Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niemoralna a może nienormalna

miłość, zauroczenie, czy głupota ...

Polecane posty

Gość do niemoralnej nienormalnej
jesli doszukales sie gdzies bledu w mojej wypowiedzi - gratuluje spostrzegawczosci. generalnie bledow nie robie, ale jesli kazdego dnia mowie w 4 jezykach to mam chyba prawo stracic chwilowo orientacje w zawilosciach ortograficznych jezyka polskiego. byc moze sieje jadem, ale inaczej nie moge patrzac na glupote autorki topiku. osobistych, czyli dotyczacych bezposrednio mnie doswiadczen z muslimami nie mam (mysle glowa jak na razie), ale bardzo bliska mi osoba zostala oszukana i okrutnie potraktowana wlasnie przez przedstawiciela tej religii. dluga historia, za duzo by pisac. znam osobiscie mnostwo przypadkow, gdzie ci oto panowie robia wszystko by otrzymac paszport EU. po trupach do celu. wlasciwie kazdy przypadek zwiazku zmuslimem, ktory znam, ma taki final a poczatek klasyczny, czyli *wielka milosc i uczciwe zamiary*. jesli jakis pan z Maroka, Turcji czy innego pieknego muslimskiego kraju to czyta - niech wie, ze sa osoby majace swiadomosc ich wlasciwych zamiarow i mowia o tym glosno. chce Cie Autorko przestrzec zanim bedzie za pozno, jakkolwiek pieknie opisujesz te milosc i rozterki z nia zwiazane. zycze podjecia wlasciwej decyzji i nie ryzykowania wlasnej godnosci i przyszlosci! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko topiku
Przyznam szczerze,ze jak mysle na "zimno" o tej sprawie- wszak wybor nalezy do autorki, ale mam jedno ale... Nie podoba mi sie w tej calej historii, w zachowaniu Turka to,ze wie, ze jestes zajeta, w 10-letnim zwiazku,a mimo to czaruje Cie slowami... Ja jak i bliscy mi ludzie- czy to kobiety czy mezczyzni- zawsze cenilismy zasade- zajety facet/ zajeta kobieta = aseksualna... Zero podtekstow, czulosci w stosunku do osoby zajetej. I nie podoba mi sie to wlasnie u tego Turka- mam jakies zle przeczucia. Bo gdyby byl fair, uczciwy- dalby Ci spokoj z chwila, gdy dowiedzial sie,ze masz kogos. Moze sie myle. Pozdrawiam i czekam na dalsze relacje. Dodam jeszcze-milo czyta sie wszystkie inteligentne wypowiedzi- daja mi, jak i innym pewne wskazowki na przyszlosc, pewne metody postepowania, chociaz i tak nikt nie wie,co wydarzy sie w przyszlosci. Pozdrawiam zakochanych i czekajacych na milosc- oby tą prawdziwa i jedyna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemoralna a może nienormalna
do rodzynka w tym szacownym gronie , czyli autora postu"do niemoralnej autorki"- zaskoczyłeś mnie- to fakt, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu .. i nie dlatego , że mi "kibicujesz" - miłe jest uświadomić sobie, że są jeszcze wrażliwi mężczyźni, którzy umieją "słuchać" (w tym przypadku czytać;) ) - to bezcenny dar- zwłaszcza w dzisiejszych czasach :) Dziękuję za dobre słowa, za wsparcie, za zrozumienie, za obiektywizm :) Do autorki postu "do niemoralnej nienormalnej" - nie boję się krytyki, byleby była konstruktywna - jeśli "kropkującą" osobę uważasz za niezrównoważoną psychicznie to....resztę sama sobie dopowiedz ;) Tutaj nikt nie pyta iloma językami władasz na co dzień (swoją drogą szacuneczek - serio!), bo nie jest to oznaka inteligencji... Masz prawo do własnego zdania na temat