Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kattherinaaa

Przyzwyczajenie, uzależnienie, wypalenie uczuć.

Polecane posty

Gość ellla87
a z tym "kolegą" to Ty spałaś czy tylko sie umawiałaś? Nie ma teraz wypominania z którejś stron?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehe33
Życie to nie zabawa pustaki. Dorośnijcie trochę. "jak mawiał grecki filozof - lepiej zgrzeszyć i żałować niż żałować, że się nie zgrzeszyło..." Zabij się. Ponoć przyjemne uczucie. Spróbuj bo możesz żałować. Nie doceniacie co macie. Najlepiej jakby wasi partnerzy kopneli was w dupe i trafiłbyście na jakiś bydlaków. Nie martwcie się, tak nie zrobią, bo was kochają. Słowo to się dziś zdewaluowało straszliwie. Wy ich nie kochacie. Kochacie siebie i swoje przyjemności. Jebane egoistki, jesteście zakochane tylko wtedy gdy wam jest dobrze, potem najlepiej poszukać czegoś nowego. Wstyd, że jesteście ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko mam podobnie
ale właściwie to gorzej, bo ten człowiek jest moim mężem, a ja jestem już na takim etapie że wyobrażam już sobie że mogłabym być sama. To jest koszmar bo po ślubie to tylko najodważniejsi ludzie lub ci najbardziej olewający rzeczywistość są w stanie naprawdę odejść. Też czuję że coś mnie omija już od dawna. Najgorsze że kiedy jestem z nim to nie czuję już nawet żadnej motywacji żeby się ładnie ubrać, uczesać, umalować. Najgorsze jest to że jedyną taką motywacją do dbania o siebie są inni mężczyźni tzn. mam silną potrzebe ubrać się i wyglądać odlotowo tylko wtedy gdy wiem że spotkam kolegę z pracy który bardzo mi się podoba, a na co dzień to nie czuję żadnej potrzeby by się podobać. Przy mężu mam na sobie jakieś byle jakie ciuchy i włosy w nieładzie. Uważam że strojenie się dla męża który mnie już zupełnie nie pociąga nie ma żadnego sensu i że to strata czasu. Nie czuję już prawie nic , jakbym patrzyła na brata i to jest straszne. Czuję się jak w pułapce. Jednocześnie wiem że nie potrafię odejść od męża. Jego rodzina by mnie chyba wyklęła. Wszyscy wokół wytykali by mnie palcami. A Ty się ciesz że jeszcze nie jesteś po ślubie i masz jakieś tam poczucie ograniczonej owszem ale wciąż jeszcze wolności natomiast w takich wytartych z uczuć związkach ślub zazwyczaj tylko jest przybiciem gwoździa do trumny umierającego związku bo świadomość bycia żoną aż do grobowej deski jest czymś okropnie przytłaczającym a najgorsze jest wtedy myślenie że czy chce czy nie chce to teraz już muszę z nim być na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kolej rzeczy...
