Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość piotrek.p.

narzeczona materialistka?

Polecane posty

Gość piotrek.p.
poza tym, ten mój rodzinny dom jest już stary i tam trzeba pewnie nakładów nie mniejszych niż na wykończenie nowego domu. Więc kasę jest w co ładować, nie tylko w żarcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanda z radomia
OK, jest w co ładować - tylko wtedy wracamy do punktu wyjścia - czy ona chce ładowac w dom, w którym nie chce mieszkać. I przede wszystkim - w dom, który nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie jej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
ale póki co to moje pieniądze mają być w to ładowane. Moje przynajmniej przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanda z radomia
No to ładuj, ładuj w co chcesz. A twoja zona od paździenika bedzie tez ładowala, ale na konto. Bo głupia by była, jakby ładowała w ten dom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja powiem tak Piotrku, jak ty chcesz tam mieszkać przez lata i dziesiątki lat łagodząc wszystkie konflikty skoro już w tym momencie ci nie pasuje i swoja narzeczoną najeżdżasz. Najpierw może spróbujcie pomieszkać u twoich rodziców zobaczcie jak to jest a później dopiero podejmujcie decyzje o remontach. Prawda jest taka że też bym nie zainwestowała swoich pieniędzy przed ślubem i nawet po slubie bym się wahała w coś co nigdy nie będzie moje, znam kolesia który tak zrobił, wyremontował pięterko u teściów i po roku rozwód i jest w dupie bo ani kasy ani mieszkania, teście nie moga mu oddać tej kasy bo nie mają. Pomyślałeś co będzie jeśli coś by ci sie niedajboże stało, piszesz tu ładnie jaka jest twoja rodzina twoi bracia, tacy są dla ciebie, a pomyśl sobie że twoja narzeczona miałaby przejąc dom po ich rodzicach, nie ty tylko ona. Dobrze napisałes w jednym poście "starych drzew się nie przesadza" i to nie tyczy się tylko ciotki ale też twoich rodziców. Mieszkanie u niech to będzie zawsze na ich warunkach i oni podświadomie będą do tego dążyć. Niektóre twoje teksty to sorry ale widac że nie znasz życia, "dobre kontakty ważniejsze od kasy?" też miałam w rodzinie sytuacje które mimo świetnych kontaktów pokazały że jednak kasa i tak góruje. Myślisz że jak sie bracia dorobili to nie będa wyciągać rąk po dom? Nic bardziej mylnego, wiem że jestem tylko kolejna osoba która tak pisze ale tez miałam w rodzinie podobne akcje, kiedy to ciotki i wujkowie na święta już przychodzić nie mogli bo tacy schorowani a na odczytanie testamentu to pierwsi byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rozumiem twoją narzeczoną, bo w tej chwili jestem w takiej samej sytuacji... za rok ślub a potem... narzeczony mówi, że nie ma aż tyle kasy na mieszkanie... ja mam tylko na połowę mieszkania, więc go nie kupimy... jedyna opcja mieszkać u teściów, bo moi rodzice mieszkają 500 km od nas... a dom stary, remontów wymaga... kuchnia, łazienka, okna nowe, odmalować, odświeżyć, dorobić, wymienić... no i skoro tam mieszkać mamy to powinniśmy się dokładać, tylko z jakiej racji mam inwestować swoją kasę (uzbieraną jeszcze za panieństwa) w coś co nigdy moje nie będzie... starszy brat dostał mieszkanie, na młodszego też czeka M3 a średni ma dostać dom - to teoria, a praktyka... praktyka jest taka, że rodzice nie śpieszą się z unormowaniem sytuacji prawnej, więc (nie daj Boże) gdyby coś im się stało, to cały dom będziemy musieli spłacić braciom... i pytanie dlaczego ja mam spłacać, skoro dom ma być tylko narzeczonego? Tak czy siak zostaję na lodzie... wniosek - nie bierz ślubu jeśli nie stać cię na kupno własnego lokum może to zwykły materializm, ale do tego domu nie dołożę ani złotówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dawno tu nie zaglądałam ale zaczęłam czytać twój temat. Z twoją narzeczoną sie zgadzam moze nie do końca z jej ideologią ale sie zgadzam, że nie inwestuje tych pieniędzy w mieszkanie które nawet nie jest prawnie uregulowane i nie jest jeszcze nawet twoje, również na miejscu twoich rodziców nie przepisywałabym mieszkania na synową. Twoja narzeczona jest w bardzo niepewnej sytuacji i nie zdziwiłabym sie gdyby specjalnie tak to mieszkanie chciała odpicowac żeby cie zwyczajnie nie było na to stać. W tym momencie moja szwagierka się wpakowała w to co twoja narzeczona nie chce się wpakować tylko że ta część mieszkania w której będa mieszkac stoi przynajmniej na jej narzeczonego, na początku miało być tak rózowo, a juz teraz chyba widzi że coś nie tak jeszcze tam nie zamieszkali a już kłócą sie o teściów bo im się wtrącają w remont. Wpakowali już tam tyle kasy że raczej na odpuszczą. Rodzice często obiecają wszystko żebyś tylko zamieszkać u nich, domy działki co tylko mają i żeby tylko nie zostać samemu, a że warunki w Polsce są takie a nie inne to się na to zgadzamy a potem tylko pozostaje płacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedyna_jedyna
zgadzam się z Przypadkowy przechodzeń rodzice będą obiecywać wszystko, byle tylko nie zostali sami... Mam podobną sytuację do twojej i cheysuli. Ja też słyszałam - zostańcie, przecież jest duży dom, cała góra dla was, ten dom będzie i tak syna" i też słyszałam - nie będziemy się wtrącać, to wasze, zrobicie jak uważacie... i co z tego, jeśli okazuje się, że gdy chcieliśmy coś wyremontować - to zaraz było a dlaczego tak, a nam się tak nie podoba, a można to inaczej, a można to taniej etc. Więc nie zrobiliśmy remontu. Przyszłych teściów mam naprawdę super, wiem, że nie robią tego świadomie, ale nie chcę z nimi mieszkać, bo tak naprawdę to będę "u nich mieszkać" - a to duża różnica. Poza tym kwestia rodzeństwa - stosunki poprawne, ale tak naprawdę nie wiesz, co zrobią jeśli w grę wchodzi duży majątek ( w dodatku, który ma im przejść obok nosa)... więc mój prawdopodobny scenariusz - zamieszkamy z rodzicami, odremontujemy cały dom (bo trzeba okna wymienić, łazienkę od nowa zrobić- glazura, terakota, nowa wanna, prysznic etc, zrobić schody, nową instalację elektryczną, wymienić stary piec do c.o. na nowy, położyć panele, odmalować pokoje... no i tak żylibyśmy do czasu - potem podział majątku i co by było... należałoby spłacić braci, spłacić z tego domu, który odremontowaliśmy, w który wepchaliśmy tyle pieniędzy... bo gdy w grę wchodzi podział majątku, to nawet najlepsze rodzeństwo może stać się najgorszym wrogiem. Nie piszę tego złośliwie, bo jak czytasz, sama stoję przed takim dylematem, ale znam życie, niejedno widziałam, wiem, jak majątek może podzielić rodzeństwo, wiem, że małżeństwo może się rozpaść i z perspektywy narzeczonej (później żony) ona wyjdzie na tym najgorzej, bo po 15 latach wspólnego życia, gdy dopadnie męża kryzys wieku średniego - kochanka, jej pozostanie albo odejść z jedną walizką ubrań, alko zostać i tolerować wszystko, bo gdzież ona pójdzie - pod most?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnoszę1
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×