mój sen

śnił mi się dom na odludziu... pewien mężczyzna, którego kiedyś znałam, prosił bym do niego przyjechała, chciał omawiać sprawy zawodowe. Jego dom, własciwie rezydenacja.... zawsze robiła na mnie wrażenie. Zostawił otwartą furtkę bym mogła wejść. BYł.. smutny, własnie opuściła go żona, a ja wracałam z jej nowego apartamentu, w któym wkrótce miała zamieszkać z ich dziećmi i nowym narzeczonym. Mój stary znajomy rozebrał się, wszedł do wanny, zrobiłam to samo. Mało rozmawialiśmy. Było subtelnie, lecz jednak.. pojawiał się ta myśl, czy mogę się posunać dalej? leżeliśmy w wodzie, która stawała się coraz chłodniejsza, rozmawiając o starych sprawach, i przeglądając się w swoich oczach... wanna była coraz węższa... i węższa.... zbyt ciasna(?) Obudziłam się w jego objęciach , wiedziałm ze do niczego między nami nie doszło... jego smutek i ten luksus wokół, do którego kiedyś przyłożyłam ręki , bo to był mój projekt, moje dziecko.... Wstałam , ubrałam się i wyszłam z sypialni, poszłam na obchód domu ..... po chwili przestałam rozpoznawać wnętrza, doszłam do starej krypty na końcu korytarza.... przepiękne stare drewniane wnętrze neogotyckie, jakby kaplica, kosćiół... liście wyschnięte na kamienne posadzce, pod liścmi inskrypcje, pod nią miejsce spoczynku poprzednich właścicieli tego miejsca( ?)

on stanął za moim plecami.... poczułam, to nie moje miejsce, nie mój świat, tu nic więcej się nie wydarzy.... Mamy się spotkać za kilka dni- w realu, służbowo.

do dwóch zdań?

skróci to ktoś---> przewiń sobie scrollem szybciej, to może szybciej Ci do głowy wejdzie :D oby życie Ci tak nie zleciało :P

no i teraz pytanie: jak sądzicie co ten sen oznacza?

czy ktoś przeczytał może ten mój sen? :D

nikt? :O

hmm, więc się dowiem za kilka dni czy faktycznie sie rozwodzi z żoną. Jeśli tak- wtedy bym uznała, że cos w tym całym bałaganie jest... jakis głębszy sens..