Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

teściowa-słodycze-dziecko

Polecane posty

Gość no wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

zawsze jak do nas przychodzi to w prezencie 2,5letniemu dziecku przynosi czekoladki.Wyjmuje i po prostu o nic nie pytając daje.Czy córka jest przed obiadem,czy ew. ładnie go zjadała...tylko tu masz!od babuni!zazwyczaj przyjeżdża w porze przedobiadowej i ja musze interweniować.Tłumacze więc dziecku i teściowej,że bardzo miło,że dostała czekoladkę ,ale musi najpierw zjeśc zupę...oczywiście ja występuję w roli żandarma i jestem beee a babcia to ta najlepsza pod słońcem-kochana ,wyrozumiała ,wiedząca co dziecko lubi najbardziej.Takich sytuacji było już chyba z...10.Jak nie ja, to mąż tłumaczy,że wszystko ma swoją porę,ale nie wiem czy teściowej właśnie nie zależy na tym aby dziecko miało taki obraz rodziny-rodzice sa niedobrzy,babcia kocha ja naprawdę..mieliście taki problem?bo u nas tłumaczenia nie wystarczą.Ani moje ani męża!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja 1987
u mnie to nawet synkowi mówili że mama be ;/ czuje się jakby na siłę próbowali wmówić dziecku że dziadkowie są lepsi niż my... twierdzili że my go nie kochamy bo nie jest 24 h na rękach i że usypia w łóżeczku ( choć dziecko nie protestowało) ale niby czuło się nie kochane... dokarmiają go wszystkim co im wpadnie pod ręke a ja potem nie wiem po czym ma wysypke... ja jestem w tej gorszej sytuacji że mieszkam z nimi i to sie niestety nie zmienia a nie dam rady upilnować dziecka żeby nic nie zjadło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vbnbm
a u mnie nie tylko teściowa,wszyscy tak robią.A ja zawsze ta najgorsza:/ A co lepsze to dziecko wcale za słodyczami nie przepada i samo mówi,że nie,ale gdzie tam.Rozwijają i wpychają na siłę.Tak jakby słodycz był wyznacznikiem miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna mamuska
Kiedys tak bylo niestetyn ze slodycze byly wyznacznikiem milosci. No i trudno dostepne wiec wiadomo. Mam ten sam problem. Jestem wegetarianka a dzieciom staram sie dawac dobre slodycze, jest niedziela wiec wtedy jest zazwyczaj slodki deser - salatka owocowa z bita smietana, budyn z sokiem owocowym, mus czekoladowy. Uwazam, ze dzieci spokojnie moga sie obyc bez slodyczy i moje jakos sie obywaja. Niestety mldszego nie poslalam do zlobka bo jedna z babc przeszla na emeryture i sie zaoferowala. I teraz mam. Ciagle slysze, ze jestem wyrodna matka bo dziecku cukru do herbatki zaluje a tymczasem ja po prostu nauczylam pic bez cukru. Zabraniam dawac herbatnikow, danonkow, lubisiow i innego gowna, w tym soczkow. I sie dowiaduje, ze mam nasrane w glowie, bo kiedys tego nie bylo a ja wlasnym dzieciom zaluje i jeszcze miesa nie daje. Alez daje, starsze je jesli chce a mlodsze jest jeszcze za male, ma dopiero 10 miesiacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vbnbm
pamiętam ostatnio taką sytuację: babcia wciskała małej czekoladę,mała nie chciała a tamta dalej na siłę.W koncu mała się rozpłakała i uciekła do mnie.Pomyslałam sobie w duchu dobrze ci babo jedna;)A wiecie jak babcia to skomentowała?NAWET CZEKOLADY JEŚC JEJ NIE NAUCZYŁAŚ:o I dlatego ja z nimi nie dyskutuję na ten temat.To jest dyskusja bez celu,bo ona i tak jest zawsze madrzejsza.Najlepiej nawalić na talerz samo miecho popchnać czekoladą i to jest super dieta dla człowieka.A warzywa na oczy tam nie uświadczysz:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyrodna mamuska
