Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Syn marnotrwany21

Nie dogaduję się z rodzicami.

Polecane posty

Gość Syn marnotrwany21

Chyba po prostu nawzajem się nie rozumiemy. Oni chodzą twardo na ziemi. Prawdziwe życie dla nich to praca i zajmowanie się sprawami, które dają jakiś pożytek. Poza TV nie widzą nic dalej. Przy obcych zgrywają normalną rodzinę, a w domu nieraz jest wręcz przeciwnie. Ale to pewnie w dużej większości domów tak jest. Denerwuje mnie ta hipokryzja i jednocześnie obgadywanie innych. Interesowanie się byle sensacjami. Pewnie żałują, że nie jestem normalnym chłopakiem, który uczy się, studiuje, pracuje. Co prawda studiuję dziennie, ale to w zasadzie tylko dla zapewnienia sobie jakiegoś fundamentu na przyszłość, nie wiążę wielkiej wagi ze studiami. Najlepsze jest to, że kiedyś przestałem chodzić do kościoła i wyrwało mi się, że nie wierzę w boga i teraz mają mnie za jakiegoś bezuczuciowego, zdołowanego ateistę, dla którego nic w życiu się nie liczy. Ale oczywiście żadne tłumaczenia do nich nie dochodzą. Mam swoje zainteresowania, kupuje wiele książek z nimi związanych to mają mi często za złe, że tyle tego kupuję, że pieniądze jakie mam przeznaczam na książki :/ Nawet jak coś im opowiem to i tak za jakiś czas przyłapuję ich na stwierdzeniu, ze nie mam żadnych zainteresowań. 'Im opowiem', raczej tylko mamie, bo tylko ona się zainteresuje, bo z ojcem to za dużej więzi nie mamy. Najczęściej tylko jakieś standardowe teksty, codziennie rozmówki. Nigdy nie rozmawiałem z nim poważniej o niczym. Potrafią tylko krytykować, rzadko powiedzą coś miłego, ale twierdzą, że to z troski o mnie :/ Tylkoe chyba nie zdają sobie sprawy, że dołują mnie tym. Tak to sa sobie radzę ze sobą, leczę swoją niepewnośc siebie i jestem pozytywnie nastawiony do przyszłości. Tylko oni są w stanie sporwadzić mnie z powrotem do parteru swoją krytyką. Przez to wszystko sam jestem też na pewno nie do końca dobrym synem. Nie pomagam im w niczym. Nie chcę chodzić do sklepu, załatwić czegoś. Po prostu zablokowałem się i tego nie robię. Co z kolei znowu sprowadza falę krytyki i się tak zapętliło... Mam ich serdecznie dosyć i tak nie są w stanie mnie zrozumieć. Oczywiście kocham ich ja to rodziców, ale źle się czuję w domu i nie potrafię się z nimi dogadać. Bo zresztą sam w sobie jestem raczej typem, który nie słucha tego co ktoś mu narzuca, nawet rodzice. Nie mam na celu robienia z siebie ofiary, po prostu chcę się wygadać, bo nie dogaduję się z nimi i tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Mam, a raczej miałam podobnie, to klasyka, szczególnie jeśli rodzice z byt długo się nie kształcili, nie to że mam się za super inteligentną, no ale tak z tym jest. Na studiach człowiek nabiera nawyków że nie wszystko musi mieć swoje praktyczne przełożenie, rodzicie tego nie rozumieją, bo dla nich liczy się, to co widac, a więc nowe meble, samochód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Dlatego strasznie mi brakowało zawsze tego, że ja z nimi nie mogę porozmawiać o muzyce, książkach, bo to dla nich abstrakcja...brakowało mi tego, że nigdy z nimi nie chodziłam do kina, teatru...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z rodzicami tak to już jest, że nie zawsze łatwo jest się dogadać i lubią krytykować swoje dzieci-czasem chyba już tak bez powodu, ale dla zasady ;) ale lipaaa-niestety część ludzi zetknąwszy się z problemami życia codziennego, pracą, kasą kasą kasą kasą :) zapomina o tym świecie niematerialnym, abstrakcyjnym, o tej strawie dla duszy jaką jest sztuka, literatura, muzyka..niestety..wyciągnij więc wnioski patrząc na swoich rodziców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
