Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 2 lata......

Uważacie, że ślub po 2 latach związku to za wcześnie?

Polecane posty

"czarna koala ale - dlaczego niby?... dlaczego nie mielibyscie powalczyć w małżeństwie skoro umieliście w "zwykłym" związku?..." hmmm...trudno odpowiedzieć na to pytanie....ale chyba dlatego, że pobierając się po tych przykładowych 2 latach, nie wytrzymalibyśmy ze sobą, tzn nie poradzilibyśmy sobie w trudnych sytuacjach...Każdy z nas ma tak inny, skrajny charakter i każdy z Nas ma racje w danej sprawie...Przez te kilka lat związku dzieli nas 80 km, widzimy się 2-3 razy w tygodniu i myślę, ze ten czas nauczył nas myśleć o tym co i jak robimy..dał nam czas, żeby każdy osobno się zastanowił nad tym co robi czy też już zrobił...Dziś umiemy ze sobą o tym rozmawiać, śmiać sie z tego i iść na mały kompromis ;) ale wtedy (gdybyśmy byli małżeństwem) "zeżarli bysmy " się, walcząc o to kto ma rację, czyje zdanie jest na wierzchu i kogo to wina, ze w naszym związku wieje nudą...Dziś nasze charakterki trochę się przytemperowały...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w dalszym ciągu nie rozumiem. chyba mamy inne pojęcie małżeństwa. małżeństwo nie polega na walce o to kto ma rację, czyje na wierzchu i czyja to wina. polega (między inymi oczywiscie) na słuchaniu siebie nawzajem i ustalaniu wspólnie rozwiązań różnych sytuacji. wydaje mi się że żadna rozsądna osoba po wysłuchaniu argumentów drugiej strony umie sie nad nimi zastanowić i w razie czego przyznac rację. jesli mieliście z tym problem jako związek i umieliście z tego wyjsc, to podejrzewam że jako małżeństwo tez byście umieli. przynajmniej dlla mnie właśnie bylby sens walczyć gdybym była żoną. gdybym była tylko "dziewczyną" pewnie bym się w którymś momencie wkurzyla i kopnęła delikwenta w odwłok, bo w imię czego ja się mam szarpać z takimi sytuacjami?... generalnie małżeństwo niczym sie nie różni od normalnego związku, poza licznymi ułatwieniami formalnymi i ogromną wartością sentymentalno-poglądową że tak to ujmę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deszczowo....
z obserwacji moich moge stwierdzic, ze czesciej sie rozpadaja zwiazki te tzw. przechodzone czyli 5-7 letnie. sama sie rozstalam z moim eksem po 5 latach bo ani przez chwile nie wyobrazalam sobie ze moge byc jego zona i matka jego dzieci i to byl jakis znak dla mnie. teraz jestem ponad rok w nowym zwiazku i juz mamy zaplanowana przyszlosc :) wiec jak czujecie ze tego malzenstwa chcecie to nie ma sie nad czym zastanawiac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ;-) My w dniu ślubu w maju za rok będziemy parą od dokładnie 1,5 roku ;-) Zaręczyliśmy się po niecałych 4 miesiącach znajomości, 2 miesiącach oficjalnego mieszkania razem ;-) Mamy 25 i 26 lat. Nawet przez sekundę nie przeszło nam przez myśl ,ze to za wcześnie! Zaręczyny były dla niektórych bliskich szokiem, ale jak tylko zobaczyli nas razem nie mieli wątpliwości ,ze to nie przypadek. Ludzie są różni. Jedni potrzebują kilku lat inni kilku miesięcy na poznanie. Droga autorko, nie przejmuj się tylko ciesz swoim szczęściem!!! Niech inni Wam zazdroszczą wielkiej miłości i zaufania. Dużo szczęścia życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że za wcześnie. Po 10 latach będziecie si znali znacznie lepiej, a po 30-40 - to już jak łyse konie :P Jeśli zakładasz taki topik, Autorko, to na pewno dla Ciebie za wcześnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Człowiek to nie jest kawałek drewna, który można sobie obejrzeć i raz na zawsze "poznać". Człowiek zmienia się non-stop, przez całe życie. Jest temu poświęcony osobny dział nauki zwany life-span psychology. Nigdy nie jesteś w stanie poznać do końca nawet siebie, a co dopiero drugą osobę. Wiadomo, że musi by pewne minimum wspólnego światopoglądu i temperamentu, żeby można było w ogóle budować. Ale reszta jest już tylko i wyłącznie kwestią postanowienia, woli i pracy. Nasi dziadkowie i rodzice często są szczęśliwi mimo niedługiego stażu przedślubnego właśnie dlatego, że kiedyś było wiadomo, że to jest "na amen" i w interesie obojga było się dogadać i wypracować konsensus. Teraz ludzie się rozleniwili, przyzwyczaili do wkładania minimum wysiłku w cokolwiek, i inaczej na to patrzą. Coś takiego, jak "praca nad charakterem", "ćwiczenie woli" nie jest szczególnie zgłębianym tematem i raczej nie doczeka się teopiku na Kafeterii :P Innymi słowy, to nie jest tak, że poznajesz kogoś, poznajesz, leci staż, i nagle dżynks, już go znasz i możesz się hajtać. Po prostu w pewnym momencie