Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kandrorella

Neurotyczna potrzeba partnera/miłości

Polecane posty

Witam Eutemio ;)) Zapraszamy do rozmow. Nie wiem jak sobie radzisz..Probowalas tabletek ziolowych na sen? Tak tylko pytam sama jestem przeciw stosowaniu specyfikow :) Maju zaloz taki temat co? Mozemy go razem prowadzic. ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tzn. Eutenio. Wlasnie zauwazyłam. Ah Caly czas wszystko przekrecam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Witaj Eutenia ❤️ 🌻 Jak milo Cie tu zobaczyc. 🌻 Co do niespania,to niewiele moge Wam pomóc :-( ,bo zasypiam,jak tylko przyloze łeb do poduszki i śpię jak suseł. 😴 Raz w zyciu,dawno,zdarzylo mi sie nie spac po 4-ech nockach w pracy.Po ostatniej nocce pojechalam w gory,wyszlam na Turbacz,a potem nie spalam jeszcze do 2-giej w nocy,bo mielismy impreze klubowa.Rano wstalam jak skowronek o 7-mej. :-) 🌻 Mojej kuzynce,jak miala problemy z zasypianiem,zazywala jakies tabletki,poradzilam,aby kilka dni wymeczyla sie,nic nie zazywala i w koncu padnie.Tak sie stalo. 🌻 U Was,mysle,moze chodzic o wyciszenie sie wewnetrzne.Jak bedziecie wymeczone,poczujecie spokoj wewnetrzny,zasniecie. 🌻 Moze zastanowcie sie,co Wam nie pozwala usnac.Myslenie?Stres?Nerwy?Problemy?A moze szkoda Wam czasu na spanie?Ja tak mam w tej chwili.Czasami bronie sie przed spaniem,bo szkoda mi czasu na spanie.Czytam sobie,mysle,pisze przemyslenia,mysli,czasami cos przepisuje. 🌻 Gdy sobie uswiadomicie,co przeszkadza Wam spac,to zapewne sobie z tym poradzicie.Teraz pewnie doszedl Wam lek,ze:znow nie usne,znow bedzie nioeprzespana noc,znow nie bede spala itd,itp. Sprobujcie moze przeprogramowac podswiadomosc pod tym wzgledem. 🌻 Na pewno Wam sie uda w koncu usnac i spac.Wierze w Was.Trzymam kciuki.Powodzenia Dziewczyny. :-) ❤️ Cieplutko Was pozdrawiam.🌻 ❤️ Eutenia-dzisiaj zamierzam do Ciebie zadzwonic. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Maju ❤️ :-) Dzisiaj spałam już lepiej i dłużej nieco...około 6 godzin, sukces!!! od razu lepiej się czuję...co to za męczarnie jak łeb się nie wyśpi...to wie tylko ten który tak samo się męczy...masz rację Maju,że może w tej głowie człowiek sobie jakoś tam zakoduje że znowu nie będzie spał,a to nie powinno tak być,trzeba koniecznie do siebie pozytywnie przemawiać i wierzyć że się uda zasnąć i spać...to trudne...ale nie niemożliwe... Maju,cieszę się że chcesz do mnie zadzwonić :-)👄 będę czekała 🌼 Wybacz że nie odpisałam jeszcze na Twój e mail, po tych nocach nieprzespanych,jakaś jestem nie do życia... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najezona 🌼 Niestety,ale na mnie nie działają takie słabe preparaty :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co mi tu wyskakuje Eutenia tlen. ? Nie mam żadnej poczty na tlenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia A moze sobie niechcacy wpisalas nick tam,gdzie adres mailowy na tlenie? Moze Ci sie niechcacy zalozylo ? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poprostu musze zapytac. Czy potraficie siedziec sami wsrod ludzi? Czy zle czujecie sie w swojej obecnosci? Moze to troche wyrwane z kontekstu ale chcialabym wiedziec czy to jest ogolny problem czy odchyl :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy zagląda tu ktoś jeszcze
Czy zagląda tu ktoś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy zagląda tu ktoś jeszcze
