Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zasmucona___

Proszę, oceńcie taką sytuację pomiędzy mną a moim facetem.. z góry dzięki

Polecane posty

Gość zasmucona____
Więc pozostaje mi teraz już tylko czekać, by zobaczyć jak sytuacja się rozwinie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chce mi sie czytac calego watku,ale napisze co ja zrbilam z autem mojego faceta-raz mialam stluczke na parkingu-w sumie u nas tylko hak wykrzywiony,ale drugie auto rozdarte drzwi-nic nie powiedzial,ubezpieczenie pokrylo...potem wyrwalam lusterko z przedniej szyby,chcial je przykleic,jak docisnal to szyba pekla,do wymiany na koszt wlasny-nic nie powiedzial.to jest szacunek.koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak szczerze - dobra jesteś! Ale zgadzam się z Tobą to jest szacunek, bo w środku go pewnie krew zalewała. Uważam, że nie powinno się krzyczeć na drugą osobę, a tym bardziej brzydko do niej zwracać, choć autorko, nie wiem czy Twój facet klnie na Ciebie podczas Waszych kłótni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Nie, nie klnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jeden plus. Wydaje mi się, że jest jakiś nadpobudliwy i nie potrafi zapanować nad emocjami. Moja koleżanka ma faceta, który dosłownie o wszystko robił awantury. Poszli do psychologa. Lekarz dał mu tabletki i rozmawiał z nim na temat jego nerwów. Teraz jakby całą jego złość ręką odjął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Nie ma to jak necik w pracy :) No tak.. a co powiesz na temat tego, że np chodzimy po górach i ja niosę torbę-tzn wielką torebkę napchaną różnymi rzeczami. Nie mieliśmy iść w góry dlatego nie przygotowałam się specjalnie. I wnoszę tą torbę na kasprowy a on nic nie niesie? Albo na to, że wracamy z weekendu, z dworca autobusem, który przejeżdza obok niego i on wysiada i nie odwozi mnie np samochodem, albo nie jedzie tym autobusem ze mną dalej? Dodam, że jest ciemno i po 22. A tam gdzie mieszkam jest strasznie niebezpiecznie, bo idę przez nieoświetloną drogę. Czuję się jak taka kobieta do spędzania czasu, seksu itd a on mnie nawet po weekendzie wspólnym do domu nie odwiezie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Powiedzcie tylko, czy jest szansa na całkowitą zmianę zachowania w sprawach, o których mówiłam???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zasmucona -> zeby on sie zmienil to przede wszystkim on sam musi widziec i rozumiec problem, no i oczywiscie chciec cos z nim zrobic. jezeli twoj chlopak swoje wybuchy kwituje czy tez usprawiedliwia tym, ze on na nie niema wplywu, to przykro mi to mowic, ale z czasem nie bedzie lepiej - bedzie juz tylko gorzej. fascynacja, pierwsze zakochanie, wielkie uniesienia mina i wtedy on juz w ogole nie bedzie mial oporow przed wyladowywaniem na tobie swoich (zlych) emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam jeszcze, ze na swoje pytanie w sumie sama sobie odpowiadasz, opowiadajac nam te rozne sytuacje (krzyczy, nie pomaga, nie martwi sie o twoje bezpieczenstwo). wierz mi - sama milosc nie wystarczy, zeby w zyciu bylo dobrze i kolorowe. troska i szacunek sa podstawa udanego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Minęło kilka dni od naszej rozmowy i widzę, że się stara. Przyjeżdzał po mnie nawet jak wychodziłam z koleżankami wieczorem na piwo. I nic nie musiałam mówić ;) Jeszcze się nie pokłóciliśmy i traktował mnie nawet normalnie. Przestraszył się, że mnie straci.. Ale.. czy on może zmienić się na stałe? Ciężko mi uwierzyć w to.. :( I chciałabym, abyście poradziły, czy można się aż tak zmienić? Ja myślę, że i tak prędzej czy później powróci do dawnych zachowań, nawet jeśli chce zmienić się. Gdy znów poczuje, że jestem z nim szczęśliwa i jestem jego nie będzie musiał się starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iuruiruhsdscutf
wydaje mi sie z 100% zmiany raczej nie jest mozliwe.. takie jest moje zdanie, ze jest to chwilowe zachowanie,gdy zauwazyl ze moze Cie stracic.. wiec powinnas przemyslec i posluchac glosu wewnetrznego czy naprawde chcesz byc z chlopakiem ktory tak Cie traktuje.. zmarnujesz sobie tylko psychike..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja480
