Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ...dla mnie to dramat...

On chce wyjechać

Polecane posty

Gość ...dla mnie to dramat...

Od ponad pół roku mieszkam z facetem. Wszystko było super, a teraz on ma zamiar wyjechać za granicę do pracy. Wiem, że robi to, bo musi. Ma spory kredyt do spłacenia i przy polskich zarobkach będzie mu ciężko. Mówi, że pojedzie na pół roku i wróci. Jestem załamana! Nie wyobrażam sobie takiego długiego rozstania, a jeszcze bardziej boję się tego, że po jego powrocie wszystko się zmieni. Nie wiem, co robić. Co prawda nie planowaliśmy żadnego ślubu, ale dla mnie to poważny związek. Tylko nie wiem, czy dla niego też, skoro po prostu postanowił wyjechać. Naprawdę się pogubiłam. Przekonywać go, żeby został? Czekać aż wróci? Dać sobie spokój i potraktować jego wyjazd jako koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potraktuj to jak dobra probe
:-) jak macie byc razem, to bedziecie tak czy inaczej:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujesz
Mam podobny problem, tak samo mieszkam z facetem, kredyty, problemy finansowe. Też mi powiedział ostatnio, że wyjazd za granicę to jedyny sposób pozbycia się tych problemów. Też się nie chcę zgodzić, nie wyobrażam sobie, że będę zdana jedynie na SMS-y i telefony. Zżere mnie zazdrość i tęsknota. Już teraz to wiem, że nie będę spać po nocach zastanawiając się co on robi w czasie wolnym i z kim się spotyka. Nie mówcie mi, że dojrzały facet nie ma potrzeb i pół roku w celibacie będzie żył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taka rozłąka to dobry sprawdzian dla związku. Ja jestem w związku na odległość ponad roku. I jest super. Widzę, że to zmieniło i moje i jego podejście do związku, bardziej nam zależy, bardziej się staramy. Jeśli wytrzymacie to będzie będzie dowód że naprawdę się dobraliście. teraz tylko pytanie czy on będzie chciał wrócić. Spłaca kredyt? za co? za mieszkanie w którym mieszkacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska-Aa
No niestety, w ten celibat to nie wierze. Ale kredyty to nasze realia, wielu mezczyzn wyjechalo, zeby zarobic, zostawiajac nie tylko dziewczyny, ale zony i dzieci. To jest dopiero dramat!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Nie mówcie mi, że dojrzały facet nie ma potrzeb i pół roku w celibacie będzie żył...\" są tacy co żyją, co potrzebują czasu by iść z babką do wyra więc pierwszej lepszej z imprezy nie zaciągną (no chyba że się z takim zadajesz) są tacy co będą się zaspokajać przed filmem porno. Zresztą 6 miesięcy to nie koniec świata... ludzie żyją dłużej w takich związkach i jakoś jest ok... bez histerii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
Wszystko przez te pieniądze, a raczej ich brak! Wiem, że gdyby finansowo było wszystko ok, to nigdzie by nie pojechał. Ale to i tak nie zmienia faktu, że ja sobie tego po prostu nie wyobrażam! Już to sobie wyobrażam, całe moje życie będzie się kręcić wokół telefonu, bo to będzie jedyny kontakt. To jakaś masakra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
Nie chodzi mi o zdradę. Tego się obawiam najmniej. Chodzi mi o to, że on będzie daleko. To jest dla mnie problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym skoro nie macie zaufania to po co z nimi jesteście? Skoro kilka miesięcy bez seksu a Wy już obstawiacie że facet znajdzie inną to ja współczuje... A co jak urodzicie dziecko i przez kilka miesięcy nic nie będziecie mogli robić?? Będziesz go na smyczy trzymać bo skoro Ty mu nie dasz to on już pewnie ma inną na boku?? Poza tym - jeśli jedzie zbierać kasę żeby żyło się Wam lepiej to o czym tu w ogóle mowa? Jak Was zostawi tzn że to nie ten i prędzej czy później i tak by to zrobił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazwyczaj taka rozłąka boli najbardziej w pierwszych miesiącach wiec ani się nie obejrzysz jak będziecie razem... ja męczyłam się ok 5 miesięcy. A potem to już z górki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
