Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość re-sponse

samobójstwo przez zaniechanie

Polecane posty

Gość re-sponse

Czy ktoś się spotkał z takim przypadkiem? Dla wyjaśnienia powiem o co mi chodzi. Samobójstwem przez zaniechanie jest np. sytuacja w której ktoś jest poważnie chory i świadomie zaniechuje leczenia, wiedząc,że doprowadzi go to do śmierci. Sytuacja o tyle komfortowa,że: a) nie musi dokonywać bezpośredniego aktu samobójstwa, życie decyduje za niego b) omija się procedury zwykle związane z samobójstwem - typu śledztwo prokuratorskie, problemy z katolickim pochówkiem, który w przypadku samobójców może być przez księzy utrudniony c) rodzina nie czuje się winna samobójstwu - ot, ktoś był chory i umarł - zwykła rzecz,ale nie powodująca u rodziny wyrzutów sumienia. Krańcowym przypadkiem samobójstwa przez zaniechanie jest niejedzenie i doprowadzenie do wyniszczenia organizmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale może to niekoniecznie
jest samobójstwo? Może ten ktoś po prostu uznał, że przyszedł na niego koniec i jest z tym pogodzony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-sponse
Nie całkiem . Rzecz dotyczy żyjącej jeszcze osoby. Konkretnie mnie. Nie stać mnie niestety na gwałtowne działanie. Za tchórzliwa jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale może to niekoniecznie
Kiedyś myślałam o tym, co bym zrobiła, gdybym się dowiedziała, że jestem nieuleczalnie chora. Nie chciałabym podejmować niepewnego leczenia, które przynosi więcej cierpień, niż gdyby się o te kilka lat/miesięcy żyło krócej. Za dużo się naoglądałam i miałam do czynienia z takimi chorobami (rakiem). Ale to nie znaczy, że nie chcę żyć, czy jestem nieszczęśliwa. Jest mi dobrze na świecie, ale jak przyjdzie pora umierania - to przyjmę to z - mam nadzieję - godnością. Oczywiście różnie może być - to teraz tak myślę. Ale pewnie są też takie sytuacje, jak piszesz - ktoś, kto nie chce żyć - traktuje np. chorobę jako swój sposób na ucieczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-sponse
Fajnie,że mnie zrozumiałaś. Chcę tylko to trochę przyśpieszyć - przez niejedzenie. Czuję ogromną ulgę, wybrałam sobie już nawet czas - w sierpniu. Z trudem doczogłam się jeszcze te kilka miesięcy,ale muszę pokończyć pare spraw. Zastanawiałam się tylko, czy ktoś oprócz mnie wpadł na taki pomysł. Znikam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale może to niekoniecznie
coś mi ucięło i nie mogłam się potem połączyć z netem. Chciałam dodać, że liczą się intencje. Umieram - bo chcę się zabić, a nie mam odwagi. Umieram - bo przyszedł mój czas i nie chcę przedłużać. Na zewnątrz może to wyglądać tak samo, ale to Bóg oceni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość re-sponse
W moim przypadku pierwsza wersja. Bardzo sie cieszę,że nie piszesz żadnych bzdur, bo ja podejmowałam tę decyzję od 2 lat , to w pełni przemyślana i świadoma decyzja. Swoje piekło przeżyłam, jestem po 40-tce. Psychiatra nie pomógl a psycholog zniszczył ostatnią więź, która trzymała mnie przy życiu. Odebrał mi psychicznie moje dziecko, robiąc ze mnie egoistycznego potwora. Z fantastycznych relacji, jakie miałam z dzieckiem zostały gruzy po wypraniu dziecku mózgu. Zabrano mi w życiu wszystko, nie mam już rodziny, nie mam nikogo. Dziękuję ci za uwage i za to,że zechciałaś odpisać. Dziękuję za tę odrobinę serca i choć parę minut czasu. Smutne, ale jesteś jedyną osobą, która w ogóle zechciała się do mnie odnieść. Niech ci to, kobieto, wola wyższa wynagrodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale może to niekoniecznie
Ja też jestem po czterdziestce. Odpisałam - temat jest ciekawy - i sama o tym myślałam. Ale wcale nie pochwalam tego, co chcesz zrobić. Kiedyś myślałam o samobójstwie - dopóki nie dosięgły mnie prawdziwe nieszczęścia. To mnie wzmocniło - a może też to, że stałam się osobą wierzącą. Sama wiesz, że nic Ci nie poradzę. Bo co mogę? Będę o Tobie pamiętać - i mam jednak nadzieję, że skoro masz tyle siły i samozaparcia, żeby skończyć - to może starczy Ci jej i na życie? A może porozmawiaj z kimś mądrzejszym ode mnie - sama wiem, ile czasem daje spotkanie KOGOŚ. Nie wiem kogo - człowieka po prostu. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agati
Nie pochwalam tego co chcesz zrobic,nie bede rowniez oceniac. Kiedys walczylam o zycie i trudno mi planowanie samobojstwa zrozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×