Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zadziwiona

Mężatki - pozwalacie sobie czasem na flirt z innym facetem?

Polecane posty

Gość okularnica.....
Nie wiem czy to coś złego, ja też lubię jak mi inni faceci okazują zainteresowanie, ale w moim przypadku kończy się to tak, że jak im w końcu uświadomię, ze nic z tego nie będzie, to się zmywają. Kiedyś miałam takiego kolegę, z którym uwielbiałam spędzać czas, nawet mi się podobał, ale wiedziałam, że związek nam nie wyjdzie. Mówiłam mu to wprost, on oczywiście się we wszystkim ze mną zgadzał, a potem związałam się ze swoim obecnym narzeczonym i ten kolega miał do mnie wielki żal i chyba do tej pory ma. A ja mimo, ze wiele razy mu powtarzałam, że to tylko koleżeństwo, to i tak teraz mam poczucie winy, bo wiedziałam ze mu sie podobam i jego adoracja mi się podobałą. Moim zdaniem, w waszej znajomości granica została przekroczona w subtelny sposób, gdy kolega powiedział, że zazdrości Twojemu mężowi. Gdyby chciał Cię docenić jako człowieka, a nie jako kobietę, to powiedziałby cos w stylu, że 'podziwia Cię, że tak doskonale radzisz sobie z domem, z pracą i jeszcze jesteś ładna i masz czas żeby o siebie zadbać'. Zresztą słowo 'zazdroszczę' = 'chciałbym to mieć dla siebie', 'zazdroszczę Twojemu mężowi'= 'chciałbym żebyś była moja' - przynajmniej wg mnie. Może znowu to pochopne wnioski i taka tania psychoanaliza, ale właśnie tania dlatego, że takie przypadki występują nagminnie. Poza tym, skoro Ty jesteś taka pewna o swoje małżeństwo, to ok. Ale pomyśl o tym koledze. Nie wiem jak tam wyglądają jego sprawy sercowe, czy kogoś ma na stałe, czy miewa od czasu do czasu. Czy może wszystkie kobiety z którymi był są niewystarczająco dobre i czeka na ideał taki jak Ty albo na Ciebie. Jak sobie uświadomi, że się nie doczeka, to może mieć ogromny żal. Ty niby nie jesteś temu winna, ale poniekąd moze pozwalasz mu mieć nadzieje. Jeśłi nie chcesz kończyc tej znajomości, to zainicjuj z nim taka rozmowę, w której powiesz ,ze jesteś z mężem bardzo szczęśliwa i ze kochasz go nad życie itp. Żeby ten kolega nie miał złudzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
"Gdyby chciał Cię docenić jako człowieka, a nie jako kobietę, to powiedziałby cos w stylu, że 'podziwia Cię, że tak doskonale radzisz sobie z domem, z pracą i jeszcze jesteś ładna i masz czas żeby o siebie zadbać'." aaaaaaaaargh to jest Twoim zdaniem docenienie człowieka? to jest docenienie - bo ja wiem - stanowiska żony pracującej. docenienie kobiety to docenienie jej kobiecości pod kazdym aspektem - wyglądu, charakteru, zachowań. a docenienie człowieka to docenienie jest osobistych cech. moze kolega zazdrosci jej męzowi żony z którą można pogadac o wszystkim, która potrafi pocieszyc, podniesc na duchu, poprawic humor, wskazać rozwiązanie problemu? która jest po prostu mądra i wrażliwa? jeśli autorka pomaga koledze w rozwiązywaniu jego problemów i robi to trafnie, to nic dziwnego że jej męzowi mozna pozazdrościć takiej kobiety i że chciałby taką dla siebie. Taką - niekoniecznie dokładnie tą :) tak czy siak - tu sprawy nie rozstrzygniemy. za mało wiemy o tym jak naprawde wygladaja wasze relacje - co on do Ciebie czuje, jak Cię traktuje, jak na Ciebie patrzy, czy aranżuje te spotkania czy po prostu wpada odwiedzic kumpelę w wolnym czasie itd. jak dla mnie ta relacja wygląda dość niewinnie. a Ty po prostu dałaś sobie namieszać w głowie podejrzeniami innych. i zaczęłaś się zastanawiać i odnajdować w sobie potwierdzenie winy. jedyne co jest niepokojące to to jedno zdanie w pierwszym poście że czujesz sie przy nim atrakcyjna - ale mam wrażenie że po rpostu źle dobrałaś słowo i że chodziło ci bardziej o to że czujesz się przy nim po prostu lubiana, ceniona jako człowiek i kompan. JEŚLI wiesz ze z Twojej strony jest całkowita pewność że nie dojrze do nadużycia zaufania Twojego męza to kumpluj się z człowiekiem dalej. Jak zauważysz że zmierza to nie w ta stronę co powinno to bedziesz wiedziała co robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utrzymankaniestety