No i jeszcze jedno. Boje się, że to pół roku może się przeciągnąć. Najpierw będzie pracował na spłatę kredytu, potem zachce mu się nowego samochodu, potem, żeby jeszcze coś odłożyć. Wiem, jak jest... apetyt rośnie w miarę jedzenia. A ja mam 26 lat, chciałabym już mieć w życiu coś pewnego, a nie ciągle czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujesz
Ja się obawiam, że nasz związek się rozpadnie, bo sama też sobie tego nie wyobrażam, że siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę, z nikim się nie spotykam. Jestem osobą bardzo towarzyską i rozrywkową on zresztą tak samo. Często razem wychodzimy na imprezy, dyskoteki. A potem co? Samej nie pójdę, bo nie bardzo wypada, mógłby mi za złe mieć.Poza tym też sobie nie wyobrażam, ze on po imprezach baluje. Trochę za dużo alkoholu i dużo to brakuje? Boję się, że sytuacja się skończy tak, że ja tu będę czekać, żyć nadzieją, a on sobie już 2 życie na boku ułoży i to będzie dopiero dramat nad straconym czasem z życiorysu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
No właśnie... Ten jego wyjazd to takie zawieszenie w próżni... Czekać w nadziei, że ta rozłąka nic nie zmieni, czy po prostu żyć swoim życiem? Zaraz ktoś napisze o zaufaniu w związku itp. Zaufanie zaufaniem, ale wszystkiego też się nie da przewidzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
do "wiem co czujesz" Mam takie pytanie... Rozumiem, że powiedziałaś swojemu facetowi, że nie podoba Ci się pomysł z jego wyjazdem. A co on na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie możesz go odwiedzać
raz w miesiącu albo on Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardzo dobrze, ze chce wyjechac. Pol roku mieszkania z facetem[ani inny] nie upowaznia Cie w zaden sposob do zadania aby zmienil swoje plany z uwagi na brak Twojej dyscypliny uczuciowej [swoja droga dziwi mnie fakt, ze traktujesz go jak wlasnosc]. Mam wielkie watpliwosci, co do uczuc, o jakich tu piszesz, dziewczyno. Wyjazd za granice w celach zarobkowych nie musi oznaczac rozstania, zdrady lub pal diabli jeszcze czegos innego. Twoj poziom \"uczuc\" jest ograniczony, co oznacza, ze to Ty poczujesz sie samotna i nie bedziesz wiedziala co ze soba robic, wszak prawdopodobnie to ktos za Ciebie musi myslec, co masz ze soba zrobic na co dzien.Zalosne jest takie podejscie. Sama bylam 3.lata za granica, wiazalo sie to z moimi studiami i praca. Po powrocie stwierdzilam jedynie, ze dokonalam slusznego wyboru, a partner z ktorym jestem byl mi wierny. Jestesmy szczesliwi, a moj wyjazd utwierdzil nas w przekonaniu, ze takie rozstania sa potrzebne. Ludzie, ktorzy twierdza, ze nie zniosa rozstan tego typu, to dla mnie osoby, ktore wczesniej czy pozniej zaczynaja w zwiazkach kombinowac. Ci zas,ktorzy rozumieja znaczenie miloci, rozumieja takze i to, ze zadna odleglosc nie jest w stanie zniszczyc ich zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
oreore, szanuję Twoją opinię, ale się z nią nie zgadzam. To, że będzie mi brakowało kogoś, kogo kocham znaczy, że jestem osobą która kombinuje w związku? Nie rozumiem Twojego toku myślenia. Poza tym śmiem twierdzić, że nie przeczytałaś ze zrozumieniem mojego pierwszego posta. Czy ja napisałam, że mu zabronię wyjazdu? Czy napisałam, że go w jakiś sposób szantażuje, żeby go zatrzymać? Nie! Po prostu będzie mi go bardzo brakowało. Z całym szacunkiem, ale chyba mamy zupełnie inną definicję słowa "związek". Dla mnie trzyletni związek na odłegłość to żaden związek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujesz
powiedziałam mu, że nie uznaję związków na odległość, że nie mam zamiaru siedzieć w domu przyklejona do telefonu i się zastaniawiać czy zadzwoni czy nie zadzwoni, czemu nie dzwoni,czemu nie odbiera. To jakiś koszmar.On powiedział, że nie ma wyboru, że jak nie pojedzie to przez najbliższe kilka lat będziemy żyć z od wypłaty do wypłaty i nie będzie nas stać na nic. Powiedziałam że się nie zgadzam. Narazie wygląda to tak, że on mnie nadal przekonuje i co jakiś czas o tym wspomina, że to dobry pomysł , ale ja jestem innego zdania. Mam czasem wrażenie, że to nie tylko wyjazd za pracą ale częściowo ucieczka od problemów, z którymi zostanę potem sama- rachunki, kredyty i szara rzeczywistość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujesz
za dużo znam takich historii i dlatego nie chcę się zgodzić. Facet na wyjeździe - w obcym mieście,kraju, z obcymi ludźmi. Wraca powiedzmy o 18 z pracy i co dalej? Siedzi w domu i telewizję ogląda? Książkę czyta? Nie wierzę w to. Każdy ma jakieś potrzeby np. towarzyskie i nie tylko pracą żyje. Facetowi na wyjeździe jest łatwo popełnić skok w bok - nikt go tam nie zna, nikt go nie zobaczy, nikt się nie dowie. Ja w moim mieście gdybym się spotkała z innym facetem zaraz by mu ktoś doniósł - czy by to było w knajpie, w klubie, w parku czy na ulicy. Tam jest prościej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
Widzę, że mamy bardzo podobne myślenie. Ja też uważam, że pieniądze są ważnym motywem tego wyjazdu, ale chyba nie jedynym. Też byłam kiedyś za granicą przez rok (jeszcze zanim się poznaliśmy) i wiem, jak to wygląda. Jak człowiek zaczyna porządnie zarabiać i przestaje się martwić, że na coś zabraknie, to różne rzeczy się dzieją. Poznałam takich facetów/narzeczonych/mężów, którzy też wyjechali "tylko" na pół roku. Z dala od domu i codziennych problemów ludzie naprawdę potrafią robić rzeczy, jakich sami by się po sobie nie spodziewali. A ja mam tutaj czekać i snuć domysły? Koszmar! Wiem, że nie będę miała odwagi postawić mu żandego warunku typu "ja albo wyjazd". Nawet nie chcę tego robić. Ale z drugiej strony... Znam się i wiem, co się bedzie działo w mojej głowie, jak jego nie będzie. Nie boje się tego, że mnie zdradzi, ale tego, że z perspektywy odległości on może uznać, że nasz związek jest bez sensu. Niby mu ufam, ale chyba jednak nie bezgranicznie. Jak mu mówię, że nie chce żeby wyjeżdżał to słyszę te same argumenty. Że chodzi tylko o pieniądze. Najgorsze jest to, że on już znalazł jakąś firmę i mają mu w ciągu kilku dni dać odpowiedź. Czasu mam bardzo mało, a ciągle nie wiem, co mam robić. Z jednej strony wiem, że siłą go nie zatrzymam, a z drugiej chcę żeby został.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujesz
Nie wiem co Ci doradzić sama nie umiem znaleźć rozwiązania. Problem jest jeszcze taki, że mój facet już mieszkał za granicą 32lata zanim się poznaliśmy- też wyjechał do pracy do Hiszpanii. Mieszkał z kolegami w domku jednorodzinnym i nasłuchałam się tych opowieści dużo. O tym jak co weekend jeździli do większego miasta na imprezy, jak go to było stać na wszystko, jakie tam życie tanie. A w domu codziennie piwka po pracy, obiady na mieście i ogólnie obraz jak na wakacjach. Teraz się dziwi czemu jestem przeciwna jego wyjazdowi...? Nie chcę żeby z czasem się zrobiło tak, że 5 minutowy telefon do mnie do bardziej powinność niż potrzeba i będzie dzwonić dla świętego spokoju- między pracą a imprezą. Z tamtej perspektywy życie wygląda inaczej, nie wiem czy po czasie nie stwierdzi, że jestem już mu do niczego potrzebna, bo w domu na okrągło problemy z pieniędzmi i szara rzeczywistość....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem co czujesz
3 lata miało być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...dla mnie to dramat...
