Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość despetratka

czy są tu sfrustrowane panie domu???

Polecane posty

Gość despetratka

czasem już tak mam dosyć zajmowania się małym dzieckiem (które bardzo kocham) i przy okazji całym domem, że naprawdę marzę o tym, że wyjdę i zacznę nowe życie. przeczytałam ostatnio artykuł w wysokich obcasach o sfrustrowanych matkach i bardzo się z tym utożsamiłam, niestety... czy wszystkie tu jesteście takie pozytywne i wspaniałe, że nigdy nie macie dosyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam dziś
dość jak moje dziecko(14 m-cy) nie spało nawet minuty od rana ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasne że mam dość.I zdarza się że mówię o tym głośno :D Po co udawać???? To że tupnę nogą,rozryczę się nie znaczy że nie kocham swojego dziecka.Jesteśmy tylko ludźmi i cięzko być ,,idealnym" w normalnym świecie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to naprawdę normalne
mamy prawo do gorszych dni, gorszych chwil przecież nikt z nas nie jest doskonały dlatego ja staram się od czasu do czasu poświęcić chwilkę tylko dla siebie, trzeba zadbać o własne potrzeby bo niezaspokojone prowadzą do frustracji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no dobra niby takale
są jakieś granice. babka z artykuły to raczej życia już nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Na szczęście nie upadłam tak nisko żeby przygotowywać mężowi kanapki do pracy." faktycznie, za wesoło w jej życiu nie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wanka-wstanka
ja niestety rozumiem. sama mam czasem ochotę wydrapać mężowi oczy, a dziecko... przepraszam... porzucić razem z wózkiem na ulicy. a to nie znaczy, że mam złego męza, że mi nie pomaga; po prostu czasem sobie myślę, że jestem taka do tego życia jakby "przyczepiona", że nie jestem już do końca panią samej siebie... to mnie dobija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokoooo
to trzeba było zostać singelką bez dziecka/ci a nie chciało się mieć rodzinę to nie narzekać. Same sobie żeście winne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba niestety źle trafiłaś
z tematem. widać na kafeterii same szczęśliwe mamuśki co tylko o swojej fasolce, a teraz już dzieciątku myślą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie tez czasami szlag trafia i to chyba normalne. Rzuciłabym to wszystko w diabły, zamknęła się w pokoju z książką i niech się dzieje co chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu ci skracam ten link

