Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość /***/

Życie po ROZWODZIE cz.2

Polecane posty

Witajcie kochani, cześć Dario szczęśliwie wróciliśmy z juniorem z wojaży, opaleni i cudownie zmęczeni :) Dario, troszkę mnie załamałeś swoim wywodem, najbardziej ze wszystkiego to martwi mnie właśnie ten fakt, że nie umiałam stworzyć domu mojemu dziecku, szczęśliwego domu, wystarczająco szczęśliwego tzn pełnego z mamą i tatą co dnia. Mam synka dwu i pół latka i widzę jak on lgnie do taty, jak go potrzebuje, ja sama choćbym staneła na głowie nie zastąpie dziecku ojca, nawet o tym nie śnię. Sama pochodzę z pełnej rodziny, jak patrzę na moich rodziców to ogarnia mnie zachwyt i radość, że dali mi tak wiele a ja im tyle zmartwień przysporzyłam, widzę w ich oczach ten ból i przykrość, że mi się nie udało, że ich wnuczek tyle musi cierpieć bo taka prawda że ja sobie poradzę ale dziecko najbardziej odcierpi tę sytuację i naprawdę z całego serca chciałabym mu tego oszczędzić. Eh... te życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dario421
Viorika.Czemu Ty się obwiniasz za rozpad związku?Twoi rodzice to napewno mądrzy ludzie.Na pewno nie winią Cię za to co się stało.Ja dla dobra rodziny i dlatego by związek się nie rozpadł wybaczyłem ex zdrady.Przez 10 lat było udawanie rodziny dla dobra dzieci.I niestety to co miało nastąpić się stało.Rozwód.Czy dobrze zrobiłem ,że czekałem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakiś psikus zadziałał, że mi pusty post wyskoczył hehe... Dario, źle odebrałeś moje słowa, ja nie obwiniam się za rozpad związku, ale boli mnie, że samotnie wychowuje synka i teraz bardzo wyraźnie widzę niuanse takiej sytuacji i jaki może, choć nie musi mieć to negatywny wpływ na rozwijające się dziecko. Bardzo mnie to boli. Patrzę na moje dziecko i czasem ryczeć mi się chce bo to jest okrutne w moim odczuciu. Ale jeśli chora sytuacja między dwojgiem ludzi nakręca negatywne emocje i kumuluje je w domu rodzinnym to trzeba to przerwać dla dobra wszystkich. To jest tzw mniejsze zło. Tak naprawdę nie umiem odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo to są niewiarygodnie trudne tematy, każda sytuacja indywidualna - jedno jest pewne dzieci na rozpadzie rodziny tracą coś bezpowrotnie i nic tego nie zastąpi, nic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dario421
Viorika.Ja znam ten ból.Spójrz na to z innej strony.Czy te dzieci mniej by cierpiały w "chorym" związku?Może lepiej było się rozejść dla ich dobra?Może znajdziesz jeszcze kogoś ,kto będzie dobrym mężem i tatą dla dzieci?Lepszym niż były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dario421
Zacytuję tu post z innego topiku>pytenie do mężatek>Gdzie jest to dobro dzieci? W tym, żeby rodzinę na siłę trzymać w kupie? Niech patrzą, jak rodzice plują na siebie jadem, najważniejsze, że są razem? Dzieci widzą więcej, niż się wydaje. Wolą widzieć szczęśliwą matkę niż matkę zgorzkniałą, która im kiedyś wypomni, że dla nich poświęciła życie, a one teraz chcą żyć po swojemu. Dzieci kiedyś dorosną i odejdą, zajmą swoim życiem, więc nie radzę poświęcać dla nich wszystkiego, zwłaszcza, że niekoniecznie może być to dla nich przysługą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieprawda ze dzieci