Tez mam podobnie. Starsza corka chodzi juz do zerowki i jakis czas temu wygrala w konkusie batonika. Przyniosla do domu, akurat byla babcia. A babcia na to "niezle te swoje dzieci tresujesz, nawet batonika bez pozwolenia nie zjedza". Przez moj wegetarianizm oskarzaja mnie, ze dzieci karmie tylko salata co nie jest prawda, bo obie jedza mieso i ryby ale tak z raz w tygodniu, mysle, ze wystarczy. Nie jadlyby wcale a rodzina by mnie zagryzla. Tesciowa ciagle zrzedzi, ze ona tak sie meczy zeby na niedzielny obiad zrobic dobra pieczen a ja siedze i jem pasztet sojowy, ktora sama sobie przynosze z domu. Nielatwo wychowac dzisiaj dziecko zeby bylo zdrowe. Na placu zabaw to samo - dziecko tylko pisnie i juz danonek laduje w jego rekach, lizaczek, ciasteczko itd. Male dzieci w wozkach tez tylko slodycze. I jak ty nie dasz to jestes wyrodna matka. Ostatnio moja mama sie obrazila bo dalam zrobione wczesniej warzywa. Doslodzila i dzieckonie chcialo jesc, wiec jestem ta zla i nie nauczylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krygeria
nawet się nie wypowiadam na ten temat ,bo ciśnienia od razu mi skoczy -też tak mam - fajnie ,że nie tylko ja piszcie mądrze i "nieobrażliwie" wydrukuje to i dam dziadkom do poczytania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krygeria
nieobraźliwie :) ups

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
babcie są właśnie takie że rozpieszczają i nie zdają sobie sprawy że w jakiś sposób krzywdzą dziecko, stanowczość i jeszcze raz stanowczość a za złamanie ustaleń np. ograniczenie spotkań z wnuczką - wnukiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniemmm
po przeczytaniu topiku, juz ktoregos z rzedu, upewniam sie... mam SUPER mamę ;) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keleonora
Eh te teściowe :o Moje dziecko ma dopiero 8 m-cy, ale aż sie boje co bedzie w przyszłości jak już teraz teściowa mówi do mojego synka "no mów co tamw domu robią? biją Cie?" itp niby w żartach :o no i oczywiście "gdyby nie Twoja mama to ja bym Cię wszystkim tu napasła" :o:o:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krygeria
do moim zdaniemmm ale my tu o teściowych raczej :) też mam super mamusię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie to samo
ostatnio to i truskawki do cukru mu wklada i tak je . dziecko ma rok wiec to nie zdrowo , nawet dla doroslego . co chwile interwencja , no ale co to za matka co dziecku zabrania :o i zaczynamy jej unikac !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasiunia1307
Dziewczyny a ja (niestety )mieszkam z tesciami i na kazdym kroku gdy tylko nie widze to tesciowa daje jakies slodycze mojej córeczce(Amelcia ma 8 mies) i do spania macza smoka w cukrze. JAk kiedys zwrocilam jej delikatnie uwage to powiedziala ze dziecko musi sobie ze wszystkim radzic nawet z cukrem. A przeciez daje Amelci owoce i soczki i to jest wg mnie bardzo słodkie,wiec chyba tu tez ma dostateczne zródło cukru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przede wszystkim poczytajcie sobie same swoje posty i się zastanówcie. Jak ma dotrzeć do dziadków, skoro jak piszecie np. "delikatnie zwróciłam uwagę"??? Może to zabrzmi ostro, ale ja stosuję z teściową metodę dość twardą - zwracam uwagę wprost (i wcale nie delikatnie, tylko "normalnie" stanowczo), przy okazji powstrzymuję akcję (czyli w tym przypadku zabrałabym te czekoladki). Jak nie działa, to sankcja - jak nie potrafisz się dostosować, to nie przychodź. Działa, bo nie ma wyjścia :P :P Moja teściowa miewa pomysły typu nakarmić dziecko tortem (kilkumiesięczne), pokazać jak działa zapalniczka czy nauczyć że można wsadzić palec do gotującego się kompotu (bo jeszcze nie jest gorący przecież), dlatego mając na uwadze zdrowie i bezpieczeństwo mojego dziecka - działam stanowczo i Wam też to polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam szczęście bo moja