muzułmanów , tak jak i ja mam prawo do własnego, ale w przeciwieństwie do Ciebie nigdy nie "zeszmacę" człowieka, tylko dlatego ,że jest muzułmaninem (zapomniałaś dopisać,że wszyscy muzułmanie to terroryści....;) ) Generalizowanie nie jest oznaką dojrzałości, a za dorosła osobę chyba się uważasz, prawda ? na podstawie być może strasznej i prawdziwej historii, która spotkała bliską Ci osobę masz prawo być zła - z jednej strony to zrozumiałe ( nikt nie wymaga żebyś ich kochała), ale z drugiej strony nie zapominaj , że to też są LUDZIE ...I NIE WSZYSCY SĄ Z JEDNEJ GLINY ULEPIENI...w każdym społeczeństwie znajdą się łajdaki jak i szlachetni ludzie -pozostawiam do rozwagi :) Wciąż myślę głową a nie d... jak sugerujesz, więc Twoje daleko idące wnioski nie są trafione - przykro mi ;) A jeśli moje kropeczki tak Cię irytują to po prostu nie czytaj..nikt nie zmusza :))) Tak czy owak dziękuję za Twój punkt widzenia :) Do "pinksugar " Wyboru jakiegoś dokonać musimy - oby to byl ten słuszny wybór :) Do "Autorko topiku" Będę walczyła o mój aktualny związek, bo On jest wciąż przed Aydinem... nie mniej jednak jest mi bardzo trudno, ponieważ nie widzę w nim żadnych chęci- to irytuje i powoduje,że czasami mam DOŚĆ!! Wiem, że idealizuję Aydina- serio zdaję sobie z tego sprawę ... i fakt, że poznałam go w necie sprowadza mnie na ziemię ... nie jestem marzycielką a realistką o czym Aydin doskonale wie i nie zrobi kolejnego kroku jeśli nie dostanie ode mnie pozwolenia na to..a ja się kontroluję i nie pokazuję mu do końca jakie wrażenie na mnie robi "jestem zimna jak lód" i tej wersji się trzymajmy :) gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że wdepnę w takie relacje to kazałabym się stuknąc w głowę- życie potrafi zaskakiwać.... Do "kolorowaa kredkaa" Nie ukrywam że się zauroczyłam...ale to zauroczenie a nie zakochanie, co dla mnie jest bardzo istotną różnicą... być może brakuje mi dystansu, dlatego też dziękuję za te wszystkie "za i przeciw"- wszystkie opinie dokładnie analizuję , zdając sobie sprawę, że coś w końcu muszę zrobić- to jest słaby układ , który nie może trwać w nieskończoność.. To moja pierwsza bliższa znajomość, która zaczęła się jak wiele innych...nie szukałam tutaj dodatkowych wrażeń..to była kolejna rozmowa mająca na celu podszlifowanie języka ... od słowa do słowa... to trwało bardzo dlugo , zanim się zorientowałam, że Aydin jest kim więcej niż tylko kolegą z netu.. Zgodzę się z Tobą w 100% , że to co robię jest nie fair.... zastanawiałam się nad tym długo "dlaczego?".. odpowiedź jest następująca- czuję się zaniedbana ...nie obwiniam za obecną sytuację tylko mojego partnera, ale obwiniam go za to, że NIE CHCE WIDZIEĆ TEGO PROBLEMU i swoim zachowaniem wręcz pcha mnie w ramiona innych ... Do "Autorko topiku"- też mi się to nie podoba o czym kiedys Aydinowi wspomniałam- od pierwszego dnia wiedział, że mam kogoś...On twierdzi, że nie robił nic celowo, że to trwało, zanim zrozumiał, że jestem dla niego kims "ważnym"--podobnie jak i u mnie , więc jestem w stanie uwierzyć....to nie wygladało tak, że od początku dwoił się i troił, żeby mnie "usidlić" - przez pierwsze 2-3 m-ce ta znajomosc nie różniła się niczym od innych... pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem....
