Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Salix

Pogaduszki samotnych czterdziestolatków...

Polecane posty

"Chcesz być szczęśliwy jeden dzień - upij się" Bycie cały dzień pijanym.. znam.. jest to podobne do szczęścia. Zuzka48 (milka_p@wp.pl) MYREVIN....właśnie dlatego,że nie liczysz na miłość może ona odwiedzić Cię niespodziewanie z zaskoczenia. } Nie zamierzam się zarzekać, ale ja się nastawiłem na to że będę sam. Chyba nawet unikam sytuacji gdzie mogła by mnie spotkać.. a tak w autobusie czy w mijanej na ulicy.. mi nie grozi. vitare Rewolucyjne podejście do miłości.. ;) No człowiek naczytał się, naoglądał o tej miłości..myślę że dla każdego to bardzo indywidualne przeżycie (taki banał) choć wydawałoby się że podobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Zuzko, to nie jest zagmatwane. Wiem, o czym piszesz. :) Myrevin, a dla ciebie czym jest miłość? Jeśli jest takim dobrem, to czemu się przed nia wzbraniasz? Miłość znam z autopsji i nic nie przyniosło mi tyle rozgoryczenia co ona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyżbym była "wybraną?" Ja to sobie tłumaczyłam tym, że któregoś dnia "wielebny", patrząc na moje dobre uczynki - powiedział dość!!!!albo zaakceptujesz tego , którego znasz od 30 lat( spotkanie po ponad 20 latach ) i którego ci podsunąłem , albo żyj sama. Zaakceptowałam.:) Czy na zawsze? :) nie wiem, wiem, że z jednej strony jestem nieprzewidywalna a z drugiej już mi się nie chce. Mam działkę :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myrevin, a dla ciebie czym jest miłość? Jeśli jest takim dobrem, to czemu się przed nia wzbraniasz? } Dopijam piąty browar.. Moja Babcia np całe życie spędziła z jednym mężczyzną i na odwrót. Dziś jest zupełnie inaczej.. z różnych powodów.. nie oceniam, czy to dobrze czy źle.. po za tym nigdzie nie napisałem że miłość to dobro.. powstrzymam się od ocen, skoro jestem sam to mnie miłość nie przyniosła dobra.. choć to też nie jest tak jednoznaczne.. ale.. nie dziś o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Podziwiam, Myrevin, mnie po 5 browarze zabrałoby pogotowie. Ty to masz wątrobę, nie ma co....:) Lubię wino , pólwytrawne. Dobranoc wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Pikok, jaką działkę??? Nie bierz juz żadnych świństw. :D To wyżera mózg....:D Przyznam szczerze,że nie zrozumiałam twojej wypowiedzi, ale dziś mało bystra jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vitare ok, tłumaczę jestem z facetem, którego poznałam w wieku 15 lat. Spotkaliśmy się ponownie gdy miałm 40? parę? zostaliśmy kumplami, w chwilach dobrego nastroju zawsze mówił, że będzie na mnie czekał ( byłam w związku) . I o dziwo doczekał się po 5 latach. Rozumiesz? oboje po dużych przejściach. Powiem szczerze był nawet okres motyli. A działka? to nawiązanie do tych wcześniejszych wypowiedzi.:) Mam swój azyl , działkę rekreacyją którą kocham :)Mój azyl . ( Tym bardziej, że mam na "stanie" starszego pana z alzhmeirem. )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Pikok, to z dzialką to był żart....:) Bo dwuznacznie zabrzmiało... Fajnie,że masz kogoś, kto na ciebie czekal, dla kogo byłaś i jesteś ważna. To piękne, szkoda,że nie każdemu jest i będzie to dane. Tym razem na pewno spadam spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam, Myrevin, mnie po 5 browarze zabrałoby pogotowie.} Mój rekord to cała zgrzewa browaru.. 