Tyle czasu minęło od ostatniego posta, ja dopiero teraz odkryłam wątek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy zagląda tu ktoś jeszcze
Tez jestem neurotyczką. Zrozumiałam to niedawno. Obsesyjne poczucie braku bliskosci i jednoczesne bronienie sie przed nia. Od kilku lat motam sie jak w klatce. Lęki nie pozwalaja mi normalnie funkcjonowac. Dodatkowy brak jakiegokolwiek partnera w swoim zyciu kontra wielka potrzeba go. Mam 27 lat. Nie wiem jak dlugo uda mi sie jeszcze przetrwac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeczytaj wszystko z tej strony razem z testami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oleslawa
Teraz zastanawiam się, czy nie jestem neurotykiem. Jestem w związku od 4 lat i nie wiem, czy jestem w nim szczęśliwa. Mam wrażenie, że bardzo dużo zrezygnowałam z siebie, boje sie zerwania jak ognia. I sama boje się zerwać, bo myślę, że już nikt inny mnie nie pokocha. I stosuje szantaże emocjonalne. Jestem zaborcza. Jestem też DDA. Zawsze myślałam, że syndrom DDA ani neurotyczna potrzeba partnera/milosci mnie nie dotyczy. Dzisiaj po przeczytaniu watku mam duze watpliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nigdy nie za późno ani Was odkryć ani coś zmienić. Nie wiem czy jestem neurotycznie potrzebuję miłości ale że chce się tego dowiedzieć, zaczęłam szukać. Rozstałam się z facetem, on zerwał i zaczęłam szukać w tym mojej winy, najpierw jak trafiłam na artykuły na ten temat to wszystko mi pasowało do niego, albo zdecydowana większość, raz mnie kochał raz mówił że sie mnie boi i uciekał.... najgorsze ze zawsze miał jakąś kompulsywną potrzebę sympatii z kobietami...nigdy nie rozumiałam dlaczego. I naturalnie się wściekałam, czasem puszczały mi nerwy i jakaś agresja ze mnie wypływała. Ponieważ on jest osobą uzależnioną i trochę wiem na temat tych mechanizmów, zawsze usprawiedliwiałam jego zachowanie. w jakimś momencie czułam się jak w cyrku albo jak na huśtawce, nie wiadomo co przyniesie jutro. Nie znosił mojej krytyki, pielegnował ją w sobie i wypominał mi każde moje słowa nawet sprzed 4 lat, to było chore jakby obecna rzeczywistość nie była ważna. Miałam wrażenie ze zawsze źle mnie odbiera, źle czyli niezgodnie z moją intencją, ale i on tak mówił do mnie. Znajomi mówili że jak sie z nami rozmawia osobno to jakbyśmy byli z różnych bajek. I dlatego doszłam do wniosku że moze przynajmniej jedno z nas ma problem neurotyczny. To fakt ze ja wychodzę z założenia że jak sie kocha to w dobrych i złych momentach, on w złych "uciekał". czasami prowokował sytuacje zebym go wyrzuciła. Nie przepraszał i zawsze miałam wrazenie ze on uważa że to moja wina. Jakby miał 2 osobowości, z drugiej strony gdyby mnie ten problem dotyczył to ja miałabym zakłamany czy zniekształcony obraz siebie i świata.... pomóżcie proszę.... On bardzo sie boi samotności i ma już inne kobiety ale mnie nurtuje czy ja mam jakiś problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keram66austria