nie czytałam wszystkiego, powiem jedno: nie słuchaj tego co faceci mówią. Faceci potrafią wiele pięknych rzeczy, co gorsza powiedzieć to czego Ty właśnie oczekujesz. Po drugie: Jak możesz wierzyć facetowi którego znasz tylko przez neta? A moze on sobie szuka żony żeby się tu osiedlić? Czy nie boisz się że może mieć kilka takich jak Ty, w róznych krajach i tylko szuka okazji żeby złapac jakąs naiwną? Piszesz, że pytałaś się go o to czy o tamto i on Ci cos odpowiedział,. A skąd wiesz ze to prawda? Wiesz jak w necie faceci potrafią piekne rzeczy opowiadać? I to nie tylko kwestia tego, że on jest muzułmaninem, ale że jest facetem z netu, który zbyt pieknie gada. uwierz mi, że takich wspaniałych facetów w realu nie ma. Że to sa tylko puste słowa. Nie bądź naiwna i nie daj się złapać na piekne słówka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mam podobniee
Autorko topiku. Rozumię,że chcesz walczyć o swój zwiazek,napewno warto. Lecz będzie to trudne ,jeżeli Twój mężczyzna nie zrobi nic w tym kierunku.........Lubię wielokropek ;p Moja sytuacja wygląda podobnie,choć nie tak samo,pisze od niedawna,na gg i rozmawiam z Nim przez telefon.Wiem,jak wygląda. Nie jest w moim typie,ale podoba mi sie jego głos i charaker. To jest narazie przyjaźń,ale zaczyna wykraczać poza jej granicę, szczególnie z jego strony,ale ja również coraz częściej o Nim myślę. Właściwie codziennie. Niechce odchodzić od męża,kocham Go.Ale On zachowuje się tak jak Twój narzeczony właśnie. Próbuję z Nim o tym rozmawiać,ale nie słucha. I nie widzi problemu. Życzę Ci szczęścia,takiego na jakie zasługujesz! Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mialam podobny problem
i nie jestem ani 1 ani z 2,tez sie ten 1szy siedmioletni narzeczony nie staral,uciekal od rozmow,az go przypililam,pogadalismy i sam doszedl do wniosku ze to przywiazanie nie milosc i zaslugujemy oboje na szczescie z osobna.Niech chcial sprobowac,wolal isc na łatwizne...no coz zycie,moze to przezyje jakos,ale wiem ze nie chce na ta chwile zadnego faceta.porozmawiaj z nareczonym zanim sam cie rzuci lub nie nakryje na rozmowach,tak szczerze i od serca,powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko topiku
Co slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemoralna a może nienormalna
Witam po dłuższej przerwie... W zasadzie to nie wiem od czego zacząć... z jednej strony radość i poczucie ulgi ... z drugiej strony obawa przed tym co przyniesie jutro...w moim realnym związku nastąpił zwrot - On w końcu mnie dostrzegł ... w końcu postarał się (naprawdę postarał się) o to żebym na nowo poczuła się kobietą.... nie obsypał mnie tysiącem róż, nie wreczył diamentów...nie zabrał na wycieczkę "w najbardziej romantyczne miejsce na świecie" .... nic z tych rzeczy.... wystarczyło mi , że w końcu "spojrzał" na mnie... spędziliśmy we dwoje kilka fajnych dni podczas których ze szczęścia prawie unosiłam się nad ziemią... tego mi było potrzeba :) to tylko kilka dni ( bo teraz znowu jestem sama - on wyjechal), ale dla mnie jak bardzo znaczących... szkoda, że muszę pobyć sama, bo w samotności różne rzeczy przychodzą do głowy... Z Aydinem kontakt utrzymuję ... raz na kilka tygodni ... powiedziałam mu, że chcę walczyć o swój związek i On nie może mi w tej walce przeszkadzać ... albo to akceptuje, albo ... kasujemy wszelkie kontakty do siebie ( a nie chciałabym, bo oprócz rozmów o nas , prowadziliśmy rozmowy na 1000 