Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lilija natalija

związek z facetem, którego poprzednia partnerka nie żyje

Polecane posty

Gość lilija natalija

Ciężko o tym pisać. P{oprzednią dziewczyne mojego chłopaka ktoś zabił-nie będę sie rozpisywać na ten temat. W każdym razie było im ze sobą dobrze i to jej śmierć była powodem zakończenia tego związku. Ja dziwnie się z tym czuje, no bo gdyby nie to, to może on dalej byłby z nia skoro byli ze sobą tacy szczęśliwi. czasami czuję się jak jakiś produkt zastępczy i mam ochotę wymuszać na nim rozmowy na ten temat, wyznania, że ja jestem najlepsza i mnie bardziej kocha. a z drugiej strony mam ogrome wyrzuty sumienia, bo to co się wydarzyło to przecież była wielka tragedia. Jak mam rozsądnie do tego podejść? Jak się uspokoić? Mój chłopak raczej stara się elegancko milczeć na jej temat, tłumaczy, że teraz ja jestem z nim. ale jak przypadkiem pojawi się jej temat, to oczywiście rysuje się obraz ładnej mądej dziewczyny,z którą mógł konie kraść. a mnie boli, że w tym mieszkaniu, w którym mieszkamy on najprawdopodobniej uprawiał z nią udany seks (chociaż o tym nigdy nie mówi, to mądry facet, który nigdy mnie z nią nie porównuje i nie mówi o żadnych intymnych sprawach, nią związanych ani niczym takim), że mieli wiele fajnych zdjęc z podróży itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciezka sprawa faktycznie
daj mu czas. naprawde. i tak jej niegdy nie zapomni i trzeba sie z tym liczyc, nie tylko Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diablica i juz
dlugo jestescie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilija natalija
jestesmy razem niecały rok. jej nie ma ponad trzy lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to problem wszystkich którzy wchodzą w nowe związki z kims z przeszłością, trzeba zaakaceptować przeszłość partnera,wziąć go i kochac razem z nią,a jakby był z dzieckim z poprzedniego związku? nie ma co patrzeć w przeszłością,nią się nie da żyć, więc głowa do góry i zacznij patrzeć w przyszłość,bo naprawdę może się udać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilija natalija
no tak niby moze sie udać, bo on jest mądry, fajny, kochający ciepły i żyje dniem dzisiejszym, mimo że pamięta... wiem że trochę przesadzam, podchodzę emocjonalnie i ni stąd ni zowąd , w najmniej spodziewanych momentach, wracam do tego tematu. ale nie wiem, jak się wyzbyć tych dziwnych odczuć, tego uczuciowego egoizmu, bo jak inaczej nazwać to, że chciałabym być dla niego wszystkim, całym światem? nie wiem też czy to naturalne wśród kobiet, żeby tak wymagać od partnera, żeby wyrzekał się tego czy tamtego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lisicali
-----> lilija natalija Nie bede ukrywac ze ona zawsze bedzie w jego myslach i nawet bedzie przez niego idealizowana. Ten zwiazek nie rozpadł sie z powodu nieporzumien, kłótni czy "zmeczenia meteriału" ale został "brutalnie" przerwany. Niestety ale to jest trudne. Radziłabym ci nie wałkowac z nim tego tematu, nie wymuszac deklaracji. Jak bedzie chciał i bedzie gotów to sam z siebie ci o tym opowie :) Po za tym badz przy nim, odsun jego mysli od tamtego zdarzenia a nie "zmuszaj" do ciagłego przypominania sobie tego. Badz kochana, czuła troskliwa :) i zobaczysz ze i tobie to pomoze a on zacznie byc przy tobie szczesliwy i w koncu "zapomni" (napisałam w cudzysłowu bo bedzie pamietał ale tylko i wyłacznie wtedy kiedy bedzie mu to przypominane).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lilija natalija -> Przykre i trudne. Powiedziałaś mu kiedyś o tym wprost? Rozmawialiście o tym jak TY czujesz się w tej sytuacji? Nie mówię o wylewaniu goryczy, tylko o zwykłej rozmowie. On pewnie też coś przeczuwa... Moja sytuacja jest nieco inna, bo oni się poprostu rozeszli. Ot, nie dobrali się. Tyle, że z tego "niedobrania" jest dziecko. Też ciężki temat, bo to część człowieka, którego kocham, śliczna, malutka istotka. Przeszłam przez wyrzuty sumienia (mimo, że jak sie poznaliśmy, zanim cokolwiek między nami zaiskrzyło, to oni już nie byli razem), porównywanie się do niej, przekonanie go, że może ze mną rozmawiać o Młodym, że ja tego chcę i mnie to nie boli. Tyle, że jednak trochę boli. Bo ta wspomniana "część jego" nie jest częścią mnie. I patrzę tak na Młodego i coś kłuje w serduszku, że to jej i jego, nie moje... a jednocześnie go ubóstwiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilija natalija