24 .. przez cały dzień.. obudziłem się o 12... do 00 wieczorem tyle spożyłem.. wątroba mi nie dokucza.. wódki nie lubię wino jak najbardziej ok.. tyle że szybciej ścina jak piwo.. ja lubię długo spożywać.. Człowiek ma czas by się zastanowić nad tym co robi. :classic_cool: :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość - temat rzeka. Jeśli kochałam to do zatracenia. Zdarzało mi się zaniedbywać obowiązki. Nie mogłam się na niczym skupić bo w głowie był tylko Obiekt. Później rozpacz, gdy miłość umiera. Obiekt tłumaczy że miłość wcale nie umarła tylko skończyły się motylki ale nadal bardzo kocha... Słowa, słowa... tylko dlaczego ja nie czuję się kochana? Vitare - obecnie mam podobnie rewolucyjne podejście do miłości. Tak sobie myślę, że nie była mi do niczego potrzebna. Co z tego, ze ktoś mnie bardzo kochał, co z tego, że sama kochałam. Nic nie zostało. Przepraszam - jeden wyjątek, moja ukochana córka. Wspomnienia - są dobre dla staruszków, nie lubię wspomnień (no chyba, że z czasów wczesnej szalonej młodości:)) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myrevin....watroba jak dokucza to juz jest za pozno na jakakolwiek pomoc.....to tak na marginesie.... a ja mam do Was pytanie....czy Wy jestescie tak rozczarowani dopiero po rozstaniu ze swoja polowica czy juz na poczatku bylo zle,ale dalej byliscie razem bo " tak byc powinno/licza sie dzieci/no co sasiedzi powiedza???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vitare - obecnie mam podobnie rewolucyjne podejście do miłości. Tak sobie myślę, że nie była mi do niczego potrzebna. Co z tego, ze ktoś mnie bardzo kochał, co z tego, że sama kochałam. Nic nie zostało". Wspomnienia - są dobre dla staruszków, nie lubię wspomnień (no chyba, że z czasów wczesnej szalonej młodości" Salix.....moze sie myle ale......troche jakbys zaprzeczala swoim slowom.....ale to tylko ja....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kmicic - to tak wygląda. Miałam na myśli to, że można sobie powiedzieć: miłość się skończyła, ale mam przynajmniej dobre wspomnienia. Otóż nie - wspomnienia nie są dobre, bo przecież pamiętam też jak kończy się miłość, a to wspomnienie wywołuje tylko ból. Wczesna młodość - niewinne, sympatyczne zauroczenia. Zupełnie inne podejście do chłopaków niż współczesne dziewczęta. Te wspomnienia nie ranią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Salix....wiesz....ja to widze troche inaczej,wspomnienia o milosci,tej pieknej niewinnej,nikt mi nie zabierze ani nie obrzydzi....nawet ta kobieta ktora kochalem.......wlasnie wspomnienia sa dla mnie czyms w co jeszcze wierze..... aczkolwiek chyba wyznaje zasade jak Myrevin.....zostane sam.... troche sie to nie klei ale sorki.......zubrowka:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy z nas ma inne podejście do wspomnień, to zrozumiałe. Prosit! :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Kmicic, odpowiadając na twoje pytanie - ja kochałam mojego m przez 20 lat - i podobno on mnie kochał. Byliśmy jak dwie mityczne połówki jabłka . Już nie jesteśmy. Stało się. Dlatego też myślę obecnie tak jak myślę. Ludzi kochają sie tak długo, jak długo są w stanie oszukiwać siebie i druga osobę (niekoniecznie świadomie). Ja całe życie myslałam,że mój m jest człowiekiem pierwszej klasy. Sporo lat żyłam w tym idiotycznym złudzeniu. Żadnych złudzeń więcej w moim życiu. Z brutalną prawdą żyje się może ciężej, ale uczciwiej i nic już nie jest człowieka w stanie zaboleć. A ja nie lubię, jak coś mnie boli. Kiedyś byłam marzycielką i idealistką. Teraz stąpam twardo po ziemi i jest mi z tym lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie was czytam - i myślę - że ja po prostu ie pamiętam...... Czy byłam zakochana, czy kochałam...... A może inaczej - pamiętać - pamiętam, że tak było, ale jak to było? Co czułam? Co myślałam? To było tak dawno. Natomiast miłość nie kojarzy mi się źle. Nie z rozczarowaniem. Gdy się