Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość balbinka kaczka

dylemat - wesele, czy skromny ślub

Polecane posty

Gość balbinka kaczka

Witam, mam dylemat związany z organizacją wesela.Ma się ono odbyć w przyszłym roku. Jak z procy wystrzeleni zamowiliśmy salę na 70 osób, za 160 zł /osoba. Jednak na skutek wielu różnych czynników, dochodzę do wniosku, że nie damy rady. Wesele na 70 osób łącznie ze wszystkim wyjdzie nas jakieś 22-25 tyś. lekko licząc. Nazbieramy tylko 10-12, reszta opłacona byłaby kredytem. Rodzice nam nie pomogą, gdyż sami pieniędzy nie mają, ani jedni ani drudzy, zresztą samodzielność nie polega na tym, że się kasę z rodziców doi, choć wiem, że wielu zasłania się " ostatnim pożegnaniem" z domem rodzinnym i przyjmuje kwoty rzędu nastu tysięcy, ale my znając sytuację naszych rodziców po prostu tak nie moglibyśmy zrobić. I tu się pojawił problem: ja najchętniej wzięłabym cichy skromny ślub, następnie obiad kawa i kolacja dla najbliższej rodziny, tj. rodziców, chrzestnych i babć w sumie 20 osób. Mój narzeczony jednak chce przed innymi " świecić" by go jakaś ciotka nie obgadała, i chce dla jak to mówi " świętego spokoju" zaprosić wszystkie ciotki, któe tak obchodzimy my i nasze życie, co zeszłoroczny śnieg, oraz jakieś koleżanki swej matki z lat dzieciństwa " bo mamie na tym zależy" choć on ich nigdy w życiu nei widział nawet. A ja mam dylemat, bo jak mu powiedzieć, że imprezę dla tylu gości zrobić za bankowe pieniądze to nei problem, problem będzie przez 3 lata spłaty kredytu, zaciągniętego po to, by jeden dzień się pobawić. I że wtedy żadnej ciotki nei będzie interesowało, czy masz za co jeść, gdzie spać i jak żyjesz, bo zrobisz im imprezę i mają cię z głowy. Jak to powiedzieć mu, że ja takiego targowiska próżności nie chcę, żeby go nie zranić, a jednocześnie, żeby choć chwilę się zastanowił nad tym, że może mam trochę racji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skad jestes
? pytam bo kolezanka tez ma ten problem i wesele w przyszlym roku :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
ze śląska. Ale podejrzewam, że nie bardzo jestem Twoją koleżanką, bo mam tylko jedną, która o wszystkim wie z mojego pkt widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram Cię absolutnie, dobrze myślisz wesele jest dla ciotek, piątych wód po kisielu itd. najedzą się napiją nawalą a Ty moim zdaniem nie będziesz miała z tego nic:o jestem przeciwniczką wesel, nienawidzę ich!! jeśli kiedykolwiek wyjdę za mąż, będzie to skromny ślub, bez wesel i innych ceregieli na które idą ogromne sumy pieniędzy!! mam nadzieję, że trafię na faceta, który myśli podobnie:P wg mnie marnotrawstwo kasy...tym bardziej, że jak piszesz, nie masz na to środków i musiałabyś kombinować, zadłużać się w banku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skad jestes
My właśnie też ze śląska :D Jeśli chodzi o Twój problem to nie zdecydowałabym się na wesele nie mając kasy, później pakować się w kredyty po to tylko żeby ciotki nie obgadały :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a skad jestes
też nie przepadam za weselami, jeśli miałabym kasę to wolałabym zrobić skromne przyjęcie w domu a z mężem pojechać w podróż poślubną ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
ja też nie chcę się w kredyty pakować, bo to są 3 lata spłaty albo lepiej, a w życiu różnie bywa. Może się przytrafić, choć nie planujemy przez najbliższe kilka lat dziecko i co wtedy ? Zęby w ścianę, bo trzeba dzień rozpusty pokutować przez kilka lat? A raty kredytu na 3 lata w wysokości 10 tyś wahają się w granicach 360-380 zł na dzień dzisiejszy, a nei wiadomo, jakie oprocentowanie będzie w przysżłym roku... A gdy ktoś z nas, czy naszych rodziców zachoruje nie Daj Boże... Też nie będziemy w stanie pomóc, lub np. nie wykupić leków. Ja chciałabym jeszcze zrobić studia magisterskie, bo mam już swój wiek, skończę za rok licencjackie, i chciałabym