Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dylematy mieszkaniowe

Gdzie zamieszkać?

Polecane posty

Gość dylematy mieszkaniowe

Mamy taki dylemat, bo nie wiemy gdzie zamieszkać po ślubie. Możemy z teściami, w domu - będziemy mieć swoje piętro (3 pokoje, kuchnia, łazienka). Albo możemy wynająć jakieś mieszkanie. Problem polega na tym, że ja nie wyobrażam sobie mieszkania w mieście w bloku - chyba bym się udusiła w takiej klatce. Poza tym szkoda nam trochę kasy na wynajem i jesteśmy antykredytowi. Natomiast zalety blokowiska są takie, że narzeczony miałby pracę na miejscu (z domu musi dojeżdżać ok 50 km) no i bylibyśmy sami. Z kolei jak zamieszkamy z teściami, to też będzie ok, trzeba będzie tylko uwzględniać ich zdanie w grubszych robotach - typu burzenie ściany, przekopanie ogródka itp. tak na co dzień to się raczej nie bedą wtrącać, bo to w porządku ludzie, teściowa już teraz się pilnuje, żeby mi za bardzo w drogę nie wchodzić. Minusy są takie, ze właśni narzeczony ma daleko do pracy, a po drugie jakbyśmy chcieli tam zamieszkać to musielibyśmy zrobić remont. No i też mamy problem, bo nie wiemy czy na razie zrobić tylko takie kosmetyczne poprawki (w stylu malowanie, zakupienie sprzętów) czy od razu robic taki gruby remont - zmienianie podłóg, przestawianie ścian, wymiana okien drzwi, meblowanie 'pod siebie'. Mimo ze narzeczony mnie pociesza i twierdzi, ze jago rodzice to bardziej mnie są przychylni niż jemu, to ja mimo wszystko jakoś boję się inwestowac kasę w wielki remont. A z drugiej strony, obawiam sie, że jak tego remontu nie zrobimy porządnie zaraz na początku, to potem się przyzwyczaimy do tego co jest i będziemy mieszkać w takiej prowizorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S*A*M*I
sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami samisami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami samisami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami sami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jsdhiufskdjc
jest tylko jedna odpowiedz-SAMI-gdziekolwiek, nawet w piwnicy bedziecie szczesliwsi niz z rodzicami.a i jeszcze jedno, lepiej zamieszkajcie juz razem, po co czekac do slubu i jeszcze sie potem rozczarowac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro macie pieniądze na generalny remont piętra u teściów, to czemu macie problem ze znalezieniem funduszy na wynajem swojego mieszkania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dylematy mieszkaniowe
To nie chodzi o to, że nie mamy kasy na wynajem, ale o to, ze nie chcemy jej na wynajem przeznaczać, bo dla nas to bez sensu. I dla nas teściowie naprawde nie stanowią problemu, ale raczej te inne okoliczności - głównie odległość do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj sami sami!! my od dluższego czasu mieszkalismy sami, a to w krakowie, a to potem w mieszkaniu. potem mieszkanie sprzedalismy, bo budujemy dom i byl dylemat, czy zamieszkamy z moimi rodzicami (w bloku, 2 pokoje wolne), czy z rodzicami mojego męża (domek, całe piętro nasze). i wiesz co wybralismy?? wynajelismy mieszkanie!! i to była najlepsza decyzja w naszym życiu fakt pieniadze ida na wynajem, ale wole placic niż męczyć się z rodzicami. wystarczy, że do teściów pojade raz w tygodniu i wychodzę znerwicowana.dziękuje. starczy mi:) pamietam na początku zawsze jest pięknie i ładnie, potem wychodzą brudy :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak juz chcecie mieszkac u teściów to remont jeszcze zdążycie zrobić. Pierwsza sprawa