kończyło - to raczej nie miłość się kończyła, tylko okoliczności powodowały, że musiałam się z kimś rozstać. Czyli w zgodzie, z dobrymi wspomnieniami. To jest też odpowiedź na pytanie Kmicica. A to, o czym ty piszesz, Salix - o takiej miłości do zatracenia, która dominuje wszystko - to dla mnie nie miłość. Jakoś to nie na tym chyba polega. Ale to zależy od człowieka. Ja do wszystkiego podchodzę na zimno i zawsze - przede wszystkim - pamiętam o sobie - nawet poświęcając się czemuś całkowicie. A drugi temat - :-) lubię wino, ale, niestety, mój żołądek nie :-( Niedawno za to odkryłam, że po whisky nie ma się kaca! polecam - "Cztery miłości" Lewisa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erzulie - zazdroszczę zdrowego podejścia do życia. Jestem w dużym stopniu egoistką, również myślę o sobie ale... właśnie dlatego nigdy nie umiałam się pogodzić z namiastką miłości. Nie dążyłam do samozagłady w chorym związku. Widząc, że miłość umiera po prostu uciekałam, nie czekając aż ktoś mnie porzuci. Uciekałam "raz a dobrze" nigdy nie dałam się namówić na powrót. Jednak to nie ma znaczenia, że to ja odchodziłam. Dla mnie była to porażka a ból był być może nawet większy niż gdyby ktoś mnie porzucił. Chyba za dużo chciałam, tym bardziej, że kochałam zawsze pewien, delikatnie mówiąc, niedojrzały rodzaj mężczyzn. Ktoś może powiedzieć, że skoro zdarzyło mi się to kilkakrotnie, to nie była miłość tylko zauroczenie. Może to prawda. Może tak naprawdę nikogo nie kochałam? Czym naprawdę jest MIŁOŚĆ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślenie o sobie - to niekoniecznie egoizm. Nawet przykazanie brzmi (sorry za religijne wtręty, jeśli kogoś to razi) "kochaj bliźniego jak siebie samego" - a więc najpierw trzeba jednak kochać siebie! I to jak! I mam nadzieję Salix, że nie obraziłaś się, że tak napisałam, że uważam, że to nie miłość itp. Nie miałam zamiaru oceniać - zresztą mówię, to zależy od osoby! Tak mi się tylko jakoś wydaje, że miłość - to nie uczucie - bo uczucia się zmieniają z czasem - a miłość trwa. Ale dokładnej definicji nie podam - nie wiem....... Może to dobrze, że nie da się zdefiniować miłości, bo dla każdego jest wtedy czymś innym. A co do odchodzenia - to zawsze wolałam, żeby partner mnie porzucała, niż na odwrót. Bo wtedy można pocierpieć i zapomnieć. A odwrotnie - tyle tłumaczenia, tyle zachodu....Nie chce mi się. Ale to co napisałaś "Nie dążyłam do samozagłady w chorym związku. Widząc, że miłość umiera po prostu uciekałam, nie czekając aż ktoś mnie porzuci." to akurat zdrowe podejście. To wyczucie tego, gdzie przebiega granica. To właśnie to myślenie o sobie, o którym wspomniałam. Na razie tyle - do wieczora! Lecę poszukać jakiegoś kostiumu do opalania - śmieszny zakup na koniec lata, ale potrzebny. Mam ochotę pochlapać się jeszcze w jeziorze. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erzulie 😘 - nie obrażam się. Mam zdrowy dystans do swojej osoby :)) cieszę się, że w ogóle ktoś chce ze mną rozmawiać! Miłość bardzo trudno zdefiniować, to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Salix, akurat umiejętnośc zamykania za soba drzwi i wyrzucania klucza należy do najcenniejszych życiowych umiejętności. Kiedyś ten klucz miałam, teraz trochę gorzej. Powinnam zamknąc drzwi a zwlekam z rozwodem....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też zwlekałem z rozwodem.. chyba z pięc lat, nie mieszkaliśmy razem. Ale już jestem po. Rozwód nic nie zmienia.. http://tnij.org/d2db Fajny film o zemście...Dziś obejrzałem ja bym tak nie potrafił. Nie szukałem zemsty. Nawet o niej chyba nie pomyślałem, ale było to to tak dawno że głowy za to nie dam. Mocny tekst z tego filmu zapamiętałem.. "ona miała w ustach twojego fiuta a potem tymi ustami mnie całowała".. brrr... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Nie umiem sie mścić. Jeśli ktoś się mści, to tak jakby mścił się sam na sobie. Nie wiem, czy tak naprawde ktoś nas krzywdzi, czy też krzywdzimy sami siebie . Ja, jak ktos wyrządza mi podłość myslę sobie - idź człowieku swoją droga, życie ci odpłaci a jak nie, to i tak mam cię gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vitare - Myrevin - fuuuj, Bawcie się dobrze, jadę na piwo do Czech (choć nie przepadam za browarem) i... pochwalę się, była to moja inicjatywa ku zaskoczeniu i uciesze znajomych. Mam zamiar dobrze się bawić, zajrzę po powrocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vitare - teraz przeczytałam twoją wypowiedź. Z ust, że tak powiem, mi ją wyjęłaś. Nie potrafię, nie chcę się mścić. Gdy ktoś zachowa się wobec mnie podle, np moja pseudo-przyjaciółka, po chwilowym ataku furii, dłuższym ataku rozpaczy, pozostaje mi już tylko żal i zaduma nad ludzką głupotą. Myślę sobie : no i co zrobiłaś? miałaś najlepszą przyjaciółkę na świecie, straciłaś ją przez głupotę i to jest dla tej osoby największa kara. ps. Powyższy przykład z życia, zresztą nie jeden. Odbierałam telefony z szlochem w słuchawce: jak bardzo mi ciebie brak. Czy tu jeszcze jest potrzebna zemsta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak napisałem tez nie umiem się mścić. No do mnie była nie szlochała, ale po trzech latach(bodajże) chciała wracać. Też jakąś satysfakcję odczułem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Salix, rozumiemy się. Myślę,że w dużej mierze jesteśmy do siebie podobne. Baw się dobrze w tych Czechach i nie przesadzaj z piwem, jest tuczące. :D Nie wiem, czy mnie komuś brakuje. Nikt mi tego nie zgłaszał, poza dzieckiem, z którym jestem niesamowicie silnie związana emocjonalnie. Ostatnio nawiązałam kontakt z pewną osobą po ponad 20 latach niewidzenia i ta osoba powiedziała,że nigdy o mnie nie zapomniała i że w jej zyciu byłam jakąs wartością. Ludzie mnie pamiętają, bo ja zawsze kawal cholernicy byłam, byłam charakterystyczna i rozpoznawalna, ale nie wiem, czy ktos kiedykolwiek odczuwał mój brak. Chyba nie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Ja swoje związki kończyłam bez sentymentów. Zamykałam za sobą drzwi i po wszystkim. Wychodzę z załozenia , że albo mnie ktoś kocha i lubi ze mną przebywać albo nie. Nie pcham się tam gdzie mnie nie chcą. Nie wspominam, nie żałuję. Nie mówię o tym, nawet gdy teraz zwiedzam miejsce, w którym byłam kiedyś z innym, nie robi to na mnie wrazenia i nigdy nie mówię że byłam z tu z ex. Jedynay żal jaki we mnie jest to żal do ex męża, który zniszczył - tak to najprościej można powiedzieć- mi syna. Nie czuję nienawiści , raczej obojętność i irytację gdy go czasem spotkam na ulicy . Co do działki - to znam się na żartach, :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myyyyyszzzzzzzzszz
Z całym szacunkiem...nie jestem osobą konfliktową bądz tez złosliwą ale naprawdę NIE ROZUMIEM i nigdy NIE ZROZUMIEM jak mozna mówić,ze samotnosc jest piękna??!!!! Człowiek z natury potrzebuje kogoś bliskiego. Powiedzcie czy dla was nie piękne jest bycie z koms kogo sie kocha całym sercem? komu się ufa? do kogo mozna się przytulic gdy jest smutno?Kto moze Cię objąc i utulic do snu?Komu mozesz powiedziec wszystko to,co nikomu innemu bys nie powiedziała?Z kim mozna cieszyc się sukcesami? Naprawdę nie rozumiem Was. To normalne,ze po jakis nieudanych związkach potrezbujecie czasu.Ale zeby mówic,ze samotnosc jest piękna???!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×