Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pina...cola

związek z rozsądku i wygody?

Polecane posty

No wiec jestem w czymś takim... docierało to do mnie kilka dni. Mam 20 lat. On 28. Znamy sie 1,5 roku. Kiedy go poznałam zaimponował mi dojrzałością, przystojny facet, wręcz mój ideał, motylki w brzuchu przez jakies pół roku. Dlaczego wybrał mnie? Bo trafił na portalu randkowym na ładną, rozmowną a jednak nieśmiałą dziewczynę. Imponowało mu, ze nigdy wcześniej nie byłam w związku - wręcz mi w to nie chciał uwierzyć. W łóżku wylądowaliśmy po kilkunastu dniach. Nie żałuje ani trochę. Myślałam, ze jestesmy udaną parą - tzn nadal tak myslę. Seks jest ok, wspólne spędzanie czasu wręcz idealne. Nie kłócimy się, nie krzyczemy, spędzamy ze sobą czas najlepiej jak się da. Ale czuje ze czegos mi brakuje. Czuje, ze jestesmy ze sobą, bo tak po prostu jest nam obu dobrze. On po długoletnim, bardzo cieżkim związku, gdzie była namawiała na ślub i dziecko. Ja jestem jej przeciwieństwem. Mam gdzieś białą sukienkę i wesele, do dziecka mi sie nie spieszy. Jemu to na rękę. Ja szanuję jego pasje, poglądy, on moje. Pewnie ktoś powie, ze skoro go nie kcoham to po co z nim jestem. Ale skoro i mi i jemu tak dobre to po co to zmieniać? po co skazywać się na samotność? Czasem marzę o prawdziwej miłości, o szaleństwie, kimś kto będzie dla mnie góry przenosił a nie był, bo mu dobrze. Wiem, jestem młoda, mam jeszcze czas na poznanie innych facetów... ale mi sie po prostu nie chce. Nie chce znów prechodzic przez ten cały okres niepewnosci, czy sie uda czy nie, czy on naprawde chce ze mna byc czy tylko udaje, nie chce tego... Jest mi wygodnie, tak to prawda. Ale jak długo to potrwa??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa.........
sama nie wiesz czego chcesz kobieto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomal1254
powiem tak igrasz z uczuciami. Jak go nie kochaszto daj mu spokoj i go nie ran. Im szybciej mu to powiesz tym lepiej. Masz 20lat a zachowujesz sie jakbys miala 6.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, to fakt. Z nim mi dobrze, nie chce tego zmieniac. Ale nie czuje sie w 100% szczesliwa. Pytanie kto z nas 1 pozna ta swoja milość zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ranie jego uczuc, bo czuje ze on podchodzi do tego tak samo. Dobrze mu, nadaje sie na dziewczyne, na żonę ale czy to jest wielka szalona miłość z jego strony to nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomal1254
na prawdziwa młosc trzeba trafic ty jeszcze nie trafilas. jak studiujesz to moze tam go spotkasz nie zansz dnia ani godziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nadaje sie na dziewczyne, na żonę" - nie pochlebiaj sobie. na zone sie nie nadajesz. jestes zbyt wygodna a zwiazek to nieustanna praca. tobie potrzebny tatus a nie mezczyzna. i cos mi sie zdaje, ze twoj partner szybko sie znudzi ciepla klucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wlewam sobie. To jego słowa. Powiedział, ze nadaje sie na zonę, bo mi ufa, wie, ze go nie zdradzę, ze moge byc super matką... On mysli czasem o zakładaniu rodziny ale moze to dlatego, ze byla go do tego zmuszała a ja mam mieszane uczucia co do slubu i dzieci? nie wiem... on jest chyba tak samo wygodny jak ja. Myslisz, ze nie pracuje nad związkiem? gdyby tak nie było nie bylibysmy teraz razem. Zwiazek jest wrecz idealny, koleżanki mi zazdroszcza, jemu koledzy ale w głębi duszy nie mam pewności że to wielka dozgonna milość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Zwiazek jest wrecz idealny" - idealny zwiazek opiera sie na uczuciu a nie na sypialni, ktora jest jedynie uzupelnieniem. wiele dziur w tej waszej idylli :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomal1254
przyznaje przedmowczyni racje. Ty jestes jeszcze mloda dzieli was duza roznica wieku. Ale jezeli wasz zwiazek ma tylko polegac na sexsie to zycze powodzenia i juz z gory mowie ze dlugo razem nie bedziecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie polega tylko na seksie. Pierwsze miesiace... to fakt... dużo go było ale z czasem jak w każdym związku miejsce zajęły tez inne sprawy. On mial bardzo duze problemy - bylam przy nim caly czas, nawet wtedy kiedy stracił prace, przyjaciół. Ja mam problemy zdrowotne, które bardzo mi utrudniają zycie - on za wszelką cene stara sie mi pomóc. Wiec z czasem seks zszedl na 2 plan... Choc nie powiem, w łóżku uzupełniamy sie bardzo dobrze. Tak, wiem, jestem młoda... moze ja po prostu nie umiem kochac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomal1254
