Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ptysia z bita smietanką

Panicznie boje się śmierci !wejdzcie

Polecane posty

Gość KAMILA 2.
jA TEZ TAK MAM DOKŁADNIE JAK TY NIC MI SIĘ NIE CHCĘ WSZYSTKO NIE MA SENSU BO PO CO COKOLWIEK ROBIC I STARA C SIĘ SKORO I TAK WSZYSTKO PUJDZIE NA MARNE BO UMRE... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonellla20
na dokłade powiem Ci, że jesteśmy w bardzo podobnej sytuacji, też jestem z małego miasteczka i z pracą ciężko. W szkole byłam duszą towarzystwa, po skończeniu szkoły znajomości się jakoś rozeszły, zaczełam rozmyślać nad różnymi sprawami, nad śmiercia i chorobami itp a kiedy tylko zajmowałam sobie czas to wszystko mijało. Poszłam więc na kurs przydatny mi do pracy i na początku nie myślałam o pierdołach ale później znowu to wróciło. Mechanizm jest prosty: kiedy czynności które na początku Cię absorbują i interesuja stają się czynnosciami odruchowymi i rutynowymi, Twoja myśli zaczynają znowu krążyć koło lęków. A niestety każda praca po jakimś czasi zaczyna być rutynowa, musiała byś zmieniać prace co miesiąć. Dodam jeszcze niestety smutną wiadomość: nerwicy nie da sie oszukać, zatuszować, uciekać od myśli itp, nerwice trzeba leczyć i NA PRAWDĘ NIE MA INNEGO SPOSOBU. Nie znam ani jednej osoby która by powiedziała "aaa miałam kiedyś nerwice ale po 3 latach samo przeszło". Do tego trzeba wziąść pod uwagę, że nigdy nie da się stwierdzić, że ktoś został wyleczony, gdyż jak we wszystkich zaburzeniach psychicznych mogą występować nawet kilkuletnie remisje. I nie wynika to z tego, że nerwica jest nieuleczalna jak niektórzy błędnie twierdzą tylko z tego, że nerwica jest wynikiem charakteru, osobowości które często trudno zmienić i na tym polega ciężka i trudna psychoterapia. Dobrze poprowadzić psychoterapie może tylko doświadczony terapeuta. Podam Ci wzór na nerwice: osobowość(czyli tzw czynniki genetyczne)+wczesne dzieciństwo+wydarzenia życiowe życiowe+ ludzie= NERWICA Nie u każdego powstaje nerwica, niektóre osoby o mniejszej podatności na stres itp zachorują na N. a inne w tych samych okolicznościach nie zachorują na N. gdyż ich charakter sobie z tym poradzi. i na koniec taka ciekawostka : oczywiście nie jest to regułą ale w bardzo wielu przypadkach nerwica dotyka najmłodsze dziecko z rodzeństwa (oczywiście nie znaczy to, że jedynaków czy najstarszych ta przypadłość nie dotyka)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptysia z bita smietanka
iwonellla----> ja jestem najmłodsza sposród całego mojego rodzeństwa;) i tylko ja choruje na nerwice...wiesz mnie sie wydaje, ze jezeli znajde sobie jakies zajecie i dodatkowo pojde do psychologa bedzie coraz lepiej, bo na dzien dzisiejszy umieram ze strachu o wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez mam takie lęki
iwonella----> trochę się z tobą nie zgodzę. Według mnie nerwicę mozna wyleczyć i wcale nie oznacza to że jak ci przeszło to po to żeby wróciło. Mi się wydaje że jeśli już wrócisz do zdrowia to jeśli będziesz na to czekać, rozpamiętywać te wszystkie stany to wtedy może wrócić. trzeba się po prostu uczyć żyć na nowo bez lęków i bez oczekiwania na nie. A poza tym ważna jest fachowa pomoc, leczenie -zgadzam się. Ale najważniejsze jest to żeby chcieć sobie pomóc i wierzyć w to ze się uda. Jeśli chodzi o pracę to nie musi ona się stać rutyną. Wystarczy że się lubi to co się robi, lubi się przebywać z ludźmi z którymi się pracuje. Po prostu z przyjemnością chodzi się do pracy. A ja jestem najstarsza z rodzeństwa. Widzisz na nic nie ma reguły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptysiaAaaAAA
jest tu ktos?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam takie leki
jest jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
są osoby które przeżyły ciężkie życie i dają sobie rade, są szczęśliwi i uśmiechnięci.Znam takich -ojciec alkoholik robił awantury, głodował, zimno w domu i jako dorosły mężczyzna nie ma problemów w życiu.Pracuje, towarzyski, nie załamują go porażki, zaradny. Dużo zależy od psychiki i siły woli. Podejrzewam że ty autorko nie miałaś złego dzieciństwa i nie działa się krzywda.Masz rodzica który robił za Ciebie dużo. Zgadza się czy nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptysiaAaAAAAAa
tez mam takie lęki--- zgadzam sie na nic nie ma reguły:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonellla20
oczywiście, to dobry sposób. Tylko prosze Cię, zgłoś się do psychologa, bo ta choroba jest straszna i im dłużej trwa tym bardziej rujnuje życie. Ja także jestem najmłodsza i też tylko ja choruje. Powiem Wam, że najbardziej jest mi żal dziewczyn (tutaj na kafe i w realu), które ciągle biegają po lekarzach z coraz to nowszymi chorobami i nie chcą uwierzyć w to, że to nerwica. Po 1 marnują czas lekarzy a co za tym idzie, na prawde chorzy muszą dłużej czekać, po 2 marnuja pieniądze nfz'tu a po 3 i najgorsze pogłębiają swoją chorobe. Niestety zyjemy w czasach kiey lekarz psychiatra czy psycholog to wstyd, mam nadzieje, że to się kiedyś zmieni. Tymczasem ide pooglądać tv ;**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam takie leki
to prawda:) najważniejsze to iść do dobrego psychologa lub psychiatry. I nie ufaj takiemu który po pięciu minutach rozmowy albo i bez niej juz wie jakie leki ci dobrać. Pamiętaj ze tu o twoje zdrowie chodzi a nie ze to będzie na zasadzie; jak ten nie pomoze to wypiszemy inny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonellla20
OCZYWISCIE ZE NIE MA REGUŁY, NAPISAŁAM TO WYŻEJ. I tak jak napisałam nerwica jak najbardziej jest wyleczalna ale niestety to, że została całkowicie wyleczona można stwierdzić pod koniec życia bo jeśli udało Ci się wyleczyć i po 10 latach powróciło to znaczy, że było to długa remisja a nie całkowite wyleczenie, aczkolwiek tak długie remisje są w praktyce jak wyleczenie gdyż wiadomo, że przy gorszych stanach nerwica moze powrócić. Nie mówie tu już w ogóle o przypadkach "czekania kiedy powróci" bo tego w ogóle nie można nazwać wyleczeniem. Możecie zapytać o to jakiegokolwiek psychologa, zobaczycie, że potwierdzi moje słowa (które z resztą sama usłyszałam od wielu lekarzy i psychologów)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ptysiaAAAAAaa
aliksandra----> było wręcz na odwrót, ale wybacz nie chce rozdraać starych ran...bo to co było sie nie odwróci niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonellla20
Ja niestety trafiałam na takich lekarzy co poświęcali mi 5 minut ale z kasy chorych, teraz od roku chodzę prywatnie do psychiatry, no cóż kosztuje mnie to 70zł ale siedze u niej godzine i wychodzę na prawde zadowolona. Raz na 3 miesiace to nie jest duży wydatek. Teraz kiedy tylko znajde prace rozpoczne prywatnie terapie. i Tu popieram koleżanke, uciekaj od lekarzy pięciominutowców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonellla20