No właśnie. Teraz mi mówi, że jedzie żeby zarobić, a potem codziennie piwko i nie wiadomo co jeszcze. Takie to jest oszczędzanie... Wiadomo, że nie chodzi o to, żeby z oszczędności głodował, ale... No ogólnie jest lipa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kxfmdkfvmdk
Ja wyjeżdżam na pół roku na studia za granicę. Jestem w związku od ponad 4 lat. Czemu masz taki problem ze związkami na odległość? Zależnie od tego, gdzie Twój facet jedzie możecie się przecież odwiedzać raz na miesiąc lub częściej. Bilety lotnicze czy autokarowe nie kosztują już teraz fortuny. A poza tym, jeżeli przetrwacie rozłąkę, to znaczy, że wasz związek jest silny. Piszesz, że nie wyobrażasz sobie wiszenia na telefonie - a po co chcesz na nim wisieć? Sorry, ale jak masz wątpliwości co do swojego faceta to może powinnaś zastanowić się nad całym waszym związkiem. Ja się nie obawiam, mój facet też nie, bo jesteśmy razem długo i wiemy, że nic się z nami nie stanie. Owszem, tęsknota jest straszna, ale nie można przyklejać się do faceta jak rzep. Jakieś bzdury piszecie o nieustannych imprezach i innym życiu - przecież to zależy od osoby i charakteru, a swoich partnerów powinnyście znać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szzzzczesliwy
nie chce byc dramatyczny ale to koniec.a wiesz dlaczego?bo od lat mieszkam za granica i co jak co ale zwiazek na odleglosc nie ma zadnych szans./Twoj facet nawet sobie nie zdaje sprawy jak ciezkiej proby sie podejmuje.to wszystko wyglada latwo - latwe zycie pieniadze i tp.nic bardziej mylnego.nie ma ciezszego kawalka chleba niz emigracja wierz mi.po prostu bedzie narazony na taki zespol stresow ze sobie nie zdaje sprawy:(nie napal sie ze wyjedzie tylko na POL ROKu.to zakrotko zeby cokolwiek zdzialac,nie ma takiej opcji nawet jak bedzie garnal 2500 na miesiac chyba ze jest specem IT lekarzem albo ma leb na karku i jakis biznes rozkreci.jezeli nie to sens wyjazdu nalezy liczyc w latach.skonczyla sie komuna i przelicznik sa inne.ja np zakladam 5 lat ale juz wiem ze to za krotko....wiec powiem szczerze.jezeli wyjedzie to bedzie jego powolne odchodzenie.wkoncu zrozumiecie obydwoje ze takie zycie nie ma sensu.albo razem albo wogole....innych opcji nie ma.i nie zyj zludzeniami.znam zycie troszczeke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coco musi umrzeć
spojrz ilu mamy np zolnierzy w zagranicznych kontyngentach.... jak myslisz, co czuja ich kobiety? oni tez wyjezdzaja zazwyczaj na pol roku... tylko ,ze ich zony, dziewczyny boja sie , bo oni moga nie wrocic... mysle, ze facet mysli racjonalnie... zadluzyl sie i pewnie postanowil ,ze zanim zaczniecie powaznie myslec o wspolnym zyciu on chce byc czysty... to nawet mile (o ile o to muchodzi) ,ze jest taki odpowiedzialny. na pewno zaprosi Cie do siebie, pol roku too chwila...naprawde. a jesli przetrwac te probe to bedzie juz tylko lepiej. pod zadnym pozorem mu nie zakazuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×