Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
PuszkaPandory

Matka zneca sie nade mna psychicznie ... pomocy

Polecane posty

Gość ofiara
witam. wszystkie te opisane problemy nie róźnią się niczym od tych moich. uciekłam z domu do swoich sióstr , bo nie mogłam wytrzymac piekła w domu. ciągle matka czepia się mnie o drobnostki. miesza mnie z błotem iwyzywa od ku**,su* itp te ciągłe kłótnie spowodowały ,że poczułam że to moze jednak moja wina. moja mama obraża mnie przy moim chłopaku .gdy powiedzialam jej ze nie będę mieszkac z nią pod jednym dachem bo mnie wyzywa to poprostu wmówiła mi to że to ze to ja ją wyzywam ;pomocy !!!!!!!!!!! ;''(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama znęcała się nade mną psychicznie i fizyczne. Choć dopiero niedawno zdałam sobie sprawę,że nazywając rzeczy po imienu rzeczywiście byłam ofiarą przemocy. Przez lata wmawiałam sobie,że to moja wina, że robię coś nie tak i dlatego to wszytsko. Teraz wiem,. że nikt nie ma prawa bić nikogo człowieka ani zwierzęcia. I na to nigdy nie ma usprawiedliwienia. Moja mama zmarła rok temu i trudno mi było do tej pory jest - uporac się ze sprzecznymi uczuciami - tęsknota - bo mimo wszytsko ją kochałam i czasem zdarzały się nam fajne momenty z ulgą, że spokojnie wracam do domu nie zastanawiając się co mnie czeka. Szkoda, że w takich sytuacjach właściwie nie ma wyjścia. Żałuję, że nie miałam do kogo się zwrócić i że mama nie zdązyła znaleźć pomocy i nie zdążyłyśmy odbudowac naszych relacji. Najgorsze jest to, że to wcale nie zawsze jest tak,że ktoś kto bije to i pije i jest pełna patologia. O nie. Moja mama na zewnątrz była idealna. Wiedziałam, że jeśli powiem nikt mi nie uwierzy. Za bardzo się jej bałam. Droga puszko pandory z punktu widzenia osoby,która przez to przeszła w tej chwili osoby już dorosłej powiem Ci nie obwiniaj się o nic nieposprzątany pokój, krzywo stojąca ksiązka czy inne bzdury nie sa powodem do wyzwisk. Nie warto próbowac odbierać sobie życia bo Ty w niczym nie zawiniłaś. Nie wiem co stało się w życiu Twojej matki, że tak się zachowuje. Ale to jest chore i Twoja mama potrzebuje pomocy psychiatry. Wiem, że nakłonienie jej do tego będzie trudne i Ty nawet tego nie próbuj bo pewnie dostałaby sząłu, ale szukaj pomocy, to bardzo trudne ale pomoc można znaleźć i uwolnić sie o przemocy. Ja bym to w końcu zrobiła, los jednak chciał inaczej. Widzę, że Twoja wypowiedz jest sprzed dwóch lat jednak mam nadzieję,że przeczytasz moją i będzie Ci ona pomocna. Przede wszytskim jednak mam nadziję, że juz w Twoim życiu coś zmieniło się na lepsze. Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość calaa123
mam to same tyle ze gorzej, matka sie ponoc leczyla bierze psychotropy jakies i czesto siega po alkohol. Ojcieec slucha matki, ciagle mnie wyzywaja ponizaja plotkuja po rodzinie po wsi....juz tyle razy probowalam odebrac sobie zycie ze nawet nie zlicze. Mam narzeczonego ale oni nawet o tym slyszec nie chca mimo ze mam juz skonczone 17 lat za 5 miseiiecy 18 chce sie juz wyyprowadzic i zalozyc sprawe w sadzie, moge tak postapic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam cały ten wątek od A do Z. Puszka Pandory idealnie opisała to co się u mnie dzieje!!! Jest dokładnie tak samo! Z tym, że pomimo, iż mam 25 lat matka nadal mnie katuje. Potrafi klamrą od paska uderzać mnie po głowie, plecach, szarpać za włosy i uważa, że ma do tego absolutne prawo, bo mnie urodziła, więc ma również prawo by mnie zabić. Mówi znacznie gorsze rzeczy, niż Wasze matki. Że mogła dupę wyskrobać zanim mnie ulęgła, że powinnam zdechnąć, że takiej kurwy i szmaty ziemia nosić nie powinna, że jak wyjdę z domu żeby mnie coś rozpier*** po drodze i żebym nie wróciła itp. Uważam, że jest osobą chorą. Ojciec - były alkoholik - ma w dupie to co się dzieje, nigdy nie reaguje na jej agresję względem mnie, bo inaczej matka swoją złość przelewa na niego, jest typowym pantoflarzem. Matka uczy go sadystycznych zapędów i niejednokrotnie on pierwszy podnosi na mnie rękę. Matce to sprawia przyjemność. Rozładowuje swoją agresję znęcając się nade mną. Kiedyś skatowała mnie tak mocno, że myślałam że już będzie po mnie, zawsze uderza w miejsca w których nie będzie widać śladów tj. głowa, brzuch, itp więc nie mam jak jej czegokolwiek udowodnić. Mam jedynie kilka nagrań i pełno wyzwisk. Kiedyś chciała zaprowadzić mnie na dach naszego bloku i zrzucić, a później upozorować moje samobójstwo, jednak nie wiem co sprawiło że się w ostatniej chwili opamiętała, niejednokrotnie grozi mi nożem, że mnie zarżnie jak świnie i całą krew ze mnie wyleje na ściany mojego pokoju. Zawsze starałam się być dobrą córką, w tym roku kończę studia prawnicze, po obronie planuję się wynieść z domu i zerwać z nią jakiekolwiek kontakty. :Przez jej zachowanie rozpadł się również mój ostatni związek. Mój (były już) chłopak miał dość tego, że przez to co mi robi jestem potwornie nerwowa, denerwuje mnie przysłowiowe "byle co" i przeklinam. Ale jak być spokojnym człowiekiem mając takiego potwora jako matkę. Zapomniałam dodać, że od 8 lat