umiesz kochac tylko to jeszcze nie ten facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co to znaczy kochać? tesknie za nim, uwielbiam spędzac z nim czas, martwie sie o niego, wspieram go, słucham, rozmawiam... nie wiem gdzie tkwi problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie wierzę w miłość
nie kochałam żadnego z moich partnerów ale zawsze było ok. Obecnie poważny związek to z rozsądku, ma być fascynacja, zauroczenie, szacunek, zaufanie i miłe spędzanie czasu. Po co ta gadka o miłości. Moja koleżanka zostawiła super faceta z którym było jej bardzo dobrze dla takiego co się w nim zakochała niby. Nazywała to miłością i że nigdy czegoś takiego nie czuła. Jak ją dziś wali po buźce to wciąż jest miłość i z pewnością nic takiego wcześniej nie czuła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zomal1254
Zeby zaistniala milosc musza byc spelnione 3 warunki: -wolnosc -prawda -dobro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez mam problem by uwierzyc w taka prawdziwa milosc... predzej czy pozniej w kazdym zwiazku pojawia sie przyzwyczajenie i rutyna... ja czuje sie bezpieczna, oboje odnosimy sie do siebie z szacunkiem, super spedzamy razem czas, wspieramy sie wzajemnie.... czy to wlasnie nie jest milosc? udany zwiazek? to co jeszcze w nim powinno byc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestesmy wolni - nie kontrolujemy siebie nawzajem, kazde z nas ma mimo wszystko swoje zycie, swoich przyjaciól. zawsze mowimy sobie prawde - a powiedzenie jednego słowa "kocham" dla mnie nie ma takiego wielkiego znaczenia. On powiedzial mi to moze ze 3 razy i wystarczy... nie potrzebuje tego... dobro? nie bjemy sie, nie krzyczymy, nie oszukujemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zrozpazona aaaaaaaaaaaa
masz wszystko! zazdroszcze ci, moj mnie wyzywa i bije, a ja go głupia kocham;( takze trzymaj takiego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzial ci trzy razy kocham
eeeeeeeeee.... zatkało mnie, co to za zwiazek jesli na poltora roku powiedział ci to tylko 3 razy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak powiedział mi 3 razy kocham, pierwszy raz po roku. Dlaczego? bo ja mu tego nie mówiłam, bo nie wymagałam. NIe potrzebuje codziennie po 5 razy wysłuchiwać tego słowa, bo w końcu traci na znaczeniu. Ogień? był... przez poczatkowe miesiace, potem dotarło do nas, ze uzupełniamy sie idealnie i związek jest naprawde udany... no i ogien opadł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze, nie jestes takim ewenementem, jak myslisz, nie bedac do 17 r.z. w zwiazku. Rzeklabym, ze w ogole nie jestes ewenementem. Po drugie - takim postepowaniem - masz jeszcze czas na wszystko, w tym ewentualnie na innego partnera - mysle, ze zranisz tego 28-latka po nieudanym zwiazku. Ale - po trzecie - czego innego mogl sie spodziewac wiazac sie z o tyle mlodsza kobieta... czy dziewczyna moze raczej. HOWGH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja po części ją rozumiem. Sama mam problem żeby uwierzyc w taka miłość. Każdy związek prędzej czy później przechodzi pewnego rodzaju zmiane. Z głupieło szaleństwa, które obijawia sie 100 smsow dziennie, spotykaniem sie w każdej wolnej chwili, traceniem przyjaciół, bo facet/dziewcyzna sa ważniejsi, zazdrością, niepewnością zmienia sie w spokój, bezpieczenstwo, zrozumienie, szacunek. Ja osobicie nie znam pary która po 2 latach związku nadal zachowuje sie jak para nastolatków. Po czasie ludzie sa siebie na tyle pewni, ze emocje opadaja, czuja sie bezpieczni, nie musza tak szaleć. To chyba normalne.. zreszta miłość chyba na tym polega, zeby sie szanowac, czuc bezpiecznie, rozumiec bez słów. No nie wiem, moze sie myle ale patrzac na ludzi z boku tak to właśnie wyglada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×