Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

teardrop

mam 19 lat i straciłam sens życia

Polecane posty

Doły towarzyszą mi odkąd pamiętam - byłam smutnym dzieckiem, nastolatką, teraz już powoli staję się smutną kobietą. Mechanizm zawsze jest ten sam: dołek-dołek-dołek-dołek-wzlot-jeszcze głębszy i dłuższy dołek. Tak było i w tym roku... Tylko, że tym razem zawaliło mi się już wszystko. Straciłam przyjaciółki, przeżyłam nieszczęśliwą miłość, nie dostałam się na studia marzeń. Zmarnowałam rok na rozmyślania, smutki i marzenia. Nie potrafię już wstać. W ciągu życia wielokrotnie byłam już u psychologa i psychiatry, jednak zawsze kończyło się tak samo - wracałam do punktu wyjścia. Choć fakt - nigdy nie była to regularna terapia. Brałam leki antydepresyjne, rodzina jakoś przywracała mnie do życia i toczyło się ono dalej, wolniutko i bez uniesień - ale jednak się toczyło. Od kilku miesięcy czułam to narastające we mnie napięcie, uciekałam od problemów, uważałam, że to udźwignę - stało się inaczej. Właśnie coś pękło - obudziłam się bez niczego. Jedyne, co mi pozostało, to rodzina, jednak w ogóle nie podnosi mnie to na duchu. Nie widzę żadnego sensu w życiu, czuję, jakby coś mnie omijało, ludzie wokół cieszą się, że dostali się na wymarzone studia, że mają wspaniałych partnerów, cieszą się nawet drobnostkami - ja jakoś nie potrafię. Nie chce mi się śmiać. Nie chce mi się żyć. Czuję, jakby ktoś wyrwał ze mnie całe wnętrze i zaszył ranę, pozostawiając nieznośną pustkę... Ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo teoretycznie mam - jednak jak to zwykle w moim życiu bywa, coś zaiskrzyło i oboje się przestraszyliśmy, kontakty się ochłodziły. Teraz mamy sporadyczny kontakt, jednak oboje w sumie wolno się otwieramy i zawsze istniał pomiędzy nami pewien jakby ustalony, choć nie na głos, dystans... Z resztą - co to teraz za różnica... Odpowiedź na Twoje pytanie brzmi w sumie: nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, oba nicki są moje, ale trzymajmy sie wersji poprzedniej - będę pisać z \'teardrop\'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalnie poradzilaym psychologa jednak wydaje mi sie ze w tej sytuacji chodzi bardziej o cieplo a nie specjalistyczna analize... przepraszam za pytanie ale czy mialas moze jakies przezycia z przeszlosci? nie musisz mowic jakie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiele ludzi jest w gorszej sytuacji. Nie maja wsparcia rodziny, nie maja kasy na psychologa. Ty masz o wiele wiecej od nich a i tak Ci zle. Depresje tez mialam ale w koncu przestalam sie nad soba uzalac bo mi to wcale w zyciu nie pomagało... I Tobie tez nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o jakie konkretnie przeżycia pytasz? potrzebuję takiej szczerej, anonimowej rozmowy, więc będę mówić tyle, na ile to forum pozwala i najszczerzej jak potrafię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zd
hmm może poszukaj nowego sensu życia? np . wolontariat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze powiem, że również czytałam Lolitę, bardzo dobra książka. Mogę zapytać skąd jesteś, jaki masz styl, jakiej muzyki słuchasz? Jak lubisz spędzać czas? Bo, że czytasz to już wiem, też to lubię ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, raczej nie czuję się jakoś szczególnie skrzywdzona przez los. Poza jednym aspektem - mój ojciec pije (taki typ ukrytego alkoholika-biznesmana). Ale moje życie powinno wyglądać w miarę normalnie, pieniądze jakieś tam w domu są, raczej akceptuję swój wygląd, jeśli w ogóle coś jest nie tak z moją samooceną, to chyba raczej nie potrafię polubić swojej artystyczno-tragicznej natury, tej nieustannej melancholii i tęsknoty za tym, co nieosiągalne. Nie wiem, taki werteryczny chyba typ... Ja zawsze znajdę powód do smutku, a tym razem trochę się tego uzbierało... W tym roku po raz pierwszy zawiodłam się na ludziach - totalnie rozczarowała mnie przyjaciółka i od tej pory wyalienowałam się z tamtego towarzystwa, wszyscy uznali chyba, że jestem 'obrażona', a ja po prostu nie potrafiłam się pogodzić z tym zawodem, nie potrafiłam z nimi przebywać... Poza tym zawsze szukałam miłości i desperacko rzuciłam się w tym roku na niewłaściwą chyba osobę, nie mówiąc już o okolicznościach, miejscu itd. Wstydziłam się przyznać sama przed sobą, ale łaknąc uczucia, zakochałam się. Oczywiście moja skorupa nie pozwoliła mi na okazanie słabości, gdy nic z tego nie wyszło, udawałam, że nie zależało mi tak bardzo. A minęło już parę miesięcy a ja wciąż to rozpamiętuję, nie zamknęłam tego rozdziału, nie pogodziłam się z tym... No i te fatalne studia - kierunek marzeń stał się w moim pojęciu nierealny już w momencie napisania matury. Kierunek, o którym mówiłam od początków gimnazjum. I niestety, nie pomyliłam się - wg wszelkich prognoz zabraknie mi paru punktów (najlepszym razie). I tu sprawę zawaliłam - po prostu byłam tak pochłonięta przez problemy z własną psychiką, że zawaliłam naukę w decydującym momencie - przed maturą. Wiem, że inni miewają gorzej. Jednak wcale nie podnosi mnie to na duchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
paczkodan, tak dokładnych informacji wolałabym nie udzielać na forum. jeśli chcesz, napisz na maila: lola_haze@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurty
najlepiej podetnij sobie żyły, jestes smierdzacy leń laska i tyle!! zamiast wziąść sie do roboty to wolisz siedziec na dupie w 4 kontach i płakać, cienias, do roboty! http://tnij.org/supertrupersiuper