Do hanna927 Myślę ze Ty jesteś 100% zdrowa. Ja przez 9 mcy byłem w toksycznym związku z Ukrainką . Już nie policzę ile razy zrywała ze mną chyba 6. Zawsze ona i nigdy niewiedziałem dlaczego ale zawsze ja byłem winny, tak mówiła. Wszystko to poskladalem do kupy wrzóciłem na Google i od razu wyszło neurtyczka. W dzieciństwie była bita przez matkę ojca nie było wujek chciał ja wyrzucić przez okno. Wszystko pasuje i jej cechy charakteru typowa neurotyczka. Najgorsze że ja ją dalej kocham a ona nie i mnie nigdy nie kochała. Nie wiem co dalej robić, czy na nią czekać, bo to ja jej uświadomiłem że jest neurotyczka. Powiedziałem jej że ją akceptuje ale ona sie nie odzywa i nie odbiera telefonu. Pomurzcie co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój były partner był neurotykiem. Związek z nim to po zaręczynach stał się "piekłem". Na początku tworzyliśmy zgraną i udaną parę. Po tym kiedy wsadził mi kawałek blaszki na palec zaczął mnie traktować jak swoja własność. Ja nawiwnie wierzyłam, starałam się etc... Łącznie bylismy razem ponad półtorej roku: pół roku związu+zaręczyny+ rok męczarni. Powiedziałam stop... Ale może innym się udaje. Ponoć z neurotykiem mozna stowrzyć udany związek. Tutaj fajny art http://www.menopauza.pl/psyche/menopauza_w_domu_1/bo_milosc_jest_niepokojem/zwiazek_z_neurotykiem.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe,czy ktos tu jeszcze napisze.Czyzby temat nie był interesujacy? Nie wierzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćlanka
Wszyscy zawsze się użalają nad neurotykiem, a nikt nie dostrzega tych których oni na co dzień wykańczają i tłamszą. Niszczą swoich partnerów i dzieci, topią ich w swoim ciągłym niezadowoleniu, malkontenctwie i kłamstwie. Omijajcie ich jak najdalej, niech sami się pławią w swoich urojonych i prowokowanych cierpieniach. Oni naprawdę nie są tacy niewinni ani bezbronni jakich próbują z siebie robić. Omijać szerokim łukiem, i nie wahać się ani chwili. pomyślcie zawsze ile życia macie jeszcze do uratowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez światła
gośćlanka tyle w Tobie jadu.... Na każdej stronie wypisujesz to samo. Twoja postawa jest poniżej krytyki. Co do wątku.... Też mam z tym problem....z resztą nie tylko z tym. Ta wrażliwość wysysa ze mnie wszystkie siły.... Moje małżeństwo wisi na włosku. Lada moment i stanie się coś złego... Jak z tym żyć? Jak żyć z tym że odczuwa się znacznie mocniej to co po innych spływa? Jak funkcjonować wiedząc że silniejszy charakter partnera potrafi Cię sprowadzić do parteru? Może ktoś chciałby porozmawiać na ten temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Keram66
Piszę do "bez światła". Bardzo chętnie porozmawiam z Tobą. Temat mnie bardzo interesuje. Ja osobiście nie jestem neurotykiem. Jestem bardzo silnym mężczyzną który miał do czynienia z neurotyczką. Chciałbym zgłębić temat. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez światła
Dziekuje za odpowiedź. Podaje swoje gadu 6810904

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dowiedziałem się, że jestem neurotykiem. Nie byłem w związku i boje się w niego wejść, z drugiej strony bym tego chciał, ale towarzyszy mi lęk przed odrzuceniem. Z drugiej strony mam silne potrzeby seksualne, często towarzyszące z perwersją, mam wysokie wymagania co do partnerki. Niby chciałbym nie czuć samotności, z drugiej strony przerażała by mnie możliwość utraty wolności, którą mam i brania ślubu i trwania w nim aż do śmierci. Cierpię na nerwicę, zaburzenia lękowe. Często mam ochotę chodzić do prostytutek w celu spełniania marzeń seksualnych. To mnie wykańcza. W głębi duszy, pragnę miłości i akceptacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samajaa
