Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Salix

Pogaduszki samotnych czterdziestolatków...

Polecane posty

Gość vitare
A ja mam ochote gdzieś wyjechać, gdziekolwiek, byle daleko. I to zawsze jest problem. Samej mi się nie chce, zawsze jeździłam z dzieckiem, ale teraz latorośl ma swoje sprawy i nie może. Poza tym za jedynki w hotelu trzeba dopłacać, albo dokwaterują niewiadomo do kogo do dwójki. Marzy mi się zwiedzanie Grecji, albo Egiptu,albo Turcji (Kapadocja, Pammukale), albo ostatecznie wypoczynek na jakiejś wyspie kanaryjskiej , chociaż smażenia się na plaży nie lubię - i tak zaraz się poparzam i kończy sie zabawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Narobiłyście mi ochoty:)) Uwielbiam zmysłowe przyjemności, taplanie się w błocie, wylegiwanie na plaży, wyśmienite jedzenie, wszelkiego rodzaju spa. Uwielbiam też zwiedzać ciekawe zakątki, chłonę doznania każdym zmysłem. Wyobrażam sobie jak pachnie powietrze w Egipcie, jak delikatny jest piasek na plaży na Seszelach... powinnam być bogata:( Na razie zamiast kasy mam bujną wyobraźnię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
To zabawne, salix,że pisząc o podróżach wykorzystałas 2 zmysły: węch i dotyk. Nie napisałaś:chcę "zobaczyć" czy chcę "usłyszeć", napisałaś ,że chcesz "poczuć" dotyk piasku i "powąchać", jak pachnie Egipt. To pewnie przypadek, ale zabawne jest to,że u mnie wlaśnie te 2 zmysły, węch i dotyk określają mój sposób widzenia świata. A co do podrózy, pewnie u mnie skończy się na krótkim wypadzie w okolicy. :D Ale pomarzyć miło, czyż nie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość booogusia
Hej, jak dobrze że się zrobiło tutaj troszkę tłoczniej. Właśnie wróciłam z dłuuuugiego spaceru z bliską znajomą, tak jak Ty erzulie nie chcę naduzywać słowa "przyjaźń". Wyjazd..... właśnie się zastanawiam, za tydzień rozpoczynam urlop, a jeszcze nie mam żadnych planów. Wyjazd, raczej gdzieś blisko, brak mi pomysłku co może robić samotna osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jednak chyba nie odeję. Bliskie są mi klimaty samotności choć singlem nie jestem. Powiedziałam kiedyś: nigdy nie byłam sama, samotna często. Teraz czekam z utęsknieniem na sanatorium. Kiedy zostanę sama i tak naprawdę tylko wtedy będę tak naprawdę sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Boogusia, pikok, salix - 🖐️ Zostańcie. Ten topik, z pozoru niemrawy, może stać się fajnym miejscem. Mnbie np. w codziennym życiu brak ludzi wartościowych, inteligentnych, z osobowością. Takich, z którymi można porozmawiać na inne tematy niż tylko, co było na obiad i ploty typu "kto z kim". Tez tu czasem zajrzę. Spokojnych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Boogusia, pikok, salix - 🖐️ Pikok, zostań. Ten topik, z pozoru niemrawy, może stać się fajnym miejscem. Mnie np. w codziennym życiu brak ludzi wartościowych, inteligentnych, z osobowością. Takich, z którymi można porozmawiać na inne tematy niż tylko, co było na obiad i ploty typu "kto z kim". Tez tu czasem zajrzę. Spokojnych snów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Myślałam,że nie poszło. :) Sorry za dubla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cona
