Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mniej ważna...

Walczę z pasją faceta. Przegrywam...

Polecane posty

Ja napiszer tak: jak poznałam mojego owczesnego narzeczonego był w trakcie rozwodu. Przez 1 m-ac bylo pieknie a pozniej pokazal swoje prawdziwe oblicze: jego pasja byli koledzy io alkohol. W tyg nie pil ale przychodzil piatek,po pracy i do niedzieli nie trzezwial. Meczylam sie tak przez 8 m-cy ( mieszkalismy razem). Az wkoncu,ktoregos dnia po tych 8 m-cach bycvia razem i kolejnym jego zachlanym weekendzie powiedzialam STOP!!!!!!!!!!!!!!!!! Co ja robie ze swoim zyciem??/ Marnuje je dla goscia,ktory nie potrafi sie dla mnie zmienic i dac mi poczucia bezpieczenstwa i normalnosci w zyciu?????????????? ( p.s. On zawsze mial problem z alkoholem.Nie ze wzgledu na rozwod. ). I wtedy coś we mnie pękło... Miałam wybór: meczyc sie z alkoholikiem czy byc sama i meczyc sie przez pare miesiecy ale miec spokoj w zyciu?? I odeszla. Jak byl w pracy spakowalam rzeczy,klucze zanioslam do jego rodzicow i juz. I wiecie co?? To byla najrozsadniejsza decyzja w naszym zwiazku. Gosc sie tak przestraszyl,ze naprawde jestem w stanie go zostawic ,że teraz pije raz na 2/3 m-ce i tylko w jeden dzien: sobota. Zmeinil sie. Cala rodzina wrecz mi pogratulowala.jego zona nie potrafila na niego wplyna zeby przestal pic a ja dokonalam tego cudu :) teraz jestesmy prawie 3 lata razem.Jest ok. moze po prostu czasami ktos potrzebuje zminego prysznica by zmadrzeć?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramtamtamtam
może mu po prostu powiedz żeby się określił. powiedz że rozważasz odejscie. że się męczysz. no chyba że należysz do tych kobiet które są mega szczęśliwe jak mogą narzekać na swojego faceta. i w tym widzą sens swojego życia. znam jeden taki związek, trwa to już jakieś 8 lat. gosć się uważa za muzyka i cośtam gdzieś gra, ale bez szału, ma czas dla siebie, dla kolegów, a jego babka w kółko narzeka że nie mają się kiedy spotykać i że dla kolegów to tak a dla niej to nie. po czym jak dostanie ochłap ze stołu w postaci chwili wolnego czasu jej faceta to mało nie pęknie ze szcęścia. jakąś symbiozę w tym odnaleźli, co by nie mówić. ale czy na dłuższą metę ma to sens? nie wiem. są rózne chwile w związku i skłamałabym gdybym powiedziała ze my ich nigdy nie przechodzilismy. ale ale nigdy do naprawdę nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy jestem dla mojego faceta ważna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eksmuzyka
Byłam z muzykiem w związku około 5 lat. Było dokładnie jak u Ciebie - pasję stawiał na pierwszym miejscu, ale dodatkowo jeszcze był bardzo zaborczym człowiekiem w stosunku do mnie i każdy przejaw próby mojej niezależności od niego zwalczał... fochem :D Taki pies ogrodnika. Bał się, że jak pójdę czy pojadę gdzieś z nowymi znajomymi lub ludźmi któych nie zna to zafascynuję się kimś i go zostawię. Straciłam bardzo poczucie własnej wartości i zrobiło się tak jak ktoś tu u góry już pisał... zamknięta w tym jego świecie bez niego przestałąm dbać o siebie i fizycznie i intelektualnie. Rozmowy nic nie dawały, a więc ostatecznie zdecydowałąm się na terapię szokową i odeszłam. Przez miesiąc mi jęczał i błągał bym wróciła, ale ja nie dawałam mu jeszcze szansy wściekła na niego i szczęśliwa, że nareszcie oddycham. Jęczał, ale nie widział problemu co było złe i jak to naprawiać!! (sic!) Chciałam więcej czasu by osbie to przemyślał. napisał mi tylko że bardzo go ranie, a muzyka jest jego ukojeniem gdy gra to wszystkie problemy znikają.. i zerwal kontakt.. Czy chciałabym być z nim znowu?.. to raczej nie ma sensu. To muzyka go koi i mimo, że nie ma już nastu lat to dalej ona jest na 1.miejscu. A więc jeśli jednak zależy Ci na nim to terapii szokowej nie polecam. U mnie wybrał muzykę zamiast mnie. aha.. przez 4 lata nie miał czasu pojechać ze mną na wakacje.. (na początku sporo wyjeżdżaliśmy).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eksmuzyka
