Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość to_nerwica

Nerwica Wegetatywna - jak się obchodzić z chorym?

Polecane posty

Gość do ja też choruję......
trzymaj się wyrazy współczucia musi być dobrze ;) bo jak ma być inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym naprawdę chorym współczuję uszy do góry i więcej dystansu do życia pozdrawiam was trzymajcie się ;) trzymam ciuki za was pozdr ide sobie bo mnie kafeteria dołuje jak jasna cholera papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już wiele lat żyję
Może moja wypowiedź komus pomoże. Mam 45 lat. Gdy chodzilam do liceum zaczęla się moja gehenna. Rano mama budzila mnie dobrą godzinę wczesniej, by potworny skurcz brzucha, tak tworzyla mi się rano wielka, wystająca kula, ktora po masowaniu, wypiciu cieplej herbaty znacznie się zmniejszała, tak, że moglam wstac. Raz było lepiej, raz gorzej. Kolatanie serca, rozpieranie w gardle. Na pierwszym roku studiów, wszyscy mysleli że mam zawał. Lekarzw szpitalu powiedział- to tylko nerwica wegetatywna i wiecie żal wielki, że nie pamietam jego nazwiska. Kazał brać mentowal, w razie silniejszych ataków relanium i się nie martwic. Od dnia wizyty w szpitalu zaczeło być coraz lepiej. Gdy dostawałam atakow duszności, kłucia serca tak że nie mozna oddychać, kładlam się i zaczynałam mysleć o czyms fajnym, regularnie oddychałam. Do dziś zdarzają mi się mniejsze lub większe ataki, ale czasami to nawet je ignoruje. Mi naprawdę pomogło pozytywne myslenie, zapewnienie lekarza, że na to sie nie umiera, ale skutkiem tej dolegliwości mogą być inne choroby. Wyszłam za mąż, pracuję cale swoje dorosle zycie, urodzilam i wychowałam trójkę doskonałych pociech. Jestem zdrową, zadbana kobieta. Kula w brzychu z lat lO powraca, ale ja się nie daje, a ona ustępuje. Możecie mi nie wierzyc, ale to jest choraba ktorej trzeba powiedziec wulgarnie spierdalaj, mam wazniejsze rzeczy na głowie. Dopóki byłam z rodzicami, mogłam sobie pozwolic na chorowanie, teraz to ja muszę opiekować sie innymi i to dało mi siłe. Pozdrawiam Was moje chorobki i zalecam kopnięcie nerwicy wegetatywnej w dupę, bo sama sobie nie pojdzie, a leki tylko zniszczą Wam jelitka i takie tam potrzebne do zycia elementy w ktore wyposażył nas pan Bóg byśmy mogli życ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wreszcie ktoś mądry się
zjawił;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiolanini
Ta wypowiedz jest super! Ma Pani rację tej chorobie trzeba wypowiedziec stanowcze ''spie..."! Inaczej nie uda nam sie jej pokonac. Do wszystkich nerwusków ten e0mail jest podbudowujacy. Ja tez mam nerwice wegetatywna. To straszne co ona potrafi zrobic zczłowieka. Ja na szczescie jestem na etapie tak jakby wygranej walki z nią... teraz wlcze o to aby moje serce troszke się uspokoiło, bo czasami troszeszybko bije i z ''kulą'' w gardle oraz nastepujacymi dusznosciami. Mi pomogło czytanie wypowiedzi na forach oraz przede wszystkim modlitwa... Codziennie odmawiam różaniec. Dziękuje bogu,że mi dopomógł, bo juz miałam poczatki depresji...... to straszne. ale naprawde. modliłam się i płakałam. Bog mi pomógł, dzieki temu jestem silniejsza. MAM NADZIEJĘ ZE POKONAM NERWICE NA ZAWSZE. JA W TO WIERZE I WIEM ZE TAK BEDZIE, to NAJWAZNIEJSZE ZEBY WYJSC Z TEJ CHOROBY. POZDRAWIAM :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam ja miałam nerwicę dostałam alprox brałam przez rok pomógł teraz nie biorę i jest doborze mam nadzieję że nie wrócić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×