Po drugim nie udanym związku zdałam sobie sprawę, że jestem neurotykiem. Wiedziałam, że muszę iść do psychologa nie tylko dla związku, ale i dla siebie. Niestety nie zrobiłam tego 3 lata minęły mój partner powiedział stop ,, za dużo przeszliśmy tego nie da się naprawić" a ja obwiniam się bo nie zrobiłam nic, żeby było lepiej. Spiep*yłam coś co wydawało mi się pewnikiem. Nie wiem czy nie spotkałam osoby, która byłaby ze mną na dobre i na złe czy moze każdy ma prawo do spokoju i przy osobie neurotycznej nie wytrzyma na dłuższą metę... Chyba neurotyk nie zasługuje na miłość. Ja jestem świadoma, ze musze zacząć najpierw od siebie by stworzyć zdrowy i chociaż w miarę normalny związek, ale na ten moment nie potrafię . Obwiniam siebie, że coś co mogło być naprawdę do końca nie przetrwało przez moje ciągłe wynajdywanie problemów, upewnianie sie co ten ktoś miał na myśli i dążenie do ideałów których nie ma. Czy mogę go obwiniać chyba tylko my sami neurotycy jesteśmy w stanie się zrozumieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez światła
Moja szanowna zona tez miala wiele czasu na zrobienie czegoś konstruktynwego, w tym pojscie do psychologa. Nie zrobila tego. Ma problem z.bliskością i zeobi wszystko, autentyczne wszystko aby udowodnić ze tak nie jest. Jest w stanie obrzucic mnie każdym gownem tylko po to aby utrzymywać swój wizerunek. Nawet ostatnio zakupila.ksiazke o tym jacy mezczyzni sa manipulantami. Kiedy pisalem ostatni post, mieszkałem jedzcze w domu, z nią. Teraz mieszkam sam, w wynajmowanym pokoju. Mam poczucie porazki, przegranej... Jednak jest mi lepiej... Od czasu wyprowadzki nie plakalem popoludniami w lozku trzesac sie....dzien w dzien Gdy mieszkalem z.nia, tak wlasnie bylo... Stracilem wiele aby odzyskac siebie. Czy to dobra decyzja? Lamie sie czasem...podwazam ja....ale trwam w tym i jest lepiej.... Sam juz nie.wiem kto tu jest neurotykiem, ja czy Ona. A moze to zwykly toksyczny zwiazek? Nie.wiem....z czasem moze sie dowiem... Wspolczuje Ci.... Jednakze wspolczuje Twojemu partnerowi....i bedziesz musiala uszanowac jego decyzje.... Ty mowisz o trzech latach... Ja.przegralem ich osiem... Uwierzylem w ulude.... Sam zniszczylem swoje zycie....i zdrowie, bo teraz ja biegam po lekarzach. Ten zwiazek realnie sie odbila na moim zdrowiu....majac 30 lat mam problemy z.meskoscia adekwatne dla 45 - 50cio latkow. Borykam sie z ciezka depresja....moglbym wymieniac i wymieniac... Nie uzlalam sie nad soba.... Po prostu...zycie jest czasem dotkliwa nauka, ktorej musimy poświęcić bardzo wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość222
czesc wszystkim trafilam na ta strone przypadkowo, po tym jak zaczelam przeszukiwac internet z ptaniem dlaczego nie wyszlo mi z kolejnym facetem... 1.5msc temu poznalam fajnego faceta, wszystko ukladalo sie bardzo dobrze, dzwonil, pisal, przynosil kwiaty i czekoladki, pomagal we wszystkim, spedzilismy fajne weekendy we dwoje wyjzezdzajc za miasto, slowem bylam pewna ze wszystko idzie w kierunku zwiazku... od jakiegos czasu zauwazylam jego lekkie zdystansowanie, wczoraj gdy do mnie przyszedl rozmowa zeszla na temat tego ze nazwalam go graczem i playboyem, urazilo go to, powiedzial ze on czuje ze mu nie ufam i ze nigdy mu nie zaufam, ze czuje dystans ode mnie i to ze czyham na jego blad, potem dodal ze nie wie dlaczego nastawialm sie ze z naszego spotykania przerodzi sie zwiazek?!?!? teraz siedze i sie glowie co ja zrobilam nie tak, czy zle odebralam jego intencje, czy zepsulam dobrze rozwijajaca sie znajomosc swoimi naciskami? sadze ze jestem neurotykiem i ddd, odczuwam paniczny lek przed byciem sama, moim marzeniem jest wyjsc za maz, nie byc sama, poznac kogos kto mnie pokocha i bedzie mnie o tym codziennie zapewnial, mam 28 lat i strasznie boje sie ze bede sama cale zycie, ten lek mnie przerasta, powoduje ze w kazdym napotkanym facecie upatruje meza... sadze ze oni to czuja i uciekaja :( zle mi strasznie bo obwiniam siebe za to ze on odszedl..