Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość z przerwą 24miesięczną-

matka nie-idealna

Polecane posty

Gość Pomarańcza jedna z wielu
Czytając niektóre wpisy mam wrażenie, że po urodzeniu dziecka kobieta staje sie już TYLKO matką :O do pracy może isc jak dziecko skończy 3 lata, nie wcześniej :O nie wspomnę już o wyjściu do kosmetyczki, na kawę z koleżanką i nie daj boże na fitness :O A nauka jakiegokolwiek języka to już egoizm :O wyjście na imprezę? gdzie tam przecież to samo zło :O Dziewczyny , wyluzujcie trochę, przecież dzieci nie są zrośnięte z matkami. W momencie gdy matka jest na siłowni czy na kursie języka, dzieckiem może zajmowac się ojciec. Nic dziecku się nie stanie. Ja w swoim życiu znajduję czas na pracę zawodową, na wyjścia na babskie pogaduchy, na zabawę z dzieckiem, na kosmetyczkę i nawet na imprezy. Pomimo, ze oboje z mężem mamy dosc absorbujące życie zawodowe to wszyscy WŁĄCZNIE z dzieckiem jesteśmy szczęśliwi bo potrafimy sobie w tym natłoku obowiązków dobrze zorganizowac czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no w zasadzie trudno tak dyskutowac, zadna u zadnej w domu nie siedzi i trudno cokolwiek porownywac, ale jeszcze wazniejsza niz ilosc jest jakosc czasu spedzonego z dziecmi, jedna osoba moze strozowac caly dzien a w sumie nic z tego nie wynika, a kto inny moze poswiecic godzine czy dwie dziennie, ale to naprawde sie w to angazujac i to jest naprawde cenne. To nie zalezy tylko od tego czy pracujemy, czy nie, czy mamy duzo czasu czy nie, ale tez duzo od naszej osobowosci i zaangazowania. Ale jesli czujemy ze nasze dzieci sa radosne i szczesliwe to znaczy ze wszystko gra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z przerwą 24miesięczną-
W odpowiedzi na wcześniejsze pytanie - pisałam już, że pracuję tylko 4 dni w tygodniu wiec pozostałe 3 mam w zasadzie wolne ( nie licząc zjazdów, które mam średnio 2 razy w miesiacu) wtedy właśnie prawie przez cały dzień jestem z dzieckiem. Mam 24 lata nie wstydzę się przyznać, że wygląd jak i samorealizacja ( nie związana zupełnie z moim synem ) są dla mnie bardzo ważne, poza tym siłownia plus język zabierają mi łacznie tylko 6 godzin w tygodniu - to chyba niewiele. Nie biegam do solarium nie przesiaduję u kosmetyczki. Kiedy nie ma mnie przy synku jest z nim moja teściowa lub mama ( kobiety, które życie by za niego oddały). Mój facet sporo pracuje poza tym trenuje ale nie oznacza to, że w jakikolwiek sposób zapomina o dziecku czy o mnie. Takimi jesteśmy ludzmi zamiast pozowania do obrazka, w którym ojciec z gazetą w ręku kończy piwoo oglądając mecz a żona krzątając się w kuchni od 2 godzin rozmawia przez kom z koleżanką (są w domu wiec teoretycznie z dzieckiem) wolimy zabrać malucha na ciekawy spacer z potem kiedy już zaśnie zostawić go pod opieką, któreję z babć i wyjść na imprezę, potańczyć, wypić drinka i pogadać z przyjaciółmi. W końcu kiedy mały się obudzi my będziemy już w domu. Nie sądzę, żeby robiło mu dużą różnicę to czym zajmujemy się podczas jego snu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przybiję piątkę
autorko, zaraz się dowiesz, ze powinnaś siedziec i obserwowac swoje dziecko jak śpi i podziwiac swóje "cudo", zaraz matki polki napiszą, ze grozi mu śmierc łóżeczkowa itp, itp. a Ty się bawisz! Autorko, a tak na serio to ciesz się, ze mając dziecko możesz realizowac się na wiele sposobów. To ważne, bo nie będziesz siedziała zgnuśniała w domu i mamrotała jak Ci źle, co niestety na kafe jest modne... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wlasnie jak sie czyta kafe