teściowa nigdy przed jedzeniem dziecku słodyczy nie wpychała.Z mamą gorzej,muszę pilnować,ale daję radę. Czasem się obrazi,że kiedy tylko chce dać to mi nie pasuje,ale to już nie moja wina że przyłazi jak nie trzeba.Albo wieczorem,jak dziecko ma umyte zęby i idzie już spać(po 20.00) albo o 14.00 kiedy ma jeść obiad przed wyjściem do przedszkola.Denerwuje mnie to że doskonale zna moją rozkładówkę,a i tak zawsze przyłazi ze słodyczami dokładnie wtedy. I codziennie jej mówię żeby przychodziła wcześniej(mieszkamy razem) a i tak swoje robi.Wnerwia mnie to bo jak córka słodycze zobaczy to już obiad jej nagle nie smakuje...Stawiam na swoim,ale niepotrzebnie nerwy tracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To się nie denerwuj - zabierz te słodycze i powiedz że oddasz po obiedzie. Kropka - dzieciak się pewnie nauczy prędzej od teściowej, ale i teściowa będzie się musiała dostosować. A jak będzie szumieć, to wytłumacz małej (najlepiej na osobności któregoś dnia), że to niezdrowe, że bolałby brzuszek, zęby się popsują i trzeba będzie leczyć itd. Zobaczysz że załapie i sama babci odmówi któregoś dnia, albo ją zapyta czemu chce żeby ją ząbki bolały :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość she.
znam taka pania co chodzi do przedszkola bo zna panie i po cichu wklada do kurteczki wnusi batoniki , a ona to zjada zanim mamusia zobaczy ..bo jak mowi : matka by jej zabrala i nie dala zjesc.:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja to mam super tesciowa :) w tym przypadku słodyczy nie daje ( jak maly wola to pyta mnie , nawet dzwoni) a jak przynosi słodycze to batonik zbożowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odnośnie słodyczy
to u mnie w rodzinie też jest taki problem, tyle że u brata mojego męża, kiedyś mieszkali razem z szwagierki rodzicami i córeczka, ona pilnowała i dziecko jadło to co ona chciała i pozwalała na słodycze, ale w ograniczonej ilości, po latach urodziło się drugie dziecko i wtedy ona po roku macierzyńskiego wróciła do pracy, mieszkali już osobno, ale roczne dziecko zostawiała z dziadkami, czyli swoimi rodzicami i oni gdy tylko maluszek zapłakał, słodycze, gdy czegoś nie chciał zrobić słodycze i ciągle tylko słodycze, przychodzą do ich domu to małemu słodycze w kieszeń wciskają i w ten oto sposób mały mając 2,5 roku wazy 25kg;/.Rozmowy rodziców nic nie dawały bo dziecko szło do nich na 7godzin i wtedy mama,ani tata nie mogli ich upilnować, mały poszedł do przedszkola to już się skończyło i szwagierka ogranicza mu słodycze. Za to moja teściowa mówi, że ona czuje się tą gorszą babcią, bo nigdy słodyczy nie przynosi tylko owoce, a jak już przyniesie coś słodkiego, to szwagierka mówi:mamo no co Ty przeciez wiem że ograniczam" i boi się o to że kiedyś dzieci powiedzą, że babcia od strony mamy jest lepsza bo dawała słodycze, a druga babcia nie. Kiedyś jeszcze pare lat temu pamiętam jak przyszedł dziadek i mówił do tej starszej, choć do dziadków, a ona że nie bo jej ciocia przyjechała(ja) , a on że ma lody, ona to sam je zjedz ja wole ciocie niż lody. Także nie tylko teściowe są złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślęże to wszystko ma