kontynuować studia ( zaoczne of corse) , a słyszę na to tekst " jak nas będzie stać na to kochanie, to oczywiście, że chciałbym żebyś się dalej uczyła ". Rata miesięczna za studia to tyle ile rata kredytu. Fakt, mam stypednium naukowe, i jak będę ciężko pracować w przyszłym roku, może uda mi się średnią mieć taką, któa zapewniałaby mi całkowite pokrycie kosztów studiów, bo wtedy będę miała szanse na te magisterski iść, ale denerwuje mnie to, że być może będę zmuszona do rezygnacji z własnych marzeń, ze zdobywania wiedzy, która kiedys może pomóc nam godnie żyć; a w zamian za to będę spłacać kredyt, i kląć na czym świat stoi, że stoję w miejscu za jeden dzień imprezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
może ktoś mnie uzna za całkowitą sknerę, lub coś gorszego, ale z mojego pkt widzenia co innego jest robienie wesela na konto rodziców, albo w sytuacji, gdy pieniędzy jest dość, a co innego, gdy się ich po prostu nie ma, i gdy trzeba sobie radzić samemu. Tym bardziej, że mam do utrzymania jeszcze wynajmowane mieszkanie, które trzeba ogrzać, opłacić, wyżywić się i coś do niego włożyć. Zrobiłam bowiem pewien myk niedawno, gdyż groziła mi wizja wielkiego ślubu, a potem mieszkania z teściową, która jakiś nic do mnie nei miała, ale czułam, że niespecjalnie mnie lubi ( i jak się okazało, nei pomyliłam się ) , i nie chciałam z nią zamieszkać po ślubie w ich 70 metrowym mieszkaniu w bloku w jednym 12metrowym pokoju. Trafiła się okazja bardzo taniego wynajmu, i własnymi siłami, i z własnych oszczędności umeblowałam, wyporządziłam i wyremontowałam mieszkanie, i w tym momencie zmieniła mi się optyka patrzenia, gdyż te 8 tyś, które w to włożyłam widze na własne oczy, mogę z nich korzystać i cieszyć sie nimi każdego dnia, natomiast po weselu zostanie mi 10 tyś .... do spłacenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietki
ja na twoim miejscu nie uleglabym narzeczonemu i nie zrobila duzego wesela. tak jak piszesz, co innego gdy ma sie pieniadze, a co innego gdybyscie ta impreze mieli finansowac z kredytu i potem go splacac przez lata. zwlaszcza, ze w waszym przypadku nie jest tak, ze macie az tak liczna bliska rodzine i przyjaciol, tylko twoj facet wspomina o zaproszeniu jakichs ciotek, ktorych prawie nie zna, "bo wypada". ja osobiscie lubie wesela, ale jako gosc i chodze tylko do bliskiej rodziny i przyjaciol, a nie do osob ktore zaprosily mnie z obowiazku. ale jesli sama bede brac slub to bedzie tylko skromny obiad dla rodzicow, ewentualnie pozniej jakas impreza w pubie dla przyjaciol. zadnego zapraszania ciotek, ktorych nie widzialam 10 lat ani kuzynow "bo oni nas zaprosili". nawet chrzestnych swoich nie zamierzam zapraszac, nie widzialam ich ponad 7 lat, nie mamy zadnego kontaktu wiec uwazam, ze to bez sensu. takie polskie "zastaw sie, a postaw sie" to wg mnie naprawde chybiona postawa.. wolalabym te pieniadze wydane na 100-osobowa impreze wydac na podroz, mieszkanie itp. tak wiec autorko, nie ulegaj presji i sprobuj przekonac narzeczonego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli mam byc szczera
to współczuje faceta, facet który woli kredyt i wesele niz skromny obiad jest nieodpowiedzialny. Dla mnie sprawa jest prosta - nie stac kogos lub ktos nie lubi to wesela nie robic. Ciotki się poobrażają i co z tego? Potrzebne one wam są do szczęścia? Jak zrobicie wesele to też się obraża bo to było nie tak, tamto nie tak, tego za mało blablabla. Ja zrobiłam bardzo skromny slub, rodzice, rodzeństwo i tyle. Moja siostra miała identyczny. I jakoś koniec świata nie nastąpil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