innych tematów dotyczących religii , kultury, naszego postrzegania świata etc..) . Zaprzestaliśmy również video rozmów, boooo .... chyba oboje czujemy , że tak będzie lepiej ..."czego oczy nie widzą tego sercu nie żal "... wiem wiem.... dla większości z Was to jest niezrozumiałe, bo teoretycznie od razu powinnam zakończyć z nim ta znajomość... nie potrafię....naprawdę nie potrafię.... natomiast zauważyłam, że już nie mam "motylków w żołądku" kiedy z nim rozmawiam ... tak więc z mojej strony wszystko zaczyna funkcjonować normalnie (chyba???)....Aydin tez chyba sobie jakoś "radzi", bo posłuchał moich próśb i nie narzuca się .... Z moim obecnym partnerem chyba odbiliśmy się od "dna" i tylko od NAS zależy w jaką stronę potoczy się nasze życie ... jestem dobrej myśli, ale jednocześnie boję się, że to był tylko chwilowy "zryw" z jego strony a za chwilę będzie "normalnie" , czyli w moich oczach beznadziejnie... nie zrozumcie mnie źle - nie oczekuję od niego , żeby "codziennie stawał na glowie dla mnie".... nic z tych rzeczy.... wiem , że i ja muszę się starać... ale nawet te najlepsze starania szlag trafia jeśli druga osoba "nie widzi problemu" i skupia się tylko i wyłącznie na własnych przyjemnościach...jednakże jestem dobrej myśli...a cała ta historia z Aydinem pokazała mi tylko ,że życie potrafi zaskoczyć .... i że nie jest tak, że znamy siebie do końca... zaśmiałabym się prosto w twarz osobie, która rok temu powiedziałaby mi, że jestem w stanie stracić głowę dla internetowego znajomego .... w moim przypadku tak było ... zanim Aydin ujawnił swoje uczucia traktowałam go jak "sympatycznego, bardzo inteligentnego i życiowego chłopaka" ... był dla mnie kimś w rodzaju przyjaciela , który zawsze znajdzie dla ciebie czas i z którym można porozmawiać na wszystkie tematy ... nadal zajmuje ważne miejsce w moim sercu, bo jest osobą naprawdę bardzo wartościową, niemniej jednak stwierdziłam, że mój realny partner jest dla mnie tym ważniejszym i...mam jeszcze jakieś siły aby walczyć o niego ... i cieszy mnie to , że Aydin zrozumiał , bo prowadzi ze mną rozmowy w taki sposób jakby nigdy nic między nami się nie wydarzyło .... potrafimy się śmiać, żartować... nasze relacje są prawie takie same jak na początku naszej znajomości, z tą tylko różnicą , że chyba świadomie unikamy rozmów o "nas" ... skłamałabym , że nie przychodza takie momenty , kiedy wspomnienia wracają.... owszem przychodzą, ale te wspomnienia zachowuję tylko dla siebie... nie dzielę się nimi z Aydinem... i wydaje mi się, że i On obral podobną "taktykę" .... powiedział mi tylko , że jeśli kiedyś zmienię zdanie to On się nie zawaha ... i obiecał , że to jego ostatnie słowa "na nasz temat"... no chyba , że go sprowokuję, tudzież zachęcę do rozmów o nas...że szanuje mój wybór...że nawet rozumie,...ale w jego oczach zawsze będę jego "princess" ( ;) ----nigdy wcześniej nie użył tego słowa.... zapachniało mi wakacyjnymi podrywaczami , ale w jego ustach nie było to nawet tandetne określenie ....) Ale ja nie chcę go ani zachęcać, ani prowokować,...tym bardziej , że wiem, że to dla niego bolesna przeprawa...bardziej bolesna niż dla mnie...bo z nas dwojga to Aydin zdecydowanie bardziej się zaangażował....a ja zła jestem na siebie, że na to pozwoliłam .... nie powinnam...zdaję sobie sprawę....ale któż z nas jest doskonały ?? pewnie popełnię jeszcze nie jeden "błąd" (to chyba zle określenie, bo Aydin na pewno nie jest "błędem) w moim życiu... i będę ponosiła tego konsekwencje.... czas wszystko pokaże.... pozdrawiam ciepło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko topiku