drugie dno!może chodzić o rywalizację,kto jest lepszy dla dziecka(nawet jego kosztem),umniejszanie znaczenia rodzica dla dziecka itp,mam juz prawie dorosłe dzieci,jak były małe,teściu notorycznie przed obiadem je dokarmiał słodyczami(mimo mego ZAKAZU!),dziś po latach,po śmierci teściowej,swoimi wnukami w ogóle sie nie interesuje,nie wie podstawowych rzeczy o nich,bardziej zależy mu na obcych ludziach(i tu nie chodzi nawet o stronę materialną)!chodzi o czas poświęcony wnukom!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie problem ze słodyczami to teść! on po prostu jest chyba tępy jak niewiem. po raz enty powtarzam żeby nie dawać dzieciom słodyczy a on za każdym razem jak przychodzi to musi im coś wcisnąć. a co jest najlepsze to nie zapyta mnie czy dzieci jadły obiad tylko pyta dzieci a one oczywiście wiedząc o co chodzi mówią że jadły choć na przykład ja ten obiad właśnie gotuję. z teściową nie ma większego problemu ale wszyscy nauczyli się że dają słodycze po jedzeniu. ja nie uważam że dziecko musi codziennie jeść słodycze i nie chcę żeby jadło tylko dlatego że później coś słodkiego dostanie. moje gadanie niestety nie skutkuje ale pożaliłam się mężowi to wydarł sie na teścia że daje dzieciom słodycze a później zobaczymy czy na dentystę też da. niestety teść daje teraz dzieciom słodycze po kryjomu. ja po prostu nie wiem dlaczego on jest taki tępy...po prostu brak słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuska123
Moja kolezanka zapowiedziała ze jesli dziadkowie beda wciskac dziecku słodycze to ona na to konto zyczy sobie "wciskania" w świnkę skarbonkę dziecka co miesiąc 100-200zł na stomatologa jak dziecko dostanie pruchnicy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuska123
próchnicy...sorki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M@rg@ritta
Odświeże troszkę temat. U mnie jest podobnie ale problem tkwi nie tylko w słodyczach a w ogólnym jedzeniu :( Do teściów jeżdże z mężem albo na weekend albo w samą niedziele, za każdym razem jak karmie dziecko (11 miesięcy) to słysze "daj mu to, daj mu tamto" ostatnio jak się obudził dałam mu miseczkę zupki po czym moja teściowa wcisnęła w niego całego pieczonego kotleta schabowego i jeszcze pchała wędlinę :((( wściekłam się i powiedziałam że zaraz to dziecko pęknie (dosłownie) a ona na to do dziecka "masz bo mama to by Ci nie dała " szlag mnie trafia. Już kilkakrotnie mówiłam że dziecko nie jest głodne bo zjadło to czy tamto i że nie ma żołądka jak worek kartofli ale do mojej teściowej to można mówić jak do debila (tymbardziej że moje dziecko po takiej uczcie nie może zrobić kupki a normalnie robi po 2-3 dziennie ) przyjdzie taki czas że nie wytrzymam, pokłócę się z nią i nie będe do niej jeździć :( wiem że nie robi tego celowo tylko chce aby dziecko pojadło ale mnie na złość nie zrobi tylko dziecku bo rozepcha mu żołądek, następnie dziecko dostanie masy i wyląduje w szkole na językach wielu dzieci "grubas, grubas" - z resztą już dwoje jej wnucząt najstarszego syna już tak wygąda :( tylko że one z nią mieszkają a Ja na szczęście jestem tam raz na tydzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patryczkaaaa
moja tesciowa i moj tesc wciskaja mojemu dziecku slodycze, zeby w ten sposob kupic sobie jego milosc, to jest ich sposob, zeby dziecko do nich przyszlo i chcialo z nimi siedziec... moje dziecko normalnie za nimi nie przepada, nie potrafia sie nim zajac, pobawic sie, tylko wysypuja na dywan tone zabawek i siedz i sie baw a babcia i dziadzio beda podziwiac... tylko moje dziecko najpierw przychodzi do mnie i mi pokazuje, co mu dali na szczescie, wiec jakas kontrole nad tym mam... ale nie daj Boze wezme dziecku tego slodycza z reki, bo nie chce, zeby najpierw obiad zjadlo to juz wielkie waty tesciowa ma. ale ja z nia krotko-bez zbednych rozmow i tlumaczen :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale tak już jest.....
ja do dzisiejszego dnia nie rozumiem ludzi, którzy idą w odwiedziny do domku, w którym jest małe dziecko i pierwsze co robią, to dają dziecku słodycze. Nie chodzi teraz tylko o teściowe, ale także o dalszą rodzinę, znajomych i koleżanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×