choruję na zapalenie stawów, oczywiście dla matki jest to idealny pretekst by obrzucać mnie dodatkowymi wyzwiskami typu pierd*** kaleka, zostaniesz sama, nikt nigdy kaleki nie będzie chciał za żonę, itp Dodam, że żadną kaleką nie jestem, chodzę i funkcjonuję jak całkowicie zdrowa osoba z tym, że okresami muszę brać leki i co kilka lat choroba daje o sobie znać, a wtedy jest faktycznie ciężko. Wiem na pewno, że nigdy nic od niej nie będę chciała, dla mnie mogłaby nie istnieć, nie jest matką która cokolwiek w moim życiu znaczy, nawet zachowek w przypadku jej śmierci odrzucę, bo nie chcę nic. Czasem zazdroszczę innym koleżankom relacji z rodzicami, bo ja wiem że nigdy takich mieć nie będę. Dziewczyny, nie jesteście same, ja też przeżyłam ogromny koszmar który każdego dnia się na mnie odbija. To nie jest nasza wina!!! Najważniejsze tylko by móc sobie to w czas uświadomić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc , przeczytałam każdy wpis , jestem w szoku .Myślałam ,że to tylko moja matka jest jaka jest ,od małego straszyła mnie domem dziecka, od zawsze w domu były wyzwiska jakich matki moich koleżanek nie znały :dziwko, kurwo , to był chleb powszedni . Ciężko o tym pisać w wieku osiemnastu lat przeżyłam krwotoczny udar mózgu , nie mogłam w domu robić wielu rzeczy , myślałam ,że się zabije , kulawa dziwko do niczego się nie nadajesz nikt Cie nie zechce kaleko ,trwa to już 11 lat przez ten czas rozwaliła dwa moje związki , .Jest mi bardzo ciężko nie mam pracy , odizolowałam się od ludzi bo zaczełam wierzyć w to że jestem gorsza , matka mówi ,że skończę w przytułku. Boję się kiedy prxychodzi do domu, boję się ,że zacznie przeklinać , bić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam!!Czytam wlasnie wasze wypowiedzi i mam ten sam problem od 7 lat jestem zona i mam dwojke cudnych dzieci,odkad wzielam slub i zamieszkalam w moim rodzinnym domu moja matka znienawidzila mojego meza,przychodzila prawie codziennie i nagadywala na niego i na jego rodzine,raz przyjechala do mnie tesciowa i tak z niczego moja matka ja zwyzywala od najgorszych i moja tescoiwa z placzem wyszla odemnie.I moja matka sie ze mna przwie codziennie klucila i potem mowila wypier........jcie z tad szukajcie sobie mieszkania i po ktorym razie juz tego niewytrzymalam i zaczelam szukac mieszkania i znalazlam i sie wyprowadzialm,nieutrzymywalam z matka kontaktu chyba przez rok potem zaszlam w ciaze z drogim dzieckiem i jakos tak samo sie stalo ze zaczelysmy sie oddzywac i potem mnie namowila zebysmy sie zpowrotem przeprowadzili ze on zostanie z dziecmi a ja pojde do pracy i po zastanowieniu stwierdzilam ze wynajmuje mieszkanie a przeciez mamy dom wiec trzeba sie przeprowadzic i tak zrobilismy i mieszkamy tu juz dwa lata i znowu sie zaczelo nagaduje na mojego meza codziennie powiedziala ze niezyczy sobei zeby przyjezdzala rodzina mojego meza i znowu mnie codzinnie denerwuje ,ja mam nerwice serca przez nia na ktora sie zaczynam leczyc to jest poprostu okropne.Bardzo bym chciala mnie z kim kontakt rzeby o tym pogadac rzebym nie byla sama bo zwaryjuje bardzo prosze sie odezwijcie na moj e-meil pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babka z piasku
Moja matka tak sama, niestety jak u autorki :O Ja jestem DDA ( ojciec alkoholik) i właśnie taka matka jak w większości tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co dziewczyny przeciez te matki nas wykoncza a one beda zyc sobie z usmiechem na twarzy to jest okropne jak tak mozna, wlasna matka moja tez mi mowi ze zagruba jestem ty troche schudnij bo cie maz zostawi i mowi wstretnie o mich kontaktach lozkowych z mezem tragedia niemoge tego sluchac to jest obrzydliwe ale teraz sie wkurzylam powiedzialm ze musze byc silna musze sie powoli leczyc u psychologa i ja miec w dupie nawet niewiecie jakie mam nerwy na nia trzemu ona mi tak niszczy zycie tragedia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babka z piasku
Moja tak na oko jest narcystyczna i prawdopodobnie DDD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było tak samo :( Ojciec mnie i brata nigdy nie kochał tak jak i matka :(Jego teraz obecna żona nam pomagała :) Przyniosła nam chociażby do szkoły kanapki i herbatę w termosie ale na tym koniec.Tylko tyle mogła dla nas zrobić . Musieliśmy sami na siebie pracować .Zbieraliśmy puszki,szkło,makulaturę,roznosiliśmy ulotki,zbieraliśmy złom i inne.Ubrania mieliśmy z lumpeksów ,no bo z skąd indziej miały by być.Gdy razem z bratem skończyliśmy po 15 lat.Wzięła nas do siebie babcia :) Co prawda jest emerytura i dziadka wynosiły niespełna 1400 zł to jakoś dawaliśmy sobie radę :) Mieszkaliśmy w maleńkim domku ale było ok .Nadal sobie dorabialiśmy na np.wycieczki,kino,słodycze,czy dodatkowe ubrania :)Z dziadkami było nam 1000% lepiej niż z matką .Oboje z bratem poszliśmy na studia zaoczne. Ja znalazłam pracę jako kelnerka ,a brat jako dostawca pizzy .Teraz skończyłam studia.Mam własną rodzinę,dom ,męża .Dziadkowie mieszkają ze mną ,bo potrzebują pomocy.Dziadkowie mają po 89 i 91 nigdy nie zapomnę tego co