Ie masz lat? Ja 23. Muszę Ci powiedzieć, że mam identyczny problem co Ty. W ogóle się nie dogaduje z rodzicami, ciągle słysze krytyke, też przestałam we wszystkim pomagać bo tylko słysze ton rozkazujący, nigdy o nic nie poproszą, to przykre. Mam brata 20 letniego, on z kolei jest na kazde ich zawołanie, zawsze posprzata, zrobi zakupy... jest dla nich idealny, on jest tym dobrym dzieckiem. Mało tego mam chłopaka od 5 lat, i od tych 5 lat ciagle go krytykuja uwazaja ze to przez niego sie zrobilam taka beznadziejna i ze ma on na mnie zły wpływ heh i co najlepsze on nie pasuje do naszej rodziny bo jestem dla niego za ładna) Przez te 5 lat właściwie słowa z nim nie zamienili, to bardzo przykre gdy ktoś traktuje tak kochana przez nas osobe. Planujemy slub i szczerze to juz sie nie moge doczekac kiedy wyjde za maz, nie tylko dlatego ze to bedzie malzenstwo z wielkiej miłości (bo baaaardzo go kocham:) ) ale dlatego, iż wyprowadzę się od rodziców, już nie wytrzymuję:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Ale moi rodzice akurat o kasę nie muszą się martwić, a na pewno nie tak, że nie wiążą końca z końcem. Chodzi mi bardziej o ludzi, którzy mają kasę, a zyją tak jakby jej nie mieli, albo mieli wydawali na same materialne rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrwany21
Tak, to jest coś w tym stylu :) Denerwuje mnie takie przyziemne życie. Chcieliby, żebym skończył te studia, potem pracował albo najlepiej już teraz, żebym zaangażował się w życie, znalazł dziewczynę, itd. Idealny scenariusz na zwykłe życie. Nie są w stanie zrozumieć, że mam inne poglądy, m.in. na religię, rodzinę. U mnie to nie wzięło się od studiów, chociaż na pewno od tego czasu się mocno rozwijało. Ja już kombinowałem od końca gimnazjum. I od tamtej pory ciągle się rozwijam. Cieszę się, że udało mi się wyrwać poza to 'życie'. No i przez to nie rozumieją mnie zupełnie, nie wiedzą, że sprawy duchowe mają dla mnie priorytetowe znaczenie. I ten brak zrozumienia przekładam na złość i żal, nie staram się w stosunku do nich. Wiem, że nie robię dobrze, ale mam nadzieję, że wcześniej niż później jakoś inaczej spojrzę i będę jeszcze dobrym synem, który pogodzi to wszystko jakoś ze sobą. Póki co tylko mnie denerwuja i dołują swoimi tekstami, a już szczególnie ojciec, który jakoś nie przyłożył się do wychowania mnie, a teraz ma najwięcej na mój temat do powiedzenia, już od drzwi po powrocie z pracy rzuca swoje komentarze i krytykuje. Kurde, gorzej niż baba :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Pisałam tu o wykształceniu i jeszcze to mogę zrozumieć, że moi rodzicie są tacy jacy są, no ale moje dobrze wykształcone rodzeństwo niewiele odbiegło od tego schematu, niedzielne popołudnie, to najchętniej spędzić przed telewizorem, czy na zakupach...masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
No ok każdy lubi sobie coś kupić nowego, obejrzeć coś w telewizji normalna i ludzka rzecz...tylko ile można, rozmawiać przez godzinę o program tv, to ja nie mogę tego znieść. Czasem właściwie rodzina wchodzi na takie tematy, to ja albo milczę, albo rzucam ironiczne uwagi po prostu niedobrze mi się robi i nie wiem, jak można rozmawiać 3 h np. o zakupach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