tylko jakich ja mam słów użyć? Zeby go nie urazić, nie zdenerwować. Nie wiem, może jemu taka akcja się podoba, może nie , niedawno rzucił hasłem do swej siostry, że ta impreza to takie jedno wielkie nie wiadomo po co, ale nie wiem, czy rzeczywiście tak myśli, czy po prostu tak gada, jak to facet. W rozmowach ze mną broni swego stanowiska argumentem, że zalickza już wpłacona, a wszystko zaklepane, więc niech już tak jest, tylko to trochę dla mnie kiepski argument. A przecież całe nasze przyszłe szczęscie wcale nie będzie zależało od tego, czy zaprosimy wszystkie ciotki kuzynów z rodzinami itp. z których poważna większość ( z jego strony ) to tacy biznesmeni w " interesach rodzinnych " co niby mnóstwo kasy mają, i nic im się podobać nie będzie, bo już im sala przeszkadzała (na rok przed ślubem!), a sala piękna, jak na nasze realia droga i jedzenie swojskie i dużo. Bo ich dzieci to miały w ekstra salach za 250 zł / osobę, gdzie dawali wykwintne dania, co nikt ich jeść nei umiał, i że oni wielcy Państwo, a kiedy na kawę do rodziców narzeczonego nie przyjdą, to narzekają, że jacy to oni biedni. Wydaje mi się, że on to robi tylko dlatego, by nie być obgadanym przez właśnie tę część swojej rodziny " bo przecież on zaproszony był, a sam nie zaprasza" ( a ze miał wtedy 15 lat i z rodzicami szedł to inna sprawa)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
jeśli mam być szczera - właśnie o to mi chodzi, że i tak im nic nie będzie pasowało, bo niektórzy uważają się za nei wiem kogo i oczekują, ze będą w centrum uwagi , a niektórzy poprostu czerpią radość z marudzenia. I będzie tak, jak się skarżyła dziewczyna na innym topicu: że zupa za słona, a babcia w hotelu spała, a autobus był 10 minut spożniony i ciotka ala siedziała obok ciotki ewy, której strasznie neinawidzi, bo młodzi nie zrobili kartek ( a jak by zrobili, też by nie pasowało ludziom). Poza tym mam wrażenie, że ciotki wujki i dalsza rodzina mojego narzeczonego niespeclanie mnie lubią, bo nie mam kasy, moi rodzice wynajmują mieszkanie, nie mają własnego, a ja muszę na wszytsko zapracować własnymi rękami - tak sie czuję przy nich, że uważają mnie za gorszą, choć narzeczony wcale kasą nie śmierdzi, a jego rodzice tym bardziej. A powiedz mi jeszcze, jak to twoja rodzina przyjęła? Ze nie ma wesela wielkiego ? Moja rodzina raczej będzie po mojej stronie, i nikt z cioek raczej się nie obrazi. Zresztą, chrzestny zmienił wyzanie, i nawet będzie mu na rękę, ze imprezy nei będzie, bo się pewnei wymiga od przyjazdu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli mam byc szczera
Szczerze, mam z nimi mały kontakt więc nie bardzo wiem kto co i jak przyjął ;) Część pogratulowała przez rodziców, o części nic nie wiem. Moja mama była za taką formą, teściowie tez byli zadowoleni. Tylko mój tata nie był zadowolony ale jemu się akurat wydaje że wesele to taka prosta sprawa i najlepiej kredyt wziąc i się pokazać.... Ze strony męża tez nie słyszałam o jakiś problemach. Generalnie nikt nie zrobił z tego wielkiego halo. Zresztą jakby cos powiedzieli to by już usłyszeli cos od nas. Skromny obiad można na prawdę ładnie zorganizować. Moja koleżanka tak właśnie teraz planuje ślub, nawet pytala mnie o zdanie czy uważam to za nienormalne że chce taki skromny. A z narzeczonym porozmawiaj. Powiedz mu wprost że nie chcesz, że uważasz to za bląd. Że wolałabyś wiedzieć na czym stoisz i nie zaczynac wspólnego życia w trosce o każdy następny dzień aby spłacic kredyt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luceypek
skromny,teraz płaci sie za osoby i wiekszosc ludzim odmawia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram cie w 100%. jak sie nie ma kasy to sie na sile nie pakuje w kredyt bo trzeba sie pokazac. ten kredyt wy bedziecie pozniej splacac a nie rodzina. skoro mowisz ze uda wam sie odlozyc okolo 10 tys to zrob za te pieniadze piekne przyjecie dla najblizszych. nie weselicho tylko kulturalna posiadowke. najwazniejsza jest najblizsza rodzina czyli przede wszystkim rodzine i dziadkowie a nie ciotki, wujki itd. zrob po prostu wykwintne przyjecie. wybierz elegancka restauracje i zamiast 160 zl na osobe zafunduj 260 zl. ja bym tak zrobila na twoim miejscu. maksymalnie 20 osob. a twoj arzeczont musi zrozumiec ze pieniadze z nieba sie nie biora i jak on chce weselicho robic dla calej rodziny to niech sam bierze kredyt i go pozniej splaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZie_wczy_na
