Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość forumowiczka87

czy lepiej zamieszkac przed slubem?

Polecane posty

Gość pani filifionka
jesli nie mozesz zamieszkac to jezdzcie razem na wakacje, chocby na dwa tygodnie ale sami bez znajomych, gdzie bedziecie 24/7 razem. wtedy mozesz dowiedziec sie wiecej. zanim spadna gromy na moja glowe to powiem, ze tu wcale nie chodzi o skarpetki bo moj malzonek tez rzuca i jakos z tym zyjemy. chodzi o to, ze we wspolnym mieszkaniu wychodza na wierzch rozne rzeczy, czasem bardzo nieprzyjemne i lepiej wiedzec przed slubem. po slubie bardzo trudno sie rozwiesc. niektorzy faceci umieja wady charakteru ukrywac na randkach 2 razy w tygodniu po trzy godziny ale przy wspolnym mieszkaniu wychodzi wszystko na wierzch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe, dużo tekstu w tym wątku, ciężko odnieść się do każdego podanego argumentu. Na wstępie powiem że my zamieszkaliśmy ze sobą przed ślubem, jako studenci. Był to dla nas kolejny, naturalny etap związku (nie żadne tzw. sprawdzenie się), chcieliśmy być ze sobą jak najczęściej, a że studiowałam i pracowałam (wychodziłam z domu przed 9, wracałam przed 23) było nam dzięki temu łatwiej. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, nie było problemów z żadnym docieraniem się, chyba jesteśmy idealnie dobraną parą bo nigdy żadnych kłótni nie było, wszystkie prace domowe wykonujemy razem, lub kto ma akurat czas/ochotę, nie było i nie ma problemów. imbirowa "Poza tym są badania, które mówią, że takie pary częściej się potem rozwodzą, od tych które nie mieszkały razem przed ślubem. " Dla mnie to nie znaczy, ze mój związek przez fakt zamieszkania się rozpadnie. "a poza tym, to jest pozbawiania związku, już małżeńskiego, czegoś fascynującego, poznawania siebie na nowo." A co za różnica czy będzie się to odbywać w małżeństwie czy przed jego zwarciem? Dla mnie żadna. I też nei wiem o czym nowym i fascynującym mowa. Moon__ "powinien decydowac się na mieszkanie już po slubie żeby wyeliminowac możliwość głupich kłótni o niepozmywane naczynia, które mogłyby doprowadzić do rozstania zanim dojdzie do ślubu." Nigdy nie podchodziłam do życia tak że z daną osobą muszę być, bez względu na wszystko i za wszelką cenę. Gdyby się okazało że nie jesteśmy w stanie wytrzymać ze sobą to po prostu byśmy się rozstali. Lepsze "zwykłe" rozstanie niż rozwód. "Zawsze uważałam, ze jeśli mogę, warto zaczekać z tym do ślubu." Dla jakiej idei? "Za dużo słyszałam o tym, że w związku duzo się zmienia nawet jeśli para mieszkała razem wcześniej wiele lat" Ludzie się zmieniają przez całe życie. Nie unikniesz tego czy to przed, czy po ślubie. a po co "po co wchodzic w szara rzeczywistość i sprawdzać coś o czym swietnei wiesz?" Szara rzeczywistość z moim facetem jest cudowna. Kwestia odpowiedniego dobrania się:) "jeśli zaczniesz ten etap PO ślubie, będziesz bardziej czuła, ze cos się zmieniło - a sumie każda z nas na jakies zmiany czeka, jako żona jeśli zaczniecie mieszkac razem, a potem weźmiecie ślub, to będzie to tylko "podpisanie papierka" i impreza, a tak naprawdę nic sie nie zmieni" Nie nadaję faktowi ślubu wyjątkowego znaczenia i nie potrzebuję traktować go jako przełomu. "przynajmniej przedłużycie sobie te fajne chwile" Dla mnie każdy dzień z Nim jest "fajną chwilą". Skąd myśl że ślub zmienia wszystko na gorsze i zostaje ta demonizowana przez Was szara rzeczywistość? "udawać zaloty" Trzeba się zdobywać i dbać o siebie nawzajem przez całe życie. W innym wypadku będzie dokładnie tak jak piszesz... też jestem przeciwna "jeśli zaczniecie razem mieszkać, to wspominać z narzeczeństwa bedziecie conajwyżej kto zrobił ostatnio kolację i kto po czym rzygał" Współczuję... Ja takich wspomnień nie miałam nigdy i nie mam. "pomyśli, że przecież kiedyś jak jeszcze żona była taka młoda to też było fajnie i też szaleli razem i zwiedzali, podróżowali i chodzili na randki" To po ślubie już się takich rzeczy nie robi? Gott, muszę zweryfikować swoje poglądy :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno :) niektóre z Was tak demonizują to mieszkanie przed ślubem... Tymczasem zamyka się ono MAKSYMALNIE w 2-3 latach. Czym jest ten czas w odniesieniu do całego życia, które macie (w założeniu) ze sobą spędzić? Wtedy się sobą nie znudzicie? Nie dopadnie Was "szara rzeczywistość"? Śmiem wątpić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mieszkałam przed ślubem