decydujesz, że to z tą konkretną osobą chcesz budować, dzień po dniu, Wasze wspólne szczęście, a potem tylko się tego trzymasz. Możesz nie wiadomo jak długo zbierać "dane", a później odkryć, że wystarczy jeden poważny kryzys (utrata pracy, wypadek samochodowy, pojawienie się dziecka) i dane się zdezaktualizowały :P To jest kwestia decyzji o gotowości do wspólnej pracy. Niektórym wystarczają miesiące, innym 10lat mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna koala - mnie chodzi zupełnie o to samo o czym piszesz...tylko moim celem było napisanie tego, że część trudnych sytuacji mogliśmy "spróbować" wcześniej, sprawdzić się w ciągu tych kilku lat...a nie -wielka miłość, po czym ślub a później rozwód bo nie umiemy sobie poradzić ze wspólnym życiem a wszystko co było takie piękne i ładne pękło jak bańka mydlana i oczy zobaczyły szarość dnia codziennego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagoda, Ty naprawdę uważasz, że człowiek jest w stanie zebrać "próbkę reprezentatywną" zachowań drugiego człowieka w odpowiedzi na "trudne sytuacje"..? Przecież zachowanie tego samego człowieka w odpowiedzi na taką samą sytuację będzie zupełnie różne w zależności od innych czynników, np. w wieku lat 25 będzie inna niż w wieku lat 40.. Choćbyś skisła, nie dowiesz się przed ślubem, jak Twój facet będzie przechodził kryzys wieku średniego, ani jak zareaguje na Twoje ciało po ciąży czy np. chore dziecko. Miłość to nie jest tylko uczucie, uczucie to zakochanie. Jeśli ktoś myśli, że ono będzie trwać wiecznie, to po prostu nie bierze pod uwagę rzeczywistości. Miłość jest przede wszystkim aktem woli, decyzją, ciągłym wyborem. To nie jest łatwe, ale innej drogi nie ma. No chyba że skakanie z kwiatka na kwiatek i pożegnanie wraz z wyczerpywaniem się hormonów towarzyszących zakochaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CzarnaJagoodo, żeby nie bylo - ja w żaden sposób nie kwestionuję Twojego związku, Twojego uczucia itd. ot tak sobie polemizuję z ogólnym podejsciem do związku długo- i krótkotrwałego :) mi sie wydaje że kazdy rozsądny człowiek zawierając związek długoterminowy dowolnej postaci wie ze takie zauroczenie w końcu się skończy i że "szarość dnia codziennego" nas dopadnie. bo to spotyka kazdego. trzeba sie do tego przygotowac po prostu i nie wierzyć naiwnie ze u nas bedzie inaczej, cały czas różowo i w ogóle hohoho... powiedz mi na przykład czy naawde uwazasz ze az tak wielką różnicą byłoby gdybyście byli nie długoletnią parą ale małżeństwem? czy jako mąż i żona nie potrafilibyście się - jak to piszesz - sprawdzic? skoro przetrwaliscie to, to znaczy ze była w was wola do wali i naprawiania. myslisz ze malzenstwo by te wole zabiło?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"czarna koala skoro przetrwaliscie to, to znaczy ze była w was wola do wali i naprawiania. myslisz ze malzenstwo by te wole zabiło?..." kurcze nie wiem....wcześniej nie myśleliśmy o małżeństwie, z resztą nie mieliśmy do tego warunków, bądź było nam dobrze tak jak było ;) A teraz, gdy wydaje nam się, że dojrzeliśmy do wspólnego życia, zdecydowaliśmy się na ślub (do grobowej dechy) zabulina - uwierz, my przeliśmy wiele (śmierć bliskiej osoby, wypadek samochodowy, wada serca z którą trzeba żyć do końca), to wszystko wydarzyło się podczas trwania naszego związku. Wydaje mi się, ze takie sytuacje dały nam szkic późniejszych zachowań w trudnych sytuacjach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ślub po dwóch latach związku?? Za wcześnie? Absolutnie...Jeśli jesteś dorosła i decydujesz się na ślub po takim czasie to dlatego, że wiesz czego chcesz od życia - decydując się na związek na całe życie. Nie wierzę, że decydujesz się dla kaprysu. Myslę, że 2-3 lata znajomości to idealny czas na ślub. Ja byłam z chłopakiem 4 lata, potem z drugim 2 lata i w każdym byłam na swój sposób zakochana, ale z żadnym nie byłam pewna związku na całe życie. Poprostu tego nie czułam. A teraz to poprostu czuję, chce tego najbardziej na świecie...i kocham zupełnie inaczej niż wczesniej. Sama kiedyś mówiłam, że ślub po roku albo po dwóch latach to wielka odwaga. Myślenie się zmienia jak widać...a kobiety, które tego nie czują mogą nam tylko zazdrościć chwilowo i czekać aż spotka ich taki moment w życiu...i będą mogły powiedzieć :"TO JEST MIŁOŚĆ MOJEGO ŻYCIA ... CHCĘ Z NIM SPEDZIĆ RESZTĘ DNI ... JESTEM SZCZĘŚLIWA ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukująca odpowiedzi
za miesiąc biorę cywilny i wtedy minie nam dokładnie 6,5 roku bycia razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×