sposob na wychowanie dziecka

moj szwagier ozenil sie z Tajka, dziewczyna z zapadnietej wioski, takie miejsce gdzie diabel mowi dobranoc. Maja 2 dzieci. Mlodszego jeszcze nie widzialam, urodzil sie w lutym. Natomiast starsza corka ma 2 latka. Gdy bylismy na tej wsi kilka miesiecy temu zauwazylam, ze dziewczyna smaruje dziecko od stop do glow pudrem dla niemowlat po kazdej kapieli. Nawet buzke. Dziecko ma sie dobrze, ma ladna skorke, ale bylam mimo to w szoku. Poza tym jako 2latka w ogole nie mowi, nawet mama, tata, kompletnie nic. Dziewczyna ciagle wpycha jej butle z mlekiem, czy dziecko chce czy nie, pije to mleko. A potem narzeka, ze dziecko malo je. Fakt, ze razem ze szwagrem sa teraz u tesciow wiec moge poobserwowac. Ona nigdy nie czytala temu dziecku ksiazeczek, nie rozmawia z nim. Nawet dajac to mleko nie zwraca sie do dziecka pelnym zdaniem tylko wola po tajsku *mleko*. nie chce sie wtracac, to nie moje dziecko, ale jak zobaczylam co ona z nia robi gdy dziewczynka miala zatwardzenie to po prostu wyszlam. dziecko nie moglo zrobic kupki. Niestety nie posadzili jej ani na nocniczek ani na kiblelek (wciaz nosi pieluche) tylko rozlozyla papierowy recznik na podlodze, podniosla dziecko do gory trzymajac pod pachami i kolanami, dziecko wisialo w pozycji kucznej, i wyla nad nia aaaaaaaa, razem z dzieckiem dracym sie w nieboglosy z bolu. Dodam, ze ten recznik lezal w duzym pokoju, nie wyszla z nia nawet do lazienki by nawet tym sposobem pozwolic dziecku zrobic te kupe. W pokoju bylo jedzenie na stole, kawa, sporo ludzi. a my tutaj skaczemy nad naszymi dziecmi, pielegnujemy, chuchamy i dmuchamy :)