"Na razie zamiast kasy mam bujną wyobraźnię!" to zupełnie tak jak ja :) A chętnie bym gdzieś pojechała daleko lub blisko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i zrobił się z tego topik nie pogaduszek, tylko zrzędzenia. :D🖐️ Nic mi do tego ale lekko mnie to rozbawiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry! Widzę, że pogoda się trochę psuje, nadciągają chmurki - miałam jechać nad morze, ale nie wiem czy "wyprawa" dojdzie do skutku. Mnie akurat chmurki nie przeszkadzają, bo nie lubię leżeć plackiem i się smażyć, a na spacer po plaży - to w sam raz. Zobaczymy. Jak nie - to się coś innego wymyśli. Jakie Wy macie plany na niedzielę? Co do przyjaźni jeszcze - zastanawiam się, czy osobę, którą kiedyś nazywałam przyjaciółką, ale zawiodła mnie (dość mocno) - natomiast teraz wiem, że mogę znów na nią liczyć - mogę nadal tak określać? Tzn. mianem przyjaciółki? Bo z jednej strony nasze stosunki są lepsze niż poprzednio, jakieś takie "zdrowsze", a z drugiej - gdzieś część mojego zaufania do niej ulotniła się.... Może i tak powinno być - pewien margines powinien być zawsze pozostawiony? Jak to piszę przypomniała mi się moja ulubiona kiedyś maksyma św. Tomasza a Kempis: "Ku wszystkim trzeba mieć miłość lecz bez poufałości". Chyba nadal pozostanie moją ulubioną..... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość booogusia
hej, witam. ja już po śniadaniu. Za dwie godziny odwiozę młodzież na dworzec, a jakiś spacer, msza św, obiad. Niezbyt zachęcająco to wszystko brzmi. Młodzież już spakowana, wyszykowana, patrzy co chwila na zegarek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myrevin - drażnisz mnie :)) Niechcący dałeś nowy temat do pogaduszek:)) Dziewczyny, jak to jest z tym naszym zrzędzeniem? Pierwsza się przyznaję i to bez bicia, że mnie się zdarza...:( Spotkałam się jednak z ciekawą teorią jakoby mężczyźni czują się bezpieczniej gdy kobieta codziennie sobie pozrzędzi - karkołomne słowo- oczywiście w granicach rozsądku. Prawdziwa katastrofa jest gdy przestaje zrzędzić! Ciekawa teoria, nie? Mężczyźni zrzędzą bardziej milcząco:)) vitare - nie miałam okazji do dalekich wojaży, jedynie nasi najbliżsi sąsiedzi ale zauważyłam, że w każdym miejscu powietrze inaczej pachnie, inny jest dotyk wiatru, słońca a nawet deszczu. Odczuwam to zaraz po przyjeździe i wiem że czeka na mnie przygoda. Może to egzaltowane ale tak właśnie czuję. Bogusia - wiesz, czasem tęsknię za takim poukładanym życiem. Ma to swój urok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Booogusia - nie tak źle! Młodzież cię umęczy i będziesz zadowolona, że możesz sobie odpocząć. Ja już mam wyrzuty sumienia, bo nie pójdę do kościoła (a jednak to dla mnie ważne), chyba że się rozpada i wrócimy wcześniej - bo jednak jedziemy nad morze. Głodna jestem, ale muszę wytrzymać, bo później nie zmieszczę kiełbaski z grila - w ogóle należę do niejadków, więc jak mam coś jeść za 2-3 godziny - to już teraz muszę sobie robić na to miejsce :-) vitare napisała "topic z pozoru niemrawy" :-) - wydaje mi się, że jakoś już wyrosłyśmy z pisania na dwie strony: "no to papatki!", "buziaczki" itp. itd. - a jeszcze nie "dorosłyśmy" do picia - też na dwie strony - herbatek, kawek i naleweczek :-D Poza tym, jak zauważyłam na różnych forach i tu też - wszelkie topiki 40-latków jakoś ciężko się rozkręcają. Może to jest jakiś taki przejściowy wiek - część osób zmierza w stronę zniechęcenia trudnościami, cześć wręcz przeciwnie - nabiera chęci do życia, a część po prostu nie ma czasu, zajęta codziennością. My oczywiście należymy do tej drugiej grupy - co do tego nie ma wątpliwości! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erzulie - też się zastanawiałam nad granicami przyjaźni. Większość ludzi chyba boi się nawet takiego bezgranicznego zaufania. Niedawno bliska koleżanka obdarzyła mnie tajemnicą która teraz leży kamieniem na moim sercu i nie mogę nic z tym zrobić. Jestem jedyną osobą która wie, nic nie mogę zrobić, w żaden sposób nie dotyczy to mnie bezpośrednio a jednak ta wiedza wpłynęła na mnie bardzo przygnębiająco. Myślę, że niektóre sprawy powinny na zawsze pozostać tajemnicą psychologów albo spowiedników. Myślę o tych przypadkach gdy zostałam zdradzona przez pseudo przyjaciółki. Sama zdrada to jeszcze pół biedy, najgorsze, że nigdy nie potrafiłam wyczuć fałszu. Ktoś udawał, że mnie lubi a tak naprawdę mnie nienawidził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zauważyłam Twojego ostatniego wpisu. Myślę, że topic jest jaki jest, nie ma co oceniać. Tak jak piszesz herbatki, papatki itp zobowiązują do stałego pojawiania się na topiku. Chciałabym by tutaj nikt nie czuł się do niczego zmuszony. Nie ma "podpisywania listy" i meldowania się. Jeśli jednak ktoś chce tylko się zameldować i przesłać pozdrowienia - proszę bardzo. Będę pisać dopóki choć jedna osoba zechce ze mną porozmawiać. Wpadajcie kiedy macie czas i ochotę. Nikt nie będzie rozliczany i strofowany z powodu długiej nieobecności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie - też nie potrafię wyczuć tej granicy, tego momentu..... Myślę, że trzeba przyjąć, że tak jednak jest: wśród kobiet zawsze będzie panowała rywalizacja i tej szczerości do końca nie będzie. Jestem fanką książek Magdaleny Samozwaniec - ona bardzo trafnie - bardzo dowcipnie przede wszystkim umie trafić w sedno. "Największą przyjemnością jest zrobić świństwo najlepszej przyjaciółce" (oczywiście nie należy tego rozumieć tak dosłownie, w końcu to satyra). Albo: spotykają się dwie przyjaciółki: "Jak ty pięknie i młodo wyglądasz!..... Z wyjątkiem twarzy!" :-D :-D Coś w tym jest - przyznaję, że też idąc na spotkanie z kobietą - szykuję się bardziej niż na randkę, bo druga kobieta wyłapie wszystkie niedoskonałości! I też nie lubię cudzych sekretów - bo prędzej czy później sprawa wypłynie - i wtedy jedynym winnym jestem ja.... No to papatki :-P Jadę się wygrzać na słonku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to jest jakiś taki przejściowy wiek - część osób zmierza w stronę zniechęcenia trudnościami, cześć wręcz przeciwnie - nabiera chęci do życia, a część po prostu nie ma czasu, zajęta codziennością. My oczywiście należymy do tej drugiej grupy - co do tego nie ma wątpliwości! } Nie czuję przynależności do żadnej grupy. Myrevin - drażnisz mnie } Hmm... Cóż.. nie zamierzam się zmieniać mimo wszystko. }

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Co do narzekania....niewątpliwie ja czasem narzekam i nie wstydzę się z tego powodu. Nic , co ludzkie nie jest mi obce.Jak się zyje "dzieści" czy "dziesiąt" lat to negatywne emocje kumulują się a rozczarowania życiowe stają się coraz bardziej dotkliwe i z człowieka się wylewa. Trudno pozbyć się rozgoryczenia, kiedy z szerokiego wachlarza możliwości życiowych, jakie ma człowiek w młodości, pozostaje na koniec wąska, wydeptana do bólu ścieżka,którą się drepcze raz w jedną, raz w drugą stronę....I kiedy sypie się wszystko, z marzeniami i złudzeniami na czele. :) To i tak mały pikuś i początek drogi ,miłe panie. Jak będziemy starsze, to dopiero będziemy narzekały! Popatrzcie na emerytki na ławeczkach. Te to dopiero narzekają -na wszystko, a głównie na zdrowie. A tu jedną coś strzyka w kościach, a