wolą dom z jednym rodzicem. ja wam powiem że dzieci wolą najgorsze warunki z obojgiem niż najlepsze z jednym czy też sytuacje gdy jedno z nich wchodzi w powtórny związek. dzieci nienawidzą kochanek i kochanków. dzieci chcą mieć OBOJE rodzieców w jenym domu, nawet gdyt się kłócą. rodzice, zastanówcie się co wy opowiadacie, że niby dla dzieci jest lepiej. to tylko wasze wyobrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co powiesz o takiej sytuacji gdy jedno z rodziców umiera też można mieć rodziców w jednym domu ja pochodzę z takiej rodziny mój wspaniały tata odszedł i mama wychowywała mnie i brata sama jakoś wychowała nas na porządnych ludzi mimo że było jej bardzo ciężko moje dziecko wie dlaczego jest rozwód nie kłamię go wie że kocham go najbardziej na świecie tylko że wie że jego ojciec nie kocha mnie tak jak na to ja zasługuję bo sam o tym mówi mówi że chciałby żeby nasza rodzina była w całości on jest bardzo inteligentny jak na swój wiek ale mówi mamusiu wiem że tata cię nie kocha bo cię nie przytula nie mówi że jesteś dla niego ważna nie mówi że cię kocha widzi co w naszym małżeństwie nie gra i co mam go okłamywać udawać że to nie prawda że to co on widzi i o czym mówi jest nieprawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tutaj nie wypowiadamy się co jest lepsze najlepsza jest pełna rodzina z kochającymi się rodzicami niestety nie jesteśmy w stanie zapewnić jej własnym dzieciom myślisz że to nas nie boli że nie mamy wyrzutów sumienia że nas to nie dręczy tak bywa że ludzie przestają się kochać że przestają lubić ze sobą być ważne żeby się nie znienawidzili na tyle żeby nie walczyć dzieckiem bo komu to na zdrowie by wyszło ps pozdrawiam wszystkich zapraszam na herbatkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dario421
Frankie masz w 100% rację.To chyba nie podlega dyskusji,że dzieci wolą pełną rodzinę.Ale zycie jest jakie jest.Rozwody były sa i będa.Mówimy tu tez jak temat topiku "zycie po rozwodzie" wskazuje jak żyć samemu po rozwodzie i jak pomóc dzieciom przejść w miarę bezboleśnie ten czas.Pozdrawiam wszystkich.P.s.Frankie a może być rum do herbatki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich obecnych i nieobecnych :)) wiecie co.. rozwód to tragedia, taka mniejszych rozmiarów niż trzęsienie ziemi, ale poniekąd ociera o to bo zmienia się wszystko, bezpowrotnie. Bardzo wiele mnie to nauczyło, nie do końca jeszcze wszystko rozumiem ale nie uciekam od tego, rozważam, analizuje a z drugiej strony wyzbywam się złości za to co się stało bo to do nikąd nie prowadzi. Mówi się trudno i żyje się dalej. Ja z jednej strony jestem bardzo szczęśliwa bez małżona, bo pokazał mi swoją twarz i ja z kimś takim nie wyobrażam sobie dalej podróżować przez życie, ale szkoda mi niewiarygodnie synka, jego dzieciństwa bo dziecko potrzebuje obojga, codziennie a tak.. na codzień jestem ja, tylko ja, sama, czasem jestem tak zmęczona, że nie mam już sił a mały jest pełen energii i ciagle gotowy na nowe doznania a ja padam i to mnie martwi. No ale cóż... wszystkiego mieć nie można. I tak staram się do tego podchodzić. buziaki zostawiam :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viorico, bardzo dobrze Cię rozumiem i czuję podobnie. Niestety czasem, jak widzę, że córka cierpi, że jej taty nie ma obok (widuje go raz w tygodniu, ale za to przez prawie dwa dni), to złośc na byłego m. powraca. Choc wiem, że generalnie nie warto... że to zatruwa moje życie. Kiedyś jedna szmanka powiedziała mi fajną rzecz. Chodziło jej o to, że my żyjemy stereotypami, np. takim, że dziecko musi miec na codzien oboje rodziców - bardzo cierpiałam z tego powodu i obwiniałam też siebie, że nie umiałam jakoś zapewnic córce pełnej rodziny. A szamanka uważa, że każdy ma swoją karmę, że może moje dzieci nie potrzebują ojca w domu. Uważała, że każda dusza rodząc się wybiera sobie rodzinę i to taką rodzinę, która jest jej potrzebna do samorozwoju. Może dośc nietypowa teoria, ale ciekawa. Jej zdaniem nie ma żadnych reguł, nie ma tak, że coś "musi byc". Może byc tak, a może inaczej i też będzie dobrze. Tak więc nasze niestandardowe