to wychodzi, ze najbardziej sfrustrowane są mamuski siedzace cale dnie z dzieckiem w domu, chelpiące sie tym i naskakujące na te kobiety, ktore potrafia sie realizowac nie tylko w macierzynstwie ale i w pracy, pasjach itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O i o to chodzi
czas z dzieckiem powinno sie spędzać w miarę kreatywnie (a wiec chodzi o jakość czasu poswiecanego dziecku) a nie siedziec cały czas w domu niby z dzieckiem a tak jakby koło niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja wychodze z załozenia
że matka idealna (wbrew obiegowej opinii na kafe) to matka, ktora nie zatraca sie dla dizecka tylko do wszystkiego podchodzi zdroworozsądkowo bo jak wiadomo każda skrajność jest zła. A wiec ma czas nie tylko dla dziecka ale tak samo dla męża i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do "przybije piątkę">>> dlaczego zawsze musi znaleźć się jakaś baba (lub facet), który będzie wmawiał, że zarz pojawią się "matki polki" i skrytykują autorkę. Póki co rozmowa jest na poziomie, a trwa juz jakiś czas. I zarówno mamy siedzące w domu, jak i te pracujące normalnie ze sobą dyskutują. do "z przerwą 24miesięczną">>zgadzam się z wpisem powyżej. A u mnie dziś prawdziwa rewolucja :) Syn śpi w łóżeczku, a ja nalałam sobie lampkę wina i oglądam "Seks w wielkim mieście" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przybiję piątkę
do straszny kocur---> po pierwsze baby to Ty masz w nosie, a po drugie napisałam to co obserwuję ogólnie na kafe, poza tym wyraziłam swoją opinię. Ale widzę, ze bardzo Cię to ubodło...czy to coś w rodzaju uderz w stół a nożyce się odezwą? Wrzuc na luz kobieto, jeżeli wg Ciebie zakłóciłam 'normalnosc' tej dyskusji to przepraszam i więcej się tu nie odezwę by Cię nie urazic mając inne zdanie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też obserwuje dyskusje na kafe i z reguły rozmowy są ok - przynajmniej na tematy, które mnie interesują. Ale zawsze, zawsze pojawi się baba, która czeka na agresywny odzew "matek polek". I nie wrzucę na luz, bo mnie to wkurza i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przybiję piątkę
Tak a propos to Ty teraz psujesz topik, ale rozumiem u Ciebie jeszcze buzują hormony...to przejdzie i kiedyś wyluzujesz! BEZ ODBIORU 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny, nie ma co sie klocic ja mam dzis super nastroj, nie wiem nawet czemu :) slonce za oknem, pozdrawiam wszystkie nie-idealne matki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiecie co coś wam powiem na
koniec i nie, nie jest to absolutnie prowokacja tylko najszczersza prawda, która może zaboleć te z was, które tu od kilku już dobrych dni jak lwice broną kobiet siedzących na macierzyńskich i wychowawczych, a atakują każdego kto wystąpi po przeciwnej stronie barykady. Przypadek jak najbardziej prawdziwy, otóż moja mama za PRL-u wyjudziła od zaprzyjaźnionego pediatry zaświadczenie o naszych (moim i rok młodszego brata) niby problemach zdrowotnych (które oczywiście były mocno naciągane). Siedziała dzięki temu na wychowawczym przez niemal całych 6 lat, podczas których mogę przysiądź że robiła wszystko koło nas, ale nic bezpośrednio z nami. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek się z nami bawiła. Zawsze stała albo przy garach, albo sprzątała, albo myła okna, albo pieliła w ogródku i tak w kółko. Nawet na spacer rzadko kiedy się pofatygowała, bo mieliśmy podwórko, więc automatycznie spacery miała z głowy. Szczerze - jak tak sięgnę pamięcią wstecz, to byłoby mi mocno bez różnicy czy siedzi z nami ona, ojciec, babcia, czy nawet którakolwiek z ciotek, a nawet obca osoba, bo jej zaangażowanie w kreatywne spędzanie z nami czasu, rozmowy, zacieśnianie więzi było niemalże zerowe. Nie mogę też powiedzieć, że w jakiś sposób ukształtowała w tym czasie nasze charaktery, skoro jej interakcja z nami ograniczała się jedynie do wciskania zup łyżką, kąpieli i sporadycznych spacerów. Większość czasu zajmowaliśmy się sami sobą, zabawkami, telewizją, albo biegaliśmy samopas po podwórku, później podwórkach dzieciaków z sąsiedztwa i ulicy, nawet do późnych godzin wieczornych, czasem z kuzynostwem i tak to się kręciło, dopóki wreszcie nie wróciła do pracy. Po latach sama zresztą stwierdziła, że żałuje że nie zrobiła tego wcześniej, powiedziała, że tak się człowiek jakoś zasiedział, a lata leciały. Nie pamiętam jej z mojego dzieciństwa w innych okolicznościach jak w ogródku albo przy kuchni. Ona to dosłownie nieraz wymyślała sobie te wszystkie roboty, którym się tak bez reszty oddawała - co 2 tygodnie czyściła okna, robiła weki, dżemy, potrafiła tygodniami drylować wiśnie, a potem smażyć konfitury, kwasić ogórki, wkoło siedziała w grządkach z motyką i tak non-stop. Jak ugotowała obiad, to brała się za pieczenie ciast, których i tak wszyscy mieliśmy już przesyt i tak bez przerwy na nogach od świtu do zmierzchu, chociaż wcale nie musiała. A wykształcona kobieta była - ekonomistka z szanowanej spółki państwowej. A piszę o tym dlatego, że wiele z was tutaj się wypowiadających dalece przesadza z argumentami broniącymi panie siedzące z dziećmi, bo w rzeczywistości dni, tygodnie, a nawet lata wielu z was wyglądają jak te mojej matki - no bo przecież któżby z nas, dziś dorosłych ludzi, miał na tyle cierpliwości i ambicji, żeby rozmawiać i bawić się ze swoim dzieckiem 16 godzin dziennie, plus patrzeć jak je, jak śpi itd. Litości... o jakich my w ogóle wzorcach mówimy? Szczerze, na mój rozwój matka i dom miały śladowy wpływ i absolutnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy jej tego wypomnieć. Skąd w was w ogóle takie obawy? Ludzie to indywidualne jednostki, a każda z nich inna, więc prawdopodobieństwo tego że wychowany sobie dziecko na nasz wzór i podobieństwo - czyli takie "mini-me" - jest tak nikłe i rzadkie jak kometa Haleya i trzeba być strasznie naiwnym, żeby w nie wierzyć. Ja i moja rodzina to jak woda i ogień, podobnie zresztą jak każda inna którą znam. I doprawdy nie znam matek, któryby bawiły się z dziećmi non-stop (no chyba że mają od 18 do 23 lat i same są jeszcze poniekąd na etapie psychicznym dziecka) więc robią to skądinąd również dla siebie, bo sprawia im to przyjemność. Zresztą gdyby było inaczej, nie przesiadywałybyście drogie panie przed komputerem (głównie na Kafeterii i Allegro) prawie 10 godzin dziennie przez tyle lat z rzędu, bo są tu wśród was i takie rekordzistki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też cały czes pracuje
no i włąsnie dlatego tak nie lubię tych placów zabaw.... babki siedzą tam, nic nie robiąc, a na mnie jak mijam je szybkim krokiem, patrzą jakbym była złą matką... nie wiem dlaczego- ja przecież nic do nikogo nie mam.... jestem pracowita, lubie dobrze wykorzystać swój czas- dla dzieci zawsze mam czas, ale mam go też dla siebie, firmy, znajomych....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście ze jakość
a nie ilość. Zresztą sądzę, że gdyby zliczyć z całego dnia czas jaki matka siedząca w domu poświeca dziecku (a nie bycie obok dziecka) i czas matki pracującej to wyszedłby pewnie podobny. więc darujcie sobie to najeżdzanie na matki pracujące i mające swoje pasje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×