zrobili dla nas.W sumie to babcie mogę nazwać mamą ,a dziadka tatą ,bo raczej tamci ludzie ,którzy mnie i brata tak skrzywdzili nie zasługują na te miano oni zasługują na miano potwora , a może nawet nie ! Bo potwór to by się obraził :) Chciałabym złożyć serdeczne podziękowania dziadkom :) Choć tego nie czytają ale na zawsze pozostawią ślad w moim serduchu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że stary wątek ale upłakałam się. Ja bym nie wytrzymała takiego traktowania. Nie jesteście nic winne takim matkom. Nie ukrywajcie swojej sytuacji. Zbierzcie dowody i szukajcie pomocy teraz. Szkoda życia. Lepiej w rodzinie zastępczej dokończyć edukację. Pójdziecie na studia, matki będą musiały płacić alimenty, dostaniecie stypendium. Nie dajcię się niszczyć, znajdźcie siłę, żeby wyrwać się z tego. Może babcia, może tata, jak nie to Centrum Pomocy Rodzinie, policja, pedagog szkolny. Przytulam was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję Ci i dziękuję za ten wpis , dodał mi otuchy i być może pomoże w wyrwaniu się z takiego samego problemu który mam już od 40 lat :/ , mimo że żyję już z rodziną to obłęd gnębienia do mnie wraca przy każdym telefonie czy wizycie u matki, gnębi przeraźliwie do dzisiaj, szkoda że w wieku 16 lat nie miałem internetu i nie byłem w stanie znaleźć wyjścia z tego okropnego życia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kochani ja tez mimo ze mam juz 50 lat matka znecała sie nade mną wcześnie tego nie rozumiałam .Ale po rozwodzie wkrzyczała mi ,ze teraz tez rozwiodłaś się po to by jej zrobic wstyd .Wczesniej mówiła ,ze wszystkie nieszczęscią tego świata to ty bo urodziłaś się dziewczyną a pierworodny powinien być syn i to że siostra była w ciąży panna ja też jestem do dziś winna bo taka mądra NAJSTARSZA siostry wychowała a nie powiedziałam siostrze 20 letniej że jest w ciąży ,bo Ona nie wiedziała że jest w ciąży Teraz tez jestem winna ,że ojciec 80 letni ją wyzywa od k,,,,,,,, i puszczalskich bo gdyby miał syna pierworodnego to ja by kochał a tak ja winna ,ze jej nie kocha Najgorsze w tym ,ze siostry mi nie wierzą tylko jej mówiąc mama nas wszystkie kocha i nie krzywdzi ty musiałaś coś jej zrobić ,ze tak własnie Ciebie nienawidzi Tak zostałam sama mimo rodzeństwa ,ale daje se rade i pomagam innym jako wolontariusz mój mail niejestesam@vp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem po tym co piszesz Twoja mama ma problemy psychiczne :( Tym bardziej ze pisałaś ze Twój tato jest alkoholikiem kobiecie psychika nie wytrzymała tak się zdarza ;/ Pisałaś ze bywa kochana a nie jest tak że ona najpierw ma napady agresji bez powodu a potem Cię za to przeprasza? Pogadaj z nią w 4 oczy powiedz ze bardzo ją kochasz i widzisz że jest znerwicowana że chętnie jej pomożesz podczas terapii bo pragniesz mieć z nią dobry kontakt :) Powodzenia trzymaj się widać ze fajna z Ciebie dziewczyna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
powstające stowarzyszenie pomocy w zwalczaniu przemocy niszczenia psychicznego przez matki dzieci i odwrotnie oraz mężow prosi o kontakt e-mailowy niejestesam@vp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też doświadczyłam takiego horroru jak wy, na szczęście znalazłam siłę, żeby to przerwać. Myślę, że jeśli nie jest się osobą pełnoletnią, należy szukać pomocy u szkolnego psychologa, nagrać kłótnię na telefon jako dowód, jeśli odniosło się obrażenia fizyczne koniecznie zgłosić się z tym na policję. Jeśli jesteście pełnoletni pakujcie swoje rzeczy i wyprowadzajcie się jak najszybciej, wiem, że łatwo jest zwątpić w siebie, szczególnie po tych wszystkich wyzwiskach, ale dacie radę. Tylko to uratuje was od dalej męki, nie musicie wynajmować mieszkania, tylko np. pokój, możecie poprosić kogoś z przyjaciół, żeby przygarnął was na jakiś czas do póki nie staniecie na nogi. Ja w dniu gdy spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z domu, nie miałam pojęcia dokąd iść, jednak pierwszy raz poczułam się wolna, chociaż taka sytuacja, jest na prawdę stresująca. Tego samego dnia zawiozłam walizki do przyjaciółki i znalazłam pracę w call center, byle tylko mieć źródło dochodu. Po wypłacie znalazłam tani pokój do wynajęcia i uporządkowałam swoje życie. Kontakt zerwałam całkowicie z matką i ojcem, bo to co zrobili z moim życiem, nie zasługuje na przebaczenie. Zdecydowałam się też na terapię u psychologa, to bardzo mi pomogło i polecam to każdemu. Pamiętajcie nie jesteście sami, w okół jest wielu dobrych ludzi, którzy wam pomogą, musicie tylko się otworzyć na to. Dacie radę, musicie to przerwać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do wszystkich zniszczonych psychicznie w okresie dzieciństwa .Ucieczka przed tym to nie wszystko ,konieczne jest leczenie chorej ,zniszczonej psychiki.W wieku 20 lat tak uciekłam ,uciekłam daleko za granicę .Uciekłam przed tym złem ,cierpienia z dzieciństwa zalałam betonem ,i żyłam na pozór normalnie ,mąż ,dzieci ,praca .Na pozór , bo cały czas był we mnie lęk ,strach ,niepokój ,jakiś taki wewnętrzny brak szczęścia .Tłumaczyłam sobie