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichopek sropek
czytalam w wyborczej o takiej lasce co tez miala wiecznie depresje, w koncu zabila sie w wieku nie wiem ilu lat, cos kolo 20, ona miala jakies zmiany w mozgu spowodowane chyba urazem rpzy porodzie, moze ty tez mas z zmozgiem cos nie tak,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurty
padło ci na lenistwo, zmasturbuj sie moze ci przejdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olusssia
\ dużo jest ludzi z podobnymi problemami. W wielu domach ojcowie piją. - cóż tak bywa. Poza tym zawsze jest z problemu wyjście, może źle podchodzisz do życia? Także jak widać towarzyszy Ci niesamowity pesymizm. Może jest właśnie tak źle z tego powodu, że sama nie zdajesz sobie sprawy, że może być dobrze. Nie widzisz wyjścia, nie dajesz sobie pomóc. Nie wolno się poddawać - życie jest piękne, tylko musisz dostrzec jego kolory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karambaaaaaaaaa aaaaa
Tez nie mam przyjaciół, tez nie dostałam sie na studia, nie mam pracy nie mam faceta, wychowuje sie tylko z mama, bo ojciec nas zostawił i nie uzalam sie nad soba. TY chyba tylko to potrafisz. Moja znajoma zachowuje sie tak jak Ty - zali sie wszystkim jaka to jest nieszczesliwa ale prawde mowiac nic jej nie jest. Wmawia sobie zeby ludzie nad nia skakali jak nad malym dzieckiem. Smiesza mnie takie panny, robia z siebie ofiary. Uwielbiaja innym niszczyc zycie, bo taka postawa nie sprawiasz przyjemnosci i radosci swoim starszym!! oni pewnie martwia sie tak jak Ty albo i jeszcze bardziej. Pomysl o nich a nie o sobie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurty
boże, ale pierdolenie, rady jak w rozmowach z toku, trzeba po pysku (w przenośni) twardo a nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olusssia
Idę z tego forum na chwilkę, bo mam obfite upławy i mi majtki krwią przesiąkły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurty
seksi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olusssia
Co seksi?? Że mam wielką plamę w kroku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaraz napiszę na maila. Na tym forum nie pisz o takich sprawach bo Cię jeszcze bardziej zgnębią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurty
hah, kochana duszyczka sie toba zajmie haha, boze, tylko nie dupc jej za mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olusssia
fajnie jest się za mnie podszywać? i takie głupoty wypisywać.? żałosne.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olusssia
Stop podszywaczom!!!!! Jak tylko zmienię majtki to zaczernię nick i skończą się głupie żarty!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm... No właśnie, podobnej reakcji się spodziewałam... Otóż zdrowa osoba nigdy nie zrozumie problemu depresji, dystymii itd. Tak samo jak chory na raka nie zostanie nigdy zrozumiany przez zdrową osobę, choćby nie wiem, jak mu współczuła. Taka smutna prawda. Nie szukam litości i pomocy. Osoby z mojego otoczenia nie wiedzą o moich dołach, rodzice nie widzą jak płaczę, brata okłamuję, mimo, że łamie mi się głos, mówię oschłym tonem, że 'przecież wszystko w porządku'. A potem ryczę całą noc i wychodzę na ulicę z zapuchniętymi od płaczu oczami i z pustką w głowie. Wiem, że moja psychika nie jest całkiem normalna. Nie potrafię tego inaczej wyjaśnić, zważywszy, że jak już mówiłam - obniżony nastrój towarzyszył mi już w przedszkolu. Ale nikt tak naprawdę nie potrafi mi pomóc - nawet leki przynoszą ulgę tylko na krótką chwilę, w dodatku uzależniają. Co do wolontariatu, to rok i dwa lata temu udzielałam się w miejskim schronisku dla psów, jednak teraz schron odrzuca wszelką pomoc, zlikwidowano wolontariat. Jeśli chodzi o pomoc ludziom, nie raz o tym myślałam, jednak powstrzymywała mnie przed tym moja nieśmiałość i trudność w nawiązywaniu kontaktów. Nie jestem osobą, która z uśmiechem pociesza innych, ryczę, widząc w szpitalu chorych nieuleczalnie ludzi, czasami nawet widząc nieporadność na ulicy starszych osób, a jednocześnie obawiam się odrzucenia, ośmieszenia tak bardzo, że nie jestem w stanie zaoferować pomocy. Jestem bardzo nieśmiała i zamknięta w sobie, przez co ludzie uważają mnie za zdystansowaną i oziębłą. A ja inaczej nie potrafię, choć bardzo bym chciała. I kolejny pręt do klatki mojej własnej głowy. Jestem pierdolnięta, wiem. Jednak nawet nie wiecie jak bardzo pragnę się zmienić - a im bardziej się staram, tym jest gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowy wielbiciel
co to są upławy? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×