chodziło mi o samo slowo 'zazdrość', które niejako niesie z sobą pewnien przekaz. Jasne że kolega mógł ją docenic jako kobietę, człowieka, przyjaciela, ale używając innych słów, a nie 'zazdrość'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ależ talerz
jak na dłoni widać, że relacja nie jest "czysta jak kryształ". gdyby była, przez myśl nie przeszłyby Ci żadne wątpliwości. ja tu widzę wiele aspektów :) załóżmy nawet, że (z całym szacunkiem :)) nie oszukujesz sama siebie.. (nie trudno sobie wyobrazić, że dobrze się czujesz z komplementami, dopieszczaniem, uwagą skoncentrowaną na Tobie)..wg mnie wysoce prawdopodobnym jest, że lubisz się tak właśnie czuć (jak każda z nas), więc nie stronisz od takich sytuacji z kolegą i poddajesz się subtelnej formie flirtu, mimo, że nie chcesz zdradzać ani robić nic wbrew swojemu związkowi. z drugiej strony mamy kolegę, który nie ma ułożonego życia uczuciowego, stałej partnerki, ma Ciebie - oficjalnie nazwaliście to sobie niezobowiązującą przyjaźnią, ale doświadczenie i logika podpowiadają, że nie przyjaźni się z Tobą traktując Cię jak kumpla. Zdziwiłabyś się kochana, gdybyś zajrzała w myśli 98% mężczyzn.. Kolega lubi Twojego faceta, Twój facet lubi kolege..cóż, kolega może lubić faceta, ale jeśli zaistnieje szansa tzw. wykorzystania okazji, nie będzie o Twoim facecie myślał - zapewniam. z drugiej strony facet, który jak twierdzisz, bezgranicznie ufa - ufa, bo to my mamy tendencje do zapobiegawczego wybiegania wyobraźnią w przód. oni biorą życie takim, jakie jest - nic się nie stało, nie ma powodów do braku zaufania. to jednak też szybciutko może się zmienić. kolejny aspekt to nadzieja, dawana kumplowi - mów co chcesz, ale otwartość, spędzanie z Nim czasu w dużych ilościach, poklepywanie się po plecach i wiele innych, pozornie nic nie znaczących gestów, to wystarczający pakiet sygnałów dla gościa, który na coś czeka. [w ramach dowodu :) miałam kiedyś faceta, wieloletni związek na odległość - wieki temu :), w mieście, w którym mieszkam miałam kumpla - tzn ja miałam kumpla, a on - jak się okazało - właśnie przypieczętowywał przyszły związek z potencjalną dziewczyną..jakże wielkie było moje zdziwienie, kiedy informując kumpla, że wyjeżdżam na 2 tygodnie do faceta, więc nie skocze z nim znowu do kina, usłyszałam w odpowiedzi...'no tak, trzeba przecież zakończyć coś starego, żeby można było rozpocząć coś nowego' - ubzdurał sobie, że jadę zakończyć swój związek, żeby być z nim..wtedy niestety widzieliśmy się po raz ostatni - wiedziałam, że nie mam prawa robić mu nadziei. a zapewniam jednocześnie, że nie było mowy o związku, żadnych gestów z mojej strony, dla mnie był tylko i wyłącznie kumplem..] i w końcu Twoje samopoczucie. jak zaprzeczysz - nie uwierzę :) lubimy być adorowane, lubimy, kiedy ktoś zwraca na nas uwagę, dopieszcza, dba o nasze potrzeby. i choć zawsze na pierwszym miejscu pozostaje nasz mąż/chłopak/narzeczony, to jednak dopieszczanie z innej strony - przez tzw. przyjaciela, to też miłe łechtanie ego. ze wszystkich znanych mi kobiet, nie znam ani jednej, która tak naprawdę by tego nie lubiła. czy to złe, czy dobre - to zależy. zależy, jakie jesteśmy, zależy na ile twardo umiemy wytrwać w swoich zasadach bez względu na sytuację (wierność, uczciwość, itd), zależy jaki jest układ z kumplem - nie chodzi o to, żeby dawać mu złudne nadzieje, i w końcu zależy od sytuacji - bo to okazja czyni złodzieja i niestety to prawda - czasem dzieją się rzeczy zupełnie niespodziewane wtedy, kiedy nastąpi wystarczająco skuteczny zbieg okoliczności - a tego naprawdę nie można się spodziewać i nieprawdziwe są twierdzenia typu - ja nigdy, ja na pewno, ja w życiu itd. i w sumie po długim monologu tylko jedna rada :) wsłuchaj się kochana w samą siebie, postaraj się wykorzystać empatię, żeby trzeźwo i obiektywnie (na tyle, na ile się da) ocenić sytuację również z Jego punktu widzenia, i nie trać czujności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poznaje ten styl pisania
poznaje ten styl pisania ;-) tyle ze czemu na pomaranczowo ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poznaje ten styl pisania