że to stres codziennego życia.W wieku 56 lat ten beton którym zalałam tamte lata dziecinne pękł .Dalej nie będę pisać... przepraszam .Bardzo boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczere wyrazy współczucia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moje drogie młode panie, no tak jest,że człowiek przychodzi na świat w złym czasie i miejscu to nie nasza wina jednak za to, możemy cięzko obrywać i to do końca naszego życia. z własnego doświadczenia wiem,że takie sytuacje nie ulegają zmianie.jestem dojrzałą osobą i prawie przez całe życie żyłam w takim piekle. moja szczera rada, wytrzymaj do pełnoletności a póżniej postaraj się pracować i uczyć.poszukaj osób, które dadzą ci zatrudnienie i lokum.szkołę jak dasz radę kończ wieczorowo,jeżeli nie, to zawsze do nauki możesz wrócić.zawalcz o swój szacunek,godność i wolność. jeżeli postąpisz inaczej zniszczysz siebie i swoje życie. rodzina nie będzie twoim wsparciem jesteś dla nich przedmiotem na którym należy i można wyładowywać własne ułomności.będąc pełnoletnią wyjedż do dużego miasta warszawy, wrocławia znam wiele młodych osób, które tak postąpiły i dały radę .ty też dasz. ja byłam za słaba brakło mi odwagi i to był błąd! ale odwaga znalazła się i to się liczy.pozdrawiam i życzę z serca powodzenia i odwagi. jeszcze jedno, takie sytuacje mają też miejsce w rodzinach na tzw.wyższym szczeblu społecznym, ale tam jest to pięknie ukrywane bywa, że do pewnego czasu. "gość"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćleszek
Mnie tak samo wykańcza matka i brat. Policja mi nie wierzy. Doszło do tego, że brat z matką dogadali się i założyli mi niebieską kartę, że to niby ja się znęcam. Chodzą po urzędach i komisariatach poróbując zrobić ze mnie psychicznego i kryminalistę. Im wszyscy wierzą. Mnie nikt. Nawet gdy nagrałem matkę, to się ze mnie policjanci śmieli. Nie rozumiem dlaczego, nie jestem już nastolatkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dgtijskcjlakoepdksj
Witam wszystkich pokrzywdzonych przez własne "matki"... Nie bez powodu wzięłam to słowo w cudzysłów. I u mnie nie było wesoło gdy byłam dzieckiem. Moje dziecińśtwo to była prawdziwa katorga, wieczne awantury itp Od małego byłam wyzywana, bita, itp. Matka znęcała się nade mną od zawsze. Nad moim autystycznym bratem także. Gdyby nie interwencja babci zagłodziłaby mojego brata na śmierć. To było we wczesnych latach 90-tych. Wiem, że wtedy takie sprawy zamiatało się pod dywan ale obecnie powinna siedzieć w więzieniu za takie coś, powinna mieć zabrane prawa rodzicielskie. Nie było dnia żeby nie darła na wszystkich mordy czy to w domu czy na ulicy. Potrafiła zabierać mnie i brata siłą z domu o 23 w nocy, iść pod pracę mojego ojca i drzeć mordę. Robiła nam niesamowity wstyd. Wiele razy darła się pod drzwiami mojego pokoju albo gdy szłam spać specjalnie wchodziła do mnie, przynosiła deskę do prasowania i zaczynała wyzywac ojca. Wiele razy uciekałam z domu do babci. Ona potrafiła mnie ganiać z rura od odkurzacza. Pewnego dnia totalnie jej odbiło i gdy zaczęła bić mojego dziadka babcia z ojcem już nie wytrzymali i zabrali w końcu tego przeklętego potwora z domu. Trafiła do szpitala psychiatrycznego na oddział zamknięty gdy miałam 13 lat. Mimo tych krzywd, które mi wyrzadzała, psychicznych i fizycznych jakoś się trzymałam. Wiele razy stawałam między nią a ojcem np. Nigdy się jej nie poddałam. Zarówno wtedy gdy miałam 8 lub mniej lat i tak samo jako osoba dorosła. Po tym wszystkim jestem człowiekiem bardzo silnym psychicznie i serio chyba nic mnie już w życiu nie zdziwi. Trudne doświadczenia tylko mnie wzmocniły. Choć owszem bywało, że płakałam itp... choć najbardziej to po prostu oddawałam matce agresję którą ona kierowała ku mnie. Jak się na mnie darła to i ja na nią. Jak mnie uderzyła to i ja to oddawałam. Miałam gdzieś, że to matka... ja się na ten świat nie prosiłam, nigdy nie byłam jej nic winna. Szkoda, że nigdy nie zauważała tego, że dobrze się uczę, szanuję siebie i innych, mam ambicje i wiele talentów. Nigdy nie paliłam ani nie zapiłam się na umór. Nie mówiąc o tym, że jakimś dziwnym trafem nie załamałam się. Gdy poszłam na studia wylewała na mnie całe morze agresji, a gdy obronilam pracę znowu zaczęła się nade mną znęcać. Ubzdurała sobie, że wdałam się w dziwne towarzystwo itp zacytuję jej słowa: byłam narkotyzowaną suką... wezwała na mnie policję, musiałam się tłumaczyć, zarówno przed nimi jak i w szpitalu psychiatrycznym... nie dość, że oskarżyła mnie o coś czego nigdy bym nie zrobiła to jeszcze upokorzyła... podobnie jak wtedy gdy mocno zachorowałam, miałam prawie 41 stopni gorączki... złąpała mnie ona nagle... nie było wtedy nikogo innego w domu i prosiłam ją żeby pojechała ze mną do szpitala bo ledwo kojarzyłam co sie dzieje wokół mnie... a co usłyszałam z ust własnej "matki"? że powinnam zdechnąć i że ona musi się wyspać a była 11 przed poludniem... muszę też dodać, że matka jest niesamowitym wrecz próżniakiem... ciągle musi się wyleżeć, nażreć itp... uwielbia zwalac na innych odpowiedzialność... oczywiście