Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ...wyjątki ze wściekłości...

pewnie nikt mnie nie pamięta...a jeśli już to negatywnie

Polecane posty

Gość ...wyjątki ze wściekłości...

i nadal tak będzie, ale co mi tam. Nazbierało się - to trzeba z siebie wyrzucić. Chociaż nic buntowniczego to nie będzie. Takie pitu pitu. Sweet Noise - Patrz http://www.youtube.com/watch?v=tV9knNwX88k Gdybym ja coś takiego napisał, bo przecież tak czuję - to "musiałbym iść się leczyć". No właśnie. Czyli co. Człowiek - chemicznie sterowane gówno. Zlepek genów, wpojonych lub nie zasad i zachowań, połączeń i przepływów chemicznych. Nawet jeśli istnieje pierwiastek duchowy, jakie słabe ma znaczenie. W końcu teoria brzmi, że łyknę co trzeba i będę miał już inne myśli i inne postrzeganie świata. Czyli nawet ci co niby mają chemię jak trzeba, bo ktoś to kiedyś wyznaczył i określił, to są takim samym gównem jak ja - w końcu żadna w tym ich zasługa, że mają prawidłowo. Chociaż wierzę, że to jeszcze nie wszystko. Trzeba nauczyć się żąglować swoimi myślami. W momentach, gdy nakręca mi się nienawiść do siebie do innych do wszystkiego (dla nikogo nie ma to znaczenia, bo jestem cichy spokojny pokorny, a że raz na pół roku wybuchnę - każdemu się zdarza) to muszę przekierować myśli (żeby wewnętrznie poczuć się lepiej) tylko że nie ma tematów, na które bezpiecznie jest odbić. Zawsze coś nie tak i nie ma punktu zaczepienia. Chociaż jeśli nawet negatywne, ale dotyczące innych wydarzeń niż takie, jak w danej chwili, to się nie nakręcam. W ogóle wyłączyć myślenie - wyczyścić się - jest bardzo trudno i nawet niebezpiecznie. Wypieram się ze wszystkich uczuć i popadam w totalną beznadzieję. Widziałem wczoraj ślub. Nowożeńcy i goście stali na schodach kościoła. Już powinienem się wściec, że tylu ludzi i nie ma jak spokojnie przejść, że zwyczajnie ludzkie szczęście i uśmiechy. Jednak nie. Wydarzenie uczuciowo było mi obojętne. (Może dlatego, że od kilku dni fatalnie fizycznie się czuję - ledwo na nogach się trzymam). Za to jako obraz - wycinek artystyczny, to takie nawet ładne było. Wiatr rozwiewał dziewczynom włosy i sukienki a słońce świeciło na odsłonięte nogi w szpilkach. To nie jest nawiązanie do tego co wyżej. Chyba jestem uzależniony od pornografii. Stary chłop a głupi. W takie badziewia to się mogłem bawić jak miałem naście lat, ale wtedy nie a skąd. Fatalny sposób na odreagowanie własnej beznadziei - tylko ją powiększa. Zalegam pewnie trochę wyżej niż na dnie. Dobrze, bo na dnie też bym zalegał, a nie się od niego odbił. Pewnie mam lepiej niż 99% mieszkańców Ziemi i się tylko głupio użalam. Jestem połączeniem strachliwego dziecka z cyniczny dorosłym. Straciłem młodość. Nie poszedłem drogą jaką trzeba ; może wcale nie poszedłem - zostałem tam gdzie byłem naście lat temu. Nie umiałem dostrzec co jest ważne co umiem co mnie interesuje, a nawet jeśli, to nie umiałem do tego dążyć - organizować sobie. Odstałem (a najbardziej to ogólnoludzko tzw.towarzysko) i już na powrót się nie zasimilowałem (czy jakoś tak). Nie czuję się na siłach aby się unicestwić. Jednak dotrwanie do trzydziestki uznałbym za pewien sukces, ale i porażkę jednocześnie. Nie będę już fajnym dorosłym, bo niby jak i skąd. Wiecznym niefajnym dzieckiem nie umiem przestać być a powinienem - już dawno nie wypada. Starałem się pisać bez - ... . Zacząłem czytać pismo drukowane - książki. Stałem się już wtórnym analfabetą - dlatego zawsze ... zamiast normalnej interpunkcji, a tylko czasem ... miały uzasadnienie. Nie umiem jednak czytać i patrzeć na strukturę zdań więc nadal jest jak jest - przecinki są gdzie nie powinny a nie ma gdzie by się przydały. Chociaż przy tym wszystkim co napisałem wyżej jakie to ma znaczenie. Pewnie takie, że kiedyś byłem w tym dobry. Mało przydatna umiejętność ale zawsze to coś. Kawałek siebie. Kolejny który uległ degradacji. Niektórymi wątkami w opowiadaniach można się podłamać. Tak jakoś osobiście kłują, a nie powinny. Taki że 18letni chłopak pisze infantylne ale i namiętne (ważniejsze że spełnione) listy do swojej dziewczyny, z którą i tak widzi się w szkole i po także. A ja co. Dziewięć lat więcej nic istotnego złego nic ważnego dobrego nie mam poza sobą. Nie przeszedłem okresu, który by mnie ukształtował. Chociaż pewnie przeszedłem i tak teraz wyglądam jak i moje doświadczenia. Jestem miałki i nijaki. Nawet taki Joe Black-Śmierć. Jak krótko przybrała postać ludzką a przeżyła wszytko co najważniejsze - esencję z życia ludzkiego. Pierdolona bajka i głupie farmazony. Śmiercią nie jestem a muszę być na wieki ponad. Zawsze chciałem "zrozumienia...pocieszenia...iluzji istnienia" . Już nie chcę. Cieniutki ten post - takie pitu pitu. Widocznie taki jestem lub (mam taką nadzieję) tylko bywam. Nie pozostaje nic innego jak być twardym. Nie wiem czy potrafię (raczej nie, bo nigdy nie potrafiłem), ale muszę bo nie umiem się skończyć. Jeszcze nie teraz. I tym optymistycznym akcentem zakończę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie jestem nikt
Ja Cię pamiętam Dziara :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vvvvv
pamiętam, ze kiedys wiecej bluzgałeś, widać trochę sie wyciszyłeś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×