Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zwiędnięty kwiatek

macierzyństwo chyba nie dla mnie

Polecane posty

Gość zwiędnięty kwiatek

Niewiem czy powinnam tutaj pisac ale jest coraz gorze ze mną- ogólnie zawsze byłam chwiejna emocjonalnie ale starałam się wszystko jakoś poukładac- studia,mąż,dziecko i praca.po urodzeniu dziecka przez ponad rok siedziałam z nim w domu- na wszystko było dużo czasu-aż za dużo.poszukałam pracy-na poczatku byłam zadowolona a teraz jest tyle spraw na głowie i ........... łapię się na tym,że we wszystkim przeszkadza mi dziecko. Po pracy jest tyle do zrobienia, my sami z małym dzieckiem-wszędzie biegającym,rozrzucającym zabawki,psocącym. I albo obowiązki albo zajmowanie sie dzieckiem, z moim dzieckiem nie da sie tego pogodzic. nie da. robi wszystko na przekór. nie mamy pomocy osób trzecich więc do urzędu,na zakupy wszędzie z dzieckiem. mam już dosyc. nie mam czasu dla siebie,dla domu bo dziecko.... wrzeszczę na nie, wyładowywuję swoje nerwy- nawet w myślach sobie mówię że żałuje że ono jest :( i wiem,że nie jestem dobra matką. ale jak śpi-kiedy patrzę na nią kiedy nie wariuje po domu to kocham ją nad życie. czy ktos też tak ma? czy tylko ja jestem taka okropna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najprawdopodobniej macierzyństwo nie jest dla ciebie ... ja od razu wiem, że nie chcę mieć dzieci z różnych powodów. Ale tobie autorko życzę dużo szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwiędnięty kwiatek
niektórzy mówią mi,że za dużo chcę- wszystko idealnie- praca, zadbany dom gdzie wiecznie jest harmonia, czas i wszystko poukładane i że tak się nie da z małym dzieckiem. teraz właśnie wyrzuciła wszystko z dwóch szuflad-a szuflady z mebli tez wyciągła. i już mnie we wnetrzu trzęsie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz autorko możesz mieć już nerwicę, wiem, że to dość dosadnie brzmi ale przejmowanie się czymś ciągle do tego prowadzi, brakuje ci ciszy i spokoju po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prosta i jedyna rada... wyluzuj, odpuść, bo zwariujesz. Naprawdę. Ja też jak wróciłam do pracy, to też chciałam utrzymać stan taki jak był wcześniej. To naprawdę trudne. Daj spokój. Nie musi być ja w pudełeczko. Szkoda nerwów. Zaangażuj też męża. Nie pomaga. I ja bym się nie wyładowywała na dziecku, bo to tylko dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapewniem Cię że nie jesteś
jedyna mam dokładnie tak samo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frustrache rodzą sie wtedy
kiedy czlowiek chce byc we wszystkim idealny, załozy sobie jakies nierealne cele (no chyba, żeby był herosem) a potem nie wychodzi. trzeba wrzucic na luz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurz na mozgu
moj maz zawsze twierdzil,ze mam kurz na mozgu.Dom odkurzalam 3-4 razy w tyg(tez ze wzgledu na kota dlugowlosego,ktory sie lini szczegolnie wiosna i jesienia,czyli teraz:P ),kuchnia idealnie wysprzatana,pudeleczka z kawa,cukrem itd idealnie poustawiane,kolorami :P w salonie nie moglo byc nic na stole/komodzie bo zaraz mnie szlag trafial.Lozko poscielone,poduszki na sofach ladnie ulozone...I co.teraz mam 3 mczne dziecko.czasami dostaje szalu,ze jest nie odkurzone,ze zabawki/peiluchy/ubranka leza wszedzie...Obiadu czesto nie daje rady zrobic przed przyjsciem meza z pracy... Mialam z tego powodu depresje,ze nie daje rady sie nawet wykapac i umalowac.. Teraz staram sie koncentrowac na dziecku.Maz odkurza(jak mu powiem,on nie widzi potrzeby co drugi dzien :P ),w kuchni sprzatam wieczorem,przed snem(dobrze,ze mam zmywarke :P ) autorko,ja wiem,ze jest ciezko,jak ma sie wszytsko poustawiane,ale trzeba wyluzowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na szczescie nigdy
nie bylam pedantką (balaganiara tez nie:P), trzeba znaleźć zloty srodek. nie jestem typem kobiety, ktora dzien w dzien biega ze szmata, mopem itp. i sprzata dom.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapewniam Cię że nie jestem
ja akurat nie mam pierdolca ze sprzątaniem, na szczęście;) natomiast mój mąż niestety ma:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie - trzeba wyluzować. Niestety nie da sie utrzymać takiego standardu jak "przed". Mój małżonek jeszcze ma takie "zapędy", ale powoli przyzwyczaja sie, ze dziecko dotyka scian i zostawia swoje paluszki, ze pijąc rozleje sok na podlogę, że obiad nie bedzie codziennie podstawiony pod nos jak przekroczy próg domu. Nie mówie o syfie (tego nie zniosę), ale niestety trzeba troszke przeorganizować swój czas. Zamiast biegać ze scierą po domu lub grzechotać garnkami z wrzeszczącym berbeciem u kolan odpusciłam. Raz na tydzień (czasami raz na dwa - w zależnosci od potrzeb) wpadnie dziewczyna by ogarnąć mieszkanie (na bieżąco staram sie ogarniać na tyle, by sie nie przykleić i nie przewrócić). Obiad gotuję co 2-3 dni. I wiecej czasu poswiecam czasu dziecku. Jak mąż zaczyna starjkować mówię - ok, ale zajmij sie dzieckiem, bo inaczej nic z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jesteś sama z tym
wiele matek jest przytłoczonych codziennością,nie cieszą się dzieckiem i widzą w nim tylko same problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×