Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zalamana na maksa

niedlugo ślub a ja kocham innego

Polecane posty

posłuchaj sobie piosenki zespołu sprzed lat, 2+1..... Ja go nie kocham, taka jest prawda Pan głowna role gra w moich snach.....itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sei
Od razu powiem, że zmieszacie mnie z błotem, z resztą sama się z nim mieszam codziennie. Otóż drogie panie, za 3 tygodnie wychodzę za mąż za chłopaka z którym jestem już 3,5 roku. Ja mam 27 lat on 24. Jestem jego pierwszą, on moim nie. Otóż jakieś 8 lat temu na studiach szaleńczo zakochałam się w pewnym o 3 lata starszym chłopaku, (nazwijmy go S.), z którym połączyła mnie niesamowita chemia, zrozumienie, poczucie humoru, generalnie podobieństwo dusz i umysłów. Byliśmy razem szaleńcze piękne dwa tygodnie, po czym odszedł ode mnie do jakiejś byłej, z której się nie wyleczył. Po pierwszym roku rzuciłam studia i wyjechałam na inne do innej miejscowości. Kontakt ograniczał się do like'ów albo komentarzy do wpisów na FB. W międzyczasie poznałam narzeczonego, był ze mną w dobrych i złych chwilach, ale od 3 miesięcy ciągle się kłócimy, nie tak wygląda chyba para która chce się pobrać, ciągłe darcie kotów. 3 tygodnie temu od słowa do słowa zgadałam się z panem S. aby wyjść na piwo. Okazało się, że chemia nadal jest, nic się nie zmieniło, po prostu staliśmy się dojrzalsi i jeszcze lepiej nam się rozmawia i śmieje. Wieczór zakończył się o świcie. Pocałunkiem o świcie. Jeszcze większa chemia i pożądanie. Tak jakby nie było tych 8 lat rozłąki. Uzależniłam się od niego, spotykamy się w wolnych chwilach pod różnymi pretekstami. Mówi, że kocha mnie jak nigdy dotąd. Że był głupi rzucając mnie 8 lat temu. Że nie wyobraża sobie życia beze mnie.On wieczny student, ja już pracuję, chociaż zarabiam marnie mimo wyższych studiów (realia małych miasteczek). Powinnam myśleć racjonalnie i nie wiązać się z kimś kto mimo 30 lat mieszka z mamą i dopiero kończy studia i nie zarabia. Powinnam. Ale myślę też o tym, że nawet gdy chemia się wypali, będę miała o czym z nim rozmawiać. z narzeczonym zrobiło się tak nudno, mało rozmawiamy, oglądamy telewizje, ewentualnie sex. Pan S. otworzył mi oczy na pewne rzeczy, chociaż zdaję sobie sprawę, że może być nieobiektywny, w końcu się zakochał i chce być ze mną. Ja tez się zakochałam, ale jestem rozdarta. Sama sobie naważyłam tego piwa. Zdradziłam świadomie. Ciągle o nim myślę, Nie śpię, nie jem, tylko ciągle myślę, co mam robić? Odwołać ślub z mężczyzną, którego kocham, by być z innym którego kocham? Czas mnie goni. Zostały jeszcze tylko 3 tygodnie, wszystko już zamówione. Wiem, że popełniam błąd. Tylko, która ścieżka jest błędna? Kogo zranić? Bo siebie już bardziej nie mogę. Wiem, ja też współczuję mojemu narzeczonemu, że związał się z taką s*ką. Boję się. Nie cofnę czasu. Chociaż bardzo bym chciała. Gdybym była wolna, wszystko by było inaczej. ... Wiem, że sama muszę podjąć tą decyzję. Tylko, że nie potrafię się zdecydować. Od 3 tygodni nic mądrego nie wymyśliłam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosenniezaoknem:)
Dziewczyny przykro mi, że na Was padło. Jestem pół roku po ślubie przedtem byłam w 6 letnim związku ale nie udanym. Powiem Wam tak, choć pomyślicie, że jestem jakimś moherem ale mam 27 lat i uważam, że w tym jest dużo racji. Na naukach przedmałżeńskich usłyszałam mądrze powiedziane słowa. O tym, że miłość to nie tylko chemia, motyle w brzuchu to przede wszystkim odpowiedzialność za kogoś na dobre i złe. To poważna decyzja i deklaracja, że świadomie będziecie z drugą osobą, że przejdziecie razem przez życie. Dużo nad tym myślałam i to racja. Małżeństwo to "prosta sprawa" tu nie ma ukrytych haczyków jak w umowie o kredyt z bankiem. Zasada jest prosta jeśli czujesz i chcesz ślub bierzesz ze świadomością powagi decyzji. Jeśli nie to