"...jak zaprzeczysz - nie uwierzę lubimy być adorowane, lubimy, kiedy ktoś zwraca na nas uwagę, dopieszcza, dba o nasze potrzeby. i choć zawsze na pierwszym miejscu pozostaje nasz mąż/chłopak/narzeczony, to jednak dopieszczanie z innej strony - przez tzw. przyjaciela, to też miłe łechtanie ego. ze wszystkich znanych mi kobiet, nie znam ani jednej, która tak naprawdę by tego nie lubiła..." ja zaprzecze, serio ... od paru lat zero, kompletnie, nic nul.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po przeczytaniu tematu chciałam wam opowiedzieć moją krótką historyjkę. Ja tez miałam przypadek u siebie pod tytułem nasza klasa. Jakieś półtora roku temu do mojego męża po spotkaniu klasowym napisała koleżanka, w zasadzie to dziewczyna z która kręcił trochę w podstawówce i często ze soba pisali, opowiadał mi o niej między innymi to ze od ilus lat jest zaręczona, mieszka z facetem i tak dalej i dla mnie to był powód do niepokoju. Ona chciała się z nim umówic na spotkania z nim. Cóż dla niego to była tylko koleżanka a ja widziałam dziewczynę tkwiącą w związku który nie kwitnie więc powiedziałam mu że ja jej nie ufam i będzie mi przykro jak z nia pójdzie sam na spotkanie. Najpierw sie upierał, wypominał że mu nie ufam, powtarzał że ona przecież ma narzeczonego i tak dalej ale prawda jest taka że nie ufałam tej dziewczynie, nie znam jej i nie mam powodów jej ufać. W końcu on wziął mnie na to spotkanie, Nie wiem dokładnie o co chodziło bo już nie chciałam o tym rozmawiać ale wiem że koleżanka nalegała żeby sie spotkali juz bez dostawki i kontakty sie juz ucieły. Jakis czas temu spotkaliśmy ją w kinie i tym razem była już nie ze swoim kilkuletnim narzeczonym tylko z byłym chłopakiem tym razem z liceum, akurat mój mąż go znał i to był koleś który ma juz żonę i dziecko, więc mój brak zaufania koleżance okazał się uzasadniony. A co lepsza mamy taka parę która rozchodziła się już 2 czy 3 razy z powodu „jej” kolegi któremu „on” nie ufa, no i ten kolega opowiadał nam że on mu nie ufa bo wie jak mysli facet i wtedy mój się z nim w stu procentach zgadzał a potem mieliśmy ta sytuację miedzy sobą że on miał koleżankę której ja nie ufałam i nie rozumiał o co mi chodzi ale chyba załapał w końcu. Autorko jeśli czujesz że to zagraża twojemu związkowi, a pewnie jakbys nie miała jakichś wyrzutów sumienia to bys nie pisała o tym, to powinnaś ukrócić te spotkania. Nie musisz rezygnować ze znajomością ale byc może warto by było się z kolegą spotykać tylko w miejscach publicznych albo w obecności męża w domu. Usłyszałaś parę plotek na wasz temat które kazały ci się zastanowić nad ta znajomością, a pomyśl sobie jak twój mąż usłyszy podobne plotki i zacznie też sie bardziej zastanawiać. Być może taki kolega nie jest niebezpieczny dla twojego związku teraz ale moze być niebezpieczny kiedyś gdy powiedzmy będziesz przechodzić trudniejszy okres w małżeństwie wówczas kolega może byc po prostu „wygodny”, dobry do zwierzania dobry do pocieszania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ależ talerz
poznaje ten styl pisania - myślę, że jednak nie poznajesz stylu pisania :) w większości wypadków na kafe jestem obserwatorką :) rzadko decyduje się coś napisać, bo w większości tematów razi mnie chamstwo, brak kultury i rzucanie się sobie do oczu - a nie po to tu jestem, żeby się kłócić - mogę z przyjemnością dyskutować, ale nie pluć jadem :) a ten temat wydawał się być taki..hmmm..sympatyczny :) kobietki, które się wypowiedziały, miały coś do powiedzenia, ale bez dymów i scen :) więc i ja zdecydowałam się dorzucić swoje 5 groszy :) natomiast czarnego nicku, używanego regularnie na kafe nie posiadam :) zaprzeczysz - wierzę :) ale wiesz, jak to jest? każdy wyjątek jest potwierdzeniem reguły ;) bo generalnie widzę to tak (wiem wiem, ja też nie jestem nieomylna), że jednak w większości wypadków my, kobietki jesteśmy przynajmniej po trosze próżne i bardzo często gdzieś tam mamy jakiś kompleks - komplementy, dopieszczanie i dowartościowywanie