KTO mi doradzi i pogada??

ostatnio zaczynam sie duzo zastanawiac nad moja rpzyszloscia... Studiuje jezyk francuski...i czuje ze nie jest to przyszlosciowe..;/ niby moge byc nauczycielka ale nie chce...a byc tluamczem to chetnie ale bez sensu skoro raz bede zarabiac duzo a raz nic (o ile w ogole znajde prace...) No i nie wiem co robic...jesczze 2 lata studiow przede mna (zeby miec licencjat) chce drugie kierunek ale dopiero jak skoncze licencjat z tych... Ale nawet nie wiem jak to polaczyc..co by bylo odpowiadnie... Zastanawiam sie tez nad kursem kosmetycznym..ale nie wiem czy jest sens... Doradzcie mi prosze bo juz nie wiem co dalej...;/

hallo??

zalezy co Cię interesuje. nie mozesz połączyc pracy tłumacza z pracą nauczyciela?? Wtedy miałabys lepsze dochody :D

Ja od 6 lat uczę się francuskiego. Właściwie mówię już naprawdę dobrze. Ale nie zdecydowałabym się na studiowanie filologii. Wydaje mi się, że dzisiaj trzeba po prostu znać języki i traktować to jako dodatkowy obowiązek... Ale żeby uczyć się romanistyki od tych najgłębszych fundamentów, żeby historycznie grzebać w języku... No, nie zdecydowałabym się. Rzeczywiście jesteś w trudnej sytuacij. A może zrobisz kurs na tłumacza przysięgłego albo z tłumaczeń literackich?:) Jest kilka możliwości... Słyszałam ostatnio, że zawód guwernantki święci swój renesans. Coraz więcej zamożnych ludzi poszukuje prywatnych nauczycielek-opiekunek do dzieci. W cenie są te znające właśnie język francuski (język elit, dyplomacji... jak by nie było;) ), ale także dziewczyny umiejące grac na pianinie, rysować.

po filologi możesz znaleźć w wielu miejscach praca nauczyciela czy tłumacza to nie jedyne rzeczy jakie można po tym robić