Fajnie,że napisałaś co u Ciebie... Powodzenia. Bądź silna w walce o prawdziwe uczucie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemoralna a może nienormalna
Witam po dłuższej przerwie, choć nie jestem przekonana, że ktokolwiek mnie jeszcze pamięta ;) W zasadzie to chyba nie najlepszy czas na "wywlekanie" moich przemyśleń, bo PMS zaatakował, jak podstępny zwierz ;) I niestety nie postrzegam mej egzystencji w taki sposób w jaki bym sobie życzyła... Konsekwentna jestem w moim postanowieniu i pomimo, że nie ucięłam wszelkich kontaktów z Aydinem, to jednak też nie próbuję się do Niego zbliżyć bardziej, niż pozwalają na to granice dobrego smaku... On o dziwo swoich granic też nie przekracza, ale ciepła ma w sobie tyle, że mógłby ogrzać tuzin kobiet (zwłaszcza, że ani śladu po naszej pięknej polskiej złotej jesieni ;) ) ;) Teoretycznie mogłabym tu skrobnąć kilka kłamstewek jak to super sobie radzę z całą sytuacją i jakie to moje realne życie jest cudowne....mogłabym to zrobić, żeby choć trochę "uznania" zdobyć w oczach co niektórych z Was...żeby nikt już więcej o mnie nie pomyślał: " to ta kretynka, która zakochała się w Turku, to ta bez kręgosłupa moralnego....egoistyczna świnia, która przyprawia rogi swojemu obecnemu...to ta, która za wszelką cenę pragnie się dowartościować i znalazła "krasomówcę", który robi z niej idiotkę i pewnie ma przy tym ubaw po pachy..." Jednak kłamać nie zamierzam, więc co w sercu to i na "papierze" .... Nie jest dobrze....mam już dosyć tych huśtawek emocjonalnych- dobrze-źle, źle -dobrze...źle źle źle..... Czuję się jak pracująca kura domowa, która nie dość, że ma być zupełnie niezależna, to i przy okazji powinna znaleźć czas na sprzątanie, gotowanie....wyglądać ma przynajmniej bardzo dobrze...i uśmiechać się....problemy ?? jakie problemy ?? On nie chce o nich słyszeć ....moje myśli i pragnienia --- "w dupie mi się poprzewracało".... Dzisiejszy przypadek- dzień wolny ( bo w sobotę dyżur miałam)...ogarnęłam mieszkano, zrobiłam pyszny obiad...w pogotowiu coś stosownego na ten czas po obiedzie....ten nasz WSPÓLNY czas, którego nie mamy zbyt wiele... później kino -nawet rezerwację zrobiłam...i coo ??? czekam i czekam... dzwonię- nie odbiera...obiad już stygnie...pojawia się z prawie 2 godzinnym opóźnieniem (obiad już zimny !! ) i nawet nie spoglada na mnie , tylko odpala komputer... ja (pamiętajcie PMS) wpadam w szał ...nooo prawie jest to szał...ale w oczach łzy (czego nie znoszę) i pytam go , czy nie zasługuję na choćby krótki komunikat, że się spóźni (bo jak się okazało po pracy zaliczył MediaMarkt---ten wiecie NIE DLA IDIOTÓW, CHOCIAŻ MAM WATPLIWOŚCI CZY ON NIE JEST IDIOTĄ) , że obiad ugotowałam ... że kupiłam sobie nową bieliznę (którą ze złości rzuciłam mu w twarz) , że zrobiłam rezerwację do kina...a ten #$%^&!! przychodzi i jeszcze jak gdyby nic się nie stało rzuca hasło "że obiad jadł na mieście...i o co Ci dziewczyno chodzi??!!! " .... myślałam , że krew mnie zaleje, bo wiedział doskonale , że mam wolny dzień...że zrobię obiad (jego ulubione danie)...