ja się jej nigdy nie dawałam... gdy tak to wszystko podsumuję to naprawdę nigdy nie pojmę za co to wszystko było we mnie skierowane.... nie wiem i nawet nie chc ę tego wiedzieć... przez to wszystko nie czuję żadnego związku z rodziną... jest mi ona obojętna... nie widzę także powodu do tego abym miała się matką zajmować na stare lata tak samo bratem, który też jest agresywny... można mnie nazwać egoistką itp... ale nie widzę obowiazku w robieniu z siebie masochistki w kolejnych etapach zycia... ileż zniesie moja psychika? mało przeszłam? skończyłam jako nerwus, narwaniec... bywa, że wybucham itp... to jedyne co mi dała... wenętrzną pustkę, słabe odczuwanie uczuć... miłości nigdy nie znałam, tej rodzicielskiej... zawsze czułam się pusta w środku, ale mimo wszystko nie mam poczucia niskiej wartości... mam je paradoksalnie dość wysokie... bo zawsze w siebie wierzyłam... być może jestem na tym swiecie po to aby podtrzymywać tych co są słabi... wiele osób ma mnie za silną osobowość... pomogłam też pewnej osobie wyjśc z depresji... jest dzięki mnie innym człowiekiem, chce znowu żyć... podrzymywałam na duchu koleżankę, wspieralam ją gdy zdiagnozowano u niej dużą skłonność do zachorowania na stwardnienie rozsiane... wpadła przez to w depresję... byłam zawsze oddanym przyjacielem... zastanawiam się czasem skąd we mnie tyle dobra... mimo tego cierpienia i zła, które towarzyszyło mi od urodzenia... a czym mi życie za to odpłaciło? mam wielu dobrych przyjaciół, nigdy nie narzekałam na brak pieniedzy (moja matka je trwoniła ciągle, mnie się zawsze trzymały) praca sama mnie szuka, mam wiele talentów, które realizuję, mam osobę, która mnie naprawdę kocha choć nadal trudno mi w to uwierzyć... to wszystko doceniam... dlatego też droga Autorko tematu, doskonale rozumiem Twoją sytuację... najlepiej zrobisz jak skupisz się nad tym co jest dla Ciebie największym piorytetem... i choć to trudne to nigdy się nie poddawaj... póki się nie poddasz nikt Ci nic nie odbierze... wierz w siebie, powtarzaj to sobie dzień w dzień... i pamiętej, że kim byś nie była, jesteś kimś wyjątkowym, jesteś cudem... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam coś podobnego. Tylko tyle, że zanim będę pełnoletnia minie jeszcze sporo lat (a dokładniej ponad 6)... Moja matka może poza tak zwanym liściem, nie znęca się nade mną fizycznie, ale psychiczniw już tak... Odkąd pamiętam tak było, jednak z wiekiem jest tego coraz więcej. Już kiedy miałam 6 lat chciałam poprostu uciec. Matka była mi obojętna, jak jest i teraz. Czepia się o wszystko. Od nie zgniecienia butelki w koszu, przez niezaścielenie łóżka do tego, że czasem zrobię coś ciut inaczej niż ona chce. Np dzisiaj. Nie usłyszałam, że kazała mi coś odkurzyć. To ta w krzyk, że ,,Dziadkowi nie pomaga, babci nie pomaga (choć pomagam im naprawdę wiele...), w domu nic nie zrobi (tylko tyle, że robię prawie wszystko), bo gdzież swoją grubą dupę ruszy (a ona by tylko siedziała. I niech popatrzy na siebie.)! Prasowanie jak stało tak stoi (proszę, ona nigdy nie prasuje niczego...), a ona chce gdzieś jechać! Do dupy pojedziesz, a nie na Bednarka (bo akurat dzisiaj jest w mieście tuż obok)!" Ominełam praktycznie wszystkie przekleństwa, a ich było wiele. Zawsze robie co ona chce, pod względem nauki jestem druga z kolei najlepsza w klasie... Zawsze gdy jej się pytam co jej takiego zrobiłam, wpada w furię. Wracając do kilku lat wstecz. Chciałam się coś przekonać. Matka miała akurat 1 zmianę, więc wziełam kartkę, napisałam, że to boli co ona mówi, że choć ją "kocham" to dłużej tego nie wytrzymam. Kartkę położyłam na stole, sama się ukryłam. Gdy wróciła i to przeczytała to wrzeszczała kilka godzin, a ja się kisiłam w kryjówce. Z kolei we wtorek, poszłam na plac zabaw pod szkołę, gdzie były moje koleżanki z klasy. Wróciłam coś przed 20. Dobrze, że ojciec zadzwonił, bo inaczej bym nie weszła do domu. Drzwi były tak zamknięte, że nie otworzyłabym ich kluczem. Z kolei drzwi garażowe chciała obwiązać tak, bym ich nie otworzyła. NIGDY mnie nie prytuliła, nigdy nie powiedziała, że mnie kocha. Pomimo iż mam niecałe 12 lat, już nie czuję żadnej radości z życia, dla mnie poprostu nie ma ono sensu. No bo żeby zabraniać wszystkiego? Izolować od znajomych? Już w zerówce, przedszkolu mnie dzieci nienawidziły, bo byłam 'inna'. Mało mówiłam, byłam jak to mówią 'aspołeczna'. Z jedną osobą się tylko przyjaźniłam. Przysięgłyśmy, że kiedyś się odnajdziemy. Znalazłam ją, napisałam do niej, a ona nawet mnie nie pamięta. I wiele innych przypadków z tym związanych było. Oprócz matki, cała rodzina mnie traktuje jak popychadło i zwykłą szmatę. Wolę nie opisywać. Odnośnie jeszcze koncertów i tego typu rzeczy. Mój rodzic mógł jeździć na nie, do miasta, chociaż wcześniej miał do niego kilkanaście km dalej. Teraz matka ma je tuż pod nosem, a jej się nie chce. Chodzę też do szkoły muzycznej. Kiedy coś mi super wychodzi chwali się, że to ja jestem jej córką, że to jej dziecko tak umie. A jak coś nie wyjdzie, wrzeszczy na mnie ile tylko może. A jak już łaskawie jej coś odpyskuję mówi, że nikt nie ma takiej złej córki, że wiele osób chciałoby mieć taką wspaniałą matkę. Jeśli chodzi o ojca to się dogadujemy, ale obecnie siedzi za granicą by utrzymać tą za przeproszeniem sukę. Sama też muszę na wakacjach chodzić na prace dorywcze. Chociaźby u koleżanki, co jest ogromnym wstydem, przynajmniej dla mnie. Proszę, powiedzcie co bym mogła zrobić na tą chwilę. Niezbyt widzi mi się czekać 6 lat, aż całkiem bd mieć zrypaną psychikę tymi ciągłymi krzykami i wyzwiskami. Naprawdę proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przetrwałam
