Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dziki kot

Zostać czy odejść? Toksyczna taktyka milczenia

Polecane posty

Gość dziki kot

Witam wszystkich. Jestem w związku ze starszym facetem. Dużo starszym. Jesteśmy razem od 2 lat. W dodatku mamy małe dzieciątko. Nigdy nie miałam ojca więc, kiedy go poznałam (po nieudanym poprzednim związku) a on się mną zachwycił i przygarnął do siebie, poczułam się nareszcie kochana i zrozumiana. Pracowaliśmy razem - wyjazdy, delegacje. On rozwiódł się dla mnie. Teraz mieszka u mnie. Niestety nie ma nic swojego. W dodatku ma ogromne długi, które będzie spłacał do końca życia (albo i dłużej). Na początku było między nami super. Ciągnęliśmy do siebie jak magnesy. Jednak teraz to widzę, że zawsze był człowiekiem bardzo upartym. Jakoś tak się składało, że gdy dochodziło do różnicy zdań on uznawał moje argumenty za nielogiczne i głupie. Kiedy się kłóciliśmy to zawsze ja wyciągałam rękę do zgody (zresztą tak mam już od dziecka). Najczęściej powodem kłótni było moje zwracaniem mu uwagi, że zachowuje się sztucznie - wyczuwam takie zachowania na kilometr. Później po wielkich debatach p[rzyznawał mi rację lecz zawsze stosował po kłótni taktykę milczenia. Ja strasznie płakałam i w końcu przychodził, żeby mnie ukoić. Jednak muszę wam powiedzieć, że kiedy dochodziło do szczerych rozmów między nami to wówczas okazywało się, że on uznawał moje przyjćsie do niego po kłótni, wyciągnięcie ręki, jako jednoznaczne przyznanie sie do winy i wzięcie całej opowiedzialności za związek na siebie. Po takich kłótniach najczęściej dochodziłam do przekonania również o swojej winie i mówiłam o tym otwarcie. Moja wina polego na gwałtownych reakcjach. Wygląda to tak. On robi mi drobną złośliwą, niby niewinną uwagę, ja czuję się dotknięta i mówię mu: proszę nie mów tego, to sprawia mi przykrość, a on na to, że ja go ustawiam, że on nie może być soba przy mnie, etc. Im dłużej staram się wyjaśnić dlaczego robi takie uwagi, tym bardziej on się zacina w swoim uporze. W końcu w takich momentach nie wytrzymuję i rzucam sie na niego z pięściami, szarpię, etc. Ostatnio zbiłam szklankę z kawą, którą miał w ręku. Wiem, że takie postępowanie jet złe. Ale nie mogę znieść myśli, że on całkowicie ignoruje moje uczucia. A kiedy staram się spokojnie i bez agresji po prostu powiedzieć mu: twoje zachowanie mnie rani, on na to: UCZUCIA TWOJE SĄ SUBIEKTYWNE< MNIE TO NIE PRZEKONUJE. I powiedzcie ale szczerze, czy nie można dostać szewskiej pasji. Czuję się jakby mi ktoś splunął w twarz. Obnażam się uczuciowo przed najbliższą osobą a ona mi mówi, że moje uczucia jej nie obchodzą. W takich momentach wybucham, Najgorsze jest, że on się wtedy izoluje, milczy. Ja tego nie mogę znieść, więc przychodzę, przytulam się, rozmawiam. Wtedy jest dobrze. Ale tylko wtedy. Gdybym nie przyszła. Wszystko runęłoby z hukiem.Świadomość tego sprawia, że czuję się nic niewarta. Nic a nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to mnie wkurzył
Odejść. Nie zniosłabym takiego traktowania. Chyba dostałabym samozapłonu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do mojego rowniez pewne rzeczy nie docieraja.Czasami tez mowi lub robi rzeczy,ktore wie,ze sprawia mi przykrosc.Tylko,ze ja wiem w jakim celu on to robi.Taka jest roznica.Nie daje sie sprowokowac i spokojnie przeczekuje.Jak mu przechodzi to dopiero rozmawiam bo wiem,ze wtedy dotrze Szarpanie to nie radzenie z wlasnymi emocjami.Dajesz sie sprowokowac i o to mu chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×