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMA OD GRUDNIA
Dzis mam taki dzien ze dziecko doprowadza mnie do szalu bo pada deszcz i jej sie nudzi..... Zdarzaja sie takie dni czesto, ze frustracja mnie dobija ale staram sie sama nie popasc w rutyne i organizuje sobie zycie przyjemnieszym czyli.... Jutro wychodze np. z kolezankami na piwko wieczorem -typowo babski wypad, zapraszam czasami meza na kolacje na miesice bo to wazne zeby pobyc czasami zupelnie we dwoje jak dawniej ( mala jest wtedy u babci ) a na codzien, kiedy po wieczornych rytualalch kapania, karmienia, mala juz spi, wycigam butelke wina, moj maz preferuje piwo ;) i ogladamy seriale badz filmy na dvd. Takie wyciszenie na koniec dnia. Trzeba umilac sobie zwykly dzien zwyklymi przyjemnosciami wtedy to wszystko staje sie latwiejsze.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu ci skracam ten link
sorki: http://tnij.org/d8fp z tamtym więcej roboty, a artykuł masz BARDZO a propos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tam
jeszcze pracuję i czasami jest ciężko, ale to ogromna radość wychowywać takiego małego szkraba, gdy wracam z pracy tak się cieszy przytula dośc długo, po pracy zajmuje się nim ciągle, w nocy jeszcze karmię. Jak mą zajmuje się dzieckiem robię obiad, jak nie daję rady to nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do 0909090
MAMA OD GRUDNIA A seks? Tylko telewizję oglądacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jakoś nie jestem
sfrustrowana. Mam swoje kochane dziecko i najważniejsze, że ono jest zdrowe, ja jestem na dalszym planie. To ono jest ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co tak cicho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne że bywają takie dni, szczególnie gdy się nie pracuje i cały czas poświęca dziecku, w całkowity brak kryzysów przy takim trybie życia po prostu nie wierzę :P przy całej miłości jaką darzy się dziecko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misiok
Wyjściem jest zatrudnienie pomocy domowej, która zadba o dom. Jesli nie na stałe to dochodząca raz na jakiś czas. Proste. Wówczas jest więcej czasu na ŻYCIE. Po być sfrustrowanym? Albo wynająć opiekunke bądź posłać dzieciaka do żłobka albo do przedszkola - też robi sie wiecej czasu na życie. Niektóre z Was katują się na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam!Od roku jestem matką niepracującą. Na początku kiedy poczułam się jakbym nie była sobą, to pomyślałam, że coś jest ze mną nie tak. Wszyscy zachwycali się jakie mam grzeczne i spokojne dziecko a myślałam, że jestem chyba "nienormalna" skoro ciągle narzekam i jestem niezadowolona z tego co mam. CIągle zastanawiałam się dlaczego nie czuję się szczęśliwa i spełniona- mam wspaniałe dziecko, męża dobrze zarabiającego i jedynie co, to mogłam "spokojnie" gotować, prać,prasować,piec,robić zakupy,sprzątać,zajmować się dzieckiem. Tylko jedno ale... Liceum, studia to okres kontaktu z ludźmi. Potem praca, w której także każdego dnia stykałam się z człowiekiem a potem pracę straciłam, znajomi ze studiów porozjeżdżali się do swoich miast a ja zostałam w czterech ścianach z maluszkiem i nagle okazało się żyćie towarzyskie zwolniło prawie do zera, cofam się intelektualnie a pozostały codziennie wykonywane te same obowiązki domowe, które i tak, i tak trzeba zrobić, bo inaczej urośnie góra prania, zrobi się pusto w lodówce a mały i tak domaga się niemal ciągłej uwagi. Odechciało mi się prawie wszystkiego...codziennie to samo- a przecież byłam energiczną, pełną życia, towarzyską i mającą zainteresowania osobą. Odechciało mi się sexu, realizowania zainteresowań, wieczorem zmęczona gapiłam się w telewizor a jednocześnie czułam wściekłość, bo nienawidziłam tego jak się czuję, jak spędzam czas i nie miałam siły tego zmienić. Każda próba kończy się tym, że zostawało mi zbyt mało czasu na realizację tego co zaplanowałam- chociaż mąż pomagał w domu. Ktoś pisze, że że trzeba czasem o siebie zadbać i zrobić coś tylko dla siebie, ale to nie wystarcza. Zrobienie maseczki, wypicie winka wieczorem, czy oglądnięcie filmu wieczorem z mężem przestaje wystarczać. Człowiek chce żyć jak kiedyś...czuć, że jeszcze coś znaczy dla siebie, bo może inni zachwycają się