Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zniewolona

drzazga na dnie serca

Polecane posty

Gość zniewolona

Czy jest tu ktoś z podobnymi doświadczeniami, kto sobie poradził z taką sytuacją? Napiszę krótko o co chodzi, bo ciężko mi pozbierać myśli, mam właśnie kryzys i piszę to przez łzy. Mam już prawie 30 lat i wiele za sobą związków, miłości, miłostek, upadków i wzlotów. I kiedy wydawało mi się, że już wszystko przeżyłam, doznałam czegoś o czym nawet nie śniłam. Nie sądziłam, ze moge tak kochać... Pokkochałam kogoś, z kim nigdy nie będę mogła być. Nie jestem nawet w stanie opisać jak silne to uczucie... Trwa już 2 lata. I chociaż nie mieliśmy romansu, zadał mi wiele bólu, zranił dogłębnie słowem... Niektóre jego zdania kołaczą mi się wciąż w głowie... Niczego nie chciałam i nie chcę od niego. Nie rozpamiętuję, nie drapię ran, żyje dalej. Problem w tym, że cholera muszę go codziennie widywać. I niczym nie dać po sobie poznać, co się ze mną dzieje. Nie wytrzymuję już tego czasami. Zaplanowałam karierę tak, że już za kilka miesięcy to się skończy. Ale jak mam wytrzymać do tego czasu? Uwierzcie robię wszystko by sobie z tym radzić, przez długie miesiące jest dobrze, aż napięcie zaczyna narastać i się rozsypuję na kawałki jak teraz.... Czeka mnie ogromna wytężona praca i w moim interesie jest by jak najszybciej się z nią uporać, bo to droga do wolności. A ja dzisiaj zwiałam z pracy, bo po obowiązkowym spotkaniu z jego udziałem nie dałam już rady. Jak sobie pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniewolona
Mam tylko jedno marzenie, nigdy więcej go nie widzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniewolona
Tak myślałam, muszę dalej gryźć się z tym w samotności... Nie wiem po co to pisałam. Może tabletka uspokajająca mi pomoże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takasiaka
to jest chyba najgorsze;/ ta świadomość, że nie będziesz z kim kogo kochasz a potem codziennie go widywac;/ ja sie cieszę że mój ex mieszka w innym mieście.. chociaż tyle dobrze. Ale mimo to, tez jest cięzko, zawsze to jest jakaś pustka:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniewolona
Wiesz, tu nie chodzi o to, że jest jakaś tęsknota czy coś takiego. Ja nawet nie chciałabym z nim być, bo to byłaby śmierć emocjonalna, on jest pozbawiony empatii i jest między nami przepaść we wrażliwości. Ale widzieć go codziennie uśmiechnętego, promieniejącego, podczas gdy w głowie masz jedno zdanie: " A na co Ty liczyłaś" i nie móc się uwolnić od jego towarzystwa... A poza tym nie dać po sobie poznać co się w Tobie dzieje, bo ludzie dookoła. On jest żonaty, dzieciaty... Czuję się jak niewolnik. I to niewolnik samej siebie, swoich aspiracji zawodowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniewolona
Zanim dojdzie do takiego oczyszczenia jak teraz, kiedy się po prostu wyryczę, napięcie jest we mnie na takim mniej świadomym poziomie. Przejaiwa się różnymi dolegliwościami, problemami ze snem i wieloma innymi. Zostały mi 3 miesiące. Muszę przetrwać. Upadłam dzisiaj, ale znowu się podniosę. Muszę. I będę kiedyś jeszcze szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najgorszeze
Ty cały czas chowasz do niego uraze, co? Musisz mu wybaczyć. Bylam/jestem w podobnej sytuacji. Teraz to wszystko już po prostu nie jest istotne. On nawet nie miał świadomości tego co mi zrobił, przynajmniej tak to odczułam, pomimo tego, że męczyłam się przez niego tyle czasu i dobrze o tym wiedział... To nic, wybaczyłam mu. Dziś jesteśmy kolegami. Wiem, że sytuacja jest chora. Ja jestem w związku, on jest w związku, on się zachowuje czasem tak jakby był zazdrosny, a ja nadal czuje tą chemie. Ale jakoś to oswoiłam i przeszłam nad tym do porządku dziennego. Tak po prostu wyszło i tak po prostu jest i mimo, że to normalne nie jest, to trzeba żyć dalej. Kocham swojego chłopaka, ale on zawsze gdzieś tam będzie mi sie w głowie rozbijał. No, ale teraz to już w ogóle nie boli i nie dopworadza do szaleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×