Ogromnie mi przykro, że takie sytuacje zdarzają się w tak wielu domach… A jeszcze gorsze jest to, że wielu ludziom trudno uwierzyć w to, że „mama” potrafi być potworem i uczynić z życia dziecka piekło. Bo przecież „mama” powinna kojarzyć się z bezpieczeństwem, miłością, spokojem, ciepłem… Ha ha… Jedno z najgorszych świąt w roku to Dzień Matki. Wysyłam jej SMSa z treścią „Wszystkiego najlepszego” i robi mi się niedobrze… Nie pytajcie dlaczego nadal mam z nią kontakt – w wielu Waszych historiach to się powtarza. Może jakiś psycholog byłby w stanie to wyjaśnić, ale ja do dzisiaj nie potrafię. Nie, ona już mnie nie bije, nie wrzeszczy na mnie, nie wyżywa się. Nie, bo teraz ona czuje, że jestem jej potrzebna. Przegrała swoje życie, jest nikim. Darła na mnie mordę odkąd pamiętam. W wieku przedszkolnym dostałam od niej wp*****l za to, że zrobiłam w zeszycie szlaczek na 4 linie zamiast na 3. Godzinami opowiadała przez telefon swoim przyjaciółkom jaka to jestem straszna, beznadziejna, ile to ona ma ze mną problemów. Robiła to tak, żebym słyszała każde słowo. Do dziś pamiętam, jak w przedszkolu uczyłam się angielskiego. Wbijała mi do głowy (niemalże dosłownie) angielskie słówka, przy akompaniamencie jej wrzasku i mojego płaczu. Ale sama oczywiście angielskiego nie zna. Byłam grzecznym dzieckiem, ale dość histerycznym, wielu rzeczy się bałam, byłam uparta, często płakałam. Dziś już wiem dlaczego. Często dostawałam wp*****l za kłamstwa. Dlaczego kłamałam? Bo się jej bałam. Biła mnie smyczą naszego psa. Do dzisiaj słyszę w głowie te jej nerwowe krzyki: „Gdzie jest smycz?! Ja ci dam… Ale dostaniesz lanie!”. Jak sobie to przypomnę to dalej się boję… Ale nie myślcie tylko, że ona jest prawdomówna, o nie… To największa kłamczucha i oszustka pod słońcem. A jak się parę lat temu okazało na dodatek złodziejka, która okradła i swoją przyjaciółkę i swojego pracodawcę… Kiedyś lała mnie w takim amoku, że leżałam pod drzwiami wejściowymi i darłam się wniebogłosy tak, żeby któryś z sąsiadów w końcu zareagował. Nikt nie przyszedł, ani razu przez tyle lat… Awantury były na porządku dziennym. O wszystko, o źle umytą szklankę, o to, że ktoś jej przeszkodził w oglądaniu telewizji. To wieczne darcie ryja… Pamiętam jak kiedyś rzuciła naszym małym pieskiem o szafę, bo ją zdenerwował, że wiercił jej się na kolanach… Wtedy już byłam pewna, że ona jest chora. Od zawsze miała nadwagę, w pewnym momencie nawet była chorobliwie otyła. Ale to mi mówiła, że jestem za gruba – chociaż ja nadwagi nie miałam nigdy. To ja byłam śmierdzącym leniem, chociaż jej się nigdy nic nie chciało, w swoim pokoju często miała syf i bałagan, wielokrotnie wysługiwała się Babcią w praniu czy zmywaniu, a mną w sprzątaniu czy prasowaniu. Bo ona musiała obejrzeć wszystkie seriale w TV i nie miała na nic czasu… Miała paranoję na punkcie mojej szkoły i nauki. Kiedyś nie pozwoliła mi pójść spać, dopóki nie napiszę jakiegoś tam wypracowania. Ja byłam uparta, nie zrobiłam tego, bo był jeszcze czas na oddanie pracy. Co godzinę w nocy kontrolowała mnie czy nie śpię. Oczywiście nie spałam i ona ze mną :) Za to, że nie chciałam odrobić jakiejś kolejnej pracy domowej zadanej na „za parę dni” mówiła mi, że jestem chora psychicznie i udawała przy mnie, że dzwoni do psychiatry, który akurat pech chciał „nie odbierał”. Psychiatrą byłam straszona często. Dziś ogromnie żałuję, że wtedy do niego jednak nie poszłam… W gimnazjum przestała mnie bić, bo zagroziłam jej, że jej oddam i zadzwonię na policję. Ale za to straszyła mnie, że odda mnie do ośrodka wychowawczego. Bo kilka razy uciekłam z lekcji wf :) Twierdziła, że ćpam, chciała mnie wysyłać na jakieś testy, przy czym ja nigdy w życiu nie brałam narkotyków. Pierwszą lufkę w życiu zapaliłam po paru miesiącach jej wmawiania, że na pewno ćpam – no to spróbowałam, żeby nie musiała być gołosłowna ;) Ale nie była to moja ucieczka, nadal nie biorę narkotyków, żeby była jasność ;) W liceum usłyszałam, że na pewno „skończę pod latarnią”. No cóż, na razie tam nie skończyłam… Mieszkam dziś z moim partnerem, jestem w 6 miesiącu ciąży, wynajmujemy razem bardzo ładne mieszkanie w dużym mieście, oboje mamy dość dobrą pracę, jesteśmy szczęśliwi. W brzuchu noszę córkę i to chyba sprawiło, że odżyły we mnie wspomnienia z mojego dzieciństwa, szkoda, że akurat te złe… Myślałam wielokrotnie o samobójstwie. Ale w pewnym momencie stwierdziłam, że to by było zbyt smutne, że ona w ten sposób by wygrała i muszę wytrwać jeszcze parę lat i przekonać