nie porównuj rodziców męża przed ślubem do teściów po ślubie, bo to duży błąd wielu osób które na tej podstawie się decydują zamieszkiwać u teściów. Po drugie nie zakładaj że będzie dobrze na podstawie tego ze teściowie cie lubią i że sa ci przychylni, moi tez mnie lubią i są mi przychylni ale to co innego jak się widzi kogoś nawet codziennie a co innego jak się z tym kimś mieszka, piszesz że teściowa sie pilnuje ale to może byc do czasu. Po ślubie czesto nabieramy pewności i my i rodzice też a wtedy człowiek automatycznie nawet troche mniej się stara, na trochę więcej sobie pozwala, to jest normalne i na pewno większość osób które są po slubie zauważają zmiany w swoich teściach i ich stosunku do nas. Z tym remontem to proponuje najpierw pomieszkać u nich z rok juz jako \"żona\" zanim się na to zdecydujecie, a dlatego że jak już włożysz kasę w remont czegos tam u teściów to potem ciężko ci będzie się stamtąd wynieść jakby się okazało że nie dzieje sie po twojej myśli. Nie wiadomo tez jak z wychowaniem dzieci. Ja to wychodze z założenia że po cholerę mam znielubić moich teściów mieszkając z nimi, bo niestety ale narażasz ich na to że oni ciebie znielubieją a siebie na to że ty ich znielubisz a to przecież rodzice twojego męża. Najważniejsza moja rada to taka że jakby cokolwiek się działo złego, jakbyś miała jakieś nieprzyjemności, jakby ci przekabacali męża jakbyś się czuła tam nieswojo jak nie u siebie to nie żałuj kasy na wynajem i uciekaj stamtąd. Szkoda zdrowia, szkoda małżeństwa, szkoda czasu. Ja w tym momencie właśnie nie stac nas na samochód nie stac nas na wakacje żeby pojechać gdzieś bo chcemy trochę dorobić, na zakupy jadę tam gdzie taniej i kupuje na zapas, na randki chodzimy na spacer, na jakieś wolne koncerty, ewentualnie na piwo ze znajomymi czasem, oboje studiujemy jeszcze, a u mnie stoi całe piętro wolne, u męża teraz jego siostra się wynosi to pokój się zwolni ale w życiu tam nie pójdę, do póki jestem zdrowa mam jakies tam pieniądze i możliwość dorobienia sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elaelaelaela
jak masz spoko tesciow to ja bym zaryzykowala!!! to jak wam sie bedzie zylo to kwestia dogadania sie. skoro sie nie beda wtracac i dadza wam spokoj to po co placic za jakies opce mieszkanie skoro macie cala gore dla siebie!!! dla mnie to glupota!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misssiaaa
Ogólnie jestem zdania że powinno się mieszkać osobno. Ale nie można generalizować. To że większości przypadków potwierdzają to że teścioweie/rodzice są be jesli chodzi o wspólne mieszkanie nie znaczy przecież, że 100% przypadków takie będą. Ja mieszkam z moim narzeczonym u jego rodziców w domu. Mamy dla siebie całe piętro, osobna łazienka, kuchnia. Mieszkamy już tam razem prawie 3 lata, slub mamy za rok. I nie ma powodów do narzekań. Owszem, są różnice zdań, poglądów, pomysłów, ale wszytsko jest kwestią dogadania i kompromisu. My zawsze jak planujemy coś powazniejszego to siadamy z nimi i im mówimi, oni jak mają lepszy pomysł to nam mówią, obgadujemy co i jak i postanawiamy wspólnie jak zrobić. Choć często jest tak, że raczej dają nam wolną rękę. Ja nie narzekam w ogóle na mieszkanie z nimi, i gdybym miała wybierać drugi raz zrobiłam bym dokładnie tak samo. Zawsze można się dogadać. Wszystko zalerży od ludzi. Własn ie - od ludzi. Ludzie ludziom nie są równi. Z teściami mieszkam i jest zajebiście, ale na pewno nie zgodziłabym się zamieszkać u moich rodziców bo wiem, że nie dalibyśmy rady się na dłużą metę dogadać mimo że teraz niby problemów nie ma. Także decyzja w kazdym z przypadków jest indywidualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sami no i