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trwało to już od kilku lat. Czułam, że cierpię na depresję i muszę uzewnętrznić to, co dzieję się w mojej głowie. Przebieg nie był taki stereotypowy, jak u większości dotkniętych – nie miałam napadu smutku, nie płakałam, kiedy było mi źle. Dobrze się z tym ukrywałam przed światem zewnętrznym. Problemem była wzrastająca obojętność i niemoc. Chciałam jakoś wyzbyć się tego problemu. I wtedy natrafiłam na stronę http://moc-energii.pl gdzie zamówiłam oczyszczenia aury, które było zalecane na takie problemy. Po 2 tygodniach od wykonania me problemy ustały…. znów stałam się bardziej empatyczna i zaczęło mi zależeć. Dzięki temu znalazłam pracę i poznałam nowych ludzi. Mam nadzieję że moje problemy już nie powrócą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkasiiiar
Jak wiekszość z Was trafiłam tu przez przypadek , po rozmowie z moja koleżanka która zaczeła studniowac psychologie zaczelam sie zastanawiac czy jestem neurotyczka i tak zaczełam szukac az wkońcu trafiłam na ten wątek. Moze opisze moja historie mam 28 lat i jestem po rozwodzie , mam 4 letnia Córeczke. Związków w swoim życiu nie miałam wiele bo 4 i w każdy byłam bardzo zaangażowana emocjonalnie , bardzo kochałam -tak mi sie wtedy wydawalo. Tzn moj 1 związek w wieku 15 lat który trwal 2 lata mozna uznac w miare do normalnych nie mialam ataków paniki ani paniczego poczucia ze bede nie kochana , zakonczyl sie mozna powiedziec smiercia naturalna jak bywa ze związkami utworzonymi w tak mlodym wieku. Pozniej poznałam mezczyzne który był starszy odemnie o 10 lat co jest dosc spora rożnica wieku dla dziewczyny która ma 17 lat , choc juz wtedy probowałam poznac kogos w "zamian" za moja pierwsza miłosc co wydawało mi sie normalne wtedy. Mezczyzna ten na poczatku był ideałem kochał szanował itp pozniej zaczeła sie masakra ciagle kontrolowanie , przy błahej kłotni mowił ze mnie zostawia ja wtedy dostawałam ataków paniki robiłam irracjonalne rzeczy , umialam biec zima w nocy przez poł miasta kiedy padły slowa "juz Cie nie chce" zeby tylko błagac go o to zeby mnie nie zostawial. On mnie upokarzal mowil ze jestem nic nie warta , ze jestem beznadziejna, pozniej nawet mnie bil , pluł na mnie, ja ślepo zapatrzona w niego wybaczałam i bylam przy nim , stracilam znajomych bo nigdzie nie mogłam wychodzic z nikim sie spotykac jak nawet z koleżanka sie spotkałam bywaly awantury . Wiecznie mi wmawiał ze jestem taka ze bede go zdradzac. Bylismy ze soba 2 lata zostawilam go dopiero po tym jak po pewnej kłotni podtopił mnie w wannie - cos we mnie pekło i stwierdziłam ze juz dosc juz koniec , mialam na tyle szczescia ze miałam wtedy wokol siebie wspaniałych ludzi z mojej pracy którzy tez wyciagneli do mnie dłon i nie pozowlili zebym znowu do niego wrócila. Po każdej kłotni nie moglam jesc , pic , siedziam i patrzyłam w sciane płaczac godzinami. Po tym cieżkim zwiazku miałam zaburzona ocene swojej osoby problemy z pewnoscia siebie , na szczescie wtedy trafiłam na fajna paczke z która spedziłam najlepsze wakacje w zyciu i