czekasz bądź rezygnujesz. Tu nie ma to tamto, nieodpowiedzialną decyzją można komuś życie złamać. Pomyślcie proszę nad tymi słowami. Na kartce z urzędu sc dostałam jeszcze "Świadomi praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczamy, że wstępujemy w związek małżeński i przyrzekamy uczynić wszystko, by nasze małżeństwo było zgodne trwałe i szczęśliwe" Jesteście w stanie to przyrzec myśląc o innym? Czy jak chemia uleci jesteście w stanie trwać przy mężu, dbać o niego itp. Życie jest długie przemyślcie to, to naprawdę poważna decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sei
Masz rację, to bardzo poważna decyzja, dlatego tak trudna, dlatego zada tyle cierpienia albo jednej albo drugiej stronie. Mi już zadała wiele, mimo iż kocha mnie dwóch naprawdę fantastycznych mężczyzn i powinnam się z tego cieszyć. Nie wiem, co zrobić z tą miłością. Narzeczony wie, że ja się waham, rozmawialiśmy o tym wiele razy. Ale czeka. Na moją ostateczną decyzję.... Pan S. tez czeka... I powtarza, że kocha, że będzie nam razem cudownie, że nie chciał rozbijać mojego związku i jeśli zdecyduję się wyjść za mąż to on to zaakceptuje, bo liczył się z tym od samego początku. Wiem, że małżeństwo to nie tylko chemia, która zawsze na początku jest fantastyczna, z moim narzeczonym tez tak było. Tylko, co dalej? Co jeśli ten drugi, da mi więcej szczęścia, po wypaleniu się pożądania? Ehh za dużo tych pytań. Nie umiem odpowiedzieć na żadne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiosenniezaoknem:)
sei, kochana jeśli chcesz rady mężatki posłuchaj mnie proszę. Nie odwołuj ślubu, tylko go przełóż na jakiś odległy w miarę termin, odwołać zawsze możesz. Wyjedź do kogoś przyjaznego z rodziny lub znajomych, wyłącz telefon. I zastanów się, przemyśl wszystko na spokojnie, pogadaj z kimś obiektywnym. Wypisz sobie na kartce za i przeciw dla obu panów. Twoje serce no i rozum w pewnym sensie są najlepszą wyrocznią i one najlepiej Ci podpowiedzą. A jak już zdecydujesz, to trzymaj się tej decyzji z postanowieniem, że będziesz się starała itp i idź tą drogą i bądź szczęśliwa. Tylko tak możesz dojść do siebie i zaprowadzić ład w życiu, ale do tego potrzeba spokoju, zadumy, samotności i wejrzenia w siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie jestem w takiej sytuacji na szczescie, bo wiem ze i to sa ciezkie problemy, ale.. co moge powiedziec? jaka opinie swoja wyrazic by nikogo tu nie obarczac winą? nie wiem... wydaje mi sie, ze Ty autorko nie do konca przemyslalas swoja sytuacje i od samego poczatku badz od jakiegos czasu nie wystarczajaco darzysz swojego obecnego faceta miloscia. Mowisz, ze go kochasz, a tak naprawde nie jest, bo prosta sprawa - gdybys kochala to na innego nie zwrocilabys uwagi. Takie jest moje zdanie, gdybys kochala i byla z nim szczesliwa to nie szukalabys wrazen, lecz niestety pojawil sie w Twoim zyciu ktos kto rzucil na Ciebie urok i Ty na niego, ktos o kim nie mozesz przestac myslec i czujesz sie u jego boku pewnie wyjatkowa... Nie wiem co masz zrobic, szkoda, ze dopiero teraz sie z tym obudzilas, bo juz niebawem odbedzie sie Twoj slub, ale czy do niego dojdzie? nie mam pojecia. Nie wiem nawet co Ci poradzic, wydaje mi sie ze musisz usiasc sama w pokoju, rozwazyc opcje za i przeciw, ale najbardziej pomysl o tym z kim czujesz sie najlepiej. Zwroc uwage na to iz ze sowim facetem jestes od 6 lat, a z tamtym znasz sie pol roku, czy te pol roku jest w stanie przekreslic to co stworzylas do tej pory ze swoim narzeczonym od 6 lat? skoro 6 lat juz ze soba jestescie to wydaje mi sie, ze to silny dosyc zwiazek... pol roku przy 6 latach to nic wiec zastanow sie dobrze. Byc moze wasz slub okaze sie dobrym rozwiazaniem waszego zwiazku i umocni to co do tej pory udalo wam sie "ulepic"... moze nastapia jakies zmiany i pokochacie sie na nowo? a moze wystarczy porozmawiac z narzeczonym, ze czujesz, ze miedzy wami sie pieprzy, ze czujesz sie inaczej niz kiedys, ze czujesz sie za malo kochana, a przez to zaniedbujesz i jego samego i sie od siebie oddalacie. Jesli jestes na tyle odwazna i partner czuje, ze cos jest nie tak, a kochasz go bardzo to poprostu powiedz mu ze poznalas pol roku temu kogos, ale nie chcesz zepsuc waszego zwiazku i moze postaracie sie razem o ten zwiazek zawalczyc? moze sprawa sama sie wtedy rozwiaze, zobaczysz co Twoj partner z tym zrobi.... no nie wiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NACIA_26