i doceniają, że gotujesz, pieczesz ciasta, robisz przetwory, sprzątasz itd tylko że Tobie to nie wystarcza.Istnieje teraz taka presja otoczenia, że skoro nie pracujesz i siedzisz w domu zajmując się dzieckiem to wręcz powinnaś robić te wszystkie rzeczy, "bo co innego masz do roboty". Kocham moje dziecko (jak każda z was) a często tęsknie do czasów studenckich, chciałabym poczuć, że żyję. Chociaż obecnie szukam pracy (bo czuję że inaczej zwariuję)to każda porażka coraz bardziej dołuje i obniża moje poczucie własnej wartości. Teksty typu "powinnaś mieć duże poczucie własnej wartości realizując się jako matka i pani domu" mnie nie ruszają. Są przejawem ignorancji dla indywidualności każdej kobiety. Ale cóż jak na razie pozwoliłam się zamknąć we własnej zrzędliwości i nie radzę sobie...A sama świadomość tego w niczym nie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wariatkafrustatka
Kkoszka, jakbym o sobie czytała. Chyba im bujniejsze życie przed ciążą tym gorsze samopoczucie po. Ja od 5ciu miesicy najbardziej zadowolona jestem jak oddaję dziecko do babci, jak je odbieram to się czuję jakby kat stał nade mną. Niecierpię zajmować się nim i denerwuje mnie, że ciagle "czegoś ode mnie chce". Moje dziecko to wpadka, ale to nie zmienia faktu, że MUSZĘ sie nim zajmować. Ech, brutalne to, ale lepiej było jak go nie było....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie jest zycie
Ja rowniez mam dosc!Kocham moja mala nad zycie ale czesto marze o tym by ktokolwiek mnie od niej uwolnil choc na pare godzin ..Kazdego dnia to samo,zero kontaktu z ludzmi no chyba ze z innymi mamami na placu zabaw,sterta prania,prasowania,gotowanie sprzatanie po moim szkrabie i nieraz wyje z bezsilnosci...Mimo ze kocham ja nad zycie i nie wyobrazam juz sobie bez niej zycia to nieraz zlosliwy chochlik mi mowi:PRZECIEZ LEPIEJ CI BYLO PRZED CIAZA....PO CO CI TO BYLO KRETYNKO:?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też czasami jestem sfrustrowana. Synek daje w kość. Kidyś nawet sąsiadka powiedziała mi, że zupełnie "siadłam" i mam pić meliske i znaleźc godzine w ciągu dnia dla siebie. Jednak tak sie nie da. Mój mąż pracuje od świtu do wieczora. Jetsem stale sama z dziećmi,bo mam też starszą pociechę. Teraz junior dał mi jednak trochę wytchnienia, nieco się wyciszył i jest lepiej. Odzyskałam humor i równowagę. Trzeba to wszystko poporstu przetrzymac. Ktoraś z Was pisała , że dziecko od rana do 13.30 nie spalo mój synek do 14 nie spał, a jak zasnął to przespał się, a właściwie zdrzemnął 40 min. Tylko tyle sypia, ale jeśli w dzień jest w miarę spokojny to nic to. Zatem dziewczyny uszka w góre!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak czasami mam
ale jak moje dziecko zaczyna płakać, bo po prostu ma ochotę mnie powkurzać, to wkładam mp3 w uszy i czytam gazetę, a ono niech się drze- jak mu sie znudzi to przestaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wariatkafrustatka
Przynajmniej się do tego przyznajemy!!! To bardzo dużo powiedzieć, że ma sie dość, że dziecko to nie cały swiat, że jakby go nie było to dobrze by było. To chyba oznacza zdrowy stounek do życia. Ode mnie rodzina wymaga uśmiechu na twarzy od rana do wieczora, bo przecież mam śliczne, grzeczne i kochane dziecko. Bzdura!!! Grzeczny to jest jak ktoś ciumka nad nim 12h/dobę (reszta to spanie, jedzenie i przewijanie - wtedy jest spokojny)!!! a ja też chcę żyć. Chcę mieć pragnienia i marzenia!!! na razie nikogo to nie obchodzi. Tak jestem naprawdę frustrowana, ale nikogo przy tym nie pogrążam i nie obrażam. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie kazda ma swoje pragnienia marzenia. Moje wczoraj się spełniło po ponad półtorej roku wyszlam z moim mężem 1 raz . Poszliśmy do kina na te czeską komedię i fajnie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wow ow ow
Aż się dziwię, że jeszcze się Matki Polki nie odezwały z "jak możecie mieć dość swoich dzieci??!! serca nie macie, dziwki do dyskoteki!!", bo to takie popularne na kafeterii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież nie można mieć stale uśmiechu przylepiionego do buzi. Tylko wariaci stale sie śmieją ( tak na marginesie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×