Zasmucona.... znalazłaś się z chorym związku. I nie chcę źle wróżyć, ale jeśli nie odejdziesz Twój chłopak wykończy Cię psychicznie. Zauważ, że on nie umie ponosić konsekwencji za swoje czyny, uważa, że za wszystkie kłótnie, które są między Wami jesteś odpowiedzialna Ty! I to że się rozpłakał.... uwierz mi to jest jego sposób na Ciebie. Kiedy Ty już zapomnisz o całej sprawie i wszystko dojdzie do normy on znowu zacznie zachowywać się źle. Wiem bo sama byłam w takim związku i im dłużej czekałam z rozstaniem tym gorzej. Przemyśl sobie wszystko... przed Tobą jeszcze całe życie.. czy tak chcesz je spędzić??? Wybór należy do Ciebie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja480
I jeszcze jedno: Gadki typu "Jak mnie zostawisz to się zabiję", itp. nie zwracaj na to uwagi nie daj się zastraszyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zasmucona____
Myślę, że jego łzy były szczere.. ale tekst o tym, że pewnie by skoczył z mostu to było przegięcie.. a później dodał, że pewnie by nie był w stanie tego zrobić to by się upił wódą. Ale ogólnie on jest bardzo uczuciowy i z powodu też takiego, że na moją rodzinę nie mogę liczyć, tzn wątpię, że mnie kochają.. to przez to boję się kończyć ten związek.. bo będę strasznie samotna, bez żadnej osoby, która okazuje mi jakąś miłość.. wiem, to egoistyczne podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Ja byłam w podobnym związku. Ni mogę powiedziećże On był zły...bo nic nie jest czarne ani białe... Ale uzależniłam się starsznie, po 2 latach mnie zostawił. Mija rok a ja bardzo powoli dochodzę do siebie. I nie raz przekręca sprawy tak, że ja się czuje winna i ja przeżywam emocjonalnie wszytsko jeszcze raz. Nie daj sobą manipulować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Zasmucona----pisalas w tamtym roku i co z Twoim zwiazkiem? zagladasz tu jeszcze? Poruszony tutaj temat pasuje do mojej sytuacji jak ulał. Moze ktos w chwili obecnej ma podobne problemy? Chcialabym z kims tutaj na ten temat porozmawiac. Jak czytam niektore wypowiedzi to doslownie widze swojego faceta - zachowanie identyczne i z tego powodu same problemy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość follow007
de javu Jestem z I. od ponad półtora roku. Początki były takie że to ja byłam zołzą i nie dawałam sobie w kaszę dmuchać... On szybko wyznał co czuje i faktycznie wszyscy byli zaskoczeni że się tak stara i dba... Jednak wyjechałam na studia i do pracy miesiąc-dwa odległość 300km i nie wytrzymał twierdził że nie da rady widywać się tylko w weekend, strasznie się smucił wkońcu spakował się i zamieszkal ze mną. Początki trudne bo nie mógł szybko znaleźc pracy ja nas utrzymywalam prawie trzy miesiace, ale pomagal sprzatal gotowal zebym tylko nic nie powiedziala a juz mialam dosc. Znalazl prace i wkoncu zaczelo sie ukladac wypady na miasto, kino, imprezy stac nas, ale co dobre szybko sie konczy... po pol roku mieszkania wspolnego cos sie zmienilo odkad bardzo skumplowal sie z kolega z pracy. I nagle oklamywanie ze jedzie do dziadkow na wies (jechal tam tylko po to zeby spotkac sie z kumplami i isc na impreze ale ok tylko po co klamac), ze ma impreze firmowa w pracy a za dwa dni okazuje sie ze byl w klubie z kolegami a nie ludzmi z pracy, albo to ze obowiazki domowe zawsze dzielilismy w pol nagle zaczal sie strasznie migac i o wszystko sie ze mna kloci, ostatni wracalismy z centrum handlowego z naszym wspolokatorem i dobrym przyjacielem nas obojga a on nagle wypalil ze mnie utrzymuje poczulam sie urażona, poniewaz ja rozwniez zarabiam i robie zakupy, wczoraj byl w pracy na poludnie okazalo sie ze zostaje na nadgodzinach i zadzwonil poprosil abym wytrzymala bedzie przed 3. godzina 3,15 3:30 dzwonie ciagle poczta 3:40 wtedy pomyslalam ze na pewno sie cos stalo bo skoro wie ze czekam to zadzwoni wiec ja dalej siedze i dzownie i nic napisalam klika smsów że się martwię nic nagle dostaje smsa ze jeszcze ten szef z ktorym mial wrocic zaprosil na drinka hello to ja kurde czekam a ten baluje?? stal pod drzwiami pol godziny wkoncu otworzylam wszedl do pokoju nic nie powiedzial nawet nie zauwazyl ze nie spie dalej i nagle ktos do niego dzwoni nie odebral wykasowal cala historie polaczen smsy poszedl spac... mam juz dość tego poniżania to już gruba przesada a jednak jeszcze kocham i jest to jedyna tu mi bliska osoba boje sie samotnosci poniewaz jeszcze nie mam tu za wielu znajomych... a jednak co raz czesciej mysle o wyprowadzce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×