że chciałam z nim spędzić czas.... potraktował mnie jak śmiecia... rzadko kiedy czuję się tak perfidnie !! ciśnienie mi się podnosi jak sobie przypomnę jak mnie dzisiaj potraktował.... żeby chociaż słowo "przepraszam" padło....nic z tego..... Nie myślcie sobie, że oczekuję od niego żeby był na każde moje skinienie..daję mu dużo swobody i On doskonale zdaje sobie z tego sprawę...nie jestem osobą absorbującą, ale na pewno jestem kobietą i chcę być traktowana jak KOBIETA .... a nie jak mebel, który się przesuwa z kąta w kąt... Chciałabym mieć tyle siły w sobie , żeby to zakończyć,,,ale nie mogę...wciąż kocham tego drania...żal mi tych wspolnie spędzonych lat...i wiem , że od czasu do czasu On potrafi być dobrym czlowiekiem...tylko to "od czasu do czasu" już mi nie wystracza.... Niedawno skończyłam rozmawiać z Aydinem...wyczuł, że coś jest nie tak, chociaż słówka nie pisnęłam...poprosił tylko o to żebym na chwilę włączyła kamerę..nie wiem dlaczego to zrobiłam, ale chciałam go zobaczyć ...tak po prostu.... nie trwało to długo, bo czułam, że za chwilę wybuchnę płaczem...a chciałam zaoszczędzić Aydinowi tego widoku... czasami naprawdę wierzę, że ten facet rozumie mnie bez słów... pozdrawiam i życzę miłego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochactotaklatwopowiedziec
Cześć, Od początku śledziłam ten topik, ale się nie wypowiadałam. Czekałam na tak zwany "rozwój wypadku", nie chciałam też zapeszać, lub niepotrzebnie się "mądralować" ;) aż w końcu doszłam do wniosku, że to właśnie chwila dla mnie. Nie dam Ci odpowiedzi jakie działania będą dla Ciebie najbardziej korzystne, musisz iść za głosem serca, nie zapominając jednak o rozumie. Krótko Ci streszczę moją chistorię- jestem nieco starsza od Ciebie i kilka lat temu los splatał mi podobnego "figla" jak Tobie- poznałam go w necie, co prawda nie jest Turkiem, ale obcokrajowcem.Poczatki były zwyczajne az tu nagle nie wiadomo miłość przyszła. Walczyłam ze sobą ponad rok. Rozważałam wszelkie za i przeciw, dokładnie tak jak Ty byłam w trakcie długoletniego związku , który przerodził się " we wspólne mieszkanie", niczym brat z siostrą, uczucia, emocje opadły i chyba żadne z nas nie miało siły i ochoty coś z tym zrobić-taki "przechodzony" związek, bez cienia szansy na poprawę- przynajmniej z mojego punktu widzenia. Postanowiłam zaryzykować i...nie żałuję :)) Prawdziwą miłość możesz spotkać dosłownie wszędzie. Jesteśmy razem już 3 rok i wiem , że te 3 lata to najpiękniejsze lata w moim zyciu. Za nic nie wróciałabym do poprzedniego, co nie zmienia faktu, ze wielkim szacunkiem darzę mojego ex...(podobnie jak u Ciebie, ten mój "przechodzony" ex na zawsze pozostanie w mojej pamięci). Chcialabym Ci napisać "zaryzykuj! idź na całość", ale wiem, że mój przypadek nie jest standardem, mnie się udało, Tobie nie koniecznie musi się udać. Przemyśl swoją decyzję 1000 razy , żebys potem nie żałowała. życzę powodzenia i dużoooooo miłości- KAŻDY z nas na nią zasługuję Szczęśliwa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka MI MI
hmmmmmmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka MI MI
witam, Ciekawa jestem co się w twoim życiu teraz dzieje ...niemoralna a może nienormalna... Ja mam w tej chwili to samo, pracuję w pewnej firmie i na co dzień mam styczność z Tureckimi mężczyznami, jakoś przez dwa lata mi sie udawało, znałam ich wszystkie sztuczki ...tak mi się przynajmniej wydawało ..Pana M. znam od roku często rozmawialiśmy na różne tematy i on nigdy nie próbował mnie poderwać był miły owszem ale nic poza tym ...nigdy nie prosił o włączenie kamery o zdjęcia nic takiego ....Rozmawialiśmy o swoich