i zaczęło się moje piekło. ale najpierw powiem jak wyglądał zwiazek. nie byl od początku idealny jak kazdy zwiazek. ale bylam slepo zakochana i wierzylam w to ze i on mnie kocha.dla niego w imie milosci zrezygnowalam ze swoich znajomych. ze swoich pasji. ograniczał mnie na kzdym kroku. wiecznie sprawdzal. i wtedy mi to nie wydawalo sie zle. to byl moj pierwszy partner. wiec myslalam ze jest zazdrosny, ze poprostu chce wiedziec co jego dziewczyna robi. czasami zdazalo mu sie mnie szarpnac, uderzyc. pozniej na kolanach blagal ze nie chcaił ze przeprasza, ze mnie kocha. to wszystko trwalo do momentu az zaszlam w ciaze. czyli przez ok 3 lata. on zaczal szalec ze to nie jego dziecko itp itd. wtedy przejrzałam pierwszy raz na oczy. skoro tak zareagowal to znaczy ze jednak mnie nie kocha. postanowiłam ze odejde od niego. i tak tez sie stalo. niedlugo po tym poronilam. akurat ani przez niego ani z innych przyczyn. los tak zadecydowal. on sie dowiedzial o tym i byl przy mnie. ja go przyjęlam spowrotem. byl bo byl. wydawalo mi sie ze go kocham. poza tym potrzebowalam wsparcia. i wrocilismy do siebie. kiedy juz troche ochłonęłam po poronieniu i on to zauwazyl znowu zaczely sie wyrzuty ze to nie bylo jego dziecko, ze niby go zdradzilam a wcale tak nie bylo. po kilku miesiacach chciałam odejsc. powiedzialam dlaczego. ze przez jego zachowanie. obiecal ze sie zmieni. prosil o ostatnia szanse. wiec ok. dosatl ta szanse. pozniej pod wplywem alkoholu mnie pobil. wtedy zaczelam probowac sie uwolnic od niego. powiedzialam ze odchodze. zaczal mnie zastraszac ze mnie zabije, ze nie bede miala juz zycia. ze albo z nim albo wogole. balam sie o swoje zycie wiec wrocilam do niego. przez chwile bylo calkiem dobrze. pozniej zaczal pic i zaczaly sie powtarzac takie sytuacje. ja odchodze on grozi, straszy, bije. kilka razy nawet wyciagnal noz.zawsze jednak byly to sytuacje kiedy bylismy sami. nie raz zmuszal mnie do wspolzycia. zylam w starchu. balam sie komukolwiek o tym powiedziec. wstydzilam sie. juz wtedy rozumialam ze to jest chore. jednak nie bylam na tyle silna aby poczynic jakies kroki. nie mialam wsparcia. przez niego odsunelam sie od rodziny i znajomych. powoli on zaczal mnie tak traktowac przy innych osobach. potrafil mnie uderzyc. zwyzywac. zaczelam lapac depresje. w koncu na poczatku tego roku napisalam mu sms ze z nami koniec. nic nie odpisal. myslalam ze dal mi spokoj. jednak sie mylilam. zaczelo sie pieklo. zaczal przychodzic pod moj blok. zaczal przyjezdzac. zaczal pisac mi dziwne smsy. wystawal pod blokiem. krzyczal ze mnie zabije jak nie wyjde. dostawalam tez takie smsy. sledzi mnie. jezdzi za mna. jestem juz na skraju zalamania. nie moge wyjsc normalnie z domu bo wiem ze on gdzies jest. boje sie zostawac sama w domu. na szczescie mam czujnych sasiadow.- ale bylo kilka sytuacji kiedy dobijal sie do drzwi i to oni go przepedzili. kilka razy stal pod blokiem ze swoim psem i jak raz wyszlam to poszczul psa na mnie i wbiegl z nim do klatki ale akurat moja sasiadka byla to zrezygnowal a moze sie przestraszyl i dal sobie spokoj. i tak to sie ciagnie... ostatnio nawet zazadal ode mnie pewnej ceny za rozstanie. pierwsza rzecza ktora sobie zazyczyl to to ze mam zajsc w ciaze urodzic mu dziecko i mu je oddac. i bede miala spokoj. druga rzecza ktora sobie zazyczyl to dal mi dwa dni na zalatwienie 30 tys zl. i jak mu dam pieniadze to on da mi spokoj. moi kolezdy go troszke postraszyli, pogrozili mu jak widzieli ze byl w poblizu. moi bracia tez zajeli sie ta sprawa. ale po kazdej takiej \\\"interwencji\\\" jest gorzej. wiem ze powinanm to zglosic na policje. jednak jakos nie chce mu bardziej szkodzic. ma