smutna córka - ja mam 21 lat. I w zasadzie widzę, że jesteśmy podobni :) Po prostu nie pomagam im, bo mam dosyć i tak nie doceniają jak już coś zrobię. Oni uważają, że pomoc dzieci to jest ich święty obowiązek i dzieci mają rodziców po prostu słuchać. Ja wiem, że powinno się odciążać rodziców w ich problemach. Ja po prostu zacząłem mieć to gdzieś, nie jest mi z tym dobrze, ale nie potrafię teraz inaczej. Mam młodszego brata, ale on nie jest taki jak Twój, tzn. niestety na niego spada to czego nie chcę robić, ale mama miała mi już za złe, że za bardzo się we mnie wpatruje i źle na niego wpływam. W zasadzie jakoś nie obchodzi mnie czy będę tym dobry czy złym dzieckiem. Kiedyś im wynagrodzę te lata nieposłuszeństwa, tak mi się wydaje. Co do partnera to moi rodzice nie byliby jednak tak okrutni dla mojej dziewczyny. Na szczęście nie robią aż takich problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
Też mam swoje zainteresowania i mówią ze to co robie jest beznadziejne. Sport jest beznadziejny bo po co to komu, lepiej bym im w czyms pomogla, czytanie ksiazek? przeciez tyle ksiazek jest głupich.. Mało tego że się uczę, studiuje swa kierunki dziennie, po zajeciach pracuje, w weekendy tez, wracam wiec pozno do domu. Dla nich robie same głupoty. Brat jest idealny bo nie ma dziewczyny, siedzi ciagle w domu, nigdzie nie wychodzi, nie ma zainteresowan i zrobi wszystko co rodzice karza... dla mnie to śmieszne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
to możemy podać sobie ręce tyle, że ja jeszcze się staram... sprzątam a słyszę, że nic nie robię - stanęło na tym, że zrobiliśmy rozpiskę - kto, co robi w domu... sumując - okazało się, że zaraz po mamie robię najwięcej podobno nie mam zainteresowań - bo czy rysunek jest jakąś pasją? albo astronomia? przecież to tylko gapienie się w gwiazdki jestem nieczuła, jestem egoistką, jestem ateistką... która ostatnio wymyśliła sobie, że będzie chodzić do ośrodka medytacji... toż to sekta! ze wszystkimi się kłócę i nie mam przyjaciół... a jak wychodzę i wracam późno to pytanie z kim tak długo się włóczyłam, czy nie mam własnego domu? leniwa... potwornie leniwa - w dodatku nie zarabia na siebie! eee... na studiach dziennych to raczej łatwe nie jest ale uwaga... jest szansa, że pracę na weekendy dostanę... kurczę! muszę ją dostać! jeśli chce ktoś sobie poczytać: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=4216036&start=30

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Skoro rodzina jest taka, to strasznie ciężko jest się wyrwać z tego schematu, bo zaraz uwagi, złośliwe komentarze, wyśmiewanie...Ja staram się nie dawać i żyć tak jak chce, ale czasem czuję wewnętrzną blokadę, że np. w sobotę jadę na ciekawe warsztaty rozwijające duchowo, a nie sprzątam w domu, jak 90 proc. wzorowych Polaków ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale lipaaa
Jedyna rada wyprowadzić się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
szkoda tylko, że to nie jest takie proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
O właśnie, ja też nieraz rzucam ironiczne uwagi, bo po prostu robi mi się niedobrze od ich rozmów, obgadywania albo oglądania tv. Co prawda jestem taki zaczepny, że lubię rozpętać wtedy dyskusję i porozmawiać o tym, ale zazwyczaj wychodzi, że nic mi nie pasuje i wszystko bym krytykował. Dlatego opanowuję się, bo jeśli im pasuje tak jak jest to nie chcę nikomu na głowę wchodzić. A ja przeciez krytykuję to co mi się nie podoba, a jest nim ten konsumpcyjny sposób życia. Gdyby poszli trochę dalej zobaczyliby, że nie wszystko krytykuję. Ale to niestety do nich nie dotrze. Mama może posłuchać jak jej opowiadam o czymś co mnie w danej chwili interesuje, ale potem już zapomni i tylk mówi, że zainteresowałbym się czymś w końcu, w jej rozumieniu, np. domem. Do tego ojciec czepia się internetu. A ja przecież nie gram w żadne gry, a jeśli siedzę w necie to tylko po to, bo