NIE BIERZ WOGOLE SLUBU TAK BEDZIE DLA CIEBIE NAJLEPIEJ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
jeśli mam być szczera - dzięki za odpowiedz. Bo właśnie tak się czuję, jak opisałaś - nei chcę się martwić każdym następnym dniem, czy na ratę kredytu wystarczy, czy któegoś z nas nei zwolnią z pracy, etc.. Muszę tylko mu to jakoś delikatnie przekazać, żeby wiedział o co mi chodzi i załapał, że to ma sens. :) dzieki - pozdrawiam Czuję , że nei jestem nienormalna w kraju, gdzie podstawą jest zasada " zastaw się a postaw się" . Obserwuję koleżankę, któa za 1,5 tyg wychodzi za mąż i jak widzę całą tę kombinatorykę wyższego stopnia, sukienki za 2500 bukiety w odcieniu kiecki i bileciki w kolorze kwiatów, to mam jeszcze większą chęć rozpędzić to całe swoje wesele w 4 wiatry. Ona ma z tego radochę - mnie to nie bawi nawet z pkt widzenia osoby postronnej. Ale kazdy jest inny. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sluchaj, a co cie obchodzi zdanie rodziny? to wasza sprawa jakie wesele robicie i kto bedzie zaproszony. np ja sie patyczkowac nie bede. nie wysle nawet zawiadomienia do tych ktorych nie lubie. to jest moj dzien a nie ich i ja mam sie czuc w nim najlepiej a nie martwic sie pozniej czy mnie ktos za plecami nie obgada. nigdy nie bylam zwolenniczka wielkich wesel bo po pierwsze to wyrzucanie kasy w bloto, po drugie na takim weselu para mloda nawet ze wszystkimi sobie nie pogada bo jest za duzo ludzi, a po trzecie jak jest za duzo ludzi to nie zapanujesz nad kazdym a ja bym np nie chciala zeby na moim weselu ludzie poupijali sie do nieprzytomnosci i jeszcze co niektórzy narobili jakiejs wioski doatkowo swoim zachowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
Dziewczyno - cz to riposta na mego lekko siarczystego wpisa na twoim topicu ? Pożyj jeszcze kilka lat, zobaczysz, ze życie to nie bajka, a bycie dorosłym to przede wszystkim odpowiedzialność a nie zabawa. Pozdrowionka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
z tą wiochą pijańską też się trochę obawiam. Ale najbardziej przeraża mnie wizja kredytu, niemożliwości studiów 2 st. ze względu właśnie na jego spłatę. A 3 lata to długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mowie ci, nie warto ryzykowac. to jest tylko jedna noc a dlug sie pozniej ciagnie latami za toba. przeciez najwazniejsze ze bedziecie malzenstwem, nie trzeba do tego imprezy na 100 par! :) pogadaj ze swoim narzeczonym. musi pojac ze sa rzeczy wazniejsze od zabawy np twoja dalsza edukacja. pogadaj na spokojnie, wysun wszystkie argumenty. bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
raczej od dawania popisu wiecznie niezadowolonym ciotkom, ktore niechybnie się poobrażają. Ale one za nas tego długu spłacać nie będą. On też jest przeciwny kredytom, ale jemu się wydaje, że wszystko " jakoś będzie" a ja mam dość tego "jakoś będzie", bo moi rodzice żyją tak od 25 lat, czyli jak długo żyję. I wierzcie mi, nie mają nic, a kasę z wesela też musieli oddać, bo na wesele pożyczyli, więc też zostali z długami. A ja nei chcę wspólnego życia zaczynać od kredytu, bo to najkrótsza droga do szybkiego rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
a przynajmniej do ciągłych kłótni, wypominania, wyliczania i żałowania, że zrobiło sie tak, a nie inaczej - przykład mam w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wez pod uwage, ze jesli dacie do zrozumienia, ze na prezent chcecie kase, to kredyt raczej sie zwroci. to taka jedna tylko uwaga, bo nikt o niej nie wspomnial. Generalnie ja bardzo nie lubie wesel, nie lubie na nie chodzic. jak widze narabane towarzystwo, wodke w polmisku z wedlinami, bo ktos nie trafil, ten burdel, smrod to naprawde zal sie robi. Tyle mozna by bylo rzeczy za ta kase miec czy zrobic. juz lepiej chyba wplacic to na konto jakiejs fundacji. zapytaj ukochanego na czym bardziej Mu zalezy. na malzenstwie czy na slubie. bo mi sie cos wydaje, ze wiele par, chociaz to raczej kobiet dotyczy w wiekszosci, bardziej sie koncentruje i cieszy na ten dzien slubu, ze bedzie ta \"ksiezniczka\" niz mysli o konsekwencach, czyli o malzenstwie, ktore sie zacznie na kacu nastepnego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buahahahahah ale trzeba miec