tu druga ma operację, a tu wrzody, chorą wątrobę, nerki, płuca, serce..... Tak, tak, wszystko przed nami...:D Myślę,że drobne marudzenie można nam wybaczyć - i same sobie też to możemy wybaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trudno pozbyć się rozgoryczenia, kiedy z szerokiego wachlarza możliwości życiowych, jakie ma człowiek w młodości, pozostaje na koniec wąska, wydeptana do bólu ścieżka,którą się drepcze raz w jedną, raz w drugą stronę....I kiedy sypie się wszystko, z marzeniami i złudzeniami na czele. } Ech.. i znowu ten ból i znowu rozgoryczenie, i wreszcie wąska ścieżka. A czemu na niej jesteśmy. Myślę że to świadomy nasz wybór, tylko jak się pozrzędzi ma się wrażenie że to jakieś tajemne siły z zewnątrz osadziły nas tu gdzie jesteśmy. Na pewno nam w tym pomogły. A teraz napiszę wyłącznie za siebie. Może i czasem mam uczucie rozgoryczenia.. patrząc na niesamotnych i szczęśliwych, ale zaraz sobie przypominam że tak na dobra sprawę nie musiałbym być samotny a to że jestem sam sobie zgotowałem. Po prostu nie odnajduję się w związkach. Dlatego pewno ja żadnego bólu nie odczuwam. Ból mógłby być wtedy jak bym siebie nie akceptował. Ale lata całe pracowałem na sytuację w której się znalazłem więc nie jestem zaskoczony osiągnięciami i miejscem w którym jestem. I ten "szeroki wachlarz możliwości życiowych". Kurwa, czytajac ten topik mam wrażenie że ten wachlarz to raptem być samotnym lub nie. Sorry jeśli kogoś uraziłem, ale w wirtualnym świecie mogę sobie pozwolić na niczym nie krępowaną szczerość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Mnie nie uraziłeś. Czym? Szczerością? :) Pisząc o szerokim wachlarzu możliwości miałam na myśli młodość. Każdy z nas mial wtedy głowę pełną marzeń, każdemu wydawało się,że jemu się w życiu uda - że będzie mial wszystko - udane życie zawodowe. kupę pieniążków, miłość jak z bajki, dzieci super zdolne, udaną rodzine i kochającego na zawsze partnera życiowego. Każdy tak chciał, prawda? No bo "kto, jeśli nie ja"? My wprawdzie dorastaliśmy jeszcze za komuny i możliwości rozwijania się nie było, nie było takich okazji, by się wybić, by zrobić karierę i duże pieniądze - ale szczęsliwy to chcial być każdy z nas, choćby w życiu prywatnym. A tu d.upa blada (przepraszam za wulgaryzm, ale czasem trzeba). Na to, co mamy w dużej mierze sami zapracowaliśmy - i tu się z Tobą zgadzam, ale nie na wszystko. Np. wpływu na to,że partner poczuł zew krwi i poszedł w przysłowiową "długą" mogliśmy nie mieć, a poza tym np. na stan zdrowia też wpływu możemy nie mieć. Ja po wypadku miałam odbitą wątrobę i to też rzutuje na moje życie - nawet decydująco, a winy w tym mojej nie było. Tak bywa. :) :( :) :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak.. na wypadki nie ma się wpływu, nie chciałem się czepiać.. Na partnerki czy partnerów, czy raczej na ich decyzje nie mamy wpływu. Nie wiem.. ja nie lubię się użalać nad sobą.. { Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. — Marek Aureliusz } Idę na spacer.