Cholera, jak to fajnie, że nie jestem sama. Czytając Wasze wypowiedzi dochodzę do wniosku, że wszystko jest kwestią doświadczeń, charakteru... Ktoś, kto nie przeżył tego o czym tutaj piszecie, nie jest w stanie tego zrozumieć. Ktoś kto jest realistą napisze zostań z tym z którym jesteś x lat (ja 8 lat- pan X), ktoś kto podchodzi emocjonalnie do życia doradzi tego drugiego o którym mówimy, ze daje Nam szczęście (pan R). Nie ma złotej rady. U mnie wygląda to tak: Pan X to idealny partner. Chcę potańczyć, idziemy potańczyć, chcę zwiedzić świat to zwiedzamy, trzeba się wysilić żeby coś osiągnąć to się wysilamy, nie mam pracy- bez słowa pomaga, poznałam innego- walczył o mnie- nie odpuścił. Inteligentny, przystojny, zabawny, pomysłowy. ...ale jest pan R. Zostawił żonę dla mnie, choć jeszcze się nie rozwiódł, czeka na mój ruch. ON po 30-tce ja 26..Pan X 28 lat. Pan R istnieje w moim życiu 4 lata. Częstotliwość naszych spotkań z panem R to raz w tygodniu. Uwielbiam Go. Im częściej Go widuje tym bardziej jestem szczęśliwa. To niesamowite. Nigdy czegoś takiego nie czulam. Namiętność która jest między nami przebija niebo. Panu X też niczego nie brakuje, ale chyba tego nie czuje :( Pan X mi się oświadczył a ja myślałam, że się rozpłacze i żałowałam , że to nie jest pan R. To uczucie było straszne. Zgodziłam się, ale teraz odwlekam wizyte u rodziców. Pan X spełnia moje marzenia a pan R wystarczy, że jest. Mam mało czasu. Potrzebowałam się wygadać. Nie oceniajcie mnie a jeśli jednak chcecie to ten kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień. Życie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i jak sie zakonczyło? mam tak samo..... :( masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez tak mam z tymze ja kocham innego od 8 lat, z narzeczonym jestem od roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana999
Jest jeszcze ktoś kto tu zagląda?? Nie jestem sama z takim problemem widzę,,, moja sytuacja jest bardzo podobna do waszych. Byliśmy razem 4 lata ( tak byliśmy bo odeszłam od narzeczonego). Ale zacznę od początku: między nami od dawna coś się psuło, jego rodzina mnie nie akceptowała bo za mądra dla nich byłam po co mi studia jak można do pracy iść na czarno, właśnie od tego się wszystko zaczęło. Zamroziłam studia na rok, a to bardzo dobry kierunek, no ale może mają rację, 2 lata po zaręczynach czas pomyśleć o ślubie. Ustaliliśmy datę katering, kamerzysta sala, a ja postanowiłam iść do pracy,żeby zapracować na wymarzoną suknię ślubną. Dostałam się zaraz 2 dni po złożeniu CV, każdy tam wiedział,że planuje ślub i chcę troszkę zarobić. Poznałam mnóstwo fantastycznych ludzi. I jego(syn jednego z pracowników tej firmy) wyżej położony ode mnie. Każda dziewczyna była nim zauroczona jednak on był sam, aż zwrócił uwagę na mnie. Kilka rozmów o niczym sms i zakochałam się tak wiem to dziecinne przecież miał być ślub. Długo myślałam co mam zrobić podjęłam decyzję, rozstałam się, wszystko odwołałam. Czuje się okropnie narzeczony nie umie się pozbierać po tym, mimo iż mnie bił wybaczałam mu to zawsze. Dziś mija miesiąc jak jestem z tamtym chłopakiem , przy nim czuje że żyje, umiem się uśmiechać. A rodzina zaakceptowała moją decyzję, choć ludzie sensację mają do dziś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×