wyrok w zawieszeniu. a jak bym mu zalozyla sprawe to niestety ale wyszlo by wszystko i narkotyki, i sterydy. w zwiazku z tym mam do was pytanie. czy jest jakas inna mozliwosc rozwiazania tej chorej sytuacji? a jezeli nie to moze orientujecie sie jak to wyglada jezeli bede zakaldac taka sprawe. swiadkow mam sporo. i co najwazniejsze nie sa spokrewnieni ani ze mna ani z nim. tzn jest kilka osob spokrewnionych ale to jest moze 5 osob na jakies 20. poza tym co bedzie jezeli jego rodzina bedzie zeznawac przeciwko mnie i zaprzeczac wszytskiemu. jak beda brane ich zeznania. jego brat i siostra juz zapowiedzieli ze jak zaloze sprawe to oni mi zaszkodza. i jak dlugo bedzie toczyc sie takie postepowanie? chciałabym aby to skonczylo sie jak najszybciej. i jaki moze dostac wyrok. i czy np bede mogla wystapic o sadowny zakaz zblizania sie? i jeszcze cos. podejrzewam ze chyba bede musiala skorzystac z pomocy psychologa. zaczelam miec leki. zrobilam sie nerwowa. zasypiam po srodkach nasennych. mam koszmary senne. na kazdy dzwiek telefonu, pukanie do drzwi, kroki na klatce czy juz nawet warkot silnika za blokiem popadam w poploch i panike. z domu nie wychodze sama. i jak wychodze to naprawde wtedy kiedy musze. i w zwiazku z tym czy np jak bym podjela teraz takie leczenie i lekarz by przed sadem np stwierzdil ze to przez niego to czy mialoby to wplyw na wymiar kary? i to juz bedzie chyba ostatnie najbardziej nurtujace mnie pytanie. czy jak pobil mnie kilkakrotnie. i nie robilam obdukcji. mam tylko swiadkow zdarzenia to czy sad to wezmie pod uwage? z góry dziękuję za odpowiedzi i rady. i prosze nie piszcie mi zebym wpisala w google, czy inna wyszukiwarke albo poradzila sie kogos bo juz to robilam. policja rozklada rece i nie potrafi mi zbytnio odpowiedziec na te pytania. w internecie znalazlam cala mase informacji ale wszytsko dotyczy rodziny. a ja z tym draniem nie jestm spokrweniona w zaden sposob. my bylismy tylko para. a pozatym tak predzej zanjde osoby ktore mialy podobna sytuacje lub spotkaly sie z nia wsrod rodziny i znajomych. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewilikanka
Witaj to nie są zarty dziewczyno, moja kolezanka była w identycznej sytuacji... niestety tez ch..u..j ja zabił! Tak samo ja dreczył, mowil ze zabije itp. On był poprostu chory. Widział że ona sie go boi i miał przewage! Moim zdaniem powinnas mu pokazac ze sie go nie boisz i koniecznie zgłosic to na policję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też myślę że powinnaś zgłosić sprawę policji, jak sprawa trafi do sądu to pewnie przebadają go psychiatrycznie i może nie dostanie wyroku tylko trafi prosto do zakładu psychiatrycznego. Ja miałam identyczną sytuację z moim eks, teraz na szczęście nie wie gdzie mieszkam, nie zna mojego adresu. Myślę że to może być rozwiązanie, jakbyś zmieniła miejsce zamieszkania a najlepiej przeprowadziła się do innego miasta tak żeby on o tymnie wiedział. Puki co zbieraj wszelkie dowody. Zarzuty jakie możeszmu postawić to przede wszystkim groźby karalne i zastraszanie, masz świadków że nieraz cię pobił, zaświadczenia lekarskie od psychologa że ta sytuacja źle wpływa na twoje zdrowie(nerwica, stany lękowe). Groziże cię zabije więc jest zagrożeniem dla twojego życia, nie wiem ale wydaje mi się że powinien dostać zakaz zbliżania się do ciebie a wtedy możesz domagać się ochrony od policji. Trzymaj sie i walcz o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli się nie mylę
Uważam, że powinnaś przełamać strach i założyć sprawę, a to, że jego rodzina też Ci grozi, też wykorzystaj. Inaczej może się to skończyć dużo gorzej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×