się jak ułoży mi się życie, kiedy nie będę już od niej zależna. Było cholernie ciężko, wiele łez jeszcze upłynęło, zanim zaczęłam normalne życie... Zdałam maturę, wyprowadziłam się kilkaset kilometrów dalej na studia, jak najdalej od niej… Ale po roku życia na jej utrzymaniu – czyli dalej na jej warunkach, zmieniłam i miasto i tryb studiów z dziennych na zaoczne, poznałam chłopaka, znalazłam pracę. Stałam się wolna! I od tamtej pory, ona chyba wystraszyła się, że straciła nade mną kontrolę i przestała się na mnie wyżywać. Dopiero parę lat temu wygarnęłam jej jak koszmarnie czułam się w dzieciństwie. I wiecie co? Ona twierdzi, że wyolbrzymiam, że przesadzam, a wielu sytuacji po prostu nie pamięta! Ja pamiętam bardzo dobrze, szczególnie każdy raz kiedy dostawałam smyczą… Co prawda przyznała, że być może miała „TROSZECZKĘ” problemów z panowaniem nad emocjami. No ale przecież inne dzieci ją zawsze tak lubiły i wszyscy ją zawsze uważali za taką fajną osobę. Mhm… bo nie wiedzieli kim ona tak naprawdę jest. Nigdy mnie za nic nie przeprosiła… Niestety nie umiem z nią zupełnie zerwać kontaktu – nie dlatego, że mi jej szkoda, tylko dlatego, że boję się, że to mnie bardzo obciąży psychicznie, że będę czuć się winna. Od paru lat jest dla mnie miła, ale tak jak pisałam, ona mnie potrzebuje. Ma kiepską sytuację finansową, jest samotna, opiekuje się moją Babcią i chyba tylko dlatego jeszcze odbieram jej telefony… Nie ma między nami czułości, nie było jej od wieeeeelu lat. Nie lubię wracać do domu rodzinnego, pomimo tego, że koszmar już dawno się skończył, ale matkę odwiedzam bardzo rzadko. W dzisiejszych czasach rejestracja takich psychopatycznych zachowań to pestka. Nagrywajcie, filmujcie wszystko co się da. Nigdy nie wiadomo co Wam może się przydać, nawet jeśli nie wykorzystacie tych materiałów w żaden sposób. Jak byłam dzieckiem, niestety nie było takich technologii powszechnie dostępnych, ja nie miałam żadnych dowodów, nikt by nie uwierzył mi, że taka szanowana w społecznośc***ersona znęca się nade mną. Jeżeli czujecie się na siłach – zróbcie aferę, zgłoście się na policję. Jeśli nie, to postraszcie rodziców – że macie nagrania, że jeszcze jedno wyzwisko, bicie itp. i idziecie na policje, powiecie o tym w szkole. U mnie to akurat zadziałało – jeśli chodzi o przemoc fizyczną. Od psychicznej uwolniłam się dopiero po usamodzielnieniu się. Jeżeli chcecie zacisnąć zęby i poczekać – znajdźcie zaufaną osobę, której będziecie mogły relacjonować swoje emocje i sytuacje. To naprawdę baaaaaardzo dużo daje! A jak skończycie 18 lat – to uciekajcie jak najdalej!!! Jak się usamodzielnicie, to możecie mieć kontakt z matkami, ale nie musicie. Wtedy to wy o wszystkim decydujecie, to przynosi ogroooooomną ulgę. Tulę mocno Was wszystkich, którzy musicie przez to przechodzić - znajdźcie w sobie siłę, żeby to wytrwać. Po drugiej stronie tego muru naprawdę świeci słońce i jest pięknie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamka
Nade mna znecaja sie rodzice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamka
Ucieklam z domu bo nie dalam rad rady choc mam 36 lat matka cgce urzadzac mi mi zycie cale jestem ofiara nadopiekunczosci rodzicow przez to jestem lekliwa ma mam nerwice tiki niska samoocene matka zabierala mi mi dowod osobisty czytala korespondencje moja moje smsy grzebala w dokumetach i caly czas slyszalam ze jestem ju nieobliczalna ze trafie pod most ciagle wyrabia mi opinie zevy ze jestem chora psychicznie. Rodzice naja duzy dom sa mili dla sasiadow dla z znajomych wiec wszyscy wkplo uwazali ze mam duzy dom i powinnam być s szczesliwa nikt nie z zdawal sobie sprawy co dzieje sie wewn wewnatrz tego domu co robia ludzie wlasnemu dziecku ktore cierpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo... ale teraz mam 15 lat... wiem jak to boli... jak matka codziennie powtarza ci, że jesteś nikim, tylko dziwką... i w tym wszystkim były tylko 4 sytuację kiedy CHCIALAM się obronić... pierwsza to kiedy się cięłam, wtedy w łazience bardzo długo siedziałam... szczerze to miałam już plan już porostu to skończyć, bo po co to ciągnąć... i byłam pewna że zamknęłam łazienkę, ale nie dałam tego zamka do końca, bo on się trochę przycina :/ i wtedy weszła ona "czemu tak długo lejesz kurwa tą wodę?!" I zobaczyła krew... wydarła się na mnie żebym wypierdalala z tej łazienki już o że jestem pojebana... ubrałam się w piżamę i przyszła do mojego pokoju, kazała mi pokazać nadgarstek i wiesz myślałam już że ona wtedy poprostu NORMALNIE ze mną porozmawia na spokojnie dlaczego i wgl... a ona zaczęła na mnie krzyczeć... "źle ci kurwa? No źle ci? Źle ci kurwa w tym domu?! Jeszcze raz kurwa zobaczę takie coś to zamknę cię w psychiatryku z kratami w oknach!"... postanowiłam się nie ciąć ale po miesiącu znowu tylko robiłam to w miejscach nie widocznych np. udo... 2 sytuacja to jak biła mnie, już nawet nie pamiętam co zrobiłam i wtedy powiedziałam żeby dała mi spokój i że jest nie normalna (to był pierwszy raz kiedy odezwałam się do niej w ten sposób...) i pożałowałam... wzięła drewniany wieszak... złamała go na moich nogach... miałam piszczel cały w siniakach... bolało jak skurwysyn... 