Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość piotrek.p.

narzeczona materialistka?

Polecane posty

Gość piotrek.p.

Długo jestem ze swoją narzeczoną. Zawsze wydawało mi się, że mamy podobne spojrzenie w przyszłość. Teraz jak przyszło do ślubu iść, to jakby coś się zmieniło. Zaczęło się od tego, że namówiłem ją na mieszkanie z moimi rodzicami. Mamy duży dom, w zasadzie będziemy mieć pełną samodzielność, rodzice są niekonfliktowi, zgodzą się na wszystko, byleby z nimi mieszkać. Początkowo miała opory, ok uzasadnione, bała się, że jej ktoś będzie rządzić itp, ale ją w końcu przekonałem - zgodziła się. Zaczęliśmy planować remont, w zasadzie ona zaczęła, ja mam tylko chyba sponsorem być. Ale ok, ma gust niech planuje. Problem w tym, że np łazienka jest mała, nie da się wszystkiego zrobić tak jak ona wymyśliła - jak jej powiedziałam to strzeliła focha, bo wcześniej mówiłem że wszystko będzie tak jak ona chce. Ok, przełknęła łazienkę, zrobimy tak jak się da. Ale doszły po drodze spore wydatki związane z przebudową instalacji, w związku z tym nie wiem czy starczy nam na wszystko pieniędzy - przydałoby się minimalizowanie kosztów (zmiana płytek na tańsze, kibelek kompkt zamiast podtynkowego) - narzeczone nie chce ioo tym słyszeć, bo twierdzi, że jej obiecałem, że będzie jak zechce, a teraz w zasadzie z jej planów nic nie zostaje. Ogólnie zauważyłem, że jest mocno niezadowolona, jak coś nie idzie po jej myśli. Niezadowolona, bo powiedziałem, że na razie na zmywarkę nie starczy. Niezadowolona, bo fachowiec od instalacji nie przychodzi. Niezadowolona, ze nie będzie okna w łazience. Niezadowolona, bo nie mam czasu, żeby wszystkiego dopilnować i ruszyć na poważnie z tym remontem. Kiedyś chyba taka nie była. Zażartowałem, że jak nie zdążymy z remontem łazienki do ślubu, to się na misce będziemy myć - myślałem, że mnie wzrokiem zabije. Ok, może mogłem nie obiecywać, ale tak naprawdę jej oczekiwania mnie przerosły. Moja narzeczona na razie nie pracuje. Od października ma coś zacząć. Ma jakiś tam kapitał z domu, ale to jej pieniądze. W dodatku ona nie za bardzo chce się do tego remontu dołożyć, bo to nie jej dom, wystarczy, z eja w to kasę ładuje. Obawiam się, że zrobimy ten remont, a ona i tak mi oświadczy, ze tam mieszkać nie będzie, bo coś jej się nie spodoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale wy sie nakrecacie
nie abym ją tłumaczyła ale mój narzeczony tez wiecznie obiecuje a później figa z tego jest :P a powiedziałeś jej wcześniej jakie macie fundusze? jeśli nie to najwyższa pora - ustal budżet, zróbcie symulacje wydatków, podliczcie wszystko i zastanówcie sie z czego można zrezygnować, co można zrobić taniej a na czym raczej nie oszczędzać. Ale róbcie to razem. Może ona po prostu nie kuma że kasy wam nie wystarczy a uważa że nie chcesz czegoś zrobić bo masz taka fantazje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agrafka2582
dokładnie, uświadom jej ile kasy na to macie i już, niech zobaczy jakie są ceny, pomarzyła super a teraz czas wrócić do rzeczywistości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
No właśnie ona się obraża jak mówię, że nam nie starczy. Wie ile mam do dyspozycji, ale jeszcze z tego muszę mieć kasę na wesele (na razie trudno przewidzieć ile, bo jak liczymy to rozbieżność uzyskujemy w granicach 10 tyś). Poza tym, wyskoczyły jeszcze te sprawy instalacyjne, dodatkowe nie planowane 5 tyś (o ile nie więcej). Ona jest zawiedziona, a ja się czuje jak bankomat. Wcześniej myślałem, ze jest wyrozumiała i potrafi uwzględnić nieprzewidziane okoliczności bez większych fochów. A teraz mi mówi, że jak nie wyremontuje łazienki, to się do mnie po ślubie nie przeprowadzi. To co? Jakby mnie ktos teraz okradł i nie miałbym kasy na remont, to by ode mnie odeszła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaś ty ja chłopie znalazł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale wy sie nakrecacie
wiesz, część kobiet dostaje "głupawki" przed ślubem ;) Może ona faktycznie nie chce tam mieszkać? Spisz wszystkie wydatki na kartce, obok fundusze jakie macie. To że jej powiesz że wam nie starczy to nie wystarczy - niech to naocznie stwierdzi. Ale musicie to przedyskutować jak dorośli ludzie - najwyżej resztę skończycie po ślubie jak jakieś pieniądze wam zostaną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Ja to się zaczynam obawiać, że ona jest ze mną, bo uwierzyła, że przy mnie spełnią się jej różne marzenia. A teraz jak się okazuje, ze to nie takie proste, to pokazuje fochy. Mam ciężka prace, wymagającą i też bym jej wsparcia czasem potrzebował, a nie tylko pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agrafka2582
to pogadaj z nią normalnie, powiedz co czujesz, kurczę nie wiem dziwnie się zachowuje ta twoja narzeczona, może faktycznie świruje przed ślubem, ale ja na twoim miejscu pogadałabym z nią i starała się ustalić, wyjaśnić, dogadać wszystko co by potem problemu nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem narzeczona
nie narzeczonym. tez bede miec sytuacje w ktorej bedziemy mieszkac z rodzicami ale jedna kondygnacja bedzie cala nasza z tym ze u mnie w domu nie u narzeczonego. dla mnie jak ktos powie ze mam tyle i tyle funduszy to robie wszystko zeby sie w nich zmiescic, a narzeczony kombinuje jak kon pod gore i wymysla sobie cuda niewidy,czyli jak ta Twoja-mam jednak nadzieje ze jednak powybijam mu to skutecznie z glowy bo w innym wypadku bedzie mieszkal z mamusia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porozmawiaj z nią, i powiedz otwarcie że ciebie stać na te tańsze rozwiązania, natomiast jeśli ona chce coś droższego to musi dołożyć się ze swojej kasy. Dla mnie to trochę dziwne że dziewczyna ma swojej pieniądze, a ty musisz sponsorować wszystko. Ok jesteście razem, ale to nie znaczy że ty płacisz za wszystko. Ustal lepiej teraz zasady że płacicie razem, bo laska nigdy nie znajdzie pracy, i będziesz całe życie ją utrzymywał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Ona chyba robi wszystko, żeby u mnie nie zamieszkać. Dobrze wie, ze w końcu zmięknie i wynajmiemy coś samodzielnego. A tak, póki dom jest moich rodziców, to ona nie chce się do niczego dokładać. Mówiąc innymi słowy, to ją trochę przekupiłem tymi obietnicami, żeby u mnie zamieszkała, żeby choć spróbowała. Ona marzyła o własnym domu, ale jak jej uświadomiłem, że nie mam konieczności budowania nowego, bo mam gdzie mieszkać, to jakby straciła chęć i zapał do pracy. Teraz chce ten mój dom odpicować na nowy. Tylko trochę ciężko mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna musiałaby być
skończoną KRETYNKĄ żeby inwestować swoją kasę w dom jego rodziców i to przed ślubem sorry koleś ale laska robi ci łaskę że będzie się kisić u teściów a ty jej wyjeżdżasz z tekstami o myciu się w misce???? ten cały remont to pewnie połowa kosztu nowego mieszkania - ja na miejscu narzeczonej bym się wkurwiła w życiu nie zgodziłąbym się mieszkać u teściów nawet gdybym do konca życia miała wynajmować kawalerki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poooooooooooooooooooooooooooop
też tak myślę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale wy sie nakrecacie
Ty masz gdzie mieszkać?? Teraz to co innego :D Może sie nie żen skoro Ci tak dobrze u mamusi :o Ona też ma gdzie mieszkać zapewne wiec nie musi u Twoich rodziców mieszkac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie pomyślałeś
że ona chce się tam czuć jak w domu? ZRobic coś po swojemu, aby czuc się jak w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Wiem , ze ona się boi tego wspólnego mieszkania, bo to raczej typ samotniczki, która lubi mieć spokój. Ale ja naprawdę zawsze jestem po jej stronie. A moi rodzice w ogóle się nie wtrącają. Moze nie jest mi zbyt wygodnie w tym domu zostać, bo wolałbym działkę dostać od rodziców, ale został juz tylko ten dom dla mnie. Jest duży, rodzice go sami nie utrzymają, ma się zmarnować? Moja narzeczona moze robic wszystko jak chce, ale trzeba też liczyc siły na zamiary. A ona by chciała wszystko od razu mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ggggggggggggggggggg
"rodzice są niekonfliktowi" nawet jeśli, to ciężko z teściami mieskzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem, dlaczego obiecywales jej gruszki na wierzbie a jak przyszlo co do czego to na forum obgadujesz swoja narzeczona i nazywasz materialistka. Sorry, ale takiego narzeczonego to bym nie chciala miec. I tez bym nie chciala mieszkac z rodzicami narzeczonego chocby nie wiem jak wspanialymi ludzmi nie byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie wolałbyś, mimo wszystko, mieszkać osobno? Może lepszym rozwiązaniem byłoby to, że na razie mieszkacie z Twoimi rodzicami, a w planach macie swój domek, na który wspólnie będziecie zarabiać i marzyć wspólnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam podobną sytuację do Twojej narzeczonej, tyle, że już jestem żoną i mieszkamy tak. Niby teściów mam w porządku, ale mimo wszystko jej się nie dziwię. No i chyba na litość boską nie wymagasz żeby inwestowała w nie swój dom. Ten dom nigdy nie bedzie jej i nigdy go nie pokocha - nie licz na to. Ja w pierwszym roku robiłam nawet cos w ogródku, ale teść wolał po swojemu więc juz w tym roku nie robię, był o to spór z mężem jak zadeklarowałam, że nie zamierzam, ale sie pogodził. Będziesz miał trudną sytuację, bo będziesz łagodził wszystkie konflikty, a i tak będziesz winien. zastanów sie czy tego chcesz. Tyle, że ja nie cisnęłam męża na bardzo drogie remonty,(no i sprzęty i szafki w kuchni sama kupiłam, zaznaczając, że w razie czego to je zabieram) bo my docelowo tu mieszkać nie będziemy, tylko za parę, bądź parenaście lat będziemy to sprzedawać - działka jest w takiej części Warszawy, gdzie ceny są zaporowe i za to co weźmiemy to i ze trzy domu w spokojniejszym miejscu pobudujemy. Tylko dlatego tam mieszkam. A Ty zamierzasz tam mieszkać przez cały czas. Ona nie jest materialistką, ona się tego po prostu boi. Mój ojciec tak mieszkał 30 lat i zagryzał zęby z wściekłości i odżył dopiero teraz po śmierci dziadka, swojego teścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanda z radomia
Rozumiem i ją, i ciebie. Jak rodzice tak dużego domu nie utrzymają, a im starsi, tym będzie z tym gorzej - to faktycznie żal to sprzedawać albo wyganiać gdzies rodziców, żebyście mogli mieszkac sami. Z drugiej strony mieszkanie z tesciami to rzadko jest dobry pomysl. Zwłaszcza w przypadku osoby, która nie przepada za ludźmi i musi sie trzymać na dystans. Ona po prostu nie chce tam mieszkać. I dla niej to jest poswięcenie. Sama nie wiem, co bym zrobiła. Pewnie wybudowałabym mniejszy dom w okolicy, taki malutki, i wtedy rodzice mogliby zamieszkac w tym mniejszym, który by ich mniej kosztowal w eksploatacji, a wy byscie zajeli ten ich dotychczasowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Może macie rację... Jestem pewnie, że moi rodzice dają na wszystko wolna rękę. Jak chce przekopać ogródek - niech przekopuje. Problem raczej chyba z tym, że ona nie umie się u mnie poczuć jak u siebie w domu, ale do tej pory myślałem, że to kwestia przyzwyczajenia i czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agdr, no normalnie muszę chyba Twoją wypowiedź pokazać mojemu... A szczególnie początek... Bo jak mu mówię, że dom jego rodziców, nigdy nie będzie moim domem (zresztą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
agdr, no normalnie muszę chyba Twoją wypowiedź pokazać mojemu... A szczególnie początek... Bo jak mu mówię, że dom jego rodziców, nigdy nie będzie moim domem (zresztą moich też nim nie jest) to się obraża, że z góry zakładam najgorsze... A ja jestem realistką i wiedział to od samego początku, że za swój będę uważała ten dom, który "wybuduje" choć w połowie, nawet jakby to miało trwać lata. Ale myśl o tym pozwoli mi przetrwać czas pomieszkiwania z teściami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajnie właśnie dlatego
ni erozumiem po co ludzie (rodzice) stawiają takie domy-kolubryny, niby żeby dzieci z nimi mieszkały, a dla dzieci to większy problem niż pomoc często... Rozumiem narzeczoną autora w pełni - miała wizję swojego domu, w którym będzie mogła wszystko zaplanować. Zamiast tego dostała gotowca, w dodatku zupełni eniezgodnego z jej wizją. I jeszcze chcesz, żeby w to inwestowała, przed ślubem? A czy dom jest chociaż na ciebie przepisany? My jako narzeczeństwo remontowaliśmy mieszkanie, kupione na kredyt oczywiście. Część remontu sfinansował kredyt, resztę on z zarobków, a ja z kasy, którą dostałam od babci :) Razem więc wszystko planowaliśmy i kupowaliśmy do NASZEGO mieszkania, więc oboje wiedzieliśmy jakie są ceny, jaki budżet i dostosowywaliśmy chęci do możliwości. Ale gdybym miala te same pieniądze (swoje) ładować w mieszkanie/dom jego rodziców, w którym niby byśmy mieli mieszkać po ślubie, to bym się nie zgodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pokaż pokaż. Ja już jestem troszkę starsza, więc sobie teściów ustawiłam i mi nie wadzą. Mąż jest za mną więc nie ma problemu. Zresztą ja swoje mieszkanie mam ,tyle, że aktualnie wynajęte. Ale młoda dziewczyna, taka 20-parę lat do teściów - masakra. Będzie płakać w poduszkę co noc. No może co drugą. Do piotrka p. - tak Ci się wydaje, że może przekopać. Mój teść, też ugodowy człowiek bardzo, ale za bardzo chciał pomóc i po swojemu. Więc sie ograniczyłam do ogródka pod naszymi oknami i tarasu. No i trawę czasem skoszę. A on jak chce resztę warzywami obsadzać - toż to ich. No prawie, bo dom mocno jest nieuregulowany prawnie, ale to może niedługo wyprostujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, że nie będzie tak źle... :( Ale najgorsze jest to, że ja właśnie nie jestem pierwszej młodości (27) i wydaje mi się, że to jeszcze gorzej niż młoda dziewczyna, którą jeszcze jakoś można ustawić, a ja mam swoje przyzwyczajenia, swoje widzimisię i może być różnie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dasz radę. To jest właśnie lepiej uwierz mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z kobietami bywa różnie
A może to skończona materialistka? ,warto się nad tym zastanowić i to jeszcze przed ślubem..Skoro nie dokłada się finansowo powinna dawać Ci chociaż jakieś wsparcie.Przemyśl to sobie dobrze, po ślubie już będzie za późno ..Tak jak tu ktos mądrze napisał możesz utrzymywać ją do końca życia a ona będzie tylko kręciła nosem. Będziesz miał Zołzę w domu ,która będzie Cię doiła z Twoich ,ciężko zapracowanych pieniędzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naskakujecie na chłopaka a ja znam podobną sytuację. laska ŻYCZY SOBIE żeby to teściowie wybudowali jej dom, bo ona z nimi nie zamieszka. i tyle. do pracy nie pójdzie bo te oferty które dostała są poniżej jej oczekiwań. mąż ma ją utrzymać a wymagania ma konkretne więc ma się co chłopak spinać. do autora----jak będzie wyglądała sprawa własności tego domu? rodzice Ci go zapiszą? jeśli tak, to jesteście już właściwie na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×