Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hellcia1

Czy smutek mam już we krwi?

Polecane posty

Gość Hellcia1

nie wiem co sie ze mną ostatnio dzieje... zdarza mi się płakać po kilka razy dziennie. poza tym czuje się źle sama ze sobą :( zawsze uważałam się za atrakcyjną, dowcipną kobietę a teraz... zdarza mi się wrzeszczeć bez powodu i płakać, gdy tylko coś nie pójdzie po mojej myśli. i tu zaczyna się błędne koło, bo im częściej płacze, tym bardziej złoszczę się na siebie, a im bardziej złoszczę się, tym częściej płaczę. wszyscy wokół mówią, że mam cudowne życie i niby niczego mi nie brakuje, ale ja sama widzę, że bardzo się zmieniłam. wszystkie rzeczy, które cieszyły mnie jeszcze niedawno, teraz stały się zwyczajne. czasem płaczę bez konkretnego powodu ale częściej sama go sobie stwarzam. ostatnio płaczę, bo nienawidze swojej figury, bo mam pryszczatą twarz, bo nie jestem tak zaradna jak inne kobiety. dodam, że to wszystko trwa już jakieś 3 miesiące odkad przyjmuje srodki antykoncepcyjne ale watpie, zeby to one byly winne, bo sa raczej nowoczesne, poza tym duzo moich kolezanek je przyjmuje i z nimi jest ok. pamietam, ze kiedys, jeszcze w liceum też miałam taki płaczliwy okres ale wtedy nie brałam tabletek... bardzo chciałabym sobie z tym sama poradzic, ale boje się, że nie dam rady a z dnia na dzien jest chyba gorzej... myślicie, że powinnam porozmawiać z psychologiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg34
Ja tez przezywalam kiedys cos podobnego. Mimo, ze mialam cudownego chlopaka, zaczelam fajna prace to i tak niczym nie potrafilam sie cieszyc. Doszlo do tego, ze rozstalam sie na jakis czas z chlopakiem, bo nie mogl ze mna wytrzymac. Potrafilam cale dnie lezec i nawet sie nie ubrac. Od poczatku podejrzewalam, ze prawdopodobnie winne sa tabletki antykoncepcyjne, ale uwazalam, ze ich odstawienie i tak niczego nie zmieni, bo to ja musze zaczac myslec inaczej...Od pol roku ich nie biore i jestem zupelnie inna osoba! Sprobuj odstawic i zobaczysz, ze wszystko sie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeżyłam coś podobnego.. Wszyscy mi mowili, ze mam cudowne zycie a tak naprawde ja czułam, ze cos jest ze mna nie tak.. Tez ciagle płakałam, patrzyłam na tych wszystkich uśmiechniętych ludzi, a ja stałam sie taka zamknieta w sobie.. Ale wiedzialam, ze tak dluzej byc nie moze i wzielam sie w garsc! Ty tez powinnas tak zrobic, wiem, ze to nie bedzie latwe, bo sama mialam tak samo, ale sprobuj, zobaczysz bedzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam dokładnie tak samo gdy brałam tabletki antykoncepcyjne. To są hormony, tu nie ma żartów, to że są \'nowoczesne\' i Twoje koleżanki nie mają takich problemów, o niczym nie świadczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TruskAa
watpie, zeby nowoczesne tabletki az tak wplywaly na twoja psychike! ja od ponad dwoch lat uzywam tabletek i nie zauwazylam zadnych zmian. mysle, ze u ciebie przyczyna jest ogolne negatywne nastawienie i negatywne mysli... kazdy z nas ma przeciez takie okresy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 007Tony
A próbowałaś rozmawiać z kimś bliskim albo z jakąś przyjaciółką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hellcia1