rodziny też mogą byc dobre, choc pewnie wymagają od nas więcej starań. Aha, psycholog dziecięca powiedziała mi, żeby nie starac się byc dla dziecka matką i ojcem (co zresztą niewykonalne), natomiast, żeby zapewnic dzieciom męskie wzorce - poprzez kontakt z dziadkami, przyjaciółmi rodziny itd., a chłopcom dodatkowo poprzez różne obozy sportowe itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co traci dziecko, które wyrasta bez ojca? Poczucie bezpieczeństwa, szansę na łatwiejszy życiowy start, możliwość lepszej edukacji... Szczególnie poważne są konsekwencje psychologiczne. Takie dziecko jest pozbawione fundamentu swojej tożsamości - czegoś bardzo podstawowego. Kim jestem? Skąd się wziąłem? Kto się mną będzie opiekował? Małe dzieci przychodzą do matek - Gdzie jest mój tatuś? To jest głęboka pierwotna potrzeba - chcą wiedzieć, kim jest ich drugi rodzic. Jeśli więc pozbawia się dziecko ojca, uszczupla się o połowę nie tylko podstawowe źródło jego ludzkiej tożsamości, ale i źródło miłości. Dla dziewcząt ojciec jest pierwszym mężczyzną ich życia. Czy w przyszłości dziewczyna będzie czuła się dobrze i pewnie jako kobieta, w dużej mierze zależy od tego, czy ojciec obdarzył ją miłością. Córki bez ojców często podejmują wczesne kontakty seksualne, posiadają nieślubne dzieci i rozwodzą się, o ile w ogóle wyjdą za mąż. Dziewczyna taka szuka zbyt wcześnie męskiej aprobaty.... Szuka tego, czego nie dostała od ojca. A jak brak ojca wpływa na chłopców? Czy zjawisko homoseksualizmu może być z tym związane? Tak dość powszechnie uważało środowisko naukowe. Ale obecnie to temat tabu. Nikt nie może tego powiedzieć bez narażenia się na gwałtowny atak. Dla chłopca czymś najbardziej podstawowym jest pytanie - co to znaczy, że jestem rodzaju męskiego? Ojciec jest najważniejszą osobą, która pomaga synowi to zrozumieć. Jeśli go brakuje, chłopiec poszukuje odpowiedzi na to pytanie gdzie indziej - w grupie rówieśników i we wszystkich innych miejscach, nierzadko złych. Może wtedy wchłonąć to, co dziś jest postrzegane jako stereotyp męskości. Natomiast ojciec - poprzez własny przykład - może przekazać mu ideę, że bycie silnym mężczyzną oznacza opiekę nad słabszymi i ich obronę, branie pod uwagę potrzeb innych ludzi i traktowanie ich z szacunkiem. Jednym z powodów braku ojców w życiu dzieci są rozwody. Coraz częściej słyszy się głosy, że rozwody mają mnóstwo dobrych stron. To oczywiste bzdury, które mają poprawić samopoczucie dorosłych, ale absolutnie nie odzwierciedlają rzeczywistości. W wypadku większości rozwodów jest wiele konfliktów, goryczy i poczucia zdrady, obopólne oskarżanie się, nieumiejętność współpracy, powtórne małżeństwa albo wyjazd jednego z rodziców do innego miasta. To wszystko niszczy psychikę dziecka. Czuje się ono opuszczone i zdradzone. Wali się cały jego świat. Chłopcy odreagowują to bardzo często agresją, dziewczęta popadają w depresję i uważają, że nie są warte miłości. Dzieci często mają kłopoty w szkole, narkotyzują się, piją, trafiają do gangów lub sekt albo mają jeszcze inne problemy. mysle ze to wiele wyjasni....ale nie zrozumie to ktos kto wychowal sie w pelnej rodzinie:) niestety mi nie bylo to dane....:( zycze wszystkim milego dnia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich po chwilowym "odwyku" od forum i pozdrawiam goraco , choc u mnie - dla przekory, slonce wlasnie sie schowalo i zaczal padac deszcz. Pprzemo : sporo jest racji w tym, co napisales, ale popatrz na to z drugiej strony - dziecko wychowane w pelnej rodzinie, gdzie rodzice kloca sie, gdzie pojawia sie przemoc fizyczna, psychiczna czy jakiekolwiek inne problemy takze duzo traci. Nie sadze,zeby jego poczucie wartosci w takiej