Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nikita80

Strach przed małżeństwem

Polecane posty

Witam wszystkich! przyznaję, że dopiero niedawno odkryłam to forum i jestem pod wrażeniem ile ciekawych i poszerzających horyzonty poglądy opinii udało mi się znaleźć. może jednak nie szukałam zbyt dokładnie (pewnie \"wyjadacze\" mi to wytkną i chwała wam za to) bo nie znalazłam dyskusji na temat który (uświadomiłam sobie to bardziej niż zwykle właśnie dziś) mnie ...nurtuje... czy ktoś z was doświadczył kiedyś strachu przed wyjściem za mąż/ ożenkiem? domyślam się, że dreszczyk przechodzi większość ( o ile nie wszystkie pary przed), mi chodzi o paniczny strach! z czego to wynika? z niedojrzałości? czy też partner z którym chce się dzielić życie to nie ten na całe życie? a może to normalne?? proszę o opinie lub odesłanie mnie na właściwy \"topic\" na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystyna zgazowni
czy ty jestes w takiej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a grzes piluje
to jest jakas fobia tylko jaka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość free woman
a ile z nim jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć, dzięki za odzew. tak, jestem w takiej sytuacji. sytuacja jest dość złożona, sama siebie uważałam za osobę bardziej stworzoną do tzw singielstwa i nie będę ściemniać- bardziej tu chodzi o wygodnictwo niż nie wiem jaką filozofię..aż tu rok temu poznałam mężczyznę który wydaje się idealny...po raz pierwszy słyszę od kogoś że chce abym byla jego żoną ( coż bardziej pieknego może usłyszec kobieta?) i matką jego dzieci... zaczeliśmy powaznie rozmawiać na temat ślubu i mnie...zamurowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to witaj w klubie... mi na samo słowo ślub robi sie gorąco... nie wiem dlaczego ale dla mnie slub oznacza koniec zwiazku. Chciałabym tam przezyć z facetem 25 lat na koci.a łapę a potem brać slub. Troche sie boje, ze po slubie wszystko sie rozwali, ze bede musiala zaraz rodzic dzieci, bo tak wypada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz zła zła zła ( ;-) oj dziwnie się to pisze) ja np bardzo chce miec dziecko z moim mezczyzna (on tez tego chce) ale malzenstwo...przeraza mnie! nie wiem dokladnie co- chyba najbardziej przerazajaca jest dla mnie rutyna? ze moze nie bedziemy sie dogadywac za kilka lat? nie wiem, moze po prostu nie dojrzałam do małżeństwa? a mam 29 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli ktoś ma podobny problem, był lub jest w podobnej sytuacji- proszę piszcie. jak sobie z tym poradziliście i czy w ogóle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam 20 ale obstawiam, ze za 30 lat bede myśleć tak samo :) tez sie boje, ze po slubie wszystko sie zmieni, facet przestanie sie starac, zaczniemy sie nudzic, bo w koncu bedziemy mieli siebie 24 h na dobe... no jakos tak dziwnie mi sie o tym mysli :) no ja akurat dziecka nie planuje przez najblisze kilk lat... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ha zła x 3 ( ;-) ) mając 20 lat ( jezu..brzmie jak moja babcia..wybacz) nie myslalam nawet ze stan singielstwa bedzie mi odpowiadal. ale zdobycie samodzielnosci w kazdym wymiarze (rowniez finansowym) uczy 'be' nawyków...ot co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy cos stoi na przeszkodzie by byc z nim na "kocia lape" ?:) byc, doczekac sie wspólnego dziecka ale bez slubu ?:) on jest nastawiony na slub koscielny i wielkie wesele? czy tak po prostu mowił? Moj nigdy nie byl za slubem (zwlaszcza koscielnym) wiec kiedy go uprzedziłam ze go nie chce - to sie bardzo ucieszył. Uzgodnilismy, ze zareczyny sa ok (w kocnu nikt nie kaze po roku od zareczyn brac slub) i jak bedzie nam sie chciało, np po 5, 10, 20 latach to ten slub wezniemy. Wiec jakie ma podejscie ten Twoj? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie się wydaje, że lekki stres to naturalna sprawa, bo w końcu to poważny krok, ale jeśli strach jest paniczny (jak ktoś tu już napisał), to myslę, ze ta osoba nie jest gotowa do małżeństwa. Ja osobiście nie miałam ani odrobine strachu czy wątpliwości. Naprawdę ani przez chwilę tego nie poczułam, co mnie samą dziwi :) Tak jest do tej pory - nigdy nie pożałowałam decyzji, bez żadnego zastanowienia zrobiłabym to jeszcze raz, ale nigdy się nie stawiałam pod żadną presją typu "jak wyjde za mąż, to będe musiała urodzić dziecko, zrobić to, tamto, owamto ...", wręcz przeciwnie - wszystko szlo naszym własnym, spokojnym tokiem i tak jest do teraz :) dla mnie małżeństwo to super sprawa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz, nasza sytuacja jest troche....zlozona. moj luby jest obcokrajowcem (francuzem) i cytuje"wydaje mu sie ze mial chrzest ale nie jest pewien' ( 8-I ) wiec jemu slub koscielny mowiac krotko raczej wisi...mnie? nie wiem, mimo wszystko kiedy zaczelismy rozmawiac wyszlo, ze wlasnie taki on chcial by miec...co do zycia na kocia lape- bede szczera- nie chce miec dziecka w wolnym zwiazku w polsce. we francji istnieje "instytucja" wolnych zwiazkow, gwarantujaca prawo matce i dziecku nawet jesli zwiazek sie rozpadnie...w polsce nie. moze wlasnie o to chodzi? ze z gory zakladam ze zwiazek moze sie rozpasc i stad moje obawy i dreszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klaudka, dlugo bylas ze swoim mezem parą zanim się pobraliście? czy wedlug Ciebie to nie ma wiekszego znaczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dość długo, kilka naprawdę bardzo udanych lat przed ślubem. Związek dość intensywny w tym sensie, ze widywaliśmy się bardzo często, praktycznie codziennie, ale nie mieszkaliśmy ze sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my na przestrzeni prawie roku ( bedzie za 3 tyg) bylismy z soba non stop max 3 tygodnie... ( moj luby mieszka w polsce ale 600km ode mnie...) sootykamy sie regularnie, min raz na tydzien. z nikim nie rozumiałam się tak jak z nim, dopowiadamy swoje zdania...moze moj strach wynika nie z nabytego wygodnictwa singielki ale ze znamy sie malo? nic juz nie wiem :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje mi się, ze może to byc przyczyną, bo rzeczywiście taka odleglośc to jednak duże ograniczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacyjna22
Jestes pewna, ze dobrze poznalas tego czlowieka? Francuzi dosyc luzno podchodza do zwiazkow ,dla nich slub i rozwod to nic wielkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacyjna22
widze, ze juz odpowiedzialas na pytanie. 3 tygodnie razem i spotkania raz na tydzien? Ty praktycznie nie znasz tego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klaudka i wakacyjna- chyba obie macie racje.... tak, to prawda ze "znamy sie mało", i fakt- do tej pory ucze sie "podejscia" francuzów do milosci... moj mezczyzna jest starszy ode mnie (34), i mam wrazenie ze non stop staral sie znalezc kobiete swojego zycia....( wiem ze mial wiele zwiazkow za soba i wcale mnie to nie cieszy :-/ ) twierdzi ze to ja...wierze mnie kocha wiec ja tez staram sie wierzyc ze to ja...