próbowałam powiedzieć mamie, że ostatnio z niczym sobie nie radzę, ale ona od zawsze uważała, że zwyczajnie pieszczę się nad sobą, więc ucięłam temat. najgorsze jest to, że ja wstydzę się o tym opowiadać i boję się, że nikt mnie nie zrozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buniaLuna
hmmm...w twoim przypadku, tabletki moga wplywac na twoja placzliwosc ale pewnie nie sa jego bezposrednia przyczyna. skoro piszesz, ze to wyglad, cera i to, ze nie jestes zaradna podowuja, ze lapiesz takie doly to zacznij cos z tym robic. a co do pojscia do psychologa to moim zdaniem jest jeszcze za wczesniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety niestety
ja tak miałam przez kilka miesięcy... Zawsze byłam uśmiechnięta, zadowolona, pewna siebie, pełna wiary, zrównoważona, ale bardzo dobrze nastawiona do świata, choć wrażliwa. Też zmieniłam się w jakimś momencie. Zaczęło się od nieszczęśliwej miłości, zaczęłam płakać. Popadałam w skrajności- przypływ wiary, siły, pewności siebie i cierpienie, ból, płacz. Z czasem zaczęło przeważać to drugie... A w pewnym momencie uczepiłam się... swojego nosa. Że za duży, że wyglądam jak wiedźma, gdy się śmieję, że jak ja mogę tak wychodzić do ludzi, jak mogę patrzeć w lustro, jakim cudem nie widziałam wcześniej, jak jestem okropna, itp... A uważana za bardzo atrakcyjną osobę. Rozmawiałam o tym z bliską osobą i była w szoku jeśli chodzi o problem, stwierdziła też, że przecież mam świetne życie. I kiedy ja na nie patrzę, to rzeczywiście, mogę powiedzieć, że jest bardzo udane. Ale uczepiłam się nosa, a co za tym idzie braku atrakcyjności. Mniej się uśmiechałam, czasem byly takie chwile, kiedy nie mogłam powstrzymać łez. A co teraz? Czuję się lepiej niż wtedy, patrzę w lustro, uczę się akceptacji. Ale jest mi ciężej z tym niż kiedyś... Więc nie jest tak źle, ale nie jest też tak dobrze, jakbym chciała. Ścięłam włosy, zawsze jakaś odmiana. A wszyscy mówili, żebym je zostawiła, bo sa prześliczne. Ale ja swoje :) Ale i tak są jeszcze w miarę długie. I zastanawiam się, dlaczego ja tak nagle się do tego przyczepiłam? Dlaczego nagle to zauważyłam, choć nikt nigdy nie zwrócił mi na mój nos uwagi? Tego nie wie chyba nikt. Pozdrawiam Cię Autorko i życzę dużo siły i wiary. Liczę, że zagości Ona na nowo u Ciebie i u mnie :) Życzę dużo uśmiechu i zadowolenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FollenKathy
kurde, to jest przerazajace, ze tak wiele osob lapie jakies bezsensowne doly. i to teraz, gdy jest slonecznie i tak przyjemnie. jesli nie czujesz sie dobrze we wlasnej skorze, to zacznij uprawiac jakis sport. czy naprawde nikt nie slyszal, ze podczas wysilku fizycznego wydzielaja sie endorfiny, ktore bezposrednio wplywaja na poprawe nastroju????poza tym, jesli to cera nie pozwala ci cieszyc sie tym, co masz, to wez sie za nia, kup sobie w aptece benzacne na pryszcze, jakis dobry krem nawilżający, np. olaya, może jakies wiosenne perfumy na poprawe nastroju, co prawda, ja wcale nie jestem idealna i sama czasem lapie doly, ale juz teraz wiem, ze najczesciej to tylko chwilowe stany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dexterka99
zacznij myslec pozytywnie. usiadz wygodnie, wez kartke i dlugopis i wypisz wszystkie swoje pozytywne cechy oraz wszystko to, co psuje ci humor. po jakims czasie dojdziesz pewnie do wniosku, ze nie warto bylo sie zamartwiac. oprocz tego, wyznaczaj sobie cele a zobaczysz, ze krok po kroku wszystko zacznie sie ukladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×