dzieki temu stopniowo odbudowalam swoja warosc. Cały czas poznawalam facetow choc z zadnym nie zwiazałam tzn spotykałam sie np do kina i tyle , marzyłam o tym zeby ktos mnie kochał wtedy poznalam mojego meża , na poczatu oczywiście miałam fazy ze jak nie odp na esemsa to juz mnie nie chce , co zrobilam zle ? ze nie odp na pewno jest zły itp , z czasem jednak jego miłosci i stabilnosc jaka mi dawal mnie uspokoiła , jednak za wszelka cene dążyłam do ślubu mialam poczucie ze jesli wyjde za niego za mąż to juz nigdy mnie nie zostawi , przeciez malzenstwo to cos na zawsze , miałam 21 lat ale nikt ani nic by nie zmieniło mojej decyzji mimo ze Rodzina tez mnie przekonywała ze jesli mamy byc razem bedziemy nie ma co sie spieszyc...w 1 rocznice wzieliśmy slub na który ja ciagle naciskałam, rok po ślubie zaszłam w ciąże - dziecko tez ja chcialam bardziej niz on. Wtedy juz myslalam ze nic nie zburzy mojej oazy , nie zostawi mnie bo wkoncu tak wiele nas łączy. Nie wiem jednak czy ja kiedykolwiek kochałam mojego męża czy byl tylko zaspokojeniem mojego leku przed byciem sama , po 5 latach zwiazku zaczeło sie miedzy nami sypac i po 8 latach sie rozwiedliśmy , zyjemy w zgodzie i dogadujemy sie dla dobra Córki . Oboje zrozumielismy ze to co było miedzy nami dla zadnego z nas nie było tym czego szukalismy. Poznałam bardzo szybko mezczyne 36 letniego , na poczatku wydawal mi sie kolejnym idealem , po poł roku znajomosci zamieszaliśmy razem , moja Córka zaakceptowała go i bylam szczesliwa. No i znowu zaczol sie koszmar , kontrola sprawdzanie fb , telefonów . Zakaz spotykania sie ze znajomymi - bo dobra kobieta siedzi w domu. Kiedy odmawialam sexu- umiał wyzywać mnie od szmat bo normalna kobieta sypia ze swoim mezczyzna kiedy on tego potrzebuje. Umial wylaczac interent , telefon zebym nie miala z nikim kontaktu. Tez pakował sie srednio raz w tygodniu - a ja wtedy panikowałam bylam wstanie wybiegac za nim proszac zeby mnie nie zostawiał. Po pewnej kłotni o to ze pousywal mi wszelkich kolegów ze znajomych na fb zadzwonil do wlasciela mieszkania i wypowiedzial umowe mieszkania , sam pojechal do swojego drugiego mieszkania a ja z Córka mialam 2 tygodnie na przeprowadzke i zroganizowanie sobie na nowo zycia. Kiedys w klotni wykrecił mi reke , a innym razem uderzyl mnie w twarz. Przez 2 tygodnie dochodzilam do siebie nie mogłam pojac jak ktos mogl w taki sposób potraktowac. Przeciez ja nie moge zyc bez niego. Odedzwał sie do mnie na co ja czekałam liczyłam ze zawalczy o mnie. On postawił mi ultimatum ze jesli chce z nim dalej byc mam zalatwic 20 tys , jesli nie to nie bede mogla z nim dalej byc bo nie wyjdzie z twarza , wkoncu stracił tyle pieniedzy na nas i stracił rok zycia - myslałam ze umre , kolejny atak paniki byłam w stanie przejechac 300 km mimo ze takie trasy nie sa dla mnie codziennoscia zeby tylko mnie przytulił i powiedział "kocham Cie" . Na szczescie mam Rodzine i znajomych którzy umieja mi cos przetłumaczyc . Tylko ze ja swoje mysli nadal skupiam na tym ze musze byc z kims , musze miec kogos kto bedzie mnie kochal i sie o mnie staral dbal szanowal, przedewszystkim najbardziej potrzebuje stabilności. Chce isc do psychologa zeby dla Córki dla siebie moc znowu normalnie zyc przestac wiecznie płakac i zaczac poprostu normalne funkcjonowac. Niestety z tylu głowy ciagle ta mysl "czy ktos naprawde bedzie mnie chcial" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×