rodzinie bylo wyzsze niz dziecka wychowywanego przez samotnego rodzica,zeby klocacy sie rodzice stanowili dla kogokolwiek wzor do nasladowania ... moze to tak jest po prostu,ze sa sytuacje, w ktorych trzeba wybrac "mniejsze zlo" skoro nie da sie ich naprawic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem że mamy tendencje do tego żeby tłumaczyć sobie na różny sposób decyzji o rozwodzie ale wiem że jeżeli dalej brnełabym w to małżeństwo zniszczyło by mnie psychicznie i fizycznie w każdym człowieku jest potrzeba bycia kochanym jeżeli żyjesz w małżeństwie gdzie trafiasz na mur obojętności jak długo tak możesz żyć ja wytrzymałam 5 lat kochasz męża żonę ale widzisz że dla drugiej strony jesteś zbędnym meblem w domu to się zastanawiasz czy mógłbyś cos robić lepiej starać się bardziej ale zawsze to nie wystarcza możesz stawać na rzęsach i wiesz że niezależnie od tego co byś zrobił tej drugiej stronie nadzwyczajnie nie zależy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wtedy gaśnie miłość nie tak od razu powoli najpierw boli bardziej później zauważasz że możesz żyć z tym bólem na codzień że funkcjonujesz w miarę normalnie i zazdrościsz ludziom że idą za rękę że się całują że się kochają a ty co masz w domu rozmowy o pogodzie lub co kupić na obiad albo kto ma dziecko odebrać ze szkoły lub przedszkola i zapadasz się w sobie coraz mniej ci się chce dbać o siebie coraz bardziej widzisz się oczami człowieka który kochał cię kiedyś a teraz przeszkadza mu to że jesteś ja już nie chcę tak żyć boli bardzo serce bo bardzo kochałam męża ale ja nie byłam tym samym dla niego nie byłam miłościa jego życia smutne ale prawdziwe może kochał mnie kiedyś już sama nie wiem czasem dziecko mnie pyta mamo czy wy się kochaliście odpowiadam mu że tak byliśmy szczęśliwi nasze piewsze lata były pełne miłości śmiechu i radości a teraz zdawkowe cześć nie pamietam kiedy śmiałam się bez trosk tak dlatego że mi dobrze teraz cóż życie zaczyna się po trzydziestce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wolny Ptaszku :) popłakałam się jak przeczytałam Twoje słowa, pewnie moje towarzystwo w pracy sobie cuda niewidy pomysli ale mam to w nosie hehe ;) ;) Ty jesteś naprawdę dzielna kobieta bo mnie przy jednym dziecięciu jest ciężko a co dopiero Tobie z dwójką, a z dzieciakami jest różnie... raz anioły raz diabełki hehe... i jeszcze przy tym wszystkim trzeba je wychowywać. Ale to co napisałaś jest fajne i miłe i tak też będę myślała bo ja nie chcę żyć przeszłością i żalem za to co się stało. Małż bedzie chciał.. będzie w naszym życiu obecny, nie to nie.. trudno, jakoś to zniosę. Narazie jest ale osobiście czuję w tym jakąś grę, może się mylę dlatego tylko z Wami się tym dzielę. Nie roztrząsam juz tego. Smakujemy życie z moim synkiem razem i narazie jest mi dobrze, choć czasem ciężko, ale przecież zycie jest takie krótkie... buziaki dla smyków Wolny Ptaszku :) ściskam i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie do jakich ja wniosków doszłam, że rozwodzą się ludzie niedojrzali, albo mało dojrzali. Zdrowy emocjonalnie człowiek bierze odpowiedzialność za swoje życie i idzie do przodu a nie cofa się a rozwód jest raczej taką cofką. Ile trzeba czasu żeby wszystko sobie na nowo poukładać... ho ho... Dlatego to takie trudne. Okropnie trudne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vioriko, ja sie z Toba nie zgodze. Jesli np jedno z malzonkow jest dojrzale a to drugie kompletnie nie i nie ma ochoty dojrzec, tkwienie w takim zwiazku uwazasz, jest oznaka dojrzalosci tego pierwszego malzonka ? Bo dla mnie bardziej objawem samochizmu . Czy jesli mialabym meza, ktory na przyklad by pil i bil, oznaka mojej dojrzalosci