dla jasności: ja też w tej jego działalności bardzo go wspierałąm i byłąm z niego niezmiernie dumna. Cieszyłąm się z każdego sukcesu! I to nie tak, ze chciałąm mu pasję wybić z głowy! Dla mnie ludzie bez niej są szarzy... ja taka się stałąm pod koniec tej historii :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramtamtamtam
kurde to ja mam dość dobrze ale powiem Wam że w naszym otoczeniu roi się wręcz od nieudanych związków. i faktycznie tacy faceci albo traktują swoje żony jak służki albo kucharki albo pogotowie seksowe, albo ich w ogóle nie traktują. a te jeszcze się cieszą jak nie zauważą że po raz kolejny zdradził. ja wiem jedno, mój pajac ma swoje wady i nigdy prznigdy nie uda mi się zapędzić go do majsterkowania, jak również nie sądzę zeby chciało mu się budować dom i sadzić drzewo. bo o dziecku to na szczeście akurat myśłimy. ale nie zamieniłabym mojego związku na żaden inny. no z pewnością czuję się kochana i hołubiona. jedno to wiedzieć czego się chce, a drugie z czym sie walczyć nie powinno. jak zawsze jedyne wyjscie to kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eksmuzyka
a to pomarudzę jeszcze :D ogromnym problemem i dla mnie i jak potem zauważałąm dla kobiet innych członków jego kapeli była kasa :) wszyscy pracowali, ale mimo, ze goście pod 30che mieszkali i dalej mieszkają z mamusiami, nie mają samochodów (korzystają z rodzicielskich), a nowe ubrania - żeby wyglądali jak ludzie - kupują im ich partnerki (żadne żony, bo to za duży koszt). Jak ja zapytałąm delikatnie o pierścionek zaręczynowy to usłyszałąm że to niepotrzebna rzecz przecież nasza miłość nie potzrepuje takich oklepanych symboli :P Całą kasa szłą na sprzet - calutka! Na nowy basik za 3 tyś a jeden już był, na wzmacniacz za 7 tyś, na efekty do gitary itd.itp.. zgroza.. pasja hahaha Tacy chłopcy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramtamtamtam
no tak u nas też na graty idzie kupa kasy chociaż mój mąż nas przez sporo czasu utrzymywał jak nie miałam pracy i dawał radę, a raz jak byliśmy totalnie pod kreską to nawet sprzedał swój jeden sprzęcik, myślę że mocno mu było szkoda ale tak zdecycował. i poszło na zycie... oczywiscie po jakims czasie kupił sobie nowy, ale pamiętam i doceniam to do dziś. ale jak już wspomnialam, czasem gdy patrze na naszych znajomych z tej strony muzycznej to włos mi sie jeży na głowie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wy chyba
upadłyście na łeb żeby się wiązać na stałe z muzykiem lub jakimkolwiek artystą zdrada jest u nas na porządku dziennym,tylko dobrze to kamuflujemy współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramtamtamtam
widać jednak nie wszystkich tak swędzi ptaszek jak ciebie :) ale spoko możesz sobie generalizować, świadczy to tylko o tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak łudź się dalej
jak jesteś z artystą muzykiem przejrzysz na oczy jak cię zarazi jakimś choróbskiem współczuję naiwności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ramtamtamtam
haha dobre jak nic jeszcze dodać słynne "to złodziej i pijak bo każdy pijak to złodziej " niejednego świętoje.bliwego widziałam który rogi swojej żonie przyprawił, więc twoja teoria jest za przeproszeniem o kant dupy potłuc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mniej ważna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mniej ważna...