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie wróciłam z przejażdżki rowerowej. Pięknie czerwienią się jarzębiny, dla mnie pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni. Co do braku możliwości w pewnym wieku, myślę, że jedynym ograniczeniem jest stan zdrowia, bo na to mamy niewielki wpływ. Nawet brak kasy nie jest usprawiedliwieniem aby sobie odpuścić i czekać, na co? Na emeryturę? Osobiscie kocham taniec. Nie klasyczny, lecz szalony, dziki, namiętny. Nigdy już takiego nie zatańczę bo mój kręgosłup tego nie wytrzyma. Długo nie mogłam się z tym pogodzić lecz cóż, życie ma wiele smaków i barw. vitare - 🌻popatrz, smakujesz życie. Spotkała cię olbrzymia przykrość ale powiedz, czy w głębi duszy nie pozostałaś tą szaloną młodą dziewczyną z głową pełną marzeń? Nic się przecież tak naprawdę nie skończyło, wszystko może się darzyć. Osobiście w realnym swiecie nie przyznaję się do marzeń bo niejednokrotnie zostałam sprowadzona do parteru przez zawistników niemogących znieść, że zachowałam "młodą duszę". Dostosowałam się do otoczenia, założyłam maskę, tylko nieliczni wiedzą jaka jestem naprawdę. Tutj można sobie pozwolić na szczerość, jak powiedział Myrevin, nie trzeba nikogo udawać. erzulie - 🌻 dzięki za przypomnienie Samozwaniec. Czytałam ją jako młoda dziewczyna, czas sobie przypomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyżby Myrevin zaczynał zrzędzić? - ale ciii.... może nie usłyszy tego :-D No a serio - ja też jak najbardziej akceptuję sytuację, w której jestem. A te widełki: albo być samotnym albo nie - myślę, że istnieją, jeśli mówimy o posiadaniu lub braku partnera, a konkretnie żony czy męża. No bo albo się ma - albo nie. Nie ma nic pośredniego. Tak baaardzo szczerze - ja nie wyobrażam sobie już bycia z kimś w związku, mieszkania razem itp. Wypracowałam swoje życie, mam swoje osiągnięcia - i zupełnie nie chcę, żeby ktoś z tego korzystał. Może uczestniczyć, ale do pewnych granic. Poza te granice - nie. A więc dobrze wiem, czego chcę. Osiągnięcia to złe określenie, ale nie wiem, jak to nazwać. Bo nie chodzi mi o jakieś sukcesy życiowe, tylko o to, że np. mam swoje mieszkanie, kupione za własne pieniądze - i nie wyobrażam sobie, że nagle ktoś się wprowadza, mieszka, korzysta. Podobnie jak ja nie rzucę tego, żeby mieszkać u kogoś - nigdy nie czułabym się "u siebie". A więc chyba u mnie nie wynika to z jakiegoś rozczarowania płcią przeciwną, ale jednak ogromną potrzebą samotności. Bycia samej. Tak jak dziś - wracamy znad tego morza, wszyscy coś planują - jakąś wspólną kolację - a ja wręcz wymuszam, żeby mnie wysadzili pod domem. Dlaczego? Bo już miałam dość. Bo chciałam sobie posiedzieć, pobyć. Mam swoje dziwactwa, one nikomu nie szkodzą, mnie z nimi dobrze - więc mam zamiar je pielęgnować. :-) Ja się akurat dobrze czuję idąc sama do kawiarni, pubu, na plażę, czy gdziekolwiek indziej. Nie brakuje mi towarzystwa. Miło - gdy jest, ale do czasu. Dlatego chyba lubię tu pisać. Napiszę coś - i wyłączam komputer. Czuję, że jestem wśród ludzi - a jednak zostaje duży dystans. Jestem z facetem, z którym jestem - bo mam pewność, że on nie chce nic więcej niż ja, nie chce się wiązać na poważniej, a poza tym nie obraża się, jak go wyrzucam nawet w środku nocy - bo zachciało mi się być samej (mieszka naprzeciwko). Albo proszę, żeby się do mnie nie odzywał 2 tygodnie. A w ogóle na plaży było fajnie - nie za gorąco, woda lodowata - ale i tak się wykąpałam, teraz kawka, papieros, książka - pełny relaks dla mnie. Jak nie zasnę - to się odezwę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mervin ma dużo racji. Nie wolno się nakręcać, nie wolno wracać do tego co by było gdyby. Mój obecny facet wyciągnął mnie z ogromnej depresji bo właśnie nie pozwalał mi użalać sie nad sobą.To w ogromnym skrócie. Ale czasem są takie dni jak dzisiejszy wieczór przy koncercie Budki , który rozwala wszystko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego. — Marek