rodzinach, o swoich dzieciach .... Aż pewnego dnia ,jakieś dwa miesiące temu powiedział mi że znaczę dla niego więcej niż wtedy kiedy się poznaliśmy i po jakimś tygodniu zobaczyliśmy się przez kamerę internetowa,to on wywołał połączenie a ja przyrzekam przez przypadek, zaakceptowałam je ... i wszystko się zmieniło zaczęliśmy być coraz śmielsi w swoich marzeniach i pragnieniach ,zauważyliśmy też,że nie potrafimy wytrzymać bez rozmów ze sobą, z ośmiu godzin pracy rozmawiamy osiem godzin, biegnę do pracy jak na skrzydłach bo wiem że on tam już na mnie czeka, żeby usłyszeć jego "Hi beautyful " żeby poczuć że żyję ....I chociaż obydwoje mamy rodziny i wiemy że to po prostu nie ma sensu i najmniejszej szansy na przetrwanie ...tak bardzo bym chciała ...Czuje się przy nim tak jak nigdy w życiu, nawet przez kilkanaście lat swojego małżeństwa ,tak jak gdyby ktoś dał mi drugie życie ....On czyta ze mnie jak z otwartej księgi po tonie mojego głosu potrafi poznać co się dzieje i co mi powiedzieć żebym poczuła się lepiej każdy dzień bez rozmowy z nim jest stracony nie ma sensu ...wracając do domu czuje że to już po prostu nie jest mój dom ..jak by to już nie było moje miejsce na ziemi...Kiedy z nim rozmawiam wszystko jest w porządku ale kiedy wracam do domu czuję się podle ...jakby ktoś rzucił na mnie zaklęcie ...jakaś obsesja ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przede wszystkim to szkoda ze
sie nie spotkalas z tym turkiem bedac tam. Przynajmniej bys wiedziala czy warto sie angazowac w te znajomosc.Rzuc tego chlopa skoro go nie kochasz, pozniej bedzie tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malutka MI MI
Do niemoralna a może nienormalna błagam napisz jak to wszystko się rozwiązało....po prostu zaczynam wariować nie potrafię myśleć racjonalnie .. już chyba nie umiem .... Ja właśnie teraz jestem na odwyku nie rozmawiamy już 3 dzień i chyba zaraz wybuchnę albo umrę z tęsknoty ....każda minuta wydaje się wiecznością , nie wiem co mam robić nawet nie mogę o tym z nikim porozmawiać ....straciłam chęć do życia nie wiem co mam z tym zrobić Obydwoje jesteśmy w sytuacji bez wyjścia, w którą stronę nie pójdę poranię drogie mi osoby ....co mam zrobić skoro tylko chcę być szczęśliwa ???!!! Kocham swojego męża, jesteśmy już ze sobą tyle lat że nie pamiętam okresu w moim życiu kiedy go nie było ....ale czasem mam wrażenie że obydwoje się dusimy w naszym związku .. z kolei pan M. działa na mnie w tak dziwny sposób że nie potrafię tego opisać, jakbym była w innym świecie jak bym się przenosiła do innego wymiaru.....jakby świat przestawał istnieć i liczył się tylko ON ... a przecież obydwoje mamy tyle do stracenia .... Z jednej strony chce żeby to się skończyło a z drugiej żeby ON był ze mną tak blisko jak tylko się da ... Wiem że nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolina krawczyk
witam :) chciałam wam polecić kursy uwodzenia prowadzone przez Wyższą Szkołę Uwodzenia, Wywierania Wpływu i Rozwoju Wewnętrznego Ogólnie uważa się, że takie kursy są kompletnie bez sensu, dlatego chcę rozwiać taki pogląd ;) ja ukończyłam w tej szkole kurs uwodzenia o nazwie Alpha Female i było to dla mnie bardzo pozytywne doświadczenie :) wyniosłam stamtąd bardzo wiele wiadomości na temat mężczyzn i sposobów uwodzenia, które wykorzystuję na co dzień ;) naprawdę warto skorzystać www.wyzszaszkolauwodzenia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×