byloby tkwienie z nim w takim zwiazku ? Czy jesli moj maz zmienialby kochanki jak rekawiczki dojrzaloscia byloby byc przy nim i czekac, az moze sie zmieni ? I Co jeszcze, zapierac mu kolnierzyki ubrudzone pomadka przez kochanke ? :) Jesli zwiazek to dwoje dojrzalych ludzi, pewnie potrafia uratowac go, jesli oboje tego chca, ale w innej konfiguracji tak po prostu sie nie da, moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Onablue, każdy dochodzi do własnych wniosków, ja swojego będę się trzymać. Zdrowy emocjonalnie człowiek już na etapie narzeczeństwa potrafi wykazać się dojrzałością i umie ocenić sytuację, umie zwracać uwagę na ważne rzeczy, na przymioty partnera z którym chce wieść życie. Myślę, że wiele rzeczy widać a ludzie nie zmieniają się tak nagle tylko kiedy ktoś jest ślepo zakochany to przymyka oczy na prawdę a poza tym kiedy jest dobrze ludziom łatwiej się dogadać. Gorzej gdy przychodzi podział obowiązków, no i pozostałe aspekty życia... to jak ktoś się relaksuje i co go relaksuje, jak lubi odpoczywać, co robić, jak się aktywizować... Sama zauważ, że żyjemy w takim społeczeństwie gdzie jest parcie na zakładanie rodzin, ludzie tym żyją... i myślą sobie że jakoś to bedzie a potem jest jak jest. Takie jest moje zdanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, Vioriko, chcę wierzyc, że nie były to wyłącznie łzy rozpaczy, ale również odrobiny nadziei. Musimy się trzymac razem i podtrzymywac na duchu. Bądzmy dobrej myśli i nie zadręczajmy się tym, że nasze dzieci nie mają "normalnych" (bo co to jest norma) rodzin. Ale też nie żyją w atmosferze awantur i braku miłości (a bywa przecież jeszcze gorzej). Zgadzam się z Tobą w kwestii tej niedojrzałości, choc uważam, że dojrzali muszą byc oboje i mąż i żona. Ja chciałam pracowac nad związkiem, gdy pojawiły się problemy, prosiłam małża, żebyśmy poszli na terapię, ale on wolał ucieczkę, wolał zacząc nowy związek, niż pracowac nad starym. W takim przypadku wyrazem mojej dojrzałości byla zgoda na rozwód i zgodne rozstanie (nie chciałam szarpaniny w której ucierpiałaby córka). Ściskam mocno i.... będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
viorika (w-plo@wp.pl) Wiecie do jakich ja wniosków doszłam, że rozwodzą się ludzie niedojrzali, albo mało dojrzali. Zdrowy emocjonalnie człowiek bierze odpowiedzialność za swoje życie i idzie do przodu a nie cofa się a rozwód jest raczej taką cofką. Ile trzeba czasu żeby wszystko sobie na nowo poukładać... ho ho... Dlatego to takie trudne. Okropnie trudne.. ujelas wszystko w krotkim stwierdzeniu:) i ja sie z tym zgadzam.... ladnie ujete.Nalezy pamietac ze my zyjemy dla dzieci a nasze dzieci bheda tez mialy dzieci i one beda zyly dla nich to naturalne i taka jest kolej rzeczy...wiem wiem ze kazde tlumaczenie jest dobre ale nie dla dzieci...one tego tak nie przyjma a to jak pisze wolny_ptak ze jej maz zwial to wlasnie objaw niedojrzalosci bo jak pojawiaja sie problemy to latwiej zwiac niz je rozwiazac....[dotyczy to tez kobiet] Kobietki jezeli juz dochodzi do rozwodu to schowajcie urazy/dume w kieszen i starajcie sie choc zeby facet mial kontakt z dziecmi...dowalajac alimenty czasami wydumane i utrudniajac kontakty robicie na zlosc dzieciom nie nam:) ps:jak trzeba bedzie to nawet zawiescie dzieci ojcom lub przypiominajcie ze ma dzieci....i pamietajcie rozwodzicie sie z mezem a nie ojcem swoich dzieci....wiem wiem dotyczy to 2 stron:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ps: szkoda ze nie mieszkamy blizej siebie bysmy podyskutowali bezposrednio bo fajnie sie z wami rozmawia choc na forum ale zawsze;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...*
pprzemo: "Kobietki jezeli juz dochodzi do rozwodu to schowajcie urazy/dume w kieszen i starajcie sie choc zeby facet mial kontakt z dziecmi...dowalajac alimenty czasami wydumane i utrudniajac kontakty robicie na zlosc dzieciom nie nam" Ojciec niech się stara utrzymywać kontakt z potomkiem. alimenty wydumane? na dziecko? przecież to obowiązek ojca względem dziecka które ma potrzeby więc choć finansowo dołoży się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz znam takiego ojca co zarabia 3tys netto a placi 1800zl na 1 dziecko 7 letnie...to wlasnie sa wydumane alimenty.....wszystko zalezy od sadu... tak tak sa takie suki co zedra z faceta ostatnia koszule a pozniej sie dziwia ze ojciec nie zabiera corki.....bo za co ma zabrac i za co jej cos kupic.... sory za wyrazenie ale tak jest niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pprzema
Ale dałeś świadectwo o sobie. Pokazałes naprawde jakijesteś. Tylko posłuchaj kretynie>>>>>te suki nie chcą alimentów na siebie. One potrzebują pieniedzy oby utrzymać dziecko. Jak miałes sukę żonę>>>kim ty byłeś>>>kim jest wasze dziecko ???? Piszesz,że cię poniosło >>>>na to nie ma usprawiedliwienia. Albo ktos ma klasę ,albo jest prostakie. Ja juz wiem kim jesteś.Pewnie reszta dziewczyn też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kretyn to cie zrobil pomaranczowa ,zdewociala placzaca i do tego tchurzliwa malpo:) idz poplakac na topic dla mocherow....w zyciu tez taka jestes anonimowa.? donosiki na sasiadow? zal.. pewnie jestes ssawa takim rodzajem pasozyta....ale kojarze kim mozesz byc bo tylko 1 osoba nie czyta tu ze zrozumieniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się zastanawiam, co robi facet pośród poranionych kobiet. Cóż, okazało się: szpiegował, wyciągał na zwierzenia, analizował i podpytywał. Żeby w sądzie mieć argumenty przeciwko żonie - suce !- jak nazwał te, które walczą o alimenty. Tak przemo, ja się zgodzę z pomarańczowym wpisem: odkyłeś się. Na dodatek nie widać, żebys był chociaż trozkę zawstydzony, następny wpis znów świadczy o tobie. Twój podpis.... nie lubię.... ten też jest kolejnym dowodem na prawdziwe cele, które tobie przyświecają. Przemo, nie znam twojej historii, ale te dwa wpisy ( i jakieś tam pojedyncze zdania) sprawiły, że dla mnie jesteś zwykłym chamem. W Wy, Panie, dałyście się nabrać na ckliwe wynurzenia tego samca. To jeszcze jeden powód, by zastanowić się, jak jesteście naiwne i jak łatwo byle kto może Wami manipulować. Czytam ten topik od kilku miesięcy, wszystkim Paniom życzę dużo siły. A panu ..... w zasadzie wypadałoby podziękować. Tylko to już nie do mnie należy. Mądre Panie będą wiedziały czy się dalej "przyjaźnić" z chamem i dziwkarzem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć wzystkim u mnie kolejny dzień w pracy tak sobie myślę że nie warto mówić kto bardziej winny rozpadowi związku przecież my mamy się wspierać jak żyć dalej żeby życie było lepsze pełniejsze viorika moje dziecko jest troszę starsze od twojego ale muszę ci powiedzieć że ten okres kiedy mój syn miał tyle co twoje dziecko wspominam świetnie dzieciaki w tym wieku są cudne pamiętam że nie raz jak coś wymyślił i powiedział to można było ze śmiechu umierać szczególnie że od był duży.... według niego no prawie dorosły ;) Dario rum do herbatki chętnie w weekend chyba nie byli by w pracy zachwyceni moim humore po rumie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, może Przemo niezbyt ładnie się wyraził pisząc "suki", ale my też niejednokrotnie piszemy o swoich byłych palanci, kretyni itp. a mówimy pewnie jeszcze gorzej. Więc proszę, nie oburzajmy się zbytnio. Pozdrawiam wszystkich bardzo, bardzo serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×