Taka dyskusja nie ma sensu, bo w tym wypadku każdy ma swoje racje, to co dla jednych będzie wadą takiego zamieszkania to dla innych będzie zaleta i na odwrót. Udany związek i poznanie się nawzajem nie zależy od tego czy ktoś ze soba mieszkał przed czy po ślubie. Wydaje mi się że w kazdym przypadku, należałoby inaczej podejść do tego ślubu w jednym przypadku ślub rozpoczyna nowy etap a w drugim jest legalizacją związku. Z mojego punktu widzenia powiem że lubiłam randki ale tez powiem że dalej na nie chodzimy mimo małżeństwa chociaż czesto słyszałam komentarze od rodziny i znajomych "Po co", przecież i tak jesteśmy cały czas razem po co tracić kase na jakieś wyjście do kina czy gdzieś jak można posiedzieć na kanapie przed telewizorem. Obowiązki domowe i ta szara rzeczywistość wcale nie musi być taka szara, przecież i tak trzeba te czynności wykonywać, nawet dla siebie, no chyba że za kogoś rodzice wykonują. Docieranie przed czy po slubie nie ma najmniejszej różnicy ale chciałam jeszcze jeden aspekt poruszyć. Chodzi o to czy zamieszkujemy bo chcemy byc z ta osoba blisko czy o to że podświadomie pragniemy czegoś więcej. Bądźmy szczerzy, kobieta która chce stanąc na ślubnym kobiercu ze swoim ukochanym nie będzie do końca spełniona i szczęśliwa w konkubinacie. Z facetem to trochę inna bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mieszkałam razem i nie
żałuję. Uważam że była to dobra decyzja. zamieszkaliśmy razem nie aby sie sprawdzić, dotrzeć, wypróbować. zamieszkaliśmy razem bo wiedzielismy ze juz na zawsze bedziemy razem a tak bylo nam taniej. slubu nie bralismy bo oboje studiowalismy dziennie, bylismy na utrzymaniu rodzicow i chcielismy stanac na wlasne nogi i dopiero wziac slub. aby moi rodzice nie utrzymywali mojego meza ani jego rodzice żony swojego syna. dlatego po 5 latach wspolnego mieszkania wzielismy w koncu slub. poczatki naszego mieszkania byly super, chyba tak swietnie bylismy dobrani. przez 5 lat nic nam nie zrobila szara rzeczywistosc, umielismy ją ubarwiać. a po ślubie?czy coś się zmieniło? wydawałoby się, że nie, taki staż mieszkania razem. a okazało się, że jest jeszcze lepiej! przez 5 lat dojrzewala nasza milosc, gdy wspominamy przeszlosc to kazdy rok byl inny. i w koncu po slubie wszystko stalo sie jeszcze bardziej kolorowe. wkurza mnie moja kolezanka, ktora wciaż pieprzy o docieraniu się. my nie musielismy sie docierac i nie musimy. zyczę wam wszystkim takiego zwiazku jak nasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chłopak
Ja też jestem jak najbardziej za :) Mieszkamy za sobą już 3 lata, a pomieszkamy bez ślubu jeszcze dwa. Co prawda widujemy się od 20 do 8:30 rano, bo w pozostałych godzinach pracujemy, ale na nic nie zamieniłabym tych naszych wspólnych wieczorów, nocy i poranków. Wydaje mi się, że randki z czasem to za mało, nam starczyły przez 3 lata, potem chcieliśmy więcej, ale z drugiej strony na ślub było dla nas za wcześnie (zaczęliśmy chodzić za sobą jak miałam 16 lat). I nie zgadzam się z "szarą rzeczywistością", ciągle chodzimy na randki, wyjeżdżamy na weekendy czy urlop. Jest cudownie. Mnie do zamieszkania z narzeczonym przed ślubem przekonała mama. Ona z moim ojcem zamieszkała dopiero po ślubie i o ile na randki 3, 4 razy w tyg przychodził zawsze trzeźwy i na wakacjach nigdy nie pił, o tyle po ślubie okazało się, że przed snem zawsze musi wypić co najmniej dwa piwa, to jeszcze przepija pół wypłaty. Wydaje mi się, że nie wyszłaby za niego jakby wiedziała o tym wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no takkkk
Teraz prawie każdy młody człowiek głosi, że trzeba zamieszkać ze sobą przed ślubem i się sprawdzić. No może i to ma uzasadnienie, jak długo związek był na odległość, a planuje się już ślub, no albo po bardzo krótkim byciu razem planuje się ślub,ale to nie jest żaden gwarant...No ale jak ma się 20 parę lat i przynajmniej ze 2, 3 lata jest się razem, to bez przesady, ale z reguły już ten związek nie wygląda tak, że tylko sie idzie na randkę i że się nigdy ze sobą nie pomieszkiwało i nie wyjeżdżało...teraz jest tak, że z reguły nocuje się u siebie, wyjeżdża, no i nie przesadzajmy, że partner przez 3 lata będzie w stanie w różnych sytuacjach przed nami grać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papricka
powiem wam ze ja w pewnym sensie mieszkalam z chlopakiem(nie mamy slubu i nie planujemy). bylismy razem za granica, gdzie przez dwa i pol miesiaca razem mieszkalismy. i bylo super :) ale jedno ale- zal ze nie moglismy kontynuowac mieszkania razem- tak sie do tego przyzwyczailam i tak mi było dobrze w takim ukladzie ze mimo iz minely blisko dwa lata nie moge przywyknac :) a co do miesxzkania przed czy dopiero po- jak kto chce- ja jakbym miala taka mozliwosc to jzu dzisiaj bym sie pakowala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papricka
a i jeszcze jedno:) znam pewien przyklad malzenstwa gdzie lepiej bylo zamieszkac wczesniej. wszystko bylo pieknie- tak jak tutaj to opisujecie randki, spotkania wyjazdy- super po prostu. zamieszkali dopiero po slubie i dopiero wtedy okazalo sie ze chlopaka w domu niczego nie nauczono. tzn mama gotowala, sprzatala, prała, prasowała i do tego oczywiscie pracowala. natomiast on sporadycznie mial cos do zrobienia. i po slubie myslal ze tak samo bedzie z zona, ktiora przejmie te obowiazki "za jego matke". była walka jednym slowem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×