( fakt, boje sie ze moze on sie pomylił. ja jestem pewna jego od pierwszego wejrzenia)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no czestotliwosc Waszych spotkan mowi sama za siebie. Za mało sie znacie by juz mowic o slubie. Dajcie sobie czas, zamieszkajcie razem, sprawdzcie sie. Raz na tydzien... to naprawde niewiele jesli myslicie o slubie i dzieciach. Najpierw powinniscie zamieszkac ze soba, zobaczyc jak to jest. Niech sie jedno do 2 przeprowadzi (chyba ze z gory zakladasz ze ten zwiazek nie wypali). Zeby potem nie zalowała ze wyszlas za czlowieka ktorego nie znasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z zamiekszaniem ze sobą to dobry pomysł. Ja akurat tego nie zrobiłam, bo mogłam sobie pozwilić na pewną dozę niezależności w tym względzie, gdyż i tak widywaliśmys ię codziennie, zostawaliśmy u siebie i było ok. Ale w Twojej sytuacji na pewno bym sie na to zdecydowała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
złooo.. jesli zycie byloby takie proste, mieszkalibyśmy ze sobą od września ub.roku.... on szuka pracy w moim mieście, ja w jego ale nic z tego nie wychodzi, cięzko jest.... z drugiej strony- wiecie, krotkie spotkania w zwiazkach na odleglosc potrafia byc bardziej intensywne niz swiadomosc ze zobaczysz swojego mezczyzne/kobiete dzien po dniu...to jest cos innego, inaczej sie przezywa. i ma sie 10000 wiecej watpliwosci ( dzielone przez 5 dni nie-widzenia partnera)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wakacyjna22
rotkie spotkania w zwiazkach na odleglosc potrafia byc bardziej intensywne niz swiadomosc ze zobaczysz swojego mezczyzne/kobiete dzien po dniu. Takie krotkie spotkania sa na pewno pelne emocji i bardzo romantyczne, ale sek w tym, ze wtedy nie poznajesz jaki facet jest naprawde, na co dzien, kiedy sie zlosci, nudzi, martwi, jak sie zachowuje w czasie klotnii, po niej itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja Ci juz nie pomoge... dla mnie raz na tydzien, 600 km odległości, niecały rok zwiazku... to za mało by mowic o slubie i dzieciach. Czyzby to byl strach przed samotnoscia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to sie mówi, wszystko ma swoje plusy i minusy, ale osobiście uważam, ze jeśli jesteście udanym związkiem, to nawet kiedy będziecie ze sobą mieszkac, będziecie wciąż tęsknic i nie znudzicie się sobą. Ja już z moim męzem mieszkam ponad 4 lata i naprawde jest super - żadne z nas sie nie zmieniło, żadne nie znudziło, dalej jest tak, jak przed ślubem i przed zamieszkaniem :) znam małżeństwa, które nie mieszkały ze sobą przed śubem i teraz mówią, że gdyby mieszkali, to w życiu by do niego nie doszło. Także czasem warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wakacyjna, podzielisz sie ze mną swoimi doswiadczeniami? mam wrazenie ze masz wiele ciekawego do powiedzienia :-) zapraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wakacyjna ma racje ja dopiero jak moj facet wrocił poznalam wszystkie jego nawyki i wady. Wiesz przeciez ze spotykajac sie raz w tyg obie strony staraja sie 5x bardziej niz gdyby mialy sie widywac co 2 dzien. Wiadomo, ze czeka sie z wytesknieniem, przychodzi dzien spotkania, obie strony staraja sie wypasc jak najlepiej. Pytanie czy byłoby tak pieknie gdybyscie zamieszkali ze soba na 2-3 miesiace? myslisz ze tak? bo ja mieszkałam z moim kilka dni i przez te kilka bylo super - wiadomo, ze sie staralismy jak sie da... ale z czasem... musielismy sobie troche wyjasnic, bo bywaly długo chwile ciszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
klaudka, dziekuje za dobre slowo. fakt, ze gdyby nie moje fochy ( mysle ze glownym ich odlozem jest moje 2 letnie wygodnictwo bycia singlem i strach z poprzednich zwiazkow ze sie nie uda??? czyzbym miala odpowiedz na pytanie w poscie??), moze i zwiazek bylby super...a tak jest fascynujący ale z watpliwosciami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×