Aureliusz } A te słowa niejedni powinni powtarzać codziennie. Ja doszłam do tego dość późno. Ale nie to ważne, Ważne, że doszłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I dobrze.. zrzędzę.. jak by ktoś mnie nie oceniał.. zwisa mi to.. bo jak napisałem.. to w jakim miejscu jestem winien jestem sam. móglybym to ubrać.. Przepraszam że mnie zdrowie dopisuje.. zdażyło sie szreeg wypadków, ale cześci ciąła ma chyba ok. Mimo że paliłem, biłem się z kim tylko się dalo(zaliczyłem taki okres w mym życiu),Mam się dobrze. Jedmo co mni dziwi..skoro jesteś sama, sam ... to kto., lub co jest temu winne? Za siebie napiszę , ja. Bo nie zaufam nikomu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednak usłyszał! - Myrevin - nic się przed tobą nie ukryje! :-) Kto jest winny? Lub co? Takich spraw się nie da rozpatrywać w kategoriach winy. Chyba, bo już nie mam sił by w to wnikać. W moim wypadku - to mój wybór, bo nie muszę być sama. Ludzi - mężczyzn - poznaję sporo, ale jak napisałam - nie chce mi się. Wolę, żeby było, tak jak jest. Samotność dla mnie to raczej brak ludzi wokół siebie, to wyjście do sklepu tylko po to, żeby usłyszeć czyjś głos i zamienić parę zdawkowych słów. Czuje się samotna jeśli wydaje mi się, że między mną a resztą świata jest mur, przezroczysty, za którym widzę samych szczęśliwych ludzi i dostatnie życie - a za nic nie mogę się tam dostać. Dla mnie samotnością nie jest brak partnera. Zdrowie mi też dopisuje - ale jak już coś boli to sobie i ponarzekam i pojęczę. I na brzydki, niedobry świat też. Najważniejsze, że potem wszystko wraca do normy, a nie tkwię w takim stanie. Kiedyś tkwiłam. Życie tak mi dało w......kość, że uznałam że nie warto. Tkwić znaczy się. Mnie akurat to pomogło i chyba na każdego zajdzie się jakiś "sposób". A teraz już zapomniałam o czym piszę, bo oczy już mi się zamykają, morskie powietrze wyciąga wszystkie siły. Dobranoc - do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I na brzydki, niedobry świat też. } Świat taki nie jest, my go takim czasem chcemy postrzegać. Bo to usprawiedliwia pewien stan rzeczy. Ale... jest ranek.. mam wolny dzień.. nic jeszcze nie planowałem.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Erzulie, mieszkasz nad morzem, czy jesteś na urlopie? Witam wszystkich. U siebie zauważam pewną prawidłowośc - im jestem starsza, tym bardziej się zamykam w swoim świecie. Ludzi znoszę w ograniczonym czasie i w ograniczonej liczbie - świetnie mi się rozmawia z jedna osobą, natomiast szału dostaję, jak mam kontakt z 2,3 osobami naraz. Wcześniej tego u mnie nie było, tzn. ludzie zawsze w większej dawce drażnili mnie, ale nie aż tak. Maleje mi tolerancja. Kiedyś w radiu słyszałam audycję. Prowadzący zadał pytanie :"jakie są plusy samotności ? " a słuchacze mieli dzwonić i podawać swoje typy, swoje przemyślenia. Telefonów było mnóstwo, odpowiedzi też. Ktoś powiedzial,że jak jest sam, to nareszcie może rozrzucać brudne skarpetki po pokoju i nikt się nie czepia. Ktoś tam jeszcze powiedział,że robi to, co chce i jak chce itd. Na koniec zadzwoniła kobieta i powiedziała,że samotność jest dobra, bo to wspaniały czas,żeby w ciszy przygotować sie na nową miłość. Prowadzącego program zamurowało, słowa nie mógl wykrztusić. Bardzo fajna to była audycja, ciekawa. I głosy ludzi były też szalenie ciekawe, niektóre mądre, niektóre zabawne. A...tak mi się jakoś to przypomniało....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×