zdecydowanie kredyt bo wynajem to bezsens - tyle samo albo i mniej bedzie was kosztowala rata kredytu - a chata bedzie wasza. a z wynajmem cale zycie sie bedziesz tulac????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dylematy mieszkaniowe
Dzięki za rady, chyba na razie zdecydujemy się na opcje zamieszkania z teściami, ale bez jakiegoś większego remontu. Zobaczymy jak wyjdzie. Kredytu na pewno nie weźmiemy, no chyba że na własny dom, bo na mieszkanie to nigdy w życiu. Zresztą po co mamy płacić bankowi dużo więcej niż nam daje, skoro nie musimy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fisnieta
Roznice miedzy rata kredytu a wynajmem mozna spokojnie odkladac kilka lat. Zreszta teraz kupowanie mieszkania w jednym miejscu kiedy nie ma sie gwarancji pracy do konca zycia to bezesens. ja bym wolalal cale zycie wynajmowac i odkladac a na emeryturce kupic cos fajnego w ladnym miejscu, moze nawet za granica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę starsza o
moja córka wychodzi za mąż w tm roku i chocbym miała dom wielki to bym jej odradzała mieszkanie z nami , oczywiście jakiś czas w razie potrzeby tak , mamy z córką bardzo dobre relacje , zięcia traktuję jak syna ale zdaję sobie sprawę ze ludzie coraz starsi mają swoje nawyki, dziwactwa itd a młodzi chcą żyć swoim życiem , takze jak masz możliwość zamieszkajcie osobno , pozdrawiam i życzę dobrego wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym się zadusiła gdybym miała mieszkać z teściową i teściem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyopadkowy przechodzień
Ja miałam bardzo podobną sytuację u sąsiadów jak jeszcze mieszkałam z rodzicami. Syn z narzeczoną zrobili dobudówkę w domu jego rodziców i w zasadzie pomieszkali tam pół roku chyba po ślubie jak stwierdzili że zaczynają budowę mieszkania. Powód był taki że nie chcieli mieszkać w blokach. Tylko że w dobudówkę wpakowali kupę oszczędności, a na budowę mieszkania wzięli kredyt. Sąsiadów nie stać żeby im oddać ta kasę. Nie wiem co tam się działo ale słyszałam jedną historyjkę że kiedyś wrócili z jakiejś imprezy o 1 w nocy a teściowa przyleciała do nich z obiadem bo pewnie cały dzień nic nie jedli. Całe to zamieszkanie z teściami jakby nie patrzeć to się dobrze skończyło A teraz mam taką samą akcję ze szwagierką. Dowiedziałam się po wakacjach że wraz z narzeczonym robią dobudówkę u jego rodziców w domu. Po pierwsze uważam to za głupotę z takiego powodu że do miejsca pracy mają oboje 150 km, no dobra wielu ludzi dojeżdża ale stamtąd trzeba z przesiadką. Mają samochód ale ona nie ma prawka i nie chce robić. Poza tym jej teście sa mili, bardzo mili, nawet za mili. Tak tak jak sa za mili to też czasem jest problem, bo ciężko jest wtedy być asertywnym i im mówić nie. I najważniejsze to to że szwagierka ma temperament, potrafi czepić się ciebie o głupotę, nawrzeszczeć jak poczuje cos co odbierze za atak, a jak widziałam jak zachowuje się w stosunku do przyszłej teściowej i teścia, milusieńka i słodziusia aż do zemdlenia i jestem ciekawa ileż można tak udawać, przecież jak będzie u nich mieszkać to nie będzie taka cały czas. Poza tym już w tym momencie teściowie im sie wtrącają w remont a ona nie potrafi im nic powiedzieć, a jej narzeczony też mam wrażenie że trzyma z matką. Uzgodnili z chłopakiem jakie mają kupić panele, a on pojechał z matką i kupili