zajmuję się czymś co mnie interesuje i czytam o tym np. Ale on jest przekonany, że ja marnuję czas na byle co i że mnie internet uwstecznia :/ a sam w tym momencie leży wygodnie przed TV i uważa, że to jest co innego niż ja przed internetem. I zastanawiam się na co mam wydawać w takim razie pieniądze. Przecież niektórzy wydają mnóstwo na swje nałogi, jak picie, palenie. A ja co jakiś czas kupuję książki. I im to przeszkadza, że po co tyle, za dużo tego. Wydawałoby się byc ideałem, że dziecko dobrowolnie przeznacza swoje pieniądze na książki, ale jednak i to jest złe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
Niestety często rodzice uważają że skoro mieszkasz w moim domu to masz robić to co my chcemy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
"dopóki mieszkasz pod moim dachem" musisz się przystosować a i ja krytykuję materializm... no i słyszę, że wiecznie narzekam i nic mi się nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna córka
A czy dostajesz pieniadze od rodziców? Mimo tego ze moich rozicow naprawde na wiele stac mi wlasciwie nic nie daja, sama musze zarabiac na swoje wydatki.... u mnie wyglada to tak ze nie robisz tego co my chcemy to niczego od nas nie oczekuj.... mój brat ma wszystko czego tylko zapragnie. Ale dzieki temu bede bardziej zaradna, lubie sie uczyc, pracowac. Nie lubie z kolei gdy ktos mna pomiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
smutna córka - to Tobie faktycznie nie można nic zarzucić :) Mi można, jestem tego świadomy, ale mam dosyć tego po prostu. W przyszłe wakacje chyba pójdę już do pracy... Aha, ja też jestem nieczuły, egoista, zimny, 'nie wierzący w nic'. Widzę, że repertuar rodzice maja podobny :P Do tego ojciec co jakiś czas straszy, że nie dam sobie rady w życiu, nie poradzę sobie, a do kościoła jeszcze na kolanach pójdę :| No a ze schematu strasznie trudno jest się wyrwać... racja. Nawet pod tym względem gdybym zaczął coś robić wg nich dobrze, bo wtedy zaczęłyby sie nowe uwagi, podśmiewanie, zdziwienie, że jak to ja tak mogę. A co do sprzątania to moi rodzice są strasznymi pedantami. Ona codziennie jest w stanie coś odkurzać, nawet w nocy. I ciągle mój pokój jest obrzydliwy i brudny :/ Gdyby tylko mogła zobaczyć inne pokoje :D U mnie bałaganem jest już porozrzucanych kilka rzeczy na biurku. A ja nie znoszę mieć idealnego porządku, lubie jak jest trochę bałaganu :/ Czy to już źle o mnie świadczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
jeśli chodzi o mnie? pieniędzy od rodziców nie dostaję... czasem wybierzemy się na zakupy... książki czy czasem jakieś wyjście ze znajomymi - od dziadków - raz na pół roku chyba, że praca w wakacje - wtedy mogę pieniądze poświęcić na coś, czego chcę ale siostra - w domu nie robi nic... ale gdy poprosi o pieniądze - odstanie... ja mam 1/3 obowiązków domowych... 1/3 - mama, 1/3 - siostra plus tata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
Nie dostaję pieniędzy od rodziców na własne wydatki, nigdy czegoś w stylu kieszkonkowego nie miałem. Ale zdarza się, że mam zasponosruje od czasu do czasu jakąś książkę, a tak poza tym ubrania co jakiś czas. Pieniądze, które mam są od babć, które zbieram :P Ale kusi mnie, żeby mieć swoje, więc może jakoś dojrzeję pod tym względem i w przyszłe wakacje pójdę pracować. No a ja też nie lubię gdy ktoś narzuca mi coś. Dlatego właśnie jest tak jak jest... Gdybym taki nie był to pewnie robiłbym wszystko w domu chociaż dla świętego spokoju, a tak olewam ich zalecenia, nieraz z premedytacją jak jestem zdenerwowany. I chyba tylko całkowita przeprowadzka to zakończy, bo tak będziemy się ciągle