nie wy pierwsze i nie ostatnie...Badzcie jednak uczciwe wobec swoich chlopakow/mezow i przed wszystkim wobec siebie, najgorsze to skoczyc w tajemnicy w bok, a potem oszukiwac. Choc i tak oszukujecie - i siebie, i ich. I generalnie ja naprawde Was dziewczyny nie potepiam, bo sama to przerabialam, tylko ze ciche zdrady tu nic nie pomoga. Trzeba cos wybrac niestety. zycze odwagi;) A ty hehe33 puknij sie w leb, zamknij sie na pol godziny w lazience i przemysl gruntownie swoja wypowiedz, bo zycie to nie bajka Disneya, gdzie wszystko jest jasne i proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehe33
Właśnie. Nie jest to bajka przez ludzi podobnego pokroju. Egoistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja jedba
Tylko się spotykałam, nie było między nami właściwie żadnych kontaktów fizycznych. Ale nie patrzyłam na niego jak na kolegę, ale jak na potencjalnego partnera. Z tym, że do niczego nie doszło, bo jak ja już byłam formalnie "wolna" to już wcale nie chciałam nic więcej z tym kolegą robić. Mój narzeczony również nie miał kontaktów fizycznych, raczej esemesy, internet i nadzieję na więcej, z tym, ze jak już "mógł" legalnie to nie odważył się na nic więcej. Takie podchody, zarówno z mojej jak i jego strony. Ale jak już "mogliśmy" to nie chceliśmy. Wypominania żadnego nie ma, rozmawialiśmy o tym jak te sytuacje, czy raczej okresy miały miejsce, ale wyciągneliśmy z tego lekcje, że jednak chcemy być razem i na tym się skończyło. Powiem szczerze, że po rozmowach na bieżąco, ani on mi ani ja jemu nigdy tego wypominaliśmy, zresztą nie za bardzo jest co, raczej sprawy psychiki niż fizyczności. Ale nam wystarczyło, żeby zrozumieć co nieco. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja jedna
źle u góry nick wpisałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko mam podobnie
My z mężem kłóciliśmy się o wszystko. Ostatnio nawet nie chce mi się z nim kłócić co uważam za jeszcze gorsze niż kłótnia bo to oznacza że już mi nie zależy. Mąż się cieszy że już od tygodnia się nie kłócimy, że jestem grzeczna, że spokorniałam. Ale ja się taka stałam nie dlatego żeby naprawiać związek ale dlatego że od jakiegoś czasu żyję już tylko w swoim świecie, bo marzę i śnię o kimś innym. A mąż nawet nie zauważył tego że żyję w innym świecie. Jest zadowolony bo siedzę w drugim pokoju cicho i nie wywołuję żadnych kłótni. Coś co ja postrzegam jako śmierć związku i jego sztuczne podtrzymywanie gdzie ludzie nie żyją już ze sobą a obok siebie to on to postrzega w zupełnie innych kategoriach czegoś lepszegp. Myśli że się wyciszyłam i unikam kłótni a ja po prostu olewam go już ciepłym moczem. Nawet już rozmawiać mi się z nim nie chce.. :I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiunia646
witam was!!.... wiem ze jestem monotematyczna ale mam ten sam problem... i powiem ze sprobowałam zaazanego owocu z innym tn nie bylo sexu ale bylo spotkanie pocalunki wzajemny dotyk... bylo tlyko jedno spotkanie bo to zainteresowanie ta druga osoba wygasło wydaje mi się ze przezs to ze poznałysmy wszytskie ukochanego faceta pierwsza milosc pierwsyz raz z nim spedizlysmy w tak mlodym wieku, nie przeszłysmy przez pewne etapy przez ktore powinnysmy przejsc tak więc sprobowac z innymi facetami flirtowac imprezowac... ja sprobowalam z innym ale mi to malo pomoglo, owszem jest miedzy moim facetem a mna lepiej ale ja dlacej czuje jakbym cos traciła mam w rpacy kolegów bardzo przystojnych widze tyle facetów dookola siebie i zaluje ze nie mogę z nimi poflirtowac nie gmoe zaszaleśc jak keidys a z drugiej strony kocham mojego z całego serca i jestem o niego strasznie zazdrosna nie wyobrazam sobie zycia bez niego mamy tyle wspólnych planów i tyle za soba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kolej rzeczy...
ok 33, to lepiej pieknie sie usmiechac i taka pozorna bajeczke stwarzac? Ludzie sie zmieniaja, uczucia gasna, nie wiem, moze nie dbali o nie? W pewnym momencie przestali sie starac? Bo zwiazek to nieustanna praca...;) Podsycanie iskry, zeby nie zgasla. A jesli juz gasnie to kurcze - badzmy przynajmniej szczerzy!!! Bo mozna byc egoista, ale miec swiadomosc ze chociaz uczciwym, a nie mydlic oczy o tym jaka to jestem nieszczesliwa i skakac na boki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja jedna
do autorko mam podobnie - a czy przed ślubem miałaś wątpliowści, i to był Twój pierwszy mężczyzna, czy dopiero poślubie Ci się znudził ? Ile lat jesteście po ślubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka kolej rzeczy...