3 sytuacja kiedy chciałam zadzwonić na policję... zaczęła mnie bić, powiedziałam że jak nie przestanie to zaraz zadzwonię na policję... a ona powiedziała "to dzwoń!" jak wzięła telefon do ręki i powiedziała "na rodzinę chciałaś dzwonić?! Dziwko?!" I wiesz co dalej... jeszcze mocniej... na następny dzień miałam czerwone oko... było mi tak wstyd przed znajomymi... nie wiedziałam co powiedzieć... Nie chciała mi oddać telefonu przez tydzień... 4 sytuacja to kiedy zmywalam podłogę (po moim szczeniaczku, ssikala się) i mój młodszy brat się ze mnie śmiał i mówił "sprzątaj sprzątaj!" I odpowiedziałam mu "i z czego się śmiejesz debilu?" I wtedy wstała moja matka... i zaczęła na mnie krzyczeć jakim prawem go wyzywam... nie odpowiadałam... i uderzyła mnie w pysk...i wyzwala... chciałam wyjść z domu (godz ok.22-23) bo mnie wyzywała, nie chciałam tego słuchać... i jak ubierałam buty to zaczęła mnie bić... popchnela mnie uderzyłam głowa o ścianę... jeszcze nigdy tak nie miałam że przez chwilę straciła orientację i przez sekunde miałam ciemno przed oczami... upadłam na ziemię a ona dalej mnie biła... kopnelam ja w brzuch, żeby ja odepchnąć... wtedy powiedziała "co ty kurwa robisz? Ja ci kurwa dam" i zaczęła bić mnie z pięści... bolało... bardzo... i wiesz? Uświadomiłam sobie jedno za każdym razem jak się sprzeciwiasz to nie warto... mam chłopaka za niedługo mamy rok... też radzę ci kogoś znaleźć (nie musi być chłopak, może być przyjaciółka, tylko ktoś godny zaufania i wgl uczciwy, na pewno wiesz o co mi chodzi) to naprawdę miłe jak słyszysz albo czujesz od kogoś że jesteś dla niego ważny... ma się wtedy po co żyć... to pomaga... no i może się ktoś śmiać że mam 15 lat i znalazłam wielką miłość... ale to nie o to chodzi czy będziemy ze sobą na zawsze... chodzi o to że jestem szczęśliwa i ktoś mnie WSPIERA... i czasem słyszę od kogoś kilka miłych słów... ja chciałam z kimkolwiek o tym porozmawiać z psycholog... bo czasem nie daje rady... ale szkolny psycholog musi powiedzieć wszystko rodzicom albo kuratorium (czy tam nie wiem gdzie) musi gdzieś zgłosić... więc doszłam do wniosku że to bezsensu... narazie czekam... wybije 18... postaram się gdziekolwiek wyprowadzić... tylko na to czekam i odliczam dni... jak wytrzymałam 15 lat to i wytrzymam te 3 :) pozdrawiam dasz radę kochana ;* pamiętaj każdy jest cudowny i znajdziesz kogoś to cię doceni ;* nawet teraz myślę że na pewno jest jakaś taka osoba ;* <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czemu cie tak obraza to przeprowadz sie do mnie ja bym cie kochal i szanowal jako kobiete nie daj tak nie pozwalaj nue moze tak robic tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bita dysia
Moja tak samo ale ja mam dopiero 13 lat I już jestem bita nawet za zwykłe żeczy takie jak kurtka kiedyś to nawet zaczeła na mnie stawać na szpilkach przezco mam teraz problemy z kręgosłupem . Wpisz sobie jaki jest telefon do pomocy do przemocy w domu znalazłam sześć takich numerów telefonicznych naprawdę cię mi szkoda bo ja też mam nadwagę . Mam nadzieję że uda ci się to przetrwać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący wsparcia
lukikmita@gmail.com - POMOCY !!!! Piorą mi mózg , torturują, znęcają się gł. Psych., fizycznie, finansowo w domu ! :( Psychiatria.pl : "Zachowania, które kwalifikują się jako akty przemocy psychologicznej ( a długotrwałe w znaacznym nasileniu - ja mam od bl. Rodziny non stop od kilkunastu lat, głowa cały czas pęka niemal.nie sypiam .. POMOCY !!!!!!! : lukikmita@gmail.com :( - kwalifikuje się jako pranie mózgu ) dzieli się na następujące kategorie:- Destrukcyjna krytyka i werbalna agresja: przedrzeźnianie się, krzyk, oskarżanie, obrzucanie wyzwiskamiGrożenie: wykonywanie grożących gestów, niszczenie osobistych przedmiotów ofiary, rzucanie tym, co „się nawinie pod rękę”, kopanie w ściany, wymachiwanie nożem, onieśmielanie swoją siłą, straszenie użyciem przemocy fizycznejPogarda: lekceważenie, poniżanie przy obcych ludziach, przerywanie rozmów telefonicznych, brak szacunku dla pracy, wysiłków i opinii partnerki/partneraWywieranie presji: zabieranie dziec*****eniędzy, kluczy, samochodu, wyłączanie telefonu, rozpowiadanie fałszywych informacji na temat partnerki/partneraIzolowanie: kontrolowanie lub blokowanie rozmów telefonicznych, narzucanie swojej woli w sprawie, gdzie partnerka/partner wychodzi i z kim się spotyka, utrudnianie kontaktów z rodziną i przyjaciółmiPrześladowanie: śledzenie, stałe weryfikowanie, czy partnerka/partner mówi prawdę, zaglądanie do jej/jego korespondencji, publiczne zawstydzanie partnerki/partneraZaprzeczenie: oskarżanie partnerki/partnera o to, że sprowokowała/sprowokował przemoc, publicznie odgrywanie kogoś sympatycznego, pomocnego, delikatnego, szarmanckiego, płacz i błagania o przebaczenie, wzbudzanie litości dla siebie. ... " pomocy !!!!! lukikmita@gmail.com Z góry wieeeelkie dzięki jaśli ktoś pomoże ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×