z sobą męczyć i jedno drugich nie zrozumie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nieunikniona jest krytyka własnych dzieci. Może często to dzieciom nie pasuje, ale warto popatrzeć na siebie oczami rodziców. Pomoc jest bardzo ważna. Rodziciele oczekują, że ich potomstwo w wielu sprawach, obowiązkach mogłoby ich wyręczyć. Pozostawianie na ich głowach wszystkiego jest moim zdaniem egoistyczne. Smutna, co do rozkazywania. Miałam kiedyś taki sam problem. A że przeżywałam wtedy okres buntu, nie podobało mi się to tym bardziej. Powiedziałam w prost: " Nie możecie mi nic kazać, ewentualnie poprosić. Gwarantuję, lepsze efekty". I tak się też stało, rodzice zaczęli prosić, a ja nigdy nie odmawiałam. Zadowolenie z obu stron: moje bo mogłam w czymś pomóc i czuć, że robię to z własnej woli, z chęcią. I rodzice, bo nie wszystko zwalone było na ich głowy. Myślę, że wszystko to kwestia dogadania się, ustalenia paru zasad. Są rzeczy których nie tolerujecie i są rzeczy, których nie tolerują Wasi rodzice. Co do książek, muzyki, życia kulturalnego. Skoro rodzice takowego nie mają, może ich własne dzieci spróbowały ich wtajemniczyć w arkana kulturalnych rozrywek??? Trzeba ruszyć głową i mieć duży zapas chęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merydinasss
nie przejmuj sie u mnie w domu tez bylo a nawet gorzej.Przez to moj brat zaczal brac narkotyki.Dzis moge sobie tylko poplakac,bo w glebi serca czuje,ze to oni zabrali mijedynego brata:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syn...dojrzejesz i pójdziesz pracować? Jest Ci za dobrze. Sama zaczęłam pracować na swoje własne wydatki kiedy miałam osiemnaście lat. Chodzi również o odciążenie rodziców. Myślisz, że będą ciągle dawać, a Ty ciągle brać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewdzięczna córka
hehe... oj z buntu i ja czasem sprzątać nie chciałam najlepiej jest gdy wyjadą... wtedy w domu jest czysto - bo dbam o niego dla siebie a nie dlatego, że ktoś mi karze wyprowadzka... a myślisz już nad tym? robisz coś w tym kierunku czy tylko narzekasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
Nie licząc już sytuacji jeszcze z czasów szkoły, kiedy żadna ocena im nie pasowała, 'Dlaczego tylko tyle?', 'Ocena jak zwykle'. I to trwa do teraz. Nie mają pojęcia o studiach, a czepiają się o oceny mimo, że nieraz nie mają racji, bo widac, że nie pamiętają ocen, ale czepiają się chyba z przyzwyczajenia. Dlatego zbija sytuacja kiedy cieszysz się z głupiej trójki, a mama jak zwykle nieucieszona, bo dlaczego tylko tyle. Nie zwraca uwagi, ze ciężko było mi się uczyć i jednak pracowałem nad tym, żeby się nauczyć. Zresztą nigdy nie potrafiła zrozumieć, że to nie o oceny tutaj chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Narzeka, nie pracuje i nie jest w stanie sam siebie utrzymać. Niestety, dopóki jest się na garnuszku u rodziców wiele rzeczy musi zacząć akceptować. Jesteś dorosłym mężczyzną. Mimo to, postrzegam Cię jako leniwego, idącego na łatwiznę chłopczyka. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syn marnotrawny21
I zawsze znajdzie się ktoś kto będzie wyciagał historie jak to od wczesnych lat zaczął już zarabiać. Zobacz na mój nick, wiem, że nie jestem idealny, nie pracowałem, bo nie chciałem, uważam, że mam jeszcze na to czas, a nie mam aż tak ogromnych wydatków żeby nie dać sobie rady bez pracowania. Jeszcze pójdę do pracy i zobacze jak to jest, bo ciągle tylko to słyszę. Gdybym nie studiował to na pewno bym pracował. Ale że nie jestem idealnym synkiem to tylko studiuję i nic więcej nie robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×