ale teraz to juz i mi rece opadly...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko mam podobnie
Mój mąż nie był moim pierwszym. Próbowałam być wcześniej z innymi facetami ale nie wychodziło mi. Istnieje pogląd że jak kobieta się przed ślubem nie wyszalała to potem to wróci po ślubie i że lepiej jednak się wyszaleć przed poznaniem stałego partnera. Jednak ja uważam że to czy ktoś się wyszalał przed ślubem czy nie to nie ma tu żadnego znaczenia i nie gwarantuje niczego, ponieważ niezaleznie od tego czy jakieś doświadczenia się miało czy też nie przed poznaniem swojego partnera to i tak w każdym związku prędzej czy później pojawia się rutyna, nuda, codzienność która człowieka wyjaławia i radość z tego życia powoli z człowieka zaczyna uchodzić. Predzej czy później pragnie on wyzwolić się z tego, odżyć na nowo, zaczyna on tęksnić za młodością i za synonimami młodości, czyli wolnością, przygodą, ekscytacją. Dlatego właśnie starzy ludzie z takim sentymentem myślą o młodości. Młodość to rozkoszna niepewność i buzujące iskrzące hormony. Tego w stabilnym związku już nigdy nie będzie. A co jest warte życie które kręci się tylko wokół domowych spraw. To wegetacja. Większość ludzi się z tym godzi, jednak w środku wszyscy czują ten właśnie ból codzienności. Tylko jak sobie z tym bólem poradzić. Jak ja mam żyć ? Czy zawsze jak zobaczę przystojnego faceta to mam odwracać głowę i udawać że go nie ma ? Mam wmawiać sobie, okłamywać się że nie pociągają mnie inni mężczyżni ? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Jak sobie z tym wszystkim poradzić. Najgorsze jest to wkodowanie w głowie że ładnie się ubieram po to aby się komuś podobać, a jeśli w pobliżu nikogo nie ma komu bym się chciała podobać to po co ta szopka. Dla samej siebie nie czuję takiej potrzeby, bo sama dla siebie cenię bardziej wygodę a nie estetykę. Co z tego że ładna ze mnie dziewczyna i podobam się innym jak nikt z tego nie korzysta. Seks z mężem już wymarł dawno temu. Jeśli w ogóle do niego dochodzi to strasznie się do tego zmuszam, a kiedy jest już po to czuję się zajebiście głupio i pozostaje tylko niesmak, frustracja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko mam podobnie
przed ślubem oboje mieliśmy obawy ale pomimo tych obaw wzięliśmy ślub ponieważ oboje tak jak autorka nie wyobrażaliśmy sobie rozstania. Jednak po ślubie okazało się że jest już tylko gorzej i nawet to przywiązanie które jeszcze istniało przed ślubem to wspólnym zamieszkaniu po śubie zaczęło zamieniać się we wzajemną obojętność i wszystko się już wypaliło do cna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Stelka
I ja mam ten sam problem.Jestem 5 lat po slubie.Jesli milosci sie nie pilegnuje,to wszystko mija.Trzeba brac i umiec dawac,ale moj maz chyba o tym zpomnial,a ja nie mam juz sily tylko non stop dawac a w zamian dostawac fige z makiem.Ostatnio poznalam fajnego faceta.Spotykamy sie. Jest mi z nim dobrze.Nie wiem jak to wszystko sie potoczy dalej,ale wiem na pewno,ze nie zaluje tego "Jesli nie zdradzisz,to bedziesz zdradzona"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko mam podobnie
No ja raczej nie zostanę zdradzona bo mój mąż nie podoba się innym dziewczynom. Zupełnie nie ma wzięcia u kobiet.. Hehe.. Owszem lubią go jak kumpla. Ma wiele koleżanek ale żadna nawet na niego nie spojrzy jak na obiekt seksualny. Nawet gdyby chciał to nie miałby nawet szansy na zdradę. Ale w tej sytuacji to chyba nawet działa na moją niekorzyść. Wolałbym już chyba żeby mnie zdradził... Przynajmniej straciłabym skrupuły. A tak to jak tu zdradzić wiernego ? No żesz kuźwa. A jak ktoś tu nawet po mnie pojedzie że jestem suką to powiem wam coś. Nie sztuka być wiernym partnerowi jak się nie ma powodzenia u płci przeciwnej. Ktoś taki nawet nie jest wystawiany na żadne pokusy. Potencjalnemu złodziejowi nawet nie podstawia się kasy na stół, żeby móc sprawdzić jego zachowanie. Sztuką jest byc wiernym wtedy gdy ma się zajebiste powodzenie, kiedy widzisz i czujesz na sobie pożądanie innych a mimo to nie decydujesz się na to. Mojego męża nawet nie miałabym jak sprawdzić czy byłby mi wierny... I to jest najgorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yulyikyluiuli