całkiem inne. Mieli zrobić oddzielną kuchnię, łazienkę i klatkę schodową prosto do drzwi wyjściowych i wyszło na to że oddzielna będzie tylko łazienka a klatka schodowa będzie schodzić do kuchni chyba. dylematy mieszkaniowe Ja proponuje ci poczytać tematy o teściach na kafeterii ale oczywiście podejść do tego tak żeby się nie nastawiać że wszyscy teściowie są źli, okrutni i robia wszystko żeby ci dopierdolić, ale żeby wiedzieć jak postępować w jakich sytuacjach. Granicę trzeba wyznaczyć na początku albo leżysz, a problem większości osób polega na tym że na początku kiedy trzeba wyznaczać tą granicę to starają się być mili, robić dobre wrażenie, ustępować żeby nie urazić ale tak nie można życ na dłuższa metę. Ja powiem szczerze że ja się oczytałam tych forów teściowskich i bardzo dobrze bo też bym starała się ustępować, przytakiwać i nie oceniałabym sytuacji realnie. Jeśli tylko poczujesz że mąż nie stoi za tobą murem, że woli posłuchać rodziców żeby nie wzbudzać konfliktów, jeśli uzgadnia z nimi każda decyzję, każdy zakup to wiej stamtąd. Nawet to samo powiedziałam mojej szwagierce bo już widze co się dzieje, ale ona przecież wie lepiej, no i przecież my jej zazdrościmy własnego kąta. Również się zastanawiam czy masz okazję pomieszkać trochę u swoich teściów tak żebyś mogła tam sobie prac, gotować i trochę tam pożyć sobie oddzielnie jako dwie rodzinki, poznac co ci by przeszkadzało i odrazu wytyczać te granice. Po prostu sprawdzic czy da radę. Ktos wcześniej napisał żeby nie porównywać teściów przed ślubem i po ślubie, ja też tu widzę różnice, bo po ślubie jednak są już bardziej pewni i na więcej sobie pozwalają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dylematy mieszkaniowe
Mój narzeczony raczej nie jest maminsynkiem, zresztą jego mama nie jest jakas nadopiekuńcza - nastroi sobie jesć to zje, nie nastroi to niech chodzi głodny. Poza tym, teraz jest tak, że jak jade do nich, to narzeczony ma o mnie zadbać - ona nie robi herbatek, sałateczek. I tak samo juz kiedys stwierdziła w jakiejś rozmowie ze swoją córką, że dlaczego ona miałaby nam się wtrącać w gotowanie, skoro będziemy mieć swoją kuchnię i będziemy się tam sami rządzić. Ogólnie teściowie są tacy, że zgadzają się na wszelkie zmiany jeśli widzą, że faktycznie te zmiany będą na lepsze (chodzi mi tu o wszelkie remonty, zagospodarowanie ogrodu itp). Poza tym, ja mam ciężką sytuację w domu - są właśnie takie ciągłe pretensje o to, ze zużywam za dużo prądu, wody. Może trudno w to uwierzyć, ale w XXI wieku mam ciepłą wodę 2 razy w tygodniu w ramach oszczędzania i nie przyzwyczajania się do luksusu. Nawet z praniem w pracle automatycznej jest problem, bo zużywa za dużo wody. Mój narzeczony wie jak jest i ja mu powiedziałam, że nie chcę, żeby po ślubie moje życie tak dalej wyglądało. Chcę mieć trochę więcej luzu i swobody. No i on twierdzi, żebym mu zaufała i choć spróbowała pomieszkać z nimi, bo będzie dobrze i będzie tak jak ja chcę. Tyle, że na razie to tylko słowa i boję się, że w praktyce to będzie wyglądać inaczej. Jestem przygotowana na jakies komentarze w stylu - że mamy za ciemne płytki wybrane na podłogę, ale to mnie jakos nie zraża, bo przeciez każdy moze wyrazic swoje zdanie. Moja mama też taka jest, że mówi wprost, ze jej sie coś nie widzi, zresztą nawet jak nie mówi to ja potrafię sama poznać. Poza tym, jedna synowa mieszkała już z nimi kilkanaście lat i nawet żal jej się było wyprowadzać więc to chyba dobre rokowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×