nierowno pod sufitem, zeby brać kredyt na imprezę.... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
biorąc pod uwagę nasze rodziny - sie nei zwróci kredyt- nawet jak byśmy mówili otwarcie o kasie, to i tak dostaniemy łyżki widelce i żelazka ( co z racji " posiadania" mieszkania i tak już mamy ) , bo niestety , ale znam " oszczędność" naszych rodzin. Brałam nawet pod uwagę takie rzwiązanie, żeby wziąć kredyt przed samym ślubem, i odstapić od umowy w ciągu 10 dni, jeśli się okaze, że wartość kredytu nam się zwróci. Takie rozwiązanie kosztowałoby tylko 10-13 tyś z własnej kieszeni, co i tak jest wydatkiem sporym, ale do przeżycia, gdyby obyło się bez kredytu. Niestety, na to, że nam się 10 tyś obligatoryjnego kredytu zwróci, nie ma co liczyć, ja w optymistycznych założeniach doliczyłam się jakichś 5-7 tyś, i to w optymistycznych założeniach. Poza tym, nie chciałabym,żeby wesele było transakcją pt. ile na tym nam się zwróci, bo nei o to chodzi. Wolę ten dzień przeżyc w mniejszym gronie, za to wsrod ludzi, dla któych naprawde coś znaczymy , a nie jestesmy kolejnym widowiskiem artystyczno- biesiadnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli mam byc szczera
Z tym zwróceniem się to różnie bywa. My na to nie liczyliśmy, stwierdziliśmy, że nie ma sensu takie myślenie. Zwłaszcza że do ludzi nie dociera. Powiesz że chcesz kase to ci furę prezentów dadzą. Znam takie małżeństwo co wzieło kredyt i na zwrot oczekiwało:/ Po roku sie rozeszli bo nie było za co jesć. My zrobiliśmy obiad, pokroliliśmy torta, wypiliśmy wino i pojechaliśmy na kilka dni w góry. Teraz mamy na koncie oszczędności na przyszłość. Nie ma obawy co bedzie jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tak sobie mysle ze bym chyba w glowe dostala jak mialabym takie duze wesele organizowac! no way! ludzie wypieprzaja po 30 tys na wesela, z czego zwraca sie mniej niz polowa. za 30 tys to mam do wyboru zajebisty samochod, meble do mieszkania, kapitalny remont albo super wycieczke na miesiac miodowy i kupe innych rzeczy. wesele to wyrzucenie kasy w bloto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
rozmawiałam.... i niczego nie wskórałam tą rozmową, on rozumie, i również boi się kredytu, ale to jest dla rodziny, poza tym on chce, poza tym jego rodzina już wie, że będzie wesele, a tu nagle ma nie być.... Załamuję ręce. I jeszcze tekst: zrobimy na tyle, na ile nas stać. I moje pytanie, czy aby na pewno nas stać, skoro musimy wziąc kredyt? I potem opowieści, że 10 a nawet 15 tyś to nie taki duży kredyt itp. Ok, może niewielki, ale niepotrzebny. I on sam swoim słowom przeczy ... Ja nie wiem, nie chcę, by robił coś po mojemu, tylko dlatego , że ja tak chcę, ale mi to dyktuje rozsądek, a nie tylko chęć pokazania się. A on tego nei rozumie, dla neigo ślub tylko z bliską rodziną bez hucznego wesela to nie ślub. A potem się okaże, że będzie załował tego wesela, jak jego smerfne ciotki zaczną wszystko krytykować i nie zostawią na nas suchej nitki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbinka kaczka
i okaże się, że miałam rację, ale potem nikt nam już nei pomoże, kredyt trzeba będzie spłacić, za to będziemy mieć w domu mnóstwo koców, żelazek i masażerów. I pozostanie mu żal, że zrobił tak , a nie inaczej. Ale ja mu przecież nie będę odbierać przyjemności, jaką podobno czerpie z tego wesela.... Bo przecież ważny jest też on...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×