ta czarna, podziwiam Cię. naprawdę! nie popadasz w żadną skrajność, ani na 'tak' ani na 'nie'. coś Cię kłuje w serduchu, ale jednocześnie potrafisz uwielbiać to dziecko, które przecież niczemu winne nie jest. to wszystko brzmi bardzo mądrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do autorki. W ogóle Cię nie rozumiem... Przecież wiadomo, że on ją będzie nosił w swoim sercu do końca życia i na nic twoje próby zmeinienia tego ;/ Sama mówisz, że nie chce o niej rozmawiać, że nie porównuje Ciebie do niej itd. A co do tego, że kiedyś się kochali i sypiali ze sobą w mieszkaniu, w którym teraz mieszkasz... no cóż trzeba było sobie znaleźć prawiczka, bo chyba większość panów uprawiała seks z dziewczynami w swoich domach i chyba każda kolejna powinna być załamana z tego powodu. Chore to Twoje myślenie. Daj już spokuj i szanuj pamięć o zmarłych. Do mała czarna --> Mam identyczną sytuacje z tym, że mały mi w ogóle nie przeszkadza a nawet odczuwam wielką radość jak patrzę na nich razem, bo wiem że mój chłopak jakbyśmy mieli stworzyć kiedyś rodzinę będzie idealnym ojcem ;) Nie patrz na dziecko jak na owoc miłości Twojego faceta z inną kobietą, tylko bardziej jak na dzieciaczka, którego Twój chłopak kocha najmocniej na świecie. I niech będzie ta dzidzia na pierwszym miejscu zaraz przed Tobą ;) A co?? Cieszcie się dziewczyny tym co macie i nie szukajcie dziury w całym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem Cie autorko
czasem tak bywa ze ktos straci miłośc swojego zycie i potem pomimo tyego ze wiąże sobie zycie z kims innym to i tak nikt nigdy nie zastapi tej osoby. Ja mama potrzebe bycia najważniejszaej osoby w zyciu jesli z kims jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy jest innym
człowiekiem, ma inna przeszłość...nie mozna kogos pouczas...powinnas czy nie powinnaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lisicali
"Ja mama potrzebe bycia najważniejszaej osoby w zyciu jesli z kims jestem." No ja tez ale to jest chyba zdrowy egoizm i nie ma raczej nic w tym złego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o nie nie...
jelsi sie z kimś wiążemy to ta osoba ma byc dla nas na pierwszym miejscu bo chyban nikt nie chce odgrywac w zwiazku drugich skrzypiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ależ oczywiste jest
i naturalne (choc w dziesiejszych czasach roznie niestety z tym bywa:O )że nasi partnerzy powinni byc dla nas najważniejsi i my dla nich bo w koncu tworzymy związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszczuszka -> nie jestem zazdrosna o jego uczucia do malucha, absolutnie. Co dziwne - to ja pilnuje regularności jego spotkań z Młodym, a gdy mówi, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu, to zaznaczam, że najważniejszą to może i jestem, ale kobietą ;) A najważniejszym człowiekiem jest Młody. Nie chcę być utrudnieniem w kontaktach taty z synem. Wręcz przeciwnie, zamierzam przyczynić się (na ile mogę) aby ich relacje były wzorowe. Marzy mi się weekend we trójkę. Ale Młody jest jeszcze... za młody ;) Wiesz, uczę się bycia w tej sytuacji. I chyba idzie mi całkiem nieźle jak na kilka miesięcy praktyki ;) lilija natalija -> staram się :) jak się kocha, to wszystko jest prostsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lisicali
----> ta czarna Bedzie dobrze kochanie. Troche wody musi upłynąć ale jak jestes dobrej mysli to sie ułozy :) Bardzo dobrze robisz ze starasz sie by utrzymywał kontakty i chcesz sie z maluszkiem zaprzyjaznic :) Kocha ciebie i kocha maluszka .... to bardzo dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilija natalija
mieszczuszka, z tym seksem to taki przykład. wiesz, kiedy chlopak sie rozstaje z dziewczyną, to chyba swiadomosc ze z nią niegdyś sypiał nie powinna kolejnej partnerce przeszkadzac. bo ta poprzednia ogólnie jest skreślona, nie ma jej, nie sprawdziłą się w życiu, było im ze sobą źle. wtedy wiadomo, kto jest numerem jeden. wiadomo, kogo facet woli... nie chcę, żeby mój męzczyzna uznał, że z tamtą mu było źle, ze to nie była ta, ze jej tak naprawde nie kochal, ze to byl bląd, bo nawet jak mi to na głos powie, to będę wiedziala, że to nieprawda. z drugiej strony trudno mi wyłączyć swoje myśli o tym, że w ich przypadku było DOBRZE, to ich sypianie ze sobą, ich podróze, wspólne mieszkanie, to mogło ich zaprowadzic do związku na całe życie, ona mogła być tą jedyną. nie wiem, po co to gdybanie, skoro stało się, a ona przecież nie zmartwychwstanie - ale gdybam..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dla mnie jest oczywiste
że gdy jestem z kimś to numerem jeden jest wlasnie ta osoba..gdybym nie pogodizla sie ze stratą poprzedniej to na pewno nie wchodzilabym w kolejny zwiazek bo nie chcialabym krzywdzic tej osoby podobnie jak i ja nie chcialabym robić za jakiś "tampon emocjonalny"!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej. Ja, młoda osoba przez krótki czas spotykałam sie z równie mlodym wdowcem. Pierwszy raz w życiu zależało mi na jakimś facecie NAPRAWDE... Kiedy powiedział mi ze jest wdowcem i że jego żona po kilku miesiącach od ślubu zginęła, byłam gotowa to zaakceptować.Ona i tak pomimo wszystko jest dla niego ważna i pozostanie w jego pamięci. Dużo myślałam o tym czy on mnie do niej porównuje, czy nie byłabym kobietą "zastępczą", terapią psychologiczną, tą "drugą", gorszą . Zdaję sobie sprawę, że związek z osobą z tzw. przeszłością jest trudny,ale choć on w dziwny sposób nagle zdecydował się zerwać kontakt, ja strasznie za nim tęsknię......:..((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×