ahhh no i najważniejsze: charakter i osobowość dziecka kształtuje się w dzieciństwie i wierzcie mi, że nerwica przeważnie ale oczywiście nie zawsze jest wynikiem przeżyć z dzieciństwa. Co więcej na terapie grupową przychodzi wiele osób które twierdzą, że "to nie ma nic wspólnego z dzieciństwem, moje dzieciństwo było normalne, nikt mnie nie bił, i nikt w rodzinie nie pił". Wierzcie mi, że nie trzeba mieć patologicznego dzieciństwa ani niemiłych wspomnień z dzieciństwa żeby mieć nerwice. Podam prosty przykład: Mamusia we wszystkim wyręcza swoje dziecko, na pozór dziecinstwo jest cudowne, nic nie trzeba robić ale gdy dziecko dorasta (przykładowo dziewczyna), poznaje chłopaka i zamieszkuja razem, okazuje się, że u dziewczyny występują lęki i rozwija się nerwica, w trakcie leczenia okazuje się, że dziewczyna jest niesamodzielna i nie potrafi się uniezależnic od mamy. Co ciekawe dziewczyna skarży sie na bóle głowy, kołatanie serca a nie na to, że tęskni za mamą. Ale tak jak już pisałam, to wszystko wychodzi w terapi. u mnie tez wyszły takie rzeczy, że bym się nie spodziewała ale teraz kiedy staram sie je naprawić to widze, ze terapia jest skuteczna. I POWTARZAM: NA NIC NIE MA REGUŁY ;********************************* WIEC ŻYCXE WAM ZDROWIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam takie leki
To jest właśnie najgorsze ze jak idziesz do psychiatry na nfz to traktują cię tak że człowiek wychodzi jeszcze bardziej zdołowany. Mi się zdarzył taki że wręcz na mnie krzyczał. A mi się zawsze psychiatra kojarzył z kims kto przemawia do ciebie spokojnym głosem, tłumaczy ci te twoje odczucia tak żebyś mogła zrozumiec co się z toba dzieje. I niestety lepiej już komuś zapłacić bo wtedy tylko dostaniesz taką opiekę jaką powinnaś mieć. I strasznie ciężko dostać się na psychoterapię. Ja rejestrowałam się w sierpniu i pierwszy raz idę dopiero w listopadzie. To jest okropne że ażtyle trzeba czekać jeżeli pomocy potrzebuję teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rady, które dostajesz, są bardzo powierzchowne i, jak przypuszczam, nic Ci nie dadzą. Strach przed śmiercią jest czymś naturalnym i oczywistym u ludzi obdarzonych wyobraźnią i kochających swoich bliskich. Jeżeli kogoś kocham, to myśl o straceniu go na zawsze musi wywoływać paniczny strach. Psycholog czy psychiatra może Cię tylko otumanić, namieszać w głowie, ale tragizmu sytuacji nie zmieni! Przeżywałam to samo cały rok. Na szczęście w tym czasie Bóg mnie znalazł, mnie i mojego chłopaka. Od tamtej pory wszystko jest inaczej. To właśnie mówi Biblia o Jezusie: (przyszedł) aby wyzwolić tych wszystkich, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli! ( Hbr 2,15)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość effy.
przechodzi to „Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas - Epikur

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawaler-po-30tce
Ja też boję się śmierci, tylko, że mam 32 lata. Boję się jej od kiedy tylko pamiętam, od zawsze. Jak tylko pomyślę o tym, że kiedyś umrę, że już mnie nie będzie, to zaczynam płakać i serce zaczyna mi mocno bić. Boję się tej nicości, tego, że po śmierci nie będę nic czuł, nie będę słyszał, widział, oglądał telewizji, chodził na spacery, grał na komputerze itd itd. I boję się tego, że to będzie trwało zawsze, wieczność. Ta myśl nie daje mi spokoju. Codziennie o tym myślę i w ten sposób wpadam w dół psychiczny, dołuje mnie to. Leczę się psychiatrycznie. Mam stwierdzoną depresję i zaburzenia osobowości. Biorę też silne leki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kawaler mam dla Ciebie pocieszenie, uczucie nicości też jest uczuciem i jego też nie będziesz miał po śmierci. Nie będziesz istniał dokładnie tak samo jak nie istniałeś przez 13,7 miliarda lat od powstania wszechświata aż do momentu kiedy twój mózg wytworzył twoją świadomość. Czułeś przez ten czas nicość? Nie. Bo nie istniałeś. I to samo będzie po śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×