nas zwyczajnie 'robi nam dobrze' :) choć jak napisałam na początku tego akapitu - wierzę również w to, że są od tej reguły wyjątki. Teraz się śmieje (dokładnie w tym momencie :) ) przypomina mi się wiele rozmów z kolegami - mężami moich koleżanek, przyjaciółek - na wieloosobowych spotkaniach, kiedy to poruszany był temat przyjaźni damsko - męskich :) za każdym razem w przypływach szczerości panowie przyznawali się, że tak naprawdę bez podtekstów to tylko przyjaciółki żon - właśnie na zasadzie 'paczki' - nie spotkań sam na sam mogą traktować 'czysto', w reszcie męsko-damskich przyjaźni podteksty zawsze są. a my - baby - naiwnie wtedy broniłyśmy wszystkich naszych byłych i obecnych męskich przyjaciół, twierdząc, że to nie tak, jak mówią, że my jesteśmy dowodem na to, że to nieprawda..uśmiechali się tylko pod nosem :) i podśmiewali, że to ciekawe, że facet przyjaźnić się będzie tylko i wyłącznie z kobietą, w której coś mu się podoba w sensie damsko - męskim :) I mi po latach udało się pogodzić z tym prawidłem. chociaż wolałabym, żeby było inaczej. Blueszcz, typ kobiet o których piszesz istnieje i będzie niestety - ku rozpaczy wszystkich zakochanych i kochających żon, dziewczyn i narzeczonych - istniał zawsze. one nie biorą pod uwagę tego, że prowokują rozbijanie czyjegoś związku i oczywiście trzeba pamiętać o podstawowej zasadzie - to nasz facet ma być nam wierny, a nie wszystkie kobiety, które go otaczają, jednak takie panienki zwyczajnie nie mają skrupułów i w miarę swoich możliwości zrobią wszystko, żeby stworzyć naszemu facetowi doskonałe warunki do zdrady..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zareagowałam na koleżanke tak a nie inaczej bo chodziło o to że dziewczyna była od kilku lat zaręczona, mieszkała ze swoim narzeczonym i slubu ani widu ani słychu, a skoro zaręczona to pewnie ślubu chce i dla mnie ona szukała okazji tak mi podpowiadał instynkt. Miałam w liceum kompla który był z dziewczyną 9 lat, narzeczeństwo od dłuższego czasu i kiedyś spotkałam innego kolegę który mi powiedział że już nie są razem bo jego dziewczyna go zostawiła i już wyszła za mąż wogóle. Oj poprostu szkoda gadać, jestem chyba wyczulona na takie sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfsdfddfsd
Ja sobie nie pozwalam. Pewne zachowania rezerwuje wylacznie dla meza. To dla mojego komfortu psychicznego - zeby nie tworzyc dwuznacznych relacji. Poza tym moj maz czegos takiego by nie zaakceptowal i nie zrozumial co by sie skonczylo bardzo zle dla naszego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gupkowstajak
Badania pokazują jednak, że Polkom daleko jest do wizerunku cnotliwych Penelop, czekających aż ich Odyseusze wrócą spomiędzy szczęk biurowych Scyll i Charybd (nie mówiąc już o syrenich sekretarkach). Zdradzamy i to coraz częściej. Jak wynika z badań CBOS z 2013 roku, w romanse z osobami będącymi w stałym związku angażuje się w ciągu życia 52 proc. mężczyzn i 33 proc. kobiet. Oznacza to, że na skok w bok pozwala sobie co drugi Polak i co trzecia Polka. A w poprzednich badaniach do niedochowywania wierności stałym partnerom przyznawało się zaledwie 7 proc. naszych rodaczek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam ci aplikacje flirt cards. Naprawdę dobry wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Katarzyna B
We flircie o ile on jest i tylko pozostanie flirtem moim zdaniem nie ma nic złego. Na podobnej zasadzie nie mam pretensji do męża. Nie mniej musi to polegać na zaufaniu, a dodatkowo powtórnie kładę nacisk musi to byc flirtem, niczym więcej. Zresztą jeżeli chodzi o flirt, to ostatnio oboje zapisaliśmy się do portalu społecznościowego działającego w sumie na zasadzie która bym określiła jako właśnie flirt (bardziej nawet jak ktoś pamięta taką grę w kart flirt - to byłoby chyba dobre określenie). Można zresztą samemu sprawdzić na https://play.google.com/store/apps/details?id=com.fcards&hl=pl Więc tak jak napisałam, we flircie o ile on jest faktycznie flirtem nie ma nic złego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×