jak widac kobiety nie potrafia kochac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppup
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w podobnej sytuacji z moją narzeczoną. Poznaliśmy się w wieku 18 lat a mamy teraz po 25 i termin ślubu do którego prawdopodobnie nie dojdzie, choć chciałbym żeby była moją żoną i żebyśmy mieli po ślubie dzieci. Przeczytałem wszystkie posty i nie wiem co myśleć o tym wszystkim, ogólnie o życiu. Wychodzi z tego co piszą tu Panie, że praktycznie we wszystkich związkach tak jest, tylko niektóre nie mówią o tym głośno, inne mówią i nic poza tym, jeszcze inne mówią i kończą taka znajomość - "miłość". Zdradzały, tylko się spotykały, tylko się całowały Będąc 7 lat w związku nigdy nie zdradziłem, nie pocałowałem i spotkałem się aby flirtować z inną kobietą. Teraz przeżywamy kryzys. Dlaczego??? Sądzę, że wina leży po obu stronach. Problem, który mi wykrzyczała i wypłakała moja narzeczona strasznie mnie zaniepokoił, zasmucił i wystraszył bo nie do końca to zauważałem. Zacząłem poszukiwać problemu w sobie i sądzę, że znalazłem, tylko nie wiem, czy zdążę pokazać i czy moja ukochana zobaczy, że zmieniam coś radykalnie w sobie. Osobiście muszę stwierdzić, że te wszystkie problemy wypalenia uczuć i zdrad są związane z wychowaniem z domu, wzorami wziętymi od rodziców i wiarą. Kto wierzy tylko w kolegów, koleżanki, kolorowe czasopisma i Internet, ten, nie powiem, że przegra, ale ma mniejsze szanse na utrzymanie miłości, zaufania i szczęścia w związku. Kończę, może się odezwę jeszcze... Jak się nam uda to napisze ku pokrzepieniu serc, a jak nie to też napiszę, żeby niektórzy mogli napisać wiedziałem/am, że tak będzie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ththth
żda kobieta kiedyśzdradzi... mimo sterteotuypów to kobity sąbardziej niewierne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Leczy się przyczyny a nie skutki. Z następnym mężczyzną też po pewnym czasie zaczniecie się "nudzić". To tak jakby przy bólu gardła zwalczać sam ból a nie bakterie które go wywołują. Bo ta "nuda" siedzi w was. A któraś zadała sobie pytanie "dlaczego się z nim nudzę?". Łatwiej zmienić partnera niż związek/siebie/swoje podejście. Ale czy to tak naprawdę cokolwiek zmieni? Z nowym będzie tak samo. Jak masz grypę to nie ważne czy mieszkasz w Rosji czy na Hawajach - i tak cię łupie we łbie i cieknie z nosa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko mam podobnie
Ktoś może mnie skrytykować ale będę szczera. Piszecie że problem leży w nas, że powinniśmy zmienić siebie a nie partnera. Tylko co ja mam w sobie zmienić ? Mam się starać urozmaicać związek ? Jak ? Mam się starać na nowo zakochać w mężu ? Jak ? Związek można próbować czymś ożywić ale nie oszukujmy się. Stan zakochania nie wróci jeśli się kogoś zna tyle lat. To tak jakby wyciągnąć stary zniszczony sweter z dna szafy i paradować w nim jakby się miało coś nowego na sobie. Nie da się. Po prostu jest to nieosiągalne. Jedyne co mogę w sobie zmienić to pogodzić się z faktem że tak właśnie ten związek wygląda. Żyjemy jak dwoje współlokatorów, jak brat i siostra. W ogóle nie uprawiamy seksu. Mąż nie wzbudza we mnie pożądania i nie ma szans żeby to się zmieniło. Łączy nas tylko wspólne mieszkanie i stan cywilny w papierach. I nic poza tym. Tak więc jedyne co mogę w sobie zmienić to być pogodzoną z tym faktem, nie poszukiwać szczęścia, tzn. mogę poszukiwać szczęścia owszem ale innego szczęścia, może macierzyńskiego lub zawodowego ale na pewno nie w miłości. No i żyć dalej, bo takie jest życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość orchidaee
łał .... nie jestem nawet jedna z niewielu... i szczerze nazywając rzeczy po imieniu to niestety wygląda tak że się przyzwyczaiłam że jest ten "ktoś" kto mnie nie zostawi więc czuje się bezpiecznie, nie grozi mi samotność na starość... ale nie czuje zafascynowania tym kto śpi ze mną, za to sukcesywnie co jakiś czas przeżywam zauroczenia, pcham się w niegroźne romanse, czuje jak mocniej bije serce, chwilowe motyle w brzuchu, .... by w efekcie móc wrócić... i wiem że nie odejdę ... chyba że zauroczenie kiedyś przetrwa próbę czasu .... bez skrupułów wówczas spakuję walizki... wiem jaka jestem, wiem kim przez to jestem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słodka megi ta słodka
z mojego doświadzenia powiem tak - przeżywałam takie rozterki. Moją pierwszą miłość przeżyłam na studiach, oboje dla siebie pierwsi, seks, szalone przygody, ucieczki z zajęć, z wykładów, potajemny seks, zwierzenia, wiersze, wynaturzenia poetów, miłość jak z filmów. Przeżylismy wszystko, szalone wypady w Tatry, seks na plaży, wszystko takie intensywne, niebezpieczne... Szaleliśmy za sobą bardzo przeżywalismy rozstania, rzucaliśmy się na siebie namietnie. Tez miałam wątpliwosci, czy to jest na pewno to, przeciez nie znam seksu z innym? przechodziłam tez fascynacje innymi mezczyznami, ale do niczego nie doszło. Bałam sie stracić MOJEGO, wiedziałam ze kłamstwa i zdrady nigdy mi nie wybaczy. Efekt? jestesmy razem prawie 8 lat, w tym będzie 3 po slubie. Było po slubie ciezko, szczególnie pierwszy rok. Ale mielismy wspólne pasje, dzikie zainteresowania. Obecnie mam 28 l, on 29. Miłość kwitnie. Jest takie porozumienie ze mozemy siedziec godzinami, rozmawiac, śmiać sie i wygłupiać. nawet jak sie kladziemy do łózka, to jeszcze po ciemku gadamy, przytulamy sie czy chichotamy. Jest w nas ciągle świeżość młodości. Dużo młodosci. Dzieci nie mamy, jest nam za dobrze ze sobą. Podoba sie nam tak jak jest. Rodzina w szoku ze ta miłość nasza jest taka świeża, ciągle "szczenięca" ;) Prawidziwa milosc jest tylko raz. Od was zalezy czy słusznie wybierzecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szuka miłości
oj baby baby !! ja nie wiem co z wami ? cieszcie się że macie kogoś przy sobie i docenicie ich z całych sił nie jedna z kobiet by chciała mieć bądź marzy o tej wytrwałej szkolnej miłości ! Jeżeli was nudzi ten związek poszukajcie wspólnie rozwiązań żeby urozmaicić wasz związek, dobra też będzie kilku dniowa rozłąka i uświadomienie sobie tego co posiadacie !!! bo po co czegoś szukać i kombinować sokoro ma się już to co najważniejsze w życiu ? MIŁOŚĆ o którą trzeba dbać !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szuka miłości
oj baby baby !! ja nie wiem co z wami ? cieszcie się że macie kogoś przy sobie i docenicie ich z całych sił nie jedna z kobiet by chciała mieć bądź marzy o tej wytrwałej szkolnej miłości ! Jeżeli was nudzi ten związek poszukajcie wspólnie rozwiązań żeby urozmaicić wasz związek, dobra też będzie kilku dniowa rozłąka i uświadomienie sobie tego co posiadacie !!! bo po co czegoś szukać i kombinować sokoro ma się już to co najważniejsze w życiu ? MIŁOŚĆ o którą trzeba dbać !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×