taaak.ja niedawno rozstalalm sie z facetem ktorego pasje byly podobne do moich.gory,podroze tyle tylko ze jego to jeszcze wspinaczka.probelmy zaczely sie pojawiac gdy ja przestalam zyc tylko jego marzeniami ,chcialam wiedziec czy jest w stanie zwiazac sie ze mna tylko dla mnie - bez naszych pasji i czy mysli o nas powaznie czy tylko jako o kompanach do dzielenia zycia w podrozach.wiem ze mnie kochal .ale wiecie co.stwierdzil ze nigdy nie porzuci wspinaczki.wcale tego nie chcialam ,chcialam tylko wiedziec czy przegram z tym calym jego swietnym zyciem jesli zapragnę normalnosci i zycia "nami "a nie wyjazdami.nie on tego nie chcial. stwierdzil ze nie nadaje sie do zwiazku.zaczely sie klotnie.nie chial o nas walczyc,mimo iz uwazal ze to jest TO.nie wiem co sadzic uwazam ze byl glupi,bo stracil cos wiecej niz sadzil.ja tez.ale mialam dosc rywalizaji z jgo pasjami i dawania z siebie 200% zeby nadazyc za jego zyciem.kazda kobieta pragnie poczucia ze jak cos on chce z nia mieszkac miec dziecko ,ze kocha ja bezwarunkowo i zrobi dla niej wszystko. przeciez seks jest ryzykiem ze zycie moze was polaczyc na zawsze.wybral sport bezemnie.stwierdzil ze roznica haraktorow -a moim zdaniem brak pracy nad soba i egoizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mniej ważna...
"[zgłoś do usunięcia] eksmuzyka a to pomarudzę jeszcze ogromnym problemem i dla mnie i jak potem zauważałąm dla kobiet innych członków jego kapeli była kasa wszyscy pracowali, ale mimo, ze goście pod 30che mieszkali i dalej mieszkają z mamusiami, nie mają samochodów (korzystają z rodzicielskich), a nowe ubrania - żeby wyglądali jak ludzie - kupują im ich partnerki (żadne żony, bo to za duży koszt). Jak ja zapytałąm delikatnie o pierścionek zaręczynowy to usłyszałąm że to niepotrzebna rzecz przecież nasza miłość nie potzrepuje takich oklepanych symboli Całą kasa szłą na sprzet - calutka! Na nowy basik za 3 tyś a jeden już był, na wzmacniacz za 7 tyś, na efekty do gitary itd.itp.. zgroza.. pasja hahaha Tacy chłopcy " dokladnie.moj odbywal i planowal 3-4 razy do roku podroze i to takie za kilka tysiecy grubo.jak sie spytalam czy zycie tak bedzie wygladac ze kasa bedzie szla na to a nie na norlmalnosc ,chate,samochod ,ciuchy,inne rzeczy ,ktore sa tez elementem zycia to sie obrazil jak nigdy.samochod w rozsypce,ciuchy tylko te na poziomie ktore byly potrzebne na wyjazdy a nacodzien porazka.rozumiem ze chata samochod i ciuchy to rzecz materialna a podroze duchowa ale ja sie staram ogarnac to i to.skad mam miec pewnosc ze kiedys nie bedzie tak ze przez jego pasje bede musiala kombinowac na rzeczy codzienne o kredycie miekszaniowym nie wspominajac...i ze on nie bedzie myslal o tu i teraz tylko co gdzie kiedy przezyc i gdzie ywjechac jaki sprzet kupic.sama kocham wyjazdy,przygody i znie zaluje kasy na to ale sa granice.a taki facet z "pasja" nie widzi ze zycie trzeba tez budowac tu i teraz ,bo